0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:42 01-02-2025

Prawa autorskie: Zdjęcie: Eyad BABA / AFPZdjęcie: Eyad BABA /...

Wymiana zakładników. Hamas uwolnił trzy osoby, Izrael wypuści 183 więźniów

Trzech zakładników izraelskich, których więził Hamas, wróciło dziś do domów. Z kolei Izrael rozpoczął wypuszczanie z więzień 183 Palestyńczyków. Pierwsze osoby dotarły już autobusami na Zachodni Brzeg.

Co się wydarzyło?

W ramach wymiany więźniów, Hamas uwolnił dziś trzy osoby: 54-letniego Ofera Kalderona (na zdjęciu), 35-letniego Jardena Bibasa i 65-letniego Keitha Siegela. Zakładników odebrał Czerwony Krzyż, a następnie trafili pod opiekę izraelskiego wojska. W sumie w niewoli spędzili 484 dni.

Kalderon ma izraelsko-francuskie obywatelstwo. Do niewoli trafił razem z dwójką nastoletnich dzieci. Hamas porwał ich z ostał domu w kibucu Nir Oz. Dzieci zostały uwolnione w listopadzie 2023. „Wraz z rodziną Kalderona bardzo się cieszymy, że został uwolniony z tego niewyobrażalnego piekła” – skomentował w serwisie X prezydent Francji Emmanuel Macron.

Z tego samego kibucu Hamas porwał również rodzinę Bibasów: Jardena, jego żonę Sziri i dwoje małych dzieci – Ariela i Kfira. Nie wiadomo, co stało się z kobietą i dziećmi. Wiadomo natomiast, że żona urodzonego w USA Keitha Siegela, Awiwa, została uwolniona w listopadzie 2023. Teraz dołączył do niej mąż.

Izrael również rozpoczął procedurę uwalniania więźniów palestyńskich. Jak podaje Reuters, pierwsi ze 183 więźniów i zatrzymanych, którzy mieli zostać uwolnieni w ramach zaplanowanej na dziś wymiany, wysiedli z autobusu w Ramallah na okupowanym Zachodnim Brzegu. Z kolei przez właśnie otwarte przejście graniczne w Rafah, na południowej granicy, pierwsi palestyńscy pacjenci przejechali do Egiptu autobusem dostarczonym przez Światową Organizację Zdrowia. Wśród nich są dzieci chore na raka i osoby cierpiące na choroby serca.

Jaki jest kontekst?

Zawieszenie broni między Hamasem i Izraelem trwa od 19 stycznia 2025. To pierwsza, 42-dniowa, faza zawieszenia broni, która zakłada powrót do domu 33 osób przetrzymywanych od 7 października 2023 roku przez Hamas. Izrael ma uwolnić w sumie 1900 osób.

Druga faza, jeśli w ogóle do niej dojdzie, oznacza powrót pozostałych żyjących zakładników i zwolnienie z izraelskich więzień kolejnych więźniów oraz pełne wycofanie się izraelskiej armii z Gazy. Negocjacje w tej sprawie mają rozpocząć się we wtorek.

Trzecia faza to wymiana ciał zmarłych zakładników i członków Hamasu. Jej szczegóły mają zostać ustalone w kolejnych negocjacjach.

Do soboty 1 lutego, a więc jeszcze zanim wypuszczono kolejnych zakładników, wolność odzyskało 10 Izraelek i 400 Palestyńczyków. Hamas potwierdził, że ośmiu z 33 zakładników, którzy mieli zostać przekazani w pierwszej fazie rozejmu, nie żyje. Na zwolnienie czeka więc jeszcze 12 osób z tej grupy.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:43 31-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Afera RARS: Aresztowano szefową biura Mateusza Morawieckiego

Annie W. miała przyjąć 3,5 mln zł łapówki od Pawła Sz. w zamian za załatwienie mu zlecenia na dostawę agregatów prądotwórczych dla RARS

Co się wydarzyło?

Jak ujawnia Onet, oprócz Anny W., prokuratura zatrzymała także jej męża, Marka W., oraz biznesmena Pawła K., którego firmy PR-owe zarabiały w czasach rządów PiS krocie na obsłudze państwowych spółek.

Anna W. od wielu lat pracowała dla Mateusza Morawieckiego — najpierw jako jego asystentka, potem jako dyrektorka biura ministra rozwoju i finansów, a od 2018 roku jako dyrektorka biura Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

„Anna W. usłyszała zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości 3,5 mln zł. Przy czym mogę ujawnić, że domagać się miała przekazania jej kwoty 5 mln zł” – informuje prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Krajowej.

Łapówkę miał jej wręczyć Paweł Sz., twórca marki odzieży patriotycznej Red is Bad, w zamian za otrzymanie zlecenia na dostawę agregatów prądotwórczych dla Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Przypomnijmy — RARS zapłaciła Pawłowi Sz. 350 mln złotych za agregaty, które biznesmen kupił w Chinach za 69 mln złotych.

Drugiej z zatrzymanych osób, biznesmenowi Pawłowi K., prokuratura również zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz to, że pośredniczył w załatwieniu zamówień publicznych na dostawę masek chirurgicznych, za co zażądał korzyści majątkowej w wysokości 2,3 mln zł.

Annie W. i Pawłowi K. grozi nawet do 12 lat więzienia. Cała trójka (Anna W. i jej mąż oraz biznesmen Paweł K.) zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.

Jak informuje Onet, śledczy sugerują kolejne zatrzymania w sprawie RARS. Także wśród osób z najbliższego otoczenia Mateusza Morawieckiego.

Jaki jest kontekst?

To, na czym polega afera RARS, wyjaśniliśmy w krótkim filmie, który obejrzysz tutaj.

W czasach rządów PiS, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, którą kierował zaufany człowiek Mateusza Morawieckiego, kupowała sprzęt po zawyżonych cenach od przedsiębiorcy znanego z produkcji koszulek patriotycznych Pawła Sz.

Jak zeznawała była dyrektorka zakupów w RARS, o tym, by zlecenia otrzymywały spółki powiązane z Pawłem Sz., nie decydował sam Michał K. (szef RARS), ale ktoś stojący nad nim.

„Nad prezesem na pewno był ktoś, kto polecał mu określone działania i nadawał mu główne kierunki postępowania

Moje podejrzenia, kto mógł faktycznie kierować panem K., opieram na tym, że Michał nigdy nie podejmował decyzji ad hoc. Widziałam po jego zachowaniu, że nie jest on osobą decyzyjną w tej kwestii" – powiedziała śledczym Justyna Gdańska.

Pod koniec stycznia polski sąd przedłużył Pawłowi Sz. areszt o kolejnych 60 dni. W tym samym czasie brytyjski sąd zwolnił Michała K. z aresztu za kaucją. W postępowaniu ekstradycyjnym, które odbędzie się pod koniec lipca 2025 roku, były szef RARS będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Inne teksty OKO.press o aferze RARS:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:48 31-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Agata Kubis / OKO.pressFot. Agata Kubis / O...

Bodnar o piątce z Hajnówki: „Sąd musi zbadać, czy nie przekroczyli czerwonej linii”

Bodnar poinformował jednak, że sprawa jest wyjątkowa, więc Prokuratura Krajowa przystąpiła „do wnikliwej analizy przeprowadzonego śledztwa, materiału dowodowego i zasadności postawionych w tej sprawie zarzutów”.

Co się wydarzyło?

Minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar opublikował oświadczenie na portalu X w sprawie „piątki z Hajnówki”. Chodzi o sprawę pięciu oskarżonych, którzy wiosną 2022 roku "ułatwili pobyt na terytorium RP wbrew przepisom” dziesięciu osobom. Migranci dostali się na teren Polski nielegalnie przekraczając białoruską granicę.

Pierwsza rozprawa odbyła się 28 stycznia przed Sądem Rejonowym w Hajnówce.

Bodnar, odnosząc się do tego procesu, napisał na X:

"Sprawa tocząca się przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim (faktycznie rozprawa odbyła się Hajnówce, która jest oddziałem zamiejscowym sądu z Bielska Podlaskiego – od aut.), w której 5 osób zostało oskarżonych o ułatwienie imigrantom pobytu na terytorium RP wbrew przepisom, wymaga od nas wszystkich, w tym także ode mnie jako Prokuratora Generalnego, ogromnej rozwagi.

Z jednej strony mamy na szali działalność osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom na polskiej granicy.

Z drugiej – konieczność poszanowania reguł prawa. Nikt nie ocenia intencji oskarżonych. Sąd jednak musi zbadać, czy swoimi czynami nie przekroczyli czerwonej linii, która oznacza popełnienie przestępstwa, nawet jeśli jest to motywowane chęcią pomocy.

Jak jest w tym konkretnym przypadku? Wiedzieć to mogą tylko Ci, którzy znają akta i kompletny materiał dowodowy. Ocenić to będzie musiał niezawisły sąd.

Sprawa jest jednak poruszająca i budzi zrozumiałe emocje społeczne. W związku z tym wczoraj Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej przystąpił do wnikliwej analizy przeprowadzonego śledztwa, materiału dowodowego i zasadności postawionych w tej sprawie zarzutów. Analiza uwzględni wszystkie aspekty tej trudnej sprawy, przy zachowaniu profesjonalizmu i rozwagi".

Jaki jest kontekst?

22 marca 2022 r. cztery osoby zostały zatrzymane przez funkcjonariuszy Straży Granicznej podczas próby pomocy dziewięcioosobowej rodzinie z Iraku i obywatelowi Egiptu. Do zatrzymania doszło w samochodach. Cała czwórka już wcześniej była zaangażowana w pomoc migrantom przy granicy z Białorusią. Tym razem chcieli podwieźć zmęczonych, wychłodzonych cudzoziemców z lasu do pobliskiego miasta.

W toku sprawy oskarżono jeszcze jedną osobę, która dostarczyła cudzoziemcom pożywienie oraz ubrania, a także udzieliła im schronienia.

Cała piątka usłyszała zarzut "ułatwienia pobytu na terytorium RP wbrew przepisom”. Proces rozpoczął się 28 stycznia.

W OKO.press opublikowaliśmy list, jaki do Adama Bodnara w tej sprawie napisał szef Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati, wnioskując o cofnięcie aktu oskarżenia.

„Nie ulega wątpliwości, że nie każdy czyn spełniający ustawowe znamiona przestępstwa musi być uznany za przestępstwo. Zgodnie z art. 1 § 2 kodeksu karnego, czyn zabroniony o znikomej społecznej szkodliwości nie stanowi przestępstwa. W tej sprawie brak jest społecznej szkodliwości w zachowaniu oskarżonych” – pisze do Bodnara Przemysław Rosati.

W piśmie czytamy również: „Za dopuszczalne w demokratycznym państwie uznaje się działania, które charakteryzuje humanitaryzm czy solidarność międzyludzka. Powszechna jest społeczna akceptowalność dla zachowań, które polegają na udzieleniu wsparcia osobom znajdującym się w potrzebie poprzez udzielenie im suchego odzienia, nakarmienia ich czy też udzielenia schronienia. (...) Aktywiści zasiadający na ławie oskarżonych swoim zachowaniem dali świadectwo poszanowania dla powszechnie uznawanych wartości i ochrony praw jednostki".

Wpis Bodnara na X pojawił się dzień po publikacji listu szefa NRA.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:04 31-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Pięć osób z zarzutami oszustw podatkowych. Wśród nich ojciec księdza Michała O.

Prokuratura Okręgowa z Radomia skierowała do sądu akt oskarżenia wobec pięciu osób podejrzanych o dokonanie oszustw podatkowych. Wśród nich jest Jan O., ojciec księdza Michała Olszewskiego.

Co się wydarzyło?

„Prokuratura Okręgowa w Radomiu skierowała w dniu 30 grudnia 2024 roku do Sądu Okręgowego w Radomiu akt oskarżenia przeciwko: Ryszardowi G., Olesi M., Piotrowi W., Janowi O. i Grzegorzowi L., podejrzanym o popełnienie w okresie od 2017 roku do 2019 roku w Radomiu, Warszawie, Otwocku i innych miejscowościach woj. mazowieckiego oszustw podatkowych i wystawienie nierzetelnych faktur VAT na kwotę znacznej wartości” – poinformowano w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Ryszard G. i Olesia M. usłyszeli zarzut wspólnego działania w porozumieniu w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w formie spółki prawa handlowego i posłużenie się szeregiem nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT. Prokuratura informuje, że podejrzani swoim postępowaniem „narazili Skarb Państwa na uszczuplenie należności publicznoprawnej w łącznej kwocie przekraczającej wartość 3.200.000 złotych”.

Piotr W., Jan O. i Grzegorz L. zostali oskarżeni o przestępstwa, które miały polegać na wystawieniu w ramach prowadzonych przez siebie działalności gospodarczych, nierzetelnych faktur VAT. Jedynie Grzegorz L. przyznał się do winy.

„Grozi im kara w wymiarze od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Prokurator zostawał wobec Ryszarda G. i Olesi M. wolnościowe środki zapobiegawcze i dokonał zabezpieczeń majątkowych na mieniu wszystkich podejrzanych” – informuje Prokuratura.

Jan O. to ojciec księdza Michała O., założyciela Fundacji Profeto, podejrzanego o nadużycia finansowe w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.

W OKO.press ujawnialiśmy szczegóły sprawy, w której właśnie postawiono zarzuty.

Jaki jest kontekst?

Jan O. również był zaangażowany w działania Fundacji Profeto. Ksiądz O. przekonywał, że ojciec pomaga wolontariacko w budowie ośrodka dla ofiar przestępstw w warszawskim Wilanowie, tzw. Archipelagu.

Archipelag powstawał za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Rekordowa dotacja dla Fundacji Profeto i sama budowa są ważnymi wątkami w śledztwie Prokuratury Krajowej, które zaczęło się w lutym 2024 roku. Historię budowy ośrodka opisaliśmy jako pierwsi w OKO.press.

Jak pisali w OKO.press Maria Pankowska i Sebastian Klauziński, właściwym wykonawcą Archipelagu miała być firma Tiso. Jednak jak ujawnił jej szef Piotr W. (który również usłyszał teraz zarzuty postawione przez radomską prokuraturę), budynek de facto budował Jan O. Tiso miała być w tym układzie tylko przykrywką. Wątek udziału Jana O. w budowie Archipelagu bada obecnie Prokuratura Krajowa.

Jan O. ma jednak jeszcze jedną sprawę, niezwiązaną z Profeto — właśnie tę, w której teraz postawiono zarzuty. Jest oskarżony o wystawianie faktur na nieistniejące usługi. Śledztwo trwało od 2020 roku. Już raz, jeszcze za rządów PiS, postępowanie w jego sprawie zostało umorzone.

17 czerwca 2023 roku śledztwo od Prokuratury w Radomiu przejęła Prokuratura Rejonowa w Lublinie, której szefem był Jerzy Ziarkiewicz, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry. 23 października 2023, po wyborach parlamentarnych, które przegrał PiS, Ziarkiewicz umorzył śledztwo przeciwko Janowi O. Stwierdził brak znamion czynu zabronionego. Tylko ojciec księdza miał takie szczęście — pozostałe osoby nadal były podejrzane o popełnienie przestępstw.

W styczniu 2024 roku Ziarkiewicz przestał być Prokuratorem Regionalnym. Zastąpił go Cezary Maj, który zwrócił się do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara o wznowienie śledztwa. Bodnar przychylił się do tego wniosku. Śledztwo wznowiono 10 czerwca 2024.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:14 31-01-2025

Prawa autorskie: Zdjęcie Michel Lunanga / AFZdjęcie Michel Lunan...

Demokratyczna Republika Konga: rebelianci chcą zdobyć stolicę

Przywódca rebeliantów, których bojownicy zdobyli Gomę, największe miasto we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, zapowiedział, że w planie jest kontynuacja ofensywy aż do stolicy, Kinszasy.

Co się wydarzyło?

Corneille Nangaa, stojący na czele koalicji grup rebelianckich, do której należy M23, ogłosił, że ich celem jest obalenie rządu prezydenta Demokratycznej Republiki Konga Félixa Tshisekediego. W czwartek, 30 stycznia, Nangaa przedstawił rebeliantów jako nowych administratorów Gomy, miasta, które zostało zajęte przez nich 27 stycznia (na zdjęciu widać mieszkańców Gomy, którzy wspierają M23). Poinformował dziennikarzy, że zamierzają tu pozostać i przywrócić świadczenie usług.

„Będziemy kontynuować marsz wyzwolenia aż do Kinszasy” – dodał Nangaa. Stolica jest oddalona od Gomy o 2600 km.

czarnoskóry mężczyzna w wojskowym mundurze
Corneille Nangaa, Zdjęcie: Tony KARUMBA / AFP

Niepotwierdzone doniesienia mówią, że wspierani przez Rwandę rebelianci obecnie posuwają się w kierunku Bukavu, drugiego co do wielkości miasta na wschodzie kraju, bogatego w złoża surowców mineralnych. Ignorują międzynarodowe apele o zawieszenie broni.

Według ONZ walki zmusiły około 500 tys. osób do opuszczenia swoich domów, co pogorszyło i tak już poważny kryzys humanitarny w regionie.

Jaki jest kontekst?

W poniedziałek, 27 stycznia, rebelianci z grupy M23 zajęli Gomę, największy ośrodek na wschodzie kraju. W skład M23 wchodzą dezerterzy kongijskiej armii narodowej, którzy są członkami plemienia Tutsi.

To największa od 2012 r. eskalacja ciągnącego się od trzydziestu lat konfliktu w Demokratycznej Republice Konga. Jego początek to 1994 rok, kiedy w wyniku czystki etnicznej w Rwandzie, ponad pół miliona osób z plemienia Tutsi zostało wymordowanych przez ekstremistów z plemienia Hutu. Tuż po ludobójstwie wybuchła w Rwandzie wojna domowa, w wyniku której reprezentanci Tutsi wzięli odwet i doprowadzili do obalenia rządów Hutu.

Rwanda od momentu zakończenia czystki etnicznej jest rządzona przez Tutsi i przez lata prowadziła szereg działań mających na celu odnalezienie ukrywających się w Demokratycznej Republice Konga sprawców tej zbrodni. Według licznych doniesień wspiera rebeliantów z grupy M23, którzy mają chronić plemię Tutsi w Kongo przed kolejnym ludobójstwem.

Upadek Gomy to absolutna porażka kongijskiego wojska — pisała w OKO.press Martyna Kucybała. „Miasto jest również niezwykle ważne ze względu na obecność surowców mineralnych w tym regionie” – wskazała. Z tego powodu przygraniczny region jest pożądany nie tylko przez rebeliantów Tutsi, ale przede wszystkim przez Rwandę. Sąsiednie państwo widzi szansę na zdobycie bogatych w złoża terenów, a także na zniszczenie Demokratycznego Frontu Wyzwolenia Rwandy (FDLR), czyli grupy zbrojnej, założonej przez sprawców ludobójstwa.

"Bądźcie pewni jednej rzeczy: Demokratyczna Republika Konga nie pozwoli się upokorzyć ani zmiażdżyć. Będziemy walczyć i zwyciężymy” – powiedział w środę wieczorem w przemówieniu telewizyjny Félix Tshisekedi, prezydent DRK. Dodał, że w celu odzyskania terytorium z rąk rebeliantów podjęto „energiczną i skoordynowaną odpowiedź”.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także: