Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Palestyńscy medycy mówią, że ślady na ciałach ponad setki więźniów „wyraźnie wskazują na to, że Izrael dokonał aktów morderstwa, [...] oraz systematycznych tortur wobec wielu Palestyńczyków”
Oficjele Ministerstwa Zdrowia Gazy przekazali mediom, że co najmniej 135 ciał byłych palestyńskich więźniów z izraelskich więzień zwróconych Palestyńczykom, jest okaleczonych. Dyrektor generalny ministerstwa zdrowia Gazy, dr Munir al-Bursz, oraz rzecznik szpitala Nasser w Chan Junis, gdzie badane są ciała, przekazali mediom, że dokumenty, które znaleziono przy ciałach, wskazują na to, że więźniowie ci byli przetrzymywani w więzieniu Sde Teiman.
To baza wojskowa na pustyni Negew. W grudniu 2023 roku, gdy liczba zatrzymanych Palestyńczyków rosła, armia otworzyła tam również nowe więzienie.
W ramach wymiany więźniów i zakładników po zawieszeniu broni wymuszonym przez Donalda Trumpa, do Strefy Gazy zwrócono około 150 ciał więźniów. Większość z nich ma nosić ślady złego traktowania i tortur. Cytowany przez „Guardiana” lekarz z Chan Junus mówi brytyjskiemu dziennikowi, że badania „wyraźnie wskazują na to, że Izrael dokonał aktów morderstwa, egzekucji bez sądu oraz systematycznych tortur wobec wielu Palestyńczyków”. Ustalenia Palestyńczyków obejmują „wyraźne ślady bezpośrednich strzałów z bliskiej odległości oraz ciała zmiażdżone pod gąsienicami izraelskich czołgów”.
Ustalenia są zbieżne z tym, co mówią żywi więźniowie zwolnieni w ramach tej samej wymiany. 28-letni Mahmud Abu Ful przekazał dziennikarzom, że w wyniku tortur stracił wzrok. Żołnierze mieli odmówić odpowiedniej pomocy medycznej. Mężczyzna również był przetrzymywany w Sde Teiman.
Doniesienia o torturach w Sde Teiman i innych izraelskich więzieniach wobec Palestyńczyków nie są zaskakujące w świetle dotychczasowej wiedzy na ten temat. Izraelski sygnalista, który pracował w więzieniu, mówił „Guardianowi” w maju 2024 roku:
„Więźniowie są przetrzymywani w czymś w rodzaju klatek, wszyscy z zasłoniętymi oczami i skutymi rękami. Jeśli ktoś się odezwie lub poruszy, jest natychmiast uciszany lub zmuszany do stania z rękami podniesionymi nad głową i skutymi przez maksymalnie godzinę. Jeśli nie są w stanie utrzymać rąk w górze, żołnierze przyczepiają kajdanki do prętów klatki. Wielu zatrzymanych miało zainfekowane rany, które nie były odpowiednio leczone.”
Tak opisywał warunki panujące na miejscu: „Podłoga jest bardzo brudna, a smród jest tak silny, że musieliśmy nosić maski na twarz. Czasami słychać było odgłosy bicia, krzyki oraz stukanie, jakby o metalową ścianę”.
Izraelska organizacja broniąca praw człowieka Becelem opublikowała w zeszłym roku raport pod tytułem „Witamy w piekle”. Konkluzją raportu opracowanego na podstawie rozmów z 55 byłymi więźniami jest to, że izraelski system więzienny został zamieniony w sieć obozów tortur. Tytuł to cytat ze strażnika, który tymi słowami przywitał jednego z więźniów w więzieniu Megiddo.
Przeczytaj także:
„Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali łącznie 55 osób działających na szkodę Polski na zlecenie rosyjskiego wywiadu” – przekazał we wtorek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
Podczas konferencji prasowej Dobrzyński potwierdził informacje, że w ostatnim czasie funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego we współpracy z innymi służbami zatrzymali osiem osób. Dodał, że w ostatnich miesiącach zatrzymali łącznie 55 osób działających na szkodę Polski na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Premier Donald Tusk poinformował w mediach społecznościowych, że w ostatnich dniach ABW zatrzymała osiem osób podejrzanych o akty dywersji w Polsce.
„ABW, we współpracy z innymi służbami, zatrzymała w ostatnich dniach osiem osób w różnych częściach kraju, podejrzewanych o przygotowania aktów dywersji. Sprawa jest rozwojowa. Trwają dalsze czynności operacyjne” – napisał.
Sprawcy planowali rozpoznanie obiektów wojskowych i elementów infrastruktury krytycznej. „Sprawy, o których pisze premier Donald Tusk dotyczą prowadzenia rozpoznania obiektów wojskowych i elementów infrastruktury krytycznej, przygotowania środków do przeprowadzenia aktów dywersji i bezpośredniej realizacji ataków” – napisał na platformie X Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych.
Jak poinformowała w komunikacie ABW, funkcjonariusze zatrzymali 21-latka 16 października. Danylo H. prowadził działalność wywiadowczą w Polsce i w Rumunii. Jednocześnie w Rumunii zatrzymano dwóch innych obywateli Ukrainy, którzy ściśle współdziałali z podejrzanym Danylo H.
Do zatrzymania doszło dzięki wspólnym działaniom prowadzonym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego ze służbami rumuńskimi (SRI) skierowanym przeciwko agresywnej aktywności rosyjskich służb specjalnych.
Prokuratura Krajowa przekazała w komunikacie, że Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie prowadzi w tej sprawie śledztwo dotyczące działalności obcego wywiadu – Federacji Rosyjskiej – przeciw Rzeczypospolitej Polskiej i państwom sojuszniczym Unii Europejskiej.
„Według ustaleń śledztwa podejrzany, działając wspólnie z innymi osobami, realizował zadania zlecone przez rosyjskie służby specjalne polegające na przygotowaniu i przekazaniu na Ukrainę przesyłek zawierających urządzenia zapalające i substancje chemiczne mogące spowodować pożar lub eksplozję. Przesyłki te zostały przechwycone przez rumuńskie służby jeszcze przed wybuchem” – poinformowała Prokuratura Krajowa.
Według Prokuratury Krajowej, cytowanej przez PAP, „przesyłki te miały ulec samozapłonowi lub eksplozji w czasie transportu. Celem planowanych działań było zastraszenie ludności oraz destabilizacja państw Unii Europejskiej wspierających Ukrainę”.
Opisana przez premiera akcja ABW to kolejna już odsłona działań polskich służb na rzecz walki z próbami sabotażu na terenie naszego kraju. W lipcu Donald Tusk informował o licznych zatrzymaniach, w tym 32 osobach podejrzanych o współpracę z rosyjskimi służbami, które zlecały tym osobom albo akty dywersji, albo pobicia. Wśród tych osób byli Polacy, Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy oraz 27-letni obywatel Kolumbii.
Z kolei w sierpniu 27-letni obywatel Białorusi Vitalij S. usłyszał zarzuty za przygotowanie sabotażu na rzecz obcego wywiadu. Jak przekazała wówczas Prokuratura Krajowa, 27-latek zbierał dane o obiekcie magazynowym zlokalizowanym na terenie województwa lubelskiego. Materiały te przekazał przedstawicielom obcego wywiadu. Jak dodano, mężczyzna przygotowywał się do podpalenia.
Przeczytaj także:
Polityk będzie odbywać pięcioletnią karę w zakładzie w Paryżu, jednak jego adwokat złożył już wniosek o zwolnienie. W wydanym oświadczeniu Sarkozy przekazał, że „nie zamykają byłego prezydenta Francji, lecz niewinnego człowieka”.
We wtorek rano po godz. 9 Nicolas Sarkozy wyszedł z domu wraz z rodziną. Polityk, któremu towarzyszyła żona – modelka i piosenkarka – Carla Bruni, został przywitany przez tłumy Francuzów. Zanim Sarkozy wsiadł do samochodu i wyruszył do więzienia, przytulał się z najbliższymi i machał do zebranych osób.
Najpierw na ulicę wyszły jego dzieci, na czele z 14-letnią Giulią, córką Sarkozy’ego i Bruni, które przywitały wiwatujących ludzi. Louis Sarkozy, jeden z jego synów, który w przyszłym roku zamierza kandydować na burmistrza Menton na Lazurowym Wybrzeżu, wezwał zwolenników do demonstracji. Z tłumu rozlegały się okrzyki: „Nicolas! Nicolas!”.
Sarkozy, który był prezydentem Francji w latach 2007–2012, jest pierwszym byłym przywódcą kraju Unii Europejskiej, który trafił do więzienia, oraz pierwszym francuskim liderem po II wojnie światowej, który został osadzony.
Sarkozy będzie odbywał karę w więzieniu La Santé w południowej części Paryża. W rozmowie z francuskim dziennikiem „Le Figaro” powiedział, że na pierwszy tydzień spakował zdjęcia rodzinne i książki – w tym biografię Jezusa oraz „Hrabiego Monte Christo” Aleksandra Dumasa, opowiadającego o niewinnie skazanym człowieku, który ucieka z więzienia, by się zemścić. Sarkozy dodał, że w więzieniu zamierza pisać książkę.
Zostanie osadzony w pojedynczej celi o powierzchni około 9 metrów kwadratowych z prywatną łazienką. Dla bezpieczeństwa będzie przebywał w odosobnieniu. Nie będzie miał telefonu komórkowego, ale w celi znajdzie się mały telewizor. Będzie mógł korzystać z kontrolowanej linii telefonicznej do kontaktu z prawnikami i rodziną. Będzie też mógł przyjmować wizyty dwa razy w tygodniu. W wywiadzie dla z francuskimi dziennikarzami powiedział, że doradzono mu zabrać stopery. „W nocy jest dużo hałasu, słychać krzyki, wrzaski” – mówił.
Sarkozy w mediach społecznościowych napisał, że „jest niewinny” i nazwał swoje uwięzienie „skandalem sądowym”.
We wrześniu Nicolas Sarkozy został uznany za winnego z powodu finansowania przez Libię jego kampanii prezydenckiej w 2007 roku z pieniędzy rządu ówczesnego przywódcy Libii, Muammara Kaddafiego.
Przewodnicząca składu orzekającego, sędzia Nathalie Gavarino, uzasadniając wyrok, stwierdziła, że sprawa ma „wyjątkowo poważny charakter” i „mogła podważyć zaufanie obywateli”.
Prawnicy Sarkozy’ego złożyli wniosek o jego zwolnienie natychmiast po osadzeniu w więzieniu. Sąd apelacyjny ma dwa miesiące na rozpatrzenie tej prośby. W takich przypadkach sąd może zdecydować o zwolnieniu pod nadzorem sądowym lub o areszcie domowym z elektroniczną bransoletką. Może też odrzucić wniosek, jeśli uzna, że pozostanie w areszcie to jedyny sposób, by zapobiec manipulowaniu dowodami lub zastraszaniu świadków.
Podczas procesu prokurator nazwał działania Sarkozy’ego „paktowaniem z diabłem” – „faustowskim układem korupcyjnym z jednym z najbardziej odrażających dyktatorów ostatnich 30 lat”, zawartym w zamian za pieniądze na kampanię wyborczą.
Sarkozy – jak podaje „The Guardian” – został uniewinniony z trzech innych zarzutów: korupcji, defraudacji libijskich funduszy publicznych i nielegalnego finansowania kampanii.
W trakcie procesu były prezydent zaprzeczał wszystkim oskarżeniom i twierdził, że nie brał udziału w żadnym spisku mającym na celu pozyskanie pieniędzy z Libii. Złożył apelację od wyroku. Nowy proces ma się rozpocząć za około sześć miesięcy, jednak ze względu na charakter kary Sarkozy musi odbywać wyrok w trakcie trwania procedury odwoławczej.
Przeczytaj także:
„Unia Europejska nie nałoży teraz sankcji na Izrael w związku z wojną w Strefie Gazy, ale na razie też nie wycofała się z tych planów” – powiedziała w poniedziałek szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas.
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas ogłosiła, że Unia robi przerwę w nakładaniu sankcji zarówno na Izrael, jak i na osoby odpowiedzialne za eskalację konfliktu po obu stronach.
Dziesięć dni po wejściu w życie wynegocjowanego przez USA zawieszenia broni, 27 europejskich ministrów spraw zagranicznych, którzy zebrali się w Luksemburgu, stwierdziło, że sytuacja jest zbyt „delikatna”, aby w pełni zdjąć presję z władz Izraela.
Kallas tłumaczyła, że sytuacja się zmieniła od czasu, gdy sankcje były proponowane. Ministrowie mają różne zdania, więc – jak powiedziała – „nie wdrażamy tych środków teraz, ale też ich nie wycofujemy”.
Kallas mówiła też, że „zawieszenie broni zmieniło kontekst, co jest jasne dla wszystkich. Jeśli jednak nie zobaczymy rzeczywistych i trwałych zmian w terenie, w tym większej pomocy docierającej do Strefy Gazy, groźba sankcji pozostaje aktualna” – powiedziała Kallas na konferencji prasowej.
Inne warunki wstępne obejmują dostęp do Strefy dla dziennikarzy i pracowników pomocy humanitarnej oraz nieograniczoną rejestrację organizacji pozarządowych.
Ale ten ruch wstrzymania sankcji na Izrael spotkał się z falą krytyki. Sven Kühn von Burgsdorff, był przedstawiciel Unii na terytoriach palestyńskich, powiedział w rozmowie z „The Guardian”, że Kallas nie zrozumiała kwestii odpowiedzialności karnej. „Sankcje to nie tylko narzędzie nacisku politycznego. To też sposób, w jaki Unia reaguje na łamanie prawa zarówno europejskiego, jak i międzynarodowego” – podkreślił.
W czerwcu UE stwierdziła, że Izrael złamał zapisy umowy stowarzyszeniowej dotyczącej praw człowieka, która reguluje handel i współpracę między obiema stronami. Prawnicy przypominają też, że Unia powinna dostosować swoją politykę do opinii Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z 2024 roku, która wzywa Izrael do jak najszybszego zakończenia okupacji terytoriów palestyńskich.
Burgsdorff współtworzył oświadczenie podpisane przez ponad 400 byłych dyplomatów i urzędników, którzy zaapelowali do UE o bardziej stanowcze działania wobec „ekstremistów i sabotażystów po obu stronach” – osób, które utrudniają stworzenie przyszłego państwa palestyńskiego.
Autorzy listu poparli plan Trumpa, ale zwrócili uwagę, że kwestia samostanowienia Palestyńczyków została tam potraktowana bardzo ogólnikowo.
Z kolei Nathalie Tocci, była doradczyni unijnych szefów dyplomacji, powiedziała, że wycofanie się z sankcji byłoby „najgorszym możliwym krokiem”. „Trzeba właśnie teraz wywierać presję. Wszyscy wiemy, że nie ma żadnej pewności, że ten plan w ogóle wypali” – powiedziała w rozmowie z „The Guardian”.
Pierwsza faza planu Trumpa już doprowadziła do przemocy, a dyplomaci w pośpiechu próbują utrzymać kruche porozumienie.
Jak pisze Euronews, w obliczu pogarszającej się sytuacji humanitarnej w Strefie Gazy i izraelskiej blokady dostaw pomocy do Gazy, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaproponowała w zeszłym miesiącu trzy środki.
Pierwszym z nich było częściowe zawieszenie umowy stowarzyszeniowej między Unią Europejską a Izraelem, zamrożenie dwustronnej pomocy z wyjątkiem wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego i centrum pamięci o Holokauście Yad Vashem, a także indywidualne sankcje wobec dwóch izraelskich skrajnie prawicowych ministrów i brutalnych osadników na Zachodnim Brzegu.
Propozycje te nie zostały jednak zrealizowane, ponieważ państwa członkowskie mają bardzo różne poglądy na te kwestie.
Jak donosi „The Guardian” przywódcy europejscy mają w czwartek rozmawiać o konflikcie w Strefie Gazy podczas szczytu, ale od dawna są głęboko podzieleni w kwestii Bliskiego Wschodu. Część krajów, takich jak Hiszpania czy Irlandia, otwarcie popiera Palestynę, podczas gdy inne – jak Węgry czy Czechy – pozostają lojalnymi sojusznikami premiera Izraela Benjamina Netanjahu i jego rządu.
Ogromne protesty w wielu państwach UE przeciwko liczbie ofiar i cierpieniu w Gazie skłoniły jednak Komisję Europejską do zaproponowania w zeszłym miesiącu zawieszenia preferencyjnej umowy handlowej z Izraelem oraz wprowadzenia sankcji wobec osób odpowiedzialnych za podsycanie konfliktu po obu stronach.
Przeczytaj także:
Zwycięzcą XIX Konkursu Chopinowskiego został Eric Lu ze Stanów Zjednoczonych
Werdykt ogłoszono ok 2.00 w nocy 21 października 2025 r. Zwycięzcę wybrano z 11 osób, które dostały się do finału. I miejsce w XIX Konkursie Chopinowskim zajął 27-letni Eric Lu z USA. To jego drugi występ podczas konkursu – w 2015 r. zajął 4. miejsce.
Polski pianista, Piotr Alexewicz, zajął 5. miejsce.
Kolejne miejsca zajęli:
• II nagroda – Kevin Chen (Kanada) • III nagroda – Zitong Wang (Chiny) • IV nagroda – Tianyao Lyu (Chiny); Shiori Kuwahara (Japonia) • V nagroda – Piotr Alexewicz (Polska); Vincent Ong (Malezja) • VI nagroda – William Yang (USA)
Zwycięzca otrzymuje 60 tys. euro i złoty medal.
Przeczytaj także:
Pierwszy Konkurs Chopinowski odbył się w 1929 r. „Stworzenie konkursu o takiej formule zaproponował w dwudziestoleciu międzywojennym pianista i kompozytor Jerzy Żurawlew, ubolewający nad obserwowanym przez niego błędnym rozumieniem muzyki Chopina, jako „zbyt romantycznej”, a wręcz „roztkliwiającej” i „rozbrajającej psychicznie” – pisała w OKO.press Joanna Kołodziejska. ”
„Żurawlewa zainspirowało zainteresowanie młodzieży sportem oraz fenomen kibiców. Postanowił muzykę Chopina usportowić, co miało na celu pomóc zarówno w promowaniu dorobku kompozytora, jak i zainicjowaniu dyskusji na temat tego, jak w ogóle tę twórczość wykonywać. Pianistyczne wychowanie pomysłodawcy Konkursu Chopinowskiego w kontekście jego działań miało niemałe znaczenie – artysta był uczniem Aleksandra Michałowskiego, który wykonawstwo muzyki Chopina studiował u ucznia kompozytora, Karola Mikulego”.
Od 1927 r. konkurs odbywa się co pięć lat. Trzy razy w historii konkurs przesunięto – podczas wojny (dwunastoletnia przerwa między 1937 i 1949 r.), w latach 50. z powodu odbudowy Filharmonii Warszawskiej oraz z powodu pandemii COVID-19.