Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
„Jutro złożę pismo do klubu parlamentarnego i powiadomię pana marszałka, że występuję z klubu” – powiedział Interii minister rolnictwa w rządzie PiS Jan Krzysztof Ardanowski.
„Nie widzę, żeby Prawo i Sprawiedliwość chciało wewnętrznej odnowy. Jeżeli jedynym ruchem ma być zmiana nazwy na Bało-Czerwoni, bo ktoś mówi, że może ustaną wyzwiska, bo trudno będzie ”j... biało-czerwonych„, to widzę, że tam poważniejszej refleksji nad stanem partii nie ma. Jutro złożę pismo do klubu parlamentarnego i powiadomię pana marszałka, że występuję z klubu” – powiedział w rozmowie z Interią Jan Krzysztof Ardanowski.
Ardanowski podkreślił w wywiadzie, że jego zdaniem PiS zachowuje się tak, jakby nie chciało wygrać kolejnych wyborów. Na pytanie o największego hamulcowego w partii, odpowiada: Jarosław Kaczyński. „Przez lata stworzono mit człowieka nieomylnego, niemalże mitycznego guru polskiej prawicy, więc nie było głosów, które by to kwestionowały” – stwierdził. Jak dodał, w partii powstał „dwór najbliższych współpracowników”, którzy izolują Kaczyńskiego od rzeczywistości. „Ten dwór ma się znakomicie, mają zapewnione świetne miejsca na listach, można powiedzieć, partyjny fundusz emerytalny” – mówi Ardanowski.
Były minister rolnictwa już wcześniej informował, że rozważa odejście z PiS. Teraz potwierdza: decyzja zapadła. Kolejnym krokiem ma być założenie własnej partii, a nazwa robocza to „Wspólna Polska”. Ardanowski powiedział, że dostaje setki telefonów od chętnych do tworzenia nowych struktur na prawicy.
Na pytanie o możliwą współpracę z Kukiz'15, odpowiada: „Jeżeli nie będzie chętnych na tworzenie nowego koła, to na poziomie parlamentarnym współpraca jest jak najbardziej rozsądna”. Wsparcie Andrzeja Dudy? Ardanowski na nie nie liczy, choć przyznaje, że prezydent „widzi mankamenty polskiej prawicy”.
Jan Krzysztof Ardanowski był członkiem PiS od 2001 roku. W latach 2018-2020 był ministrem rolnictwa. Jego najbardziej kontrowersyjną decyzją było wprowadzenie specustawy ASF (afrykański pomór świń), która zakłada m.in. karanie więzieniem za utrudnianie odstrzału sanitarnego i „zwykłych” polowań. Sprzeciwiał się wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt futerkowych i uboju rytualnego.
„Gazeta Wyborcza” ujawnia szczegóły dotyczące propagandowej serii autorstwa Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza, która była publikowana pod koniec rządów PiS w Telewizji Polskiej.
„Nowe dzieło TVP – serial »Reset« – może robić za podręcznik pisowskiej propagandy. Już w pierwszym odcinku użyto przynajmniej dziesięciu różnych technik propagandowych” – tak o serialu Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza pisała w OKO.press Anna Mierzyńska. „Najważniejszą techniką jest trwałe wiązanie Tuska z Putinem. Stosowane przez Telewizję Polską od dawna, w serialu »Reset« przybiera gigantyczne rozmiary. Tusk – Putin, Putin – Tusk, do tego Sikorski – Ławrow, krwiożercza Rosja – Tusk – takie zestawienia widzimy non stop. Migają obrazy, powtarzane są nazwiska. To świadome działanie, którego celem jest wywoływanie określonego nastawienia wobec Tuska, i – wtórnie – wobec Sikorskiego. Obaj politycy PO mają budzić obrzydzenie” – tłumaczyła Mierzyńska.
„Wyborcza” ponad rok po premierze propagandowego serialu TVP, publikuje nieoficjalnie otrzymane wyliczenia kosztów produkcji.
„Na produkcji wzbogacili się jej autorzy. Najbardziej Michał Rachoń i Sławomir Cenckiewicz. Przy produkcji dyrektorzy Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zatwierdzali rachunki za własne honoraria. Płacili sami sobie” – pisze „GW”. W sumie produkcja kosztowała 5,5 mln złotych. Z tej kwoty duża część trafiła do Rachonia (byłego prezentera TVP) i Cenckiewicza (historyka, przewodniczącego Komisji ds. Zbadania Wpływów Rosyjskich, współpracującego blisko z Antonim Macierewiczem).
Z dokumentów, do których dotarła „GW”, wynika, że Rachoń zarobił na serialu 472 500 zł, a Cenckiewicz 458 500 zł. „Ale z dokumentów, które ma nasza redakcja, można wnioskować, że Cenckiewicz przebił jednak Rachonia. Bo TVP podpisała z nim jeszcze inne umowy” – czytamy. Umowy dotyczyły m.in. przygotowania scenariusza, opracowania konspektu czy autorskiego komentarza. Każdą z nich wyceniono na 70 tys. zł. Sumując wszystkie umowy podpisane z Cenckiewiczem, wychodzi niemal milion złotych.
Za jeden odcinek każdy z dwóch autorów dostawał po ponad 22 tysiące złotych. Dodatkowo zarobili na wyemitowanym tuż przed wyborami „Resecie-krótko”, który był po prostu skróconą wersją serialu.
Na wypłatę – niemałą – załapał się także Łukasz Cięgotura, współpracownik Cenckiewicza w Wojskowym Biurze Historycznym, a potem członek Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich. Za pracę o nazwie „informacja dziennikarska„ dostawał 3750 zł, a za ”opracowanie materiałów filmowych„ – 3 tys. zł za „opracowanie materiałów filmowych”. W sumie zarobił 114 750 zł.
„GW” zapytała o koszty „Resetu„ i honoraria autorów biuro prasowe TVP. Odpisano: „Nie możemy ujawniać szczegółów dotyczących kosztów i wynagrodzeń danych produkcji”.
„Wiele razy podejmowałeś trudne decyzje, dzięki którym Polska, Ameryka i świat były bezpieczniejsze, a demokracja i wolność silniejsze. Wiem, że kierowałeś się tym samym, ogłaszając ostatnią decyzję. Być może najtrudniejszą w życiu” – napisał Donald Tusk, zwracając się do Joe Bidena.
„W ostatnich latach podjęto wiele zdecydowanych decyzji, które zostaną zapamiętane jako odważne kroki prezydenta Bidena w odpowiedzi na trudne czasy. Szanujemy dzisiejszą trudną, ale zdecydowaną decyzję” – napisał na X prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełeński po tym, jak Joe Biden ogłosił, że nie będzie ubiegał się o drugą kadencję.
Głosy podziwu i wsparcia płyną jednak nie tylko z Ukrainy. Premier Donald Tusk w swoim poście na X podkreślał, że Biden „podejmował trudne decyzje, dzięki którym Polska, Ameryka i świat były bezpieczniejsze”. „Wiem, że kierowałeś się tym samym, ogłaszając ostatnią decyzję. Być może najtrudniejszą w życiu” – dodał. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz napisał: „Prezydent Joe Biden nie będzie ubiegał się o reelekcję. Przez swoją kadencję wzmacniał współpracę transatlantycką i z determinacją wspierał Ukrainę, co zwiększało poczucie bezpieczeństwa naszego regionu. Dziękujemy za dobrą współpracę, Panie Prezydencie”.
Pedro Sanchez, premier Hiszpanii podkreślił: „Dzięki jego determinacji i przywództwu Stany Zjednoczone przezwyciężyły kryzys gospodarczy po pandemii i ciężki atak na Kapitol. Był wzorem w swoim wsparciu dla Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji”. Dodał, że decyzja Bidena to „wielki gest wielkiego prezydenta, który zawsze walczył o demokrację i wolność”.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz nazwał Bidena swoim przyjacielem i napisał: „Joe Biden osiągnął wiele: dla swojego kraju, Europy, świata. Dzięki niemu współpraca transatlantycka jest bliska, NATO jest silne, a USA są dla nas dobrym i niezawodnym partnerem. Jego decyzja o rezygnacji z ponownego kandydowania zasługuje na uznanie”.
Głos zabrał również nowy premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer: „Szanuję decyzję prezydenta Bidena i nie mogę się doczekać naszej współpracy przez resztę jego prezydentury. Wiem, że tak jak robił to przez całą swoją niezwykłą karierę, podjął decyzję opartą na tym, co uważa za najlepsze dla narodu amerykańskiego”.
„Znam prezydenta Bidena od lat. To wspaniały człowiek i we wszystkim, co robi, kieruje się miłością do swojego kraju. Jako prezydent jest partnerem Kanadyjczyków – i prawdziwym przyjacielem” – napisał premier Kanady Justin Trudeau.
„To niewątpliwie decyzja męża stanu, który przez dziesięciolecia służył swojemu krajowi. To krok odpowiedzialny i osobiście trudny, ale tym bardziej wartościowy” – podkreślił premier Czech Petr Fiala. „Trzymam kciuki za USA, aby z kryzysu wyłonił się dobry prezydent w demokratycznej konkurencja dwóch silnych i równych kandydatów” – dodał.
Oświadczenie po decyzji Bidena wydał także prezydent Izraela Isaac Herzog, dziękując Bidenowi za jego „przyjaźń i niezachwiane wsparcie dla narodu izraelskiego”.
„Jako pierwszy prezydent USA, który odwiedził Izrael w czasie wojny, jako odznaczony Honorowym Medalem Prezydenta Izraela i jako prawdziwy sojusznik narodu żydowskiego, jest symbolem nierozerwalnej więzi między naszymi narodami” – zaznaczył Herzog.
Joe Biden w niedzielę ogłosił, że rezygnuje z wyścigu o fotel prezydenta USA. Jednocześnie poparł kandydaturę wiceprezydentki Kamali Harris. To nie oznacza, że właśnie ona automatycznie stanie do walki o prezydenturę, ale zdobywa poparcie kolejnych znaczących postaci Partii Demokratycznej
Joe Biden, rezygnując z kandydowania, napisał w mediach społecznościowych: "Chcę zaoferować moje pełne wsparcie dla Kamali Harris jako kandydatki naszej partii w tym roku. Demokraci – czas się zjednoczyć i pokonać Trumpa. Zróbmy to”.
To jednak nie oznacza, że obecna wiceprezydentka automatycznie stała się kandydatką Demokratów — musi zostać wybrana przez większość delegatów swojej partii. Zazwyczaj partie ogłaszają swoich kandydatów na prezydenta podczas krajowych konwencji. Demokraci swoją zaplanowali na 19 sierpnia. Samo głosowanie odbędzie się wirtualnie, między 1 a 7 sierpnia i weźmie w nim udział 3896 delegatów. Gdyby kandydat lub kandydatka na prezydenta nie dostał bezwzględnego poparcia, w drugiej turze uczestniczyć będzie dodatkowo 700 tzw. „superdelegatów”. Są to ustawodawcy z Izby Reprezentantów i Senatu USA, gubernatorzy, przewodniczący partii stanowych i członkowie Krajowego Komitetu Demokratycznego.
Biden zdobył w prawyborach demokratycznych poparcie 99 procent delegatów. W sobotę, na dzień przed jego rezygnacją, ogłoszono, że partia planuje formalnie nominować go na kandydata.
“Jestem zaszczycona poparciem prezydenta. Moim celem jest zdobyć nominację„ – napisała w oświadczeniu Harris. ”Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zjednoczyć Demokratów, zjednoczyć naród oraz pokonać Donalda Trumpa" – dodała.
Czy po wycofaniu się Bidena z wyścigu, Kamala Harris zdobędzie wystarczające poparcie?
Amerykańskie media nie nadążają z raportowaniem kolejnych głosów poparcia dla Kamali Harris. „Tyle się wydarzyło, od kiedy weszliśmy na antenę” – powiedziała dziennikarka prowadząca program w MSNBC, informując, że liczba stanów, które poprą kandydaturę obecnej wiceprezydentki, wzrosła do czterech.
Demokraci z Północnej Karoliny, Południowej Karoliny, Tennessee i New Hampshire oficjalnie ogłosili, że ich delegaci zagłosują za Kamalą Harris.
Szef Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej Jaime Harrison oświadczył, że w nadchodzących dniach partia „podejmie przejrzysty i uporządkowany proces, aby iść naprzód z kandydatem, który może pokonać Donalda Trumpa w listopadzie”.
Lista głosów poparcia dla Kamali Harris rośnie z godziny na godzinę. Wspólne oświadczenie w tej sprawie wydali były prezydent USA Bill Clinton i była sekretarz stanu oraz kandydatka Demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku Hilary Clinton. Na portalu X napisali, że „zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wesprzeć” Kamalę Harris. „Przeżyliśmy wiele wzlotów i upadków, ale nic nie martwi nas bardziej niż zagrożenie, że Trump zostanie wybrany na swoją drugą kadencję” – podkreślają Clintonowie. „Przyszedł czas, żeby poprzeć Kamalę Harris i walczyć wszystkimi siłami, jakie mamy, żeby ją wybrać. Przyszłość USA od tego zależy” – dodali.
„Jest sprawdzoną wojowniczką, która była krajowym liderem w ochronie konsumentów i ochronie dostępu do aborcji” – tak o Harris napisała senatorka stanu Massachusetts Elizabeth Warren. Dodała, że obecna wiceprezydent „może zjednoczyć naszą partię, zmierzyć się z Donaldem Trumpem i wygrać w listopadzie”.
Senatorka stanu Wisconsin Tammy Baldwin napisała na X, że zaczyna się "nowy początek dla naszej partii i naszego kraju”. Kongresmen z Florydy Maxwell Frost, pierwszy przedstawiciel Generacji Z wybrany do Kongresu, opublikował swoje zdjęcie z Kamalą Harris, które podpisał: „Weźmy się do pracy, pokonajmy Trumpa i odrzućmy faszyzm”.
"Kamala Harris będzie kolejną prezydentką Stanów Zjednoczonych. Deklaruję pełne poparcie, żeby zapewnić jej zwycięstwo w listopadzie. Dziś bardziej niż kiedykolwiek kluczowe jest, aby nasza partia i kraj szybko się zjednoczyły, aby pokonać Donalda Trumpa i zagrożenie dla amerykańskiej demokracji” – napisała Alexandria Ocasio-Cortez, kongresmenka z Nowego Jorku, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci lewego skrzydła Demokratów.
Oświadczenie wydał też syn ikony walki o prawa obywatelskie Martina Luthera Kinga, Martin Luther King III. Razem z żoną Anreą Waters King podkreślili w swoim stanowisku, że Harris „rozbije szklany sufit, stając się pierwszą czarną kobietą i pierwszą kandydatką z Azji Południowej z głównej partii na prezydenta”.
Oświadczenie po rezygnacji Joe Bidena wydał były prezydent Barack Obama – nie wymienił jednak nazwiska Kamali Harris. „W nadchodzących dniach będziemy nawigować po nieznanych wodach. Ale mam niezwykłą pewność, że liderzy naszej partii będą w stanie stworzyć proces, z którego wyłoni się wybitny kandydat. Wierzę, że wizja Joe Bidena o hojnej, prosperującej i zjednoczonej Ameryce, która zapewnia możliwości wszystkim, będzie w pełni widoczna na Konwencji Demokratycznej w sierpniu. Oczekuję, że każdy z nas jest gotów nieść to przesłanie nadziei i postępu naprzód w listopadzie i później”- napisał.
”Zawsze będziemy wdzięczni za przywództwo prezydenta Bidena” – napisał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. „Wspierał nasz kraj w najbardziej dramatycznym momencie historii, pomógł nam powstrzymać Putina przed zajęciem naszego kraju i nadal wspiera nas podczas tej strasznej wojny”
Z całego świata nadchodzą komentarze i wyrazy uznania dla decyzji Joe Bidena. Prezydent Stanów Zjednoczonych w trakcie kampanii wyborczej zrezygnował z ubiegania się o kolejną kadencję.
Na portalu X (dawniej Twitter) Wołodymyr Zełenski napisał:
„Ukraina jest wdzięczna prezydentowi Bidenowi za jego niezachwiane wsparcie dla walki Ukrainy o wolność, które wraz z silnym, ponadpartyjnym wsparciem w Stanach Zjednoczonych było i nadal jest kluczowe.
W ostatnich latach podjęto wiele zdecydowanych decyzji, które zostaną zapamiętane jako odważne kroki prezydenta Bidena w odpowiedzi na trudne czasy. Szanujemy dzisiejszą trudną, ale zdecydowaną decyzję.
Zawsze będziemy wdzięczni za przywództwo prezydenta Bidena. Wspierał nasz kraj w najbardziej dramatycznym momencie historii, pomógł nam powstrzymać Putina przed zajęciem naszego kraju i nadal wspiera nas podczas tej strasznej wojny.
Obecna sytuacja na Ukrainie i w całej Europie nie jest mniej wymagająca, i szczerze mamy nadzieję, że dalsze silne przywództwo Ameryki zapobiegnie sukcesowi rosyjskiego zła lub opłacalności jego agresji”.