Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Ustawę niedoskonałą można udoskonalić” – powiedział poseł Tomasz Trela z Nowej Lewicy o okrojonym projekcie ustawy o związkach partnerskich. Co ze stanowiskiem PSL? Czy z PiS-u ktoś zagłosuje za okrojoną ustawą?
W programie „Kawa na ławę” w TVN24 goście Konrada Piaseckiego dyskutowali o ustawie o związkach partnerskich. Dziennikarz TVN24 starał się dowiedzieć, dlaczego PSL nie zgadza się, by zawarciu związku partnerskiego towarzyszyła uroczystość w Urzędzie Stanu Cywilnego.
„Spora część klubu nie chce zrównywać małżeństwa ze związkami partnerskimi” – odpowiedział Krzysztof Hetman z PSL, do niedawna minister rozwoju, obecnie europoseł.
„Projektu ustawy nie widzieliśmy. Dobrze, by było, gdybyśmy ten projekt w końcu zobaczyli” – stwierdził Hetman.
Jednak projekt jest. W piątek ministra Katarzyna Kotula złożyła go w Rządowym Centrum Legislacji (jeszcze nie został opublikowany na stronie), a właśnie z politykami PSL-u negocjowała szczegóły. Trudno, żeby ich nie znali, skoro je blokowali.
Co ostatecznie znalazło się w projekcie? Pisał o tym Anton Ambroziak:
W wersji złożonej do rządowego centrum legislacji znajdują się rozwiązania dotyczące: wspólnoty majątkowej, dziedziczenia, podatków, ubezpieczenia zdrowotnego, prawa do pochówku, renty rodzinnej, zasiłku opiekuńczego i dostępu do informacji medycznej. Związek ma być też zawierany przed Urzędem Stanu Cywilnego.
Jednocześnie Kotula potwierdziła, że trzy obszary sporne, na które nie zgodzili się koalicjanci z Polskiego Stronnictwa Ludowego to:
„Co jest złego w uroczystości w urzędzie stanu cywilnego?” – próbował się dowiedzieć Konrad Piasecki. Kilka razy zadawał to pytanie Krzysztofowi Hetmanowi. Odpowiedź nie padła. Hetman powtarzał, że musi szanować wrażliwość części kolegów z klubu, co ludowcy stale powtarzają.
Hetman powiedział też: „Ja akurat jestem po tej liberalnej [stronie]”. Dodał, że część klubu PSL zagłosowałaby przeciwko ustawie, która zawierałaby prawo do uroczystości w trakcie zawarcia związku. „Aczkolwiek wszyscy są za tym, żeby ułatwiać ludziom życie”.
Poseł Nowej Lewicy zwrócił uwagę, że „uroczystość”, jakiej sprzeciwia się PSL, nie jest niczym nadzwyczajnym. „Jaka tam jest uroczystość? To są normalne, standardowe rzeczy”. Dodał też: „Nie ma argumentu za tym, żeby nie było przysposobienia dzieci”.
A czy Lewica poprze okrojoną, kompromisową ustawę?
„Lepsza ustawa niedoskonała niż żadna, bo ustawę niedoskonałą można udoskonalić. Jeśli to będzie ustawa rządowa, to powinna być bez mrugnięcia oka przyjęta” – stwierdził Trela. Jaka
„Po pierwsze mamy konstytucyjną ochronę małżeństwa” – argumentował Tobiasz Bocheński, europoseł PiS. Według niego konstytucyjny zapis o małżeństwie ma je chronić „przed destrukcją”. „Nie ma zgody na dublowanie tej instytucji, to byłoby złamanie konstytucji” – stwierdził Bocheński. Według niego wprowadzenie instytucji związku partnerskiego do polskiego prawa byłoby właśnie dublowaniem instytucji małżeństwa.
„PiS pod żadną ustawą o związkach partnerskich się nie podpisze?” – dopytywał Piasecki.
„Nie widzimy takiej możliwości prawnej. Jesteśmy formacją konserwatywną. Jestem przekonany, że 99 proc. będzie głosowało przeciwko temu rozwiązaniu” – odpowiedział Bocheński. Dziennikarz TVN24 zwrócił uwagę, że w Wielkiej Brytanii to konserwatywni torysi wprowadzili małżeństwa (nie – związki!) jednopłciowe już w 2012 roku.
„Brytyjski konserwatyzm jest inny” – odpowiedział Bocheński.
A co zrobi prezydent, jeśli ustawa o związkach partnerskich w jakiejkolwiek formie wyjdzie z Sejmu?
„Nie będzie żadnej ustawy. Nie musimy się o to martwić. Nie ma większości. To pokazuje arytmetyka w Sejmie. Dziś gdybanie, czy prezydent się pochyli czy nie, to wróżenie z fusów” – odpowiedział Łukasz Rzepecki z Kancelarii Prezydenta.
Jednak prezydencki doradca myli się. Jeśli większość klubu Lewicy zgodzi się na mocno okrojoną ustawę, to przejdzie ona przez Sejm. Zarówno w przypadku Lewicy, jak i PSL jest możliwy podział w ramach klubu. Mógłby to być podział uzgodniony przez liderów – tak, by ostatecznie ustawa miała większość.
Rzepecki dodał, że prezydent zgodzi się jedynie na uregulowanie statusu osoby najbliższej.
Jak się zachowa Konfederacja? Poseł Przemysław Wipler też uciekł się do argumentu, że nie zna projektu ustawy. „Nie wyobrażamy sobie nawet symbolicznego zrównywania związku partnerskiego z małżeństwem”. Stwierdził, że Konfederacja zgodzi się tylko „na rzeczy praktyczne”. Chodziłoby na przykład o zniesienie podatku od spadku i darowizn i ułatwienia biurokratyczne.
„Nie mam wątpliwości, że przyjmiemy ustawę” – powiedziała Agnieszka Pomaska z Platformy Obywatelskiej. Dodała, zwracając się do Tobiasza Bocheńskiego z PiS:
„Oburza mnie, zniesmacza podwójna moralność. W pana partii macie kolegę, który unieważniał małżeństwo kościelne. Podwójna moralność, hipokryzja. To jest część DNA PiS-u”. Posłance chodzi zapewne o unieważnienie małżeństwa Jacka Kurskiego.
„Dajmy ludziom żyć tak, jak chcą” – powiedziała Pomaska.
Klub Lewicy ma dokonać ewaluacji trzech ostatnich kampanii wyborczych i naprawić relacje między Nową Lewicą i Razem.
Od piątku w Dobieszkowie trwa wyjazdowe posiedzenie klubu Lewicy. O najważniejszych tematach, które będą podczas zjazdu poruszane, opowiadał w rozmowie z PAP rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik:
„Główna refleksja jest taka, że potrzebujemy nowej formuły, musimy skorygować kurs i że nie możemy zostać w takim stanie, w jakim jesteśmy, bo nie doprowadzi nas to do wyników, których potrzebujemy. Tak naprawdę teraz zaczynamy pewien szeroki plan ewaluacji, ale też naprawy tego, co nie działa na Lewicy. I pewnie niedługo będziemy mogli wyjść z tym na zewnątrz”.
Oprócz podsumowania trzech kampanii i debat nad przyczyną coraz słabszych wyników lewicowej koalicji (w wyborach do PE ich poparcie stopniało do 6,2 proc.), ważnym tematem są napięte relacje między Nową Lewicą i Partia Razem. Klub zastanawia się, jak poukładać się na nowo i wyjść z trudnej sytuacji, jaką jest podział na część rządową i część nieuczestniczącą w rządzeniu.
Na łamach OKO.press Agata Szczęśniak omawiała pięć scenariuszy dla lewicowej koalicji. To między innymi wejście Razem do rządu, wyjście Nowej Lewicy z rządu, opuszczenie przez Razem klubu Lewicy.
„Powyższy scenariusz to ostateczność – powtarza część lewicowych parlamentarzystów. Inni twierdzą, że to najbardziej prawdopodobna opcja i nic już nie powstrzyma takiego rozwoju wypadków” – relacjonowała Szczęśniak.
„Na pewno nie ma tutaj woli do tego, żeby kończyć jakkolwiek współpracę między Nową Lewicą a Razem” – komentował w rozmowie z PAP Łukasz Michnik.
Celem jest jednak nie tylko naprawa popsutych relacji między formacjami. Według rzecznika Lewica chce także poszerzyć się o nowe środowiska – nawiązać głębszą współpracę z organizacjami społecznymi, liderami opinii, związkami zawodowymi, organizacjami klimatycznymi oraz think tankami. „Potrzebujemy stworzyć szeroką masę i dać taką oddolną dynamikę Lewicy, bo tego nam na pewno dzisiaj brakuje” – przekazał PAP.
„Nie powielimy nieścisłości i błędów, które widniały na usuniętej przez nas fototapecie rodziny Ulmów czy w ekspozytorach poświęconych o. Kolbe” – zaznaczają władze Muzeum.
Oskarżenie o usuwanie polskich bohaterów wysunął jako pierwszy Karol Nawrocki, obecny prezes IPN, a wcześniej dyrektor Muzeum z nadania Prawa i Sprawiedliwości. Kilka dni temu poinformował, że z wystawy zniknęli rotmistrz Witold Pilecki, rodzina Ulmów oraz Maksymiliam Kolbe. Nawrocki, przejmując funkcję po prof. Pawle Machcewiczu, który był jednym z twórców wystawy obok Piotra Majewskiego, Janusza Marszalca i Rafała Wnuka, zaczął wprowadzać zmiany w oryginalnej ekspozycji. Było ich łącznie 17, a sądy uznały je za naruszenie praw autorskich oraz dóbr osobistych twórców wystawy. Pomimo tego, z jednym wyjątkiem, zezwoliły na to, by pozostały one częścią ekspozycji.
W kwietniu nowym dyrektorem Muzeum II Wojny został prof. Rafał Wnuk. I rozpoczął przywracanie jej pierwotnej formy.
Od kilku dni w związku z tymi zmianami prawica atakuje prof. Wnuka oraz rządzącą koalicję. Do tej krytyki przyłączyło się także Polskie Stronnictwo Ludowe.
W sobotę 29 czerwca Muzeum II Wojny Światowej wydało oświadczenie:
„Rozumiemy, że przeprowadzone zmiany mogą budzić zdziwienie i zaniepokojenie obywateli. Zdecydowaliśmy, że do ekspozycji stałej zostaną włączeni o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów. Widzimy, że istnieje taka autentyczna społeczna potrzeba. Wkrótce historie o. Maksymiliana Kolbe i rodziny Ulmów znajdą się wśród innych bohaterów widocznych w Muzeum. Zostaną one zaprezentowane w sposób godny, rzetelny i zgodny z najnowszymi badaniami. Nie powielimy nieścisłości i błędów, które widniały na usuniętej przez nas fototapecie rodziny Ulmów czy w ekspozytorach poświęconych o. Kolbe”.
Muzeum zaznaczyło też, że Witold Pilecki był i jest nadal częścią ekspozycji.
Pierwszym zastępcą przewodniczącego partii została Katarzyna Pełczyńska – Nałęcz
W sobotę podczas Zjazdu Krajowego Polski 2050 Szymon Hołownia ogłosił ważną zmianę w strukturach partii. Z funkcji pierwszego wiceprezesa ugrupowania rezygnuje Michał Kobosko, który zdobył mandat w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jego miejsce zająć ma Katarzyna Pełczyńska, ministra funduszy i polityki regionalnej.
„Katarzyna Pełczyńska zastępuje Michała Koboskę, który jedzie budować nasze przyczółki w Brukseli, na stanowisku pierwszej wiceprzewodniczącej partii. Współtwórczyni całego ruchu Polska 2050, współautorka sukcesu Trzeciej Drogi w wyborach parlamentarnych, ministra, która już uruchomiła dla Polek i Polaków miliardy złotych z KPO. Dwie osoby, które idą ze mną od pierwszego dnia mojej politycznej działalności i bez których nie zmienialibyśmy dziś Polski” – napisał Szymon Hołownia na Twitterze (X).
„To pewnie ma nawet pewien walor humorystyczny, ale płacili za to zakopiańscy podatnicy. Ja nie potrzebuję takiego periodyku” – zapowiada burmistrz Zakopanego
Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego, który w ostatnich wyborach pokonał kandydatkę PiS, ogłosił, że samorząd zamknie wydawaną przez siebie gazetę — podaje Gazeta Wyborcza.
„Zapadła decyzja o likwidacji kuriozalnej gazetki propagandowej poprzedniej władzy, na której wydawanie przeznaczano rocznie kwotę rzędu 100 tys. zł. W jednym wydaniu tej gazetki, prowadzonej w stylu propagandy sukcesu, można było znaleźć wiele zdjęć dotychczasowych włodarzy miasta. To pewnie ma nawet pewien walor humorystyczny, ale płacili za to zakopiańscy podatnicy. Ja nie potrzebuję takiego periodyku. I zapewniam, że obywatele będą informowani przez nasz magistrat rzetelnie, za pośrednictwem internetu. Bez wydawania tak wielki sum jak dotychczas” — zapowiedział Filipowicz.
Plany zakopiańskiego burmistrza zbiegają się w czasie z ogłoszeniem przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego założeń do nowej ustawy medialnej. W projekcie mają się znaleźć m.in. zapisy dotyczące zniesienia abonamentu, likwidacji Rady Mediów Narodowych, reformy powoływania organów mediów publicznych oraz zakaz prowadzenia działalności medialnej przez jednostki samorządu terytorialnego.
„Wskazać należy, iż wydawane przez gminy (często bezpłatne) gazety zawierają płatne reklamy i ogłoszenia, nie tylko od przedsiębiorców, lecz także od podmiotów publicznych” – argumentuje MKiDN. Prowadzi to do nierównej konkurencji na rynku z podmiotami niezależnymi od władzy. Ministerstwo chce „wzmocnić pozycję niezależnych mediów lokalnych, których zadaniem jest rzetelne informowanie, kontrola i krytyka społeczna”.