0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Supporters of Chairman and top candidate of the Freedom Party of Austria (FPOe) Herbert Kickl celebrate during an election rally outside of Saint Stephen’s cathedral in Vienna, Austria on September 27, 2024. - General elections in Austria will take place on September 29, 2024. (Photo by Joe Klamar / AFP)Supporters of Chairm...

Dzień na żywo. Wybory w Austrii – skrajna prawica wygrywa. Papież skrytykowany przez katolicką uczelnię

Sondaże exit poll dają zwycięstwo skrajnie prawicowej FPÖ w wyborach parlamentarnych w Austrii. Papież nazwał kobiety „płodnym przyjęciem” – to było za dużo nawet dla katolików

Google News

17:01 17-08-2024

Prawa autorskie: Photo by TATYANA MAKEYEVA / AFPPhoto by TATYANA MAK...

Rosjanie w obwodzie kurskim pozostawieni bez opieki państwa. „Nie ma się do kogo zwrócić”

Brytyjski dziennik „Guardian” cytuje relacje Rosjan z obwodu kurskiego. Wynika z nich, że państwo zwodziło mieszkańców na temat ukraińskiej operacji. Uchodźcy nie mają wystarczającej opieki państwa

„Byliśmy pewni, że rosyjska armia nas ochroni. Jestem w szoku, jak szybko Ukraińcy posunęli się do przodu” – powiedziała przez telefon brytyjskiemu „Guardianowi” z Kurska Liubow Antipowa. Rosjanka początkowo nie wierzyła, że Ukraińcy rzeczywiście weszli na teren Rosji. Nie miała wyjścia, gdy zobaczyła na zdjęciach ukraińskiej armii dobrze znany jej supermarket – dom jej rodziców znajduje się 50 metrów od niego.

W artykule czytamy, że Rosjanie byli źle przygotowani do inwazji i nie byli w stanie na czas i skutecznie ostrzec lokalnej ludności.

„Nawet nie wiem, kogo teraz nie cierpię bardziej: ukraińskiej armii, która zajęła naszą ziemię, czy naszego rządu, który na to zezwolił” – napisała na lokalnej kurskiej grupie w rosyjskich mediach społecznościowych Neli Tichonowa. Rosyjska telewizja państwowa mówiła głównie o skutecznych atakach Rosjan na Ukraińców, bez wspominania o postępach przeciwników wgłąb Rosji. Dopiero napływ uchodźców (których państwowa propaganda nazywała „tymczasowo ewakuowanymi”) uświadomił mieszkańcom Kurska o skali problemu.

„Pracuję w centrum miasta i codziennie widzę kolejki po pomoc humanitarną. Jest bardzo dużo uchodźców, nie mają niczego. Ludzie musieli uciekać w krótkich spodenkach i klapkach” – mówi brytyjskiemu dziennikowi mieszkaniec Kurska Stas Wołobujew.

Rosjanie mieli przeznaczyć 3 mld rubli (około 130 mln zł) na wzmocnienie granicy w obwodzie kurskim. Wspomniana na początku Liubow Antipowa mówi dziś, że ostatni raz w zajętej przez Ukrainę Sudży była w maju. Twierdzi, że mieszkańcy musieli organizować zrzutki na podstawowy sprzęt dla stacjonujących tam wojsk – drony czy bieliznę.

Antipowa nie ma kontaktu ze swoimi rodzicami, którzy najpewniej zostali na terenie okupowanym dziś przez Ukrainę.

„To straszne, gdy uświadamiasz sobie, że jesteś sama i nie ma się do kogo zwrócić. Wolontariusze wykonują całą pracę. A gdzie są lokalne władze? Nie wiadomo” – mówi mieszkanka Kurska.

15:56 17-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Tusk do „patronów i inicjatorów” Nord Stream: siedźcie cicho. Echa ujawnienia sprawców sabotażu

Tusk wysyła jasny sygnał do Niemiec: antyrosyjski sabotaż jest wart poświęceń. A do opozycji wysyła sygnał, że po latach zmienił zdanie w sprawie gazociągu

„Do wszystkich inicjatorów i partonów Nord Streamu 1 i 2. Dziś powinniście jedynie przeprosić i siedzieć cicho” – napisał dziś po angielsku premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.

To nawiązanie do najnowszych informacji na temat wysadzenia bałtyckiego gazociągu we wrześniu 2022 roku. 14 sierpnia „Wall Street Journal” opublikował wyniki śledztwa na temat sprawców sabotażu.

Śledztwo „Wall Street Journal”

Według źródeł WSJ to Ukraina jest odpowiedzialna za akcję na Morzu Bałtyckim, a prezydent Wołodymyr Zełenski mógł ustnie zatwierdzić plan wysadzenia Nord Stream. O ukraińskich planach dowiedziała się agencja wywiadu wojskowego MIVD i przekazała informację CIA. Amerykanie mieli poinformować Niemców. CIA ostrzegło też biuro Zełenskiego, aby ten odwołał operację.

Zełenski wydał rozkaz generałowi Walerijowi Załużnemu, który wówczas dowodził SZU o zaprzestanie operacji. „Ale generał rozkaz zignorował” – pisze gazeta. „Załużny powiedział Zełenskiemu, że zespół sabotażowy, po wysłaniu, przestał się komunikować i nie można go było odwołać, ponieważ jakikolwiek kontakt z nimi mógł zagrozić operacji”.

Według najnowszych informacji także prezydent Polski Andrzej Duda mógł wiedzieć o planach wysadzenia Nord Streamu.

„Istniały porozumienia między Wołodymyrem Zełenskim i Andrzejem Dudą w sprawie przeprowadzenia zamachu” – mówił 15 sierpnia dla Die Welt August Hanning, były szef BND, Federalnej Służby Wywiadu.

Polska pomogła?

Oficjalnie wszystkie oskarżone o współudział w operacji strony zaprzeczają lub odmawiają komentarza. Z punktu widzenia stosunków międzynarodowych jest to delikatna sprawa. Sabotaż uderzał oczywiście w Rosję – która zarabiała na sprzedaży gazu ziemnego do Europy, ale też w Niemcy – bo w ten sposób nasi zachodni sąsiedzi zaopatrywali się w ważny dla tamtejszej gospodarki gaz. Ewentualna pomoc lub akceptacja dla sabotażu ze strony Polski może rzutować na stosunki polsko-niemieckie. W artykule WSJ czytamy bowiem, że Polska zignorowała tajny nakaz aresztowania dla jednego z kluczowych podejrzanych o dokonanie sabotażu. Osoba ta ma przebywać już na terenie Ukrainy.

Stanowisko Tuska

Wpis Tuska z pewnością zostanie zauważony w Niemczech. Premier daje tutaj do zrozumienia, że uderzenie w Rosjan jest ważniejszy niż niemieckie interesy gospodarcze. Takim stanowiskiem Tusk pokazuje też swoją pozycję na krajowej scenie politycznej. W 2010 roku, jako premier, mówił, że budowa i działanie gazociągu Nord Stream jest w interesie Polski.

„Najważniejszym zadaniem dla polskiego rządu są nie ideologiczne wojny z jakimś państwem, tylko zabezpieczenie polskich domów w trwałe dostawy gazu na długie lata” – mówił wówczas.

Było to jednak przed 2014 rokiem. Dziś podobne stanowisko byłoby w Polsce nie do zaakceptowania, a premier pokazuje, że swoje zdanie zmienił.

11:37 17-08-2024

Czy Hołownia może zostać prezydentem? Polacy nie wierzą

Firma SW Reaserch na zlecenie „Rzeczpospolitej” zapytała w sondażu: „Czy Pani/Pana zdaniem Szymon Hołownia ma szansę wygrać wybory prezydenckie?”

  • 63 proc. badanych uważa, że nie,
  • 20 proc. twierdzi, że ma takie szanse,
  • 17 proc. nie ma na ten temat zdania.

W 2020 roku Hołownia otrzymał niemal 14 proc. głosów i zdobył trzecie miejsce – za Rafałem Trzaskowskim reprezentującym Koalicję Obywatelską i za urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą. Część sondaży wskazywała wówczas, że w drugiej turze Hołownia byłby trudniejszym przeciwnikiem dla prezydenta Dudy.

11:21 17-08-2024

Prawa autorskie: Photo by Allison Joyce / AFPPhoto by Allison Joy...

Wybory USA: dobre sondaże dla Harris w kluczowych stanach

Wybory w USA są dalekie od rozstrzygniętych. Po zmianie kandydata Demokraci radzą sobie coraz lepiej w kliku kluczowych stanach

Rezygnacja Joe Bidena z kandydowania zmieniła tegoroczny wyścig prezydencki w USA. Najnowszy sondaż „New York Times'a” i Siena College pokazuje, że Harris ma szansę wygrać w kilku kluczowych dla przebiegu wyborów stanach, w których Joe Biden radził sobie słabo.

Sondaż przeprowadzono między 8 a 15 sierpnia w czterech stanach:

  • Arizona: Harris 50 proc., Trump 45 proc.,
  • Karolina Północna: Harris 49 proc., Trump 47 proc.,
  • Nevada: Trump 48 proc., Harris 47 proc.,
  • Georgia: Trump 50 proc., Harris 46 proc.

Margines błędu jest spory i wynosi 4,4-4,2 punktów procentowych (w zależności od stanu).

Głosy elektorskie

Przypomnijmy: wybory prezydenckie w USA nie wygrywa ten kandydat lub kandydatka, która zbierze najwięcej głosów w skali kraju. Decydują głosy elektorskie. Do każdego stanu przypisana jest odpowiednia ilość elektorów. Ich liczba zależy od populacji stanu. Łącznie jest ich 538, więc by wygrać, konieczne jest 270 głosów.

W prawie wszystkich stanach (poza Maine i Nebraską, które dysponują czterema głosami) zwycięzca bierze wszystko. Nawet jeśli kandydat wygra w danym stanie kilkoma głosami, zgarnia całą pulę. To sprawia, że o wyniku wyborów mogą zadecydować pojedyncze stany, a wyścigi, gdzie nikt nie ma wyraźnej przewagi, mają ogromną wagę.

Zmiana nastrojów

Badacze pytali też wyborców, na ile są zadowoleni ze swojego kandydata. W maju sondaże pokazywały, że wyborcy Republikanów są zadowoleni, że reprezentuje ich Donald Trump. Zupełnie inaczej na kandydatutę Joe Bidena reagowali Demokraci. Dziś poziomy te zbliżone są w obu partiach. 85 proc. wyborców demokratycznych wskazuje pewien stopień entuzjazmu wobec kandydatury Kamali Harris.

Tuż przed rezygnacją większość prognostów wyborczych wskazywało, że to Trump w listopadzie jest faworytem. Teraz w ogólnokrajowej średniej sondażowej Harris prowadzi ponad dwoma punktami procentowymi (46,3 proc. do 43,7 proc.). Prognozy wyników elektorskich są trudniejsze, bo sondaże w poszczególnych stanach przeprowadzane są rzadziej, a nie minął jeszcze miesiąc, odkąd z wyborów wycofał się Joe Biden. Na dziś jednak sprawa wyniku wyborów jest otwarta. Według prognozy na stronie 270towin.com Demokraci najpewniej wezmą przynajmiej 226 głosów elektorskich, republikanie – 235. Reszta jest dziś trudna do przewidzenia, ale droga do zwycięstwa dla Harris jest otwarta.

Wybory odbędą się 5 listopada.

10:32 17-08-2024

Prawa autorskie: US Vice President and Democratic presidential candidate Kamala Harris speaks at the Hendrick Center for Automotive Excellence on the Scott Northern Wake Campus of Wake Tech Community College in Raleigh, North Carolina, on August 16, 2024. - Harris is unveiling an economic blueprint heavy on popular measures to cut costs for Americans, while attacking powerful companies for price gouging, as she fleshes out her election platform ahead of the Democratic National Convention. (Photo by Allison Joyce / AFP)US Vice President an...

Harris odsłania program ekonomiczny: gospodarka możliwości dla klasy średniej

Wiceprezydentka USA Kamala Harris chce w czasie swojej prezydentury zagwarantować Amerykanom niższe ceny żywności i mieszkań

„Wasza pensja powinna wystarczyć, by utrzymać was i wasze rodziny, byście mogli cieszyć się dobrą jakością życia. Żadne dziecko nie powinno dorastać w biedzie. Po latach ciężkiej pracy powinniście mieć możliwość, by odejść na emeryturę z godnością. Powinniście móc dołączyć do związku zawodowego, jeśli chcecie” – mówiła wiceprezydentka Kamala Harris, kandydatka na prezydentkę Stanów Zjednoczonych na wiecu 16 sierpnia w Raleigh w Karolinie Północnej.

Harris przedstawiła część swojego planu ekonomiczny pod hasłem „gospodarki możliwości”. Jej propozycje skupiają się wokół klasy średniej i kosztów życia. Amerykanie wciąż odczuwają skutki długotrwałej, podwyższonej inflacji. Ta w tym roku pierwszy raz od 2021 roku spadła poniżej 3 proc. Harris chce zbadać monopolistyczne zachowania firm w łańcuchach dostaw żywności i zaproponować federalny zakaz nieuczciwego zawyżania cen.

„Wiele dużych firm spożywczych rejestruje największe zyski od dwóćh dekad. I chociaż niektóre sieci supermarketów dzielą się swoimi zyskami [z pracownikami], wiele wciąż nie podjęło tego kroku. Wiem, że większość firm tworzy miejsca pracy, wspiera naszą gospodarkę i gra zgodnie z zasadami. Ale nie wszyscy, i to nieuczciwe”.

Harris podkreśliła, że w młodości pracowała w sieci McDonalds i dlatego dobrze wie, z czym zmagają się słabo opłacani pracownicy. Wiceprezydentka obiecała też uruchomienie programu mieszkaniowego:

„Na koniec mojej pierwszej kadencji zakończymy niedobór mieszkań w USA, zbudujemy 3 mln nowych mieszkań, część z nich na wynajem, które będą dostępne dla klasy średniej” – mówiła. Podkreślała też, że problemem są duże korporacje, które skupują domy i mieszkania jako inwestycje. Jej zdaniem podnosi to koszty mieszkań. Harris chce zakazać takich praktyk. Proponuje też granty warte 25 tys. dolarów dla osób, które kupują swoje pierwsze mieszkanie.

W przyszłym tygodniu odbędzie się demokratyczna konwencja w Chicago, gdzie można spodziewać się dalszych szczegółów na temat gospodarczych planów Demokratów.