Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rzecznik Kremla powiedział, że nie ma nic do dodania w sprawie dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, a wielkie manewry „Zapad” nie są wymierzone w żaden z krajów
Dmitrij Pieskow zapowiedział, że po raz ostatni zabiera głos w sprawie wtargnięcia rosyjskich dronów nad polskie terytorium.
„Nasze ministerstwo obrony wypowiedziało się na ten temat i zaproponowało konsultacje, jeśli będą konieczne” – powiedział rzecznik Kremla i podkreślił, że nie ma już w tej sprawie „nic do dodania”.
„Jeśli chodzi o retorykę i oświadczenia, które słyszymy z Warszawy, to właściwie nie ma w nich nic nowego. Ta retoryka jest ostatnio charakterystyczna dla prawie wszystkich stolic europejskich. Widzimy jej kontynuację”
- dodał Pieskow.
Przedstawiciel Kremla powiedział także, że rozpoczynające się 12 września wspólne manewry Rosji i Białorusi o nazwie „Zapad”, które będą prowadzone m.in. w pobliżu granicy białorusko-polskiej, nie są skierowane przeciwko żadnemu krajowi.
„To zaplanowane ćwiczenia (…). Mówimy o kontynuacji współpracy wojskowej i wypracowaniu interakcji między dwoma strategicznymi sojusznikami” – powiedział Pieskow.
Rzecznik Kremla powiedział też, że nie ma jeszcze porozumienia w sprawie terminu nowej rozmowy telefonicznej rosyjskiego przywódcy Władimira Putina z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
"W razie potrzeby połączenie można szybko zorganizować” – dodał.
W nocy z 9 na 10 września 19 dronów przekroczyło polską granicę i poruszało się w głąb kraju. Kilka z nich zostało zestrzelonych przez stacjonujące w Polsce samoloty F-35 należące do holenderskich sił powietrznych. Szczątki dronów znaleziono do tej pory w 16 lokalizacjach.
Początkowo Kreml nie komentował sytuacji. Pytany o nią podczas konferencji prasowej, Dmitrij Pieskow odsyłał do ministerstwa obrony.
„Przywódcy UE i NATO codziennie oskarżają Rosję o prowokacje. Najczęściej nawet nie próbując przedstawić żadnych argumentów, a Warszawa nawet nie próbowała skontaktować się z Moskwą" – powiedział rzecznik Kremla.
Jednak polski MSZ jeszcze rano wezwał do siebie kierującego rosyjską ambasadą w Warszawie charge d'affaires. Po spotkaniu w rozmowie z dziennikarzami Andriej Ordasz publicznie powiedział, że Warszawa nie ma żadnych dowodów na to, że drony atakujące Polskę były z Rosji.
Przeczytaj także:
Jeśli Polska ma jakieś pytania w sprawie dronów, może skorzystać z istniejących kanałów i je zadać – ogłosiła 11 września rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Od dronowego rosyjskiego ataku na Polskę 10 września jest to już piąte wezwanie z Moskwy do rozmów i wyjaśniania „szczegółów” kierowane do Warszawy.
Pierwszy powiedział o tym rzecznik Putina Pieskow 10 września w południe („Nie, Kreml nie otrzymał od polskich władz żadnych próśb o kontakt)
Potem w oficjalnych komunikatach ofertę konsultacji złożył rosyjski MON, a za nim powtórzył to MSZ.
Ofertę rozmów w sprawie „wyjaśniania” ataku dronowego na Polskę ponowił Pieskow 11 września, a za nim – rzeczniczka MSZ Zacharowa (na zdjęciu – z szefem rosyjskiego MSZ Ławrowem).
Propagandyści w rosyjskiej telewizji sugerowali 11 września, że Moskwa liczy na telefon od prezydenta Karola Nawrockiego, który powinien to zrobić „za pośrednictwem swojego BBN”.
Tłem od tych zaproszeń do rozmów są mętne wyjaśnienia rosyjskie w sprawie pochodzenia dronów, które spadły na Polskę. Rosja najpierw ogłosiła, że nie ma dowodów, że drony były rosyjskie. I że mamy do czynienia z ukraińska prowokacją. Potem ogłosiła, że tego dnia „po prostu” atakowała zachodnią Ukrainę, ale użyła do tego dronów o zasięgu do 700 km. Problem jest tu taki, że od granicy Rosji do Lwowa jest w linii prostej ponad 600 km, a do Iwano-Frankiwska – ponad 700 km. Takie drony musiałyby więc lecieć z Białorusi. Ta jednak kategorycznie zaprzecza – twierdzi, że atak na Polskę nastąpił z Ukrainy, a właściwie (w wersji skorygowanej po ujawnieniu przez Polskę szczegółów) – z Białorusi, która jednak była krajem przelotowym dla tych dronów i nawet część z nich zestrzeliła.
Te szczegóły, którymi zarzuca teraz Polskę strona rosyjska, miałyby być wyjaśniane w toku „konsultacji”.
Moskwa formalnie zgadza się na generalne postulaty („że potrzebny jest pokój”), a następnie zasypuje drugą stronę szczegółami, które należałoby wcześniej rozstrzygnąć. Do tego zaś – twierdzi – niezbędne jest powołanie zespołów ekspertów niskiego szczebla.
Moskwie udało się przekonać Donalda Trumpa (na Alasce 15 sierpnia), że do prowadzenia takich szczegółowych rozmów nie jest potrzebne ogłoszenie rozejmu na froncie w Ukrainie. Gdyż od razu można rozmawiać o porozumieniu pokojowym. Moskwa gotowa jest je zawrzeć natychmiast, pod warunkiem, że spełnione zostaną wszystkie jej żądania, a Ukraina wyłoni władze, które Moskwa uzna za akceptowalne. Rozmowy z prezydentem Zełenskim wyklucza, gdyż nie uważa go za legalnego lidera Ukrainy.
W tej chwili do grona zachodnich liderów, którzy mimo to uważają, że rozmowy z Rosją mają sens, poza Donaldem Trumpem należą: Viktor Orbán z Węgier, Robert Fico ze Słowacji oraz Aleksander Vucić z Serbii. Od kilkunastu dni propaganda Kremla sugeruje, że mógłby do nich dołączyć też Karol Nawrocki – ze względu na jego antyukraińską i antyunijną retorykę, więzi z Donaldem Trumpem i sojusz polskiej prawicy z Orbánem.
W Sejmie 10 września premier Donald Tusk, informując o sytuacji w kraju po najpoważniejszym od II wojny światowej ataku Rosji, ogłosił, że współpracuje z prezydentem i wszystkie polskie kroki dyplomatyczne są wspólnie uzgadniane i koordynowane. Podkreślił, że teraz Polska ma jednego wroga – na wschodzie.
Przeczytaj także:
Premier i prezydent dziękują pilotom, szef MON zapowiada większy budżet na obronność, a Rada Bezpieczeństwa ONZ na wniosek Polski zbierze się na nadzwyczajne posiedzenie. Oto skrót najważniejszych informacji z krajowej polityki
„Dzisiaj mamy pewien problem. Otóż Straż Graniczna, która pilnuje granicy, odpowiada za przejścia graniczne. Jeśli chodzi o przekroczenie powietrzne, jest ono w gestii Ministerstwa Obrony Narodowej. Być może będziemy musieli zmodyfikować jednak to nasze porozumienie i te drony, które przylatują, powinny być w jakiś sposób też wykrywane przez Straż Graniczną" – powiedział w programie Wirtualnej Polski wiceminister MSWiA Wiesław Szczepański.
„Rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy i dezinformacji w dzisiejszej sytuacji to działanie na szkodę państwa polskiego, wymierzone wprost w bezpieczeństwo Ojczyzny i obywateli. Głupota, a tym bardziej polityczne poglądy, nie powinny być traktowane jako okoliczność łagodząca” – napisał na portalu X Donald Tusk.To reakcja premiera na wpisy sugerujące, że za wtargnięciem dronów w polską przestrzeń powietrzną stoi Ukraina, która chce „wciągnąć Polskę do wojny z Rosją”.
"Putin testuje wszystko: nasze zdolności reagowania, współpracę i jedność sojuszników NATO, skalę reakcji. Ale przede wszystkim testuje naszą solidarność z Ukrainą.
I podważa ją, wzniecając nasz strach, który odbiera zdolność racjonalnego myślenia" – pisali we specjalnym komentarzu naczelna OKO.press Magdalena Chrzczonowicz i wicenacelny Bartosz Kocejko-Szukalski:
Przeczytaj także:
„Polska nie wystraszyła się sowieckiego żołnierza w 1920 r., a teraz, dzięki wspaniałym polskim i sojuszniczym pilotom, nie wystraszy się rosyjskich dronów" – powiedział prezydent Karol Nawrocki podczas wizyty w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach.
Podczas wystąpienia w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz podziękował prezydentowi Karolowi Nawrockiemu za współpracę z rządem.
„Wszystkie informacje pomiędzy nami i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego były przekazywane, konsultowane, ale też daliśmy szansę na podejmowanie decyzji wojskowym. Jest odpowiedzialność polityczna i są działania militarne. One nie zastępują siebie, muszą się uzupełniać i nawzajem wspierać" – podkreślił szef MON.
Podczas wystąpienia w Sejmie wicepremier Kosiniak-Kamysz przekazał, że polski budżet na obronność w przyszłym roku będzie trzy razy większy niż w 2022 roku.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” szef Banku Gospodarstwa Krajowego Mirosław Czekaj poinformował o powstaniu Nowego Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności, który zostanie sfinansowany z pieniędzy z KPO. Fundusz ma dysponować budżetem ponad 5,5 mld euro. Ustawa o FBiO ma zostać przyjęta do końca roku.
MSZ poinformowało, że na wniosek Polski zostanie zwołane nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Odbędzie się ono w piątek 12 września o godz. 21 czasu polskiego (godz. 15. lokalnego). Będzie to pierwsze spotkanie zwołane w tym trybie na wniosek Polski.
Przeczytaj także:
Amerykańska ambasada na Litwie poinformowała o zwolnieniu przez białoruski reżim 52 więźniów. MSZ potwierdza, że jest wśród nich dwóch polskich obywateli
O uwolnieniu więźniów przez Białoruś poinformowała amerykańska ambasada na Litwie. Wśród 52 osób zwolnionych przez białoruski reżim są obywatele Łotwy, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Litwy, a także dwóch obywateli Polski.
Informację o uwolnieniu Polaków potwierdził rzecznik polskiego MSZ. Paweł Wroński przekazał, że na liście uwolnionych z więzień na Białorusi jest trójka obywateli Polski, w tym osoby skazane na długoletnie wyroki, oraz ośmioro obywateli Białorusi, którzy byli dziennikarzami – współpracownikami Telewizji Biełsat i innych polskich mediów. O ich uwolnienie, jak podkreślił Wroński, starała się również polska dyplomacja.
„Chcielibyśmy bardzo podziękować panu prezydentowi Trumpowi, który osobiście się w to zaangażował”
- mówił rzecznik MSZ
Wroński zaznaczył, że nie poda nazwisk uwolnionych osób, ale w tej grupie nie ma dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi Andrzeja Poczobuta.
„Liczymy, że znajdzie się w następnej grupie, która zostanie uwolniona z więzień białoruskich” – dodał Wroński.
W czerwcu 2025 białoruski reżim uwolnił 14 więźniów – w tym także trzech Polaków. Wśród zwolnionych był mąż liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej – Siarhiej Cichanouski.
Zwolnienie więźniów jest wynikiem negocjacji amerykańskiej delegacji. Z wizytą w Mińsku zjawił się John Coale, wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa, który spotkał się z białoruskim dyktatorem Alaksandrem Łukaszenką.
Amerykańska delegacja poinformowała o zdjęciu sankcji z białoruskich linii lotniczych Belavia, które zostały nałożone w czerwcu 2022 r. po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę. Amerykanie planują również przywrócić działalność swojej ambasady w Mińsku.
Jak powiedział Coale, cytowany przez białoruską państwową agencję BelTA, Waszyngton szuka normalizacji stosunków z Mińskiem, w tym wznowienia kontaktów politycznych i gospodarczych.
Coale i Łukaszenka mieli również rozmawiać o ewentualnym spotkaniu prezydentów USA i Białorusi. Amerykańska delegacja przekazała Łukaszence osobisty list od Donalda Trumpa, w którym gratulował mu między innymi zwycięstwa Aryny Sabalenki w tenisowym turnieju US Open. Podpisał się pod listem samym imieniem, co jest odczytywane jako wyraz przyjaźni.
Przeczytaj także:
Jak donosi RMF FM związani z Polską 2050 wiceministrowie Anna Radwan-Röhrenschef i Łukasz Krasoń zostaną odwołani. Likwidacja stanowiska Krasonia nie jest jednak możliwa, bo jest umocowana w ustawie
Jak ustaliło RMF FM, dwaj wiceministrowie z Polski 2050 mają stracić swoje stanowiska. Anna Radwan-Röhrenschef odpowiada w Ministerstwie Spraw Zagranicznych m.in. za nadzór nad współpracą zagraniczną samorządów, zagraniczną politykę informacyjną, kulturalną, naukową i oświatową, a także za promocję Polski na świecie.
Łukasz Krasoń pełni obecni funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Połączenie obu funkcji wynika wprost z art. 34 ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych:
„Wykonanie zadań wynikających z ustawy nadzoruje Pełnomocnik będący sekretarzem stanu w urzędzie obsługującym ministra właściwego do spraw zabezpieczenia społecznego”.
W Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej musi być zatem wiceminister (sekretarz stanu), który będzie pełnił funkcję umocowanego ustawowo Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Odwołanie Łukasza Krasonia z tego stanowiska nie oznacza jego likwidacji, a tym samym odchudzenia rządu.
W środę 10 września odbyło się spotkanie przedstawicieli liderów koalicji 15 października, na którym miały zostać podjęte ostateczne decyzje w sprawie redukcji liczby wiceministrów. To pokłosie lipcowej rekonstrukcji rządu, po której Donald Tusk zmniejszył liczebność swojego gabinetu o 5 ministrów.
„Docelowo plan jest taki, aby cały rząd, łącznie z ministrami i wiceministrami, wynosił maksymalnie 99 osób” – powiedział RMF jeden z informatorów.
Liczba wiceszefów resortów miała zostać zatem redukowana o 20 proc. Na wczorajsze (10 września) spotkanie koalicjantów, z gotową listą wiceministrów, którzy opuszczą rząd, przyszedł jedynie przewodniczący klubu Polska 2050 Paweł Śliz. Na tej liście mają widnieć właśnie Łukasz Krasoń i Anna Radwan-Röhrenschef.
Pozostali koalicjanci (Lewica, PSL i Koalicja Obywatelska) jeszcze nie podjęli ostatecznych decyzji, który z nominowanych przez nich wiceministrów pożegna się ze stanowiskiem.
Do tej pory rezygnację ze swoich stanowisk złożyli związani z Polską 2050 wiceministrowie: Anna Mucha (ministerstwo edukacji), Zuzanna Rudzińska-Bluszcz (ministerstwo sprawiedliwości) oraz Maciej Duszczyk (MSWiA).
Przeczytaj także: