Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Sławomir Mentzen nie udzielił poparcia żadnemu z kandydatów. Zamiast tego zaprasza ich do rozmowy na kanale youtubowym i przygotowuje deklarację do podpisania.
„Wyborcy to nie worki ziemniaków, nie można ich zmusić i kazać im, na kogo mają głosować. Ale możemy pomóc podjąć decyzję” – powiedział. „Dlaczego uznałem, że zaproszę obu kandydatów do mojego kanału na YouTube” – dodał. Zapowiedział, że zapyta m.in. o prawo do posiadania broni i opinię kandydatów na ten temat. Przekaże kandydatom również deklarację do podpisu — co wcześniej zapowiedział również w mediach społecznościowych.
„Nie ma tu tematów takich jak migracja czy Zielony Ład. Wybraliśmy to, na co prezydent ma wpływ” – dodał Mentzen. „Nie znalazł się tutaj też punkt dotyczący resetu konstytucyjnego, co było ważnym punktem mojego programu. Trudno byłoby rozliczyć kandydatów z tej obietnicy, bo to wymaga zmiany Konstytucji, a do tego daleka droga” – mówił.
1. Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki, opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne.
2. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej obrót gotówkowy i będę stał na straży polskiego złotego.
3. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej swobodę wyrażania poglądów, zgodnych z polską Konstytucją.
4. Nie pozwolę na wysłanie polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy.
5. Nie podpiszę ustawy w sprawie ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO.
6. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej dostęp Polaków do broni.
7. Nie zgodzę się na przekazywanie jakichkolwiek kompetencji władz Rzeczypospolitej Polskiej do organów Unii Europejskiej.
8. Nie podpiszę ratyfikacji żadnych nowych traktatów unijnych osłabiających rolę Polski, np. poprzez osłabienie siły głosu lub odebranie prawa weta.
Karol Nawrocki już potwierdził, że weźmie udział w rozmowie z Mentzenem. „Przyjmuję zaproszenie i jestem gotowy do podpisania tych propozycji. Resztę omówimy u Pana na kanale” – napisał.
Sławomir Mentzen w pierwszej turze wyborów uzyskał 14,8 proc. głosów, plasując się na trzecim miejscu wśród kandydatów. Na czwartym miejscu znalazł się Grzegorz Braun, z wynikiem 6,3 proc.
Braun również przedstawił swoje wymagania, które miałyby być podstawą do udzielenia poparcia któremuś z dwóch kandydatów na prezydenta. Cytujemy je za kontem Brauna na X:
"Czy jako kandydat na Prezydenta RP będzie Pan kierował się wyłącznie polskim interesem narodowym – a w szczególności czy zobowiązuje się Pan do:
1. Zdecydowanych działań na rzecz pokoju, a zwłaszcza do niewysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę oraz nieprzekazywania sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy?
2. Zdecydowanych działań na rzecz zachowania jednolitości i tożsamości narodowej państwa polskiego – a zwłaszcza powstrzymania ukrainizacji Polski, stanowczego potępienia banderyzmu i wyegzekwowania ekshumacji ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach?
3. Zdecydowanych działań na rzecz bezpieczeństwa publicznego – a w szczególności odrzucenia tzw. paktu migracyjnego Unii Europejskiej i powstrzymania imigracji zarówno legalnej, jak i nielegalnej?
4. Odrzucenia tzw. zielonego ładu Unii Europejskiej – zwłaszcza w odniesieniu do rolnictwa, górnictwa, budownictwa, energetyki i motoryzacji?
5. Zaniechania legalnego dzieciobójstwa, a także eksperymentów medycznych na Polakach, przymusu szczepień, selekcji eugenicznej oraz eutanazji wprowadzanej m. in. pod hasłami „terapii daremnych„ i „śmierci mózgowej”?
6. Rozliczenia instytucjonalnego bezprawia lat 2020-2022 m. in. w lecznictwie, wojskowości i gospodarce – a w szczególności ukarania winnych i sprawców kierowniczych oraz zadośćuczynienia poszkodowanym i rodzinom ofiar?
7. Doprowadzenia do ekshumacji w Jedwabnem, odrzucenia roszczeń żydowskich oraz zaprzestania celebracji chanukowych w Pałacu Prezydenckim?".
Przeczytaj także:
Adrian Zandberg nie wskaże swoim wyborcom, na kogo z duetu Nawrocki-Trzaskowski mają zagłosować w drugiej turze wyborów prezydenckich. „Nasi wyborcy chcą Polski sprawiedliwej społecznie i szacunku dla praw człowieka. Nie zgadzają się na głodzenie ochrony zdrowia, ani na odbieranie kobietom prawa do decydowania o sobie”
„Przekazywanie wyborców przez polityków jest niepoważne. Wyborcy, którzy na mnie zagłosowali, nie są moją własnością” – mówi w wywiadzie dla Super Expressu Adrian Zandberg. W pierwszej turze wyborów kandydat Razem zebrał 4,9 proc. głosów, szczególnie duże poparcie uzyskał od najmłodszego elektoratu. W grupie 18-29 zajął drugie miejsce z wynikiem 18,7 proc. Już po ogłoszeniu wyników exit poll, Zandberg zastrzegał, że nie wskaże swoim wyborcom, na kogo mają zagłosować w drugiej turze. „Ludzie, którzy głosują na Razem, są rozsądni. Mają swoje wartości i zgodnie z nimi głosują. Chcą Polski sprawiedliwej społecznie i szacunku dla praw człowieka. Nie zgadzają się na głodzenie ochrony zdrowia, ani na odbieranie kobietom prawa do decydowania o sobie. To oni podejmą decyzję, czy i jak głosować” – tłumaczy Zandberg.
Razem w kampanii ustawiało się jako lewicowa alternatywa wobec rządu. „Nie jesteśmy wasalem Platformy” – mówi dziś Zanberg w wywiadzie dla SE. Pytany o wysokie poparcie dla skrajnej prawicy, odpowiada, że posłużył im fakt, że przez długi czas byli jedyną opozycją wobec PO-PiS. „Lekcja jest prosta: żeby zatrzymać skrajną prawicę, potrzeba innej opozycji – silnego Razem. Dlatego budujemy prospołeczną alternatywę dla duopolu” – mówił Zandberg. „Proponowali nam wygodne stołki, ale nie daliśmy się kupić. Albo polityka zacznie służyć sprawom normalnych, uczciwie pracujących ludzi – albo skrajna prawica będzie rosła dalej” – dodaje.
I dalej: „Tak się jakoś składa, że skrajna prawica rośnie, gdy rządzi Platforma. Bo żeby zatrzymać brunatnych, nie wystarczą histeryczne nagłówki w gazetach. Musimy naprawić Polskę, uczynić ją łatwiejszym miejscem do życia dla milionów ciężko pracujących ludzi. Nikt nam tej prospołecznej zmiany nie da w prezencie. Zamiast panikować, trzeba się organizować”.
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki muszą teraz walczyć o poparcie wyborców, którzy w pierwszej turze zagłosowali na kandydatów spoza duopolu albo w ogóle nie ruszyli do urn. Wspólny wynik prawicy w pierwszej turze (50,7 proc.) daje przewagę Karolowi Nawrockiemu, ale ten wciąż musi aktywnie zabiegać o antysystemowy, wolnościowy elektorat Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Kandydaci skrajnej prawicy nie przekażą swojego poparcia bezwarunkowo: wystosowali do Nawrockiego i Trzaskowskiego oferty z własnymi postulatami. Mentzen domaga się m.in. deklaracji, że kolejny prezydent nie podpisze ustawy podnoszącej podatki, ustawy ws. ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO, czy ograniczającej dostęp Polaków do broni. Trzaskowski może liczyć na poparcie Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat, ale koalicjanci Donalda Tuska zebrali w tych wyborach wspólnie tylko 9,2 proc. głosów, znacznie mniej niż w wyborach parlamentarnych z 2023. Według polityków Platformy Obywatelskiej rezerwuarem Trzaskowskiego są też ludzie, którzy w niedzielę 18 maja zostali w domach. Sławomir Nitras twierdzi, że mowa o milionie osób, którzy głosowali na rządzącą koalicję w 2023 roku.
Przeczytaj także:
Sztaby nie mogą dojść do porozumienia w sprawie debaty przed drugą turą wyborów prezydenckich. Szefowa sztabu Trzaskowskiego poinformowała, że PiS zerwał rozmowy. PiS zaprzecza i ogłasza, że jedzie do TVP.
Sztaby Trzaskowskiego i Nawrockiego miały ustalić, w jakiej formie zostanie przeprowadzona debata prezydencka organizowana przez TVP, TVN 24 i Polsat. Szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego Wioletta Paprocka przekazała, że rozmowy w tej sprawie zostały zerwane po telefonie ze sztabu PiS. Na portalu X napisała: „Dwa sztaby uzgodniły, że dobrą formułą będzie bezpośrednia rozmowa dwóch kandydatów w 6 blokach tematycznych z moderatorem, który nie zadaje pytań. Pytania zadają sobie tylko kandydaci. Wszystko uzgodnione, nagle telefon do sztabu PiS i koniec rozmów. Tak to wygląda”.
Wcześniej wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski napisał, że „TVP odmawia rozszerzenia debaty o Republikę i wPolsce.pl”.
Poinformował również na X, że rozmowy wcale nie są zerwane. Mają być wznowione o godz. 12. „Walczymy o to żeby debata była – uczciwa – dostępna dla wszystkich stacji telewizyjnych i portali, które są zainteresowane. Brakuje dobrej woli – przede wszystkim ze strony TVP w likwidacji. Sztab Rafała Trzaskowskiego też niespecjalnie chce by ta debata była fair play. Liczymy na to, że rozmowy będą wznowione o godz. 12:00. My jedziemy do TVP” – napisał.
Również przed pierwszą turą wyborów sztaby nie mogły dojść do porozumienia w sprawie debaty. Według pierwotnej propozycji Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki mieli spotkać się we dwóch w Końskich. Ten pomysł nie spodobał się pozostałym osobom startującym w wyborach prezydenckich. „Mój sztab będzie domagał się wystosowania zaproszenia do Końskich dla wszystkich kandydatów" – napisał wtedy na X Szymon Hołownia.
Finalnie w debacie w Końskich wzięli udział Joanna Senyszyn, Magdalena Biejat, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski i Maciej Maciak.
Debat przed pierwszą turą wyborów było kilka — ostatnia, z udziałem wszystkich kandydatów, odbyła się w poniedziałek przed wyborami, 12 maja.
Przeczytaj także:
„Rzeczpospolita” donosi, że kandydat PiS na prezydenta miał poręczyć za neofaszystę Grzegorza Horodkę w 2017 roku, kiedy zatrzymała go duńska policja.
Według „Rzeczpospolitej” we wrześniu 2017 roku przed meczem Dania–Polska w Kopenhadze, duńska policja starła się z polskimi kibicami. Odmówiono im wejścia na mecz. Według filmu, który trafił do sieci, funkcjonariusze przytrzymali jednego z kibiców na ziemi i bili go po głowie.
Był to Grzegorz Horodko, pseudonim Śledziu, wielokrotnie skazywany za m.in. pobicia gdański skinhead, powiązany z nielegalną międzynarodową organizacją neonazistowską Blood & Honour. W internecie można znaleźć zdjęcia, na których pokazuje nazistowskie tatuaże, w tym kilka swastyk i motto Hitlerjugend „Meine Ehre heisst Treue”, czyli „Moim honorem jest wierność”. Według duńskich mediów, to sam Horodko zaatakował policjantów.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, skazano go na 60 dni więzienia i zakaz wjazdu do Danii przez sześć lat, a w poczet kary wliczono niemal dwa miesiące, które spędził w areszcie. Miał za niego wtedy poręczyć Karol Nawrocki, wtedy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a dziś kandydat na prezydenta.
Rzeczniczka kandydata na prezydenta Emilia Wierzbicki nie zaprzeczyła w rozmowie z dziennikarzami, że te informacje są prawdzie. Karol Nawrocki, pytany o to na konferencji prasowej, odpowiedział: „Każdy obywatel państwa polskiego, który będzie bity przez policję będzie mógł liczyć na pomoc prezydenta Karola Nawrockiego”.
Powiązania Nawrockiego ze światkiem przestępczym były ważnym elementem kampanii przed pierwszą turą wyborów. Media odkryły m.in., że kandydat, pod pseudonimem Tadeusz Batyr wydał książkę o trójmiejskim gangsterze Nikodemie Skotarczaku, znanym pod pseudonimem „Nikoś”. „Wyborcza” podawała również, że co najmniej trzy osoby z towarzyskiego kręgu Karola Nawrockiego związane były z działalnością najbardziej znanej agencji towarzyskiej w Trójmieście. Wśród oskarżonych o takie przestępstwa, jak czerpanie korzyści z cudzego nierządu, handel narkotykami i haracze są Patryk M. czyli Wielki Bu oraz Olgierd M. ps. Olo, a także Śledziu – ten sam, za którego Nawrocki miał poręczyć po meczu Polska-Dania.
Karol Nawrocki w pierwszej turze wyborów uzyskał 29,5 proc. 1 czerwca będzie walczył z Rafałem Trzaskowskim o fotel prezydenta.
Przeczytaj także:
Trzaskowski i Nawrocki mają spotkać się w studiu TVP już w najbliższą środę. Sztab Nawrockiego stawia jednak warunki. Chodzi o Telewizję Republika
W powyborczy poniedziałek pojawiła się informacja, że debata przed drugą turą wyborów prezydenckich odbędzie się już w najbliższą środę o godz. 20. Ponownie mają ją zorganizować TVP, TVN 24 i Polsat.
Sztab Rafała Trzaskowskiego miał już potwierdzić udział kandydata KO w środowej debacie. Sztabowcy Karola Nawrockiego chcą poinformować o swojej decyzji po dzisiejszym spotkaniu z organizatorami, które zaplanowano na godz. 15.
Jak donosi Wirtualna Polska, kością niezgody ma być udział w debacie przedstawiciela Telewizji Republika.
„Uważamy, że tak duża stacja, jak Republika, ma pełne prawo współorganizować debatę prezydencką z telewizją państwową, Polsatem czy TVN-em. I tylko tego się domagamy”
- powiedział WP jeden z czołowych sztabowców Karola Nawrockiego.
Zdaniem informatora WP, udział przedstawiciela Telewizji Republika, miał być negocjowany już przed poprzednią debatą w TVP. Weto miał jednak stawiać TVN.
„Usłyszeliśmy jasno: żaden ich dziennikarz nie stanie obok nikogo z Republiki. Po prostu nie”
- mówi rozmówca Wirtualnej Polski.
Wszystko wskazuje więc na to, że ostateczna decyzja co do składu redakcyjnego środowej (?) debaty zależy od TVP, TVN24 i Polsatu. Jak ustaliła Wirtualna Polska, sztab Trzaskowskiego ma nie zgłaszać zastrzeżeń do żadnej redakcji.
"Chcemy jak najszerszej formuły, wiele redakcji, nie mamy obaw. Przeciwnie. Im szybciej, tym lepiej.
Już wczoraj [podczas wieczoru wyborczego – przyp. OKO.press] Rafał wezwał Nawrockiego do debaty" – usłyszała WP w sztabie kandydata KO.
Aktualizacja:
Przed godz. 18 redaktor naczelny Telewizji Republika poinformował w mediach społecznościowych, że największa prawicowa telewizja nie została dopuszczona do współorganizowania środowej debaty w TVP. W związku z tym Republika zorganizuje własną debatę kandydatów tego samego dnia o godz. 18.
„Jeśli jednak TVP w likwidacji przyjmie naszą propozycję to nadal jesteśmy gotowi współorganizować debatę o godz 20” – zastrzegł Sakiewicz.
Karol Nawrocki może dużo zyskać na pokazaniu swojego starcia z Trzaskowskim w prawicowych mediach, które śledzą także wyborcy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. To ich głosów kandydat PiS najbardziej potrzebuje do zwycięstwa w drugiej turze.
Jeśli jednak negocjacje z TVP (i TVN) nie powiodą się, nie będzie kładł się Rejtanem. Nawrockiemu zwyczajnie nie opłaca się zbojkotować starcia w TVP, nawet jeśli odbędzie się ono w niesprzyjających dla niego warunkach (samotne stanięcie przed kamerami nieprzychylnych mu telewizji publicznej i prywatnych stacji).
Tak zrobił pięć lat temu Rafał Trzaskowski, który nie przyszedł na debatę z Andrzejem Dudą w Końskich i zdaniem części komentatorów ta decyzja mogła go kosztować prezydenturę.
Nawrocki (jak i zresztą Trzaskowski) musi walczyć o każdy głos, bo o zwycięstwie w drugiej turze zdecydują wyborcy innych kandydatów i niezdecydowani.
Ale jeśli debata dojdzie do skutku w środę, to odbędzie się zaledwie 3 dni po pierwszej turze i półtora tygodnia przed drugą. Dlaczego tak szybko?
Według informatora Wirtualnej Polski, termin starcia wybrał sztab Trzaskowskiego: "Oni sami narzucili ten termin, bez ustaleń z nami. Sztab Trzaskowskiego był w kontakcie z władzami TVP i ustalili, że
im szybciej debata z Karolem, tym lepiej, bo jak Rafał wypadnie słabo, to do 1 czerwca wszyscy zdążą zapomnieć".
Sztabowcy Karola Nawrockiego podkreślają, że wyniki pierwszej tury dały im wiatr w żagle, a to kandydat KO czuje niepokój, skoro zaczyna już „mówić Komorowskim”.
Chodzi o wypowiedź z dzisiejszej porannej konferencji prasowej, podczas której Trzaskowski powiedział, że
„przed nami stoi wybór między Polską normalną a Polską radykalną”.
Identyczny przekaz miał w 2015 roku prezydent Bronisław Komorowski, gdy mówił, że Polacy muszą wybrać „między Polską racjonalną a radykalną”.
Bronisław Komorowski przegrał reelekcję z Andrzejem Dudą. Zarówno w pierwszej (o 1 proc.), jak i w drugiej (o 3 proc.) turze górą był kandydat PiS, choć na początku kampanii wyborczej sondaże dawały Komorowskiemu poparcie na poziomie 52 proc.
Przeczytaj także: