Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rada Narodowego Centrum Nauki apeluje o zwiększenie budżetu instytucji w 2026 roku o 400 mln zł. Ostrzega, że utrzymanie finansowania na obecnym poziomie zahamuje rozwój systemu grantowego, ograniczy możliwości młodych naukowców i obniży innowacyjność polskich badań.
W uchwale z 21 września Rada Narodowego Centrum Nauki wyraziła zaniepokojenie utrzymaniem niezmienionych nakładów na projekty badawcze w projekcie budżetu państwa na 2026 rok.
Według Rady NCN obecny poziom finansowania doprowadzi do:
Rada podkreśla, że niedofinansowanie wyklucza część środowiska naukowego z konkursów, zmniejsza szanse młodych naukowców, uprzywilejowuje silne ośrodki i utrudnia rozwój szkół doktorskich w instytutach Polskiej Akademii Nauk.
Rada NCN apeluje o zwiększenie budżetu o 400 mln zł, co wzmocni krajowy system badań, poprawi innowacyjność i zwiększy szanse osób pracujących w polskich ośrodkach naukowych i badawczych na pozyskiwanie funduszy europejskich. Rada NCN przypomina, że większość badaczy, którzy ściągnęli do Polski środki na badania przyznawane przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (granty ERC), realizowało wcześniej projekty finansowane przez NCN.
W uchwale Rada NCN zauważa, że „zwiększenie finansowania konkursowego będzie miało efekt mnożnikowy i przełoży się na większe sukcesy w zdobywaniu funduszy europejskich. Taka sytuacja nastąpiła w Czechach, gdzie współczynnik sukcesu na poziomie 25% w Czeskiej Fundacji Nauki (GAČR) spowodował wzrost współczynnika sukcesu w konkursach Horyzont Europa do 20%, powyżej średniej europejskiej.”
Narodowe Centrum Nauki od 2011 roku zajmuje się finansowaniem badań podstawowych poprzez przyznawanie grantów naukowych realizowanych w Polsce. Ze względu na niezależność i profesjonalizm procedur konkursowych oraz jakość eksperckiej oceny zgłaszanych projektów, cieszy się renomą w Polsce i zagranicą. Buduję markę Polski poprzez umożliwianie rozwoju polskiej nauki i jej promocję.
Przeczytaj także:
Umowa między USA a Rosją wygasa już za cztery miesiące.
W poniedziałek 22 września 2025 podczas posiedzenia rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że jest gotów przedłużyć o rok obowiązywanie podpisanego w 2010 roku traktatu rozbrojeniowego między Moskwą a Waszyngtonem. Traktat ogranicza arsenał broni jądrowej po obu stronach. Putin postawił warunek: Donald Trump musi się zdecydować na to samo.
Jak przypomina Reuters, „chodzi o traktat Nowy START, regulujący maksymalną liczbę strategicznych głowic nuklearnych, jakie mogą posiadać Stany Zjednoczone i Rosja, a także rozmieszczenie rakiet lądowych i podwodnych oraz bombowców zdolnych do ich przenoszenia. Umowa wygasa 5 lutego 2026 roku”.
Umowa między USA a Rosją dotycząca broni jądrowej wygasa już za cztery miesiące. Tymczasem z powodu przedłużających się negocjacji dotyczących pokoju w Ukrainie Rosja i Stany Zjednoczone nie rozpoczęły jeszcze rozmów o jej przedłużeniu ani zmianie.
Donald Trump deklarował wcześniej chęć zawarcia nowego porozumienia w sprawie kontroli zbrojeń nuklearnych, obejmującego jednak także Chiny.
„Rosja jest gotowa przez rok po 5 lutego 2026 roku nadal przestrzegać podstawowych ograniczeń liczbowych wynikających z traktatu Nowy START” – oświadczył prezydent Rosji.
„Następnie, po przeanalizowaniu sytuacji, podejmiemy decyzję, czy utrzymać te dobrowolnie nałożone ograniczenia.
„Uważamy, że ten krok będzie miał sens tylko wówczas, gdy Stany Zjednoczone postąpią w podobny sposób i nie podejmą działań podważających bądź naruszających istniejącą równowagę w zakresie zdolności odstraszania” – powiedział Putin.
Przeczytaj także:
„Ja muszę mieć stuprocentową pewność, że w sytuacji, kiedy konflikt wejdzie w fazę taką bardzo ostrą, to nie będziemy sami w tym” – powiedział w poniedziałek premier Tusk
Podczas konferencji prasowej w Sierakowicach 22 września 2025 premier Donald Tusk odniósł się do ostatnich wydarzeń dotyczących bezpieczeństwa kraju.
Na pytanie dziennikarki Polsat News, dlaczego po tak długim czasie nie wiemy, ile dronów spadło nocą z 9 na 10 września 2025, Tusk odpowiedział, że będziemy to wiedzieli, gdy wszystkie zostaną odnalezione.
„Ja rozumiem niecierpliwość, ale to nie jest tak, że Rosjanie nas poinformowali, ile tych dronów dokładnie w przestrzeń powietrzną wtargnęło” – powiedział Tusk. Wspomniał, że w powszechnym użytku są też drony cywilne.
„Mieliśmy już dwa przypadki w ostatnich dniach, kiedy odnajdywano obiekty latające na ziemi, znaczy już nie latające, bo leżące na ziemi i okazało się, że to nie są obiekty, które były częścią tej dronowej agresji rosyjskiej”.
Premier zaznaczył:
„Staramy się być bardzo rzetelni tutaj i przede wszystkim nie wywoływać paniki i będziemy informowali o każdym kolejnym takim znalezisku”.
„W tej chwili nie ma powodu, aby sądzić, żeby którykolwiek z tych znalezisk stanowiło zagrożenie” – stwierdził Tusk.
Premier był też pytany, czy Polska nie mogłaby przyspieszyć tempa produkcji dronów i brać pod tym względem przykładu z Ukrainy.
„Nie chciałbym, żeby w Polsce było tak jak na Ukrainie. My dobrze wiemy, dlaczego Ukraina jest liderem światowym. Jeśli chodzi o produkcję i wykorzystywanie dronów, i to przede wszystkim w akcjach bojowych, to wynika z codziennych konfrontacji z Rosją w powietrzu” – odpowiedział Donald Tusk.
Powiedział też, że od wielu miesięcy zabiega o to, żeby zacieśniała się współpraca Polski i Ukrainy dotycząca „wspólnej produkcji i zdolności korzystania, wspólnego korzystania z rozmaitych technologii”. „Jesteśmy na dobrej drodze” – oświadczył Tusk.
Donald Tusk dodał, że minie trochę czasu, „aż przestawimy tę wielką machinę, machinę zbrojeń, machinę unowocześniania polskiej armii, polskiego wojska z tradycyjnego myślenia, którego symbolem są czołgi, śmigłowce, myśliwce, na myślenie bardziej adekwatne do współczesnego teatru wojny, gdzie mamy do czynienia z tak zwanymi autonomicznymi urządzeniami. Czy to są drony, czy samoloty bez pilotów, czy roboty, czy małe łodzie podwodne bezzałogowe itd.”
Mówił, że mamy do czynienia z zupełnie inną wojną niż te z przeszłości. „I wszyscy, i cywile, i premierzy na całym świecie, i specjaliści od uzbrojenia, dowódcy wojskowi, wszyscy błyskawicznie starają się nauczyć, na czym polega ten nowy typ wojny. Chcę też bardzo wyraźnie powiedzieć”.
„Decyzje o zestrzeliwaniu obiektów latających my będziemy podejmowali bezdyskusyjnie wtedy, kiedy naruszają nasze terytorium i latają nad Polską. Tu w ogóle nie ma o czym dyskutować” – powiedział w Sierakowicach Donald Tusk.
Odnosząc się do przelotu rosyjskich myśliwców nad Platformą Petrobaltiku, Tusk stwierdził, że nie naruszyły one polskich wód terytorialnych.
„Trzeba się dwa razy zastanowić naprawdę, zanim podejmie się decyzję o działaniach, które mogą wywołać już bardzo ostrą fazę konfliktu” – powiedział premier.
„Dlatego jesteśmy tu przede wszystkim w stałym porozumieniu z sojusznikami. Jesteśmy gotowi do każdej decyzji, która ma na celu unicestwienie obiektów, które mogą zagrażać nam, na przykład rosyjskich myśliwców, jeśli będą latały nad naszymi wodami terytorialnymi. Ale ja muszę mieć też stuprocentową pewność, że wszyscy sojusznicy będą traktowali to dokładnie w taki sam sposób jak my.
Ja muszę mieć stuprocentową pewność, że w sytuacji, kiedy konflikt wejdzie w fazę taką bardzo ostrą, to nie będziemy sami w tym.
I to jest dla mnie, i przy całym szacunku, deklaracja czy zapowiedź prezydenta Czech jest tutaj oczywiście niewystarczająca”.
W niedzielę 21 września 2025 nad Morzem Bałtyckim przeleciał rosyjski samolot Ił-20M.
Jednostka znajdowała się w neutralnej przestrzeni powietrznej. Najpierw jednostkę eskortowały dwa niemieckie myśliwce Eurofighter. Następnie samolot przejęły siły szwedzkie.
Wcześniej, w piątek 19 września rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii.
Donald Tusk odniósł się do wypowiedzi prezydenta Czech, który po rosyjskich prowokacjach w Polsce i Estonii powiedział: „Musimy odpowiednio zareagować, w tym ewentualnie zestrzelić rosyjskie maszyny”.
Przeczytaj także:
Kolejne trzy kraje dołączają do grona państw, które uznają państwowość Palestyny. „Podejmujemy działanie, by podtrzymać nadzieję na rozwiązanie dwupaństwowe” – powiedział premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, ogłaszając decyzję.
Wielka Brytania, Australia i Kanada ogłosiły, że uznają państwowość Palestyny. Decyzje w tej sprawie ogłosili premierzy tych krajów: Keir Starmer w Wielkiej Brytanii, Mark Carney w Kanadzie i Anthony Albanese z Australii.
„Podejmujemy to działanie po to, by podtrzymać możliwość rozwiązania dwupaństwowego, w ramach którego bezpieczny Izrael i samodzielna Palestyna będą istnieć obok siebie (...) Przeraża nas destrukcja [dokonywana przez Izrael w Strefie Gazy – red.], ale nie możemy pozwolić na to, by nadzieja na rozwiązanie dwupaństwowe zgasła” – powiedział premier Keir Starmer w oświadczeniu wideo, w którym ogłosił decyzję.
Starmer podkreślił, że uznanie Palestyny przez Wielką Brytanie następuje 75 lat po tym, jak Londyn uznał państwo Izrael. Premier Wielkiej Brytanii dodał też, że nie ma to nic wspólnego z uznaniem Hamasu. „Hamas to zbrodnicza organizacja. Rozwiązanie dwupaństwowe nie ma nic wspólnego z pełną nienawiści wizją tej grupy” – podkreślił.
„Australia uznaje uzasadnione i długoletnie dążenia narodu palestyńskiego do posiadania własnego państwa” – napisały władze Australii w opublikowanej w niedzielę deklaracji. Decyzję skomentował premier Anthony Albanese po przylocie do Nowego Jorku, gdzie ma wziąć udział w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
„Świat mówi, że cykl przemocy musi się skończyć” – powiedział Albanese, cytowany przez Australijską Agencję Prasową. „Teraz jest na to odpowiedni moment. Nie można po prostu patrzeć na to, co się tam dzieje [w Strefie Gazy – red.], i nie reagować (...) Australia nie jest ważnym graczem na Bliskim Wschodzie. Nie jest głównym partnerem handlowym. Nie dostarczamy broni do Izraela. Ale to, co możemy zrobić, to wykorzystać ten moment i złożyć tą deklarację razem z innymi krajami” – powiedział Anthony Albanese.
Władze Kanady wydały oświadczenie, w którym tłumaczą, że uznanie państwa palestyńskiego jest „ściśle zgodne z zasadami samostanowienia i podstawowymi prawami człowieka odzwierciedlonymi w Karcie Narodów Zjednoczonych”. Podkreślają też, że decydują się na uznanie palestyńskiej państwowości teraz, bo ze względu na takie okoliczności jak:
możliwość wypracowania rozwiązania dwupaństwowego w ramach wynegocjowanego porozumienia „uległa poważnemu osłabieniu”.
W sumie dziesięć państw zapowiedziało przed rozpoczynającym się w poniedziałek 22 września Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, że uzna państwowość Palestyny. Są to Andora, Belgia, Francja, Malta, Luksemburg, Portugalia, Wielka Brytania, a także Kanada, Australia i Liechtenstein. Stoi za tym m.in. wysiłek dyplomatyczny prezydenta Francji Emanuela Macrona, który w ten sposób chce przyczynić się do zakończenia wojny w Gazie.
Izrael sprzeciwia się tym działaniom i uważa, że to „nagradzanie Hamasu”.
Wciąż najwięcej państw nieuznających Palestyny znajduje się w Europie. Państwowości Palestyny nie uznają państwa bałtyckie, Niemcy, Holandia, Dania, Grecja, Włochy, Czechy, Austria, Finlandia, Szwajcaria, Chorwacja, Macedonia Północna oraz Monako.
Najbardziej zagorzałym przeciwnikiem uznania państwowości Palestyny, oprócz Izraela, są Stany Zjednoczone. Administracja prezydenta Donalda Trumpa posunęła się nawet do tego, że wbrew statutowi ONZ, odmówiono wydania wiz władzom Autonomii Palestyńskiej, aby ci mogli wziąć udział w 80. Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku. Amerykański Departament Stanu poinformował o tym w piątek 29 sierpnia.
Jednak w sobotę 20 września Zgromadzenie Ogólne ONZ przegłosowało rezolucję pozwalającą prezydentowi Palestyny, Mahmoudowi Abbasowi, przemówić do światowych przywódców podczas nadchodzącego szczytu w Nowym Jorku za pośrednictwem łącza wideo.
Przeczytaj także:
„Nasza nadzieja jest w Chrystusie” – powiedział ze sceny lider zespołu muzycznego, który powitał uczestników ceremonii pożegnalnej zamordowanego aktywisty amerykańskiej prawicy Charliego Kirka.
Ponad 100 tysięcy osób zgromadziło się już na stadionie sportowym w mieście Glendale w stanie Arizona. Tu w niedzielę 21 września odbędzie się uroczyste pożegnanie zamordowanego działacza amerykańskiej prawicy Charliego Kirka. Uczestnicy zostali poproszeni o ubranie się w kolory czerwone, białe i niebieskie.
W pożegnaniu Kirka weźmie udział prezydent Donald Trump (na zdjęciu powyżej, gdy w niedzielę 21 września wsiada do samolotu, by lecieć na pogrzeb Kirka) oraz najważniejsi członkowie jego administracji, w tym wiceprezydent J.D. Vance. Obaj mają przemówić do zebranych. Oprócz nich głos ma zabrać żona Kirka, Erika. Charlie Kirk był blisko amerykańskiej administracji – miał z prezydentem bezpośredni kontakt.
Uroczystość jest transmitowana w internecie.
Pożegnanie Kirka to dziś najważniejsze wydarzenie dla światowej konserwatywnej prawicy. Dla środowiska MAGA / MEGA w Stanach Zjednoczonych i Europie Kirk stał się symbolem walki o konserwatywne wartości i chrześcijański porządek. Jego morderstwo bardzo zjednoczyło wyborców obozu narodowo-konserwatywnego na świecie.
Wydarzenie jest organizowane przez Turning Point, organizację założoną przez Kirka. Towarzyszą mu nawet gadżety – czerwone opaski z napisem „Charlie Kirk” oraz okolicznościowe plakaty z napisem „Never surrender” – „Nigdy się nie poddawaj”, co ma być cytatem z Kirka.
Charlie Kirk został został zastrzelony w środę 10 września podczas gdy przemawiał na zorganizowanym przez siebie wiecu na Uniwersytecie Utah Valley w Orem, około 65 km na południe od Salt Lake City. W jego kierunku padł jeden strzał. Kirk trafił do szpitala, gdzie zmarł.
Strzelec zdołał uciec. Internet pełen jest nagrań, które pokazują nie tylko jego ucieczkę, ale także moment zabójstwa.
„Wielki, a nawet legendarny Charlie Kirk nie żyje. Nikt nie rozumiał ani nie miał większego serca dla młodzieży w Stanach Zjednoczonych niż Charlie. Był kochany i podziwiany przez WSZYSTKICH, zwłaszcza przeze mnie, a teraz już nie ma go z nami. Melania i ja składamy kondolencje jego pięknej żonie Erice i rodzinie. Charlie, kochamy cię!” – napisał na Truth Social Donald Trump.
Sprawca morderstwa został zatrzymany dwa dni później, w piątek 12 września. To Tyler Robinson, 22-latek z Utah. Został zatrzymany po 33 godzinie obławie, którą zorganizowano po tym, jak rodzina poinformowała policję, że przyznał się do winy. 22-latek został zatrzymany w miejscowości Washington, 35-tysiecznym miasteczku w stanie Utah, 420 km na południowy zachód od miejsca, gdzie doszło do zabójstwa Charliego Kirka.
Charlie Kirk był bardzo popularnym wśród amerykańskiej młodzieży prawicowym influencerem, który miał bardzo radykalne poglądy. Jak na łamach OKO.press wskazywał Piotr Wilikin, jego organizacja Turning Point USA opublikowała np. czarną listę „lewackich” pracowników naukowych, którzy mieli szerzyć zwalczane przez Kirka ideologie oraz angażowała się w zbiorowy hejt wobec osób czarnoskórych po morderstwie uchodźczyni z Ukrainy, którą zabił chory psychicznie przestępca-recydywista.
Kirk od lat jeździł po amerykańskich campusach i dyskutował ze studentami. Odrzucał zasadę rozdziału Kościoła od państwa, twierdził, że Zachód toczy „duchową walkę” z „wokeizmem”, marksizmem i islamem, wzywał do całkowitego zakazu opieki medycznej dla osób transpłciowych, był przeciwko przerywaniu ciąży z jakichkolwiek powodów, rozpowszechniał teorie spiskowe dotyczące przegranej Donalda Trumpa w wyborach w 2020 roku. Był też zwolennikiem otwartego dostępu do broni.
Przeczytaj także: