Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Barbara Sowa ps. Basia miała 106 lat i mieszkała we Wrocławiu. W czasie powstania była sanitariuszką IV Obwodu „Grzymała” (Ochota) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej oraz strzelczynią. W razie potrzeby pełniła także funkcję łączniczki i kolporterki.
„Dziś nad ranem, w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, odeszła na wieczną wartę najstarsza (106 lat) uczestniczka Powstania Warszawskiego — Barbara Sowa ps. Basia” – poinformował w mediach społecznościowych prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Sutryk co roku w dzień rocznicy powstania odwiedzał panią Barbarę.
Jak napisał prezydent Wrocławia w mediach społecznościowych, Barbara Sowa z domu Gettel urodziła się 23 czerwca 1918 roku, w czasie Powstania Warszawskiego miała 26 lat i była sanitariuszką IV Obwodu „Grzymała” (Ochota) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej.
„Chciałam być w Armii Krajowej, wszyscy wokół mnie do niej należeli. Stanęłam do powstania, bo uważałam, że musi wybuchnąć. Nie dało się już wytrzymać pod okupacyjnym rządem Niemców. Mówiono nam: przeżyjemy tu albo na tamtym świecie. Nikt z nas nie czuł się bohaterem, wszyscy byliśmy jednakowi, po prostu stanęliśmy do walki” – mówiła Barbara Sowa.
O śmierci powstańczyni poinformowało też Stowarzyszenie Odra-Niemen, które jednoczy kombatantów w Polsce.
Barbara Sowa w 1945 roku zamieszkała we Wrocławiu. Pracowała w Pafawagu, a od 1953 roku w Zakładach Energetycznych we Wrocławiu.
Tu zapis wywiadu z Barbarą Sową z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jak wynika z ustaleń radia Eska, któremu informacje udostępniło Muzeum Powstania Warszawskiego, 80 lat po wybuchu powstania wciąż żyje 396 powstańców, z czego 67 osób mieszka poza Polską.
Powstanie trwało od 1 sierpnia do 2 października 1944 roku. Wzięło w nim udział około 50 tysięcy żołnierzy polskiego podziemia. Spośród tej liczby ok. 10 tys. walczących poniosło śmierć, a 6 tysięcy uznaje się za zaginionych. Z kolei ok. 20 tysięcy żołnierzy przeżyło powstanie, ale było rannych — przypomina radio Eska.
“To ona jest hinduską czy jest czarna?” – zastanawiał się Donald Trump podczas wystąpienia na konferencji amerykańskiego stowarzyszenia czarnych dziennikarek i dziennikarzy.
"[Kamala Harris] nie szanuje czarnych, bo przez długie lata identyfikowała się jedynie ze swoimi hinduskimi korzeniami, a teraz nagle podkreśla, że jest czarną kobietą” – stwierdził Donald Trump podczas wystąpienia na konferencji amerykańskiego stowarzyszenia czarnych dziennikarek i dziennikarzy. Podkreślił, że on „szanuje obie te grupy”.
W trakcie spotkania Trump wielokrotnie podkreślał, że był “świetnym prezydentem dla czarnych” oraz że „kocha czarną populację naszego kraju”.
„Byłem najlepszym prezydentem dla czarnych od czasu Abrahama Lincolna” – powiedział z charakterystyczną dla siebie narcystyczną przesadą, nawiązując do amerykańskiego prezydenta z drugiej połowy XIX wieku, który doprowadził do częściowego zniesienia niewolnictwa w USA przed wojną secesyjną.
Kamala Harris (na zdjęciu powyżej) podczas wiecu w Houston w stanie Teksas w środę wieczorem zbyła wypowiedź Trumpa jako „show, które już znamy”.
“Wszyscy pamiętamy, jak wyglądały te cztery lata [kiedy Trump rządził], dziś dostajemy tego przypomnienie. Wzniecanie podziałów i brak szacunku – to typowe dla Trumpa. Moim zdaniem Amerykanie zasługują na coś lepszego: na lidera, który mówi prawdę, który nie reaguje wrogością i złością, gdy jest konfrontowany z faktami. Który rozumie, że różnice między nami nie dzielą nas” – powiedziała Harris, cytowana przez dziennik The Guardian.
„Mało które z wydarzeń historycznych i rzadko który bohater naszej historii tak bardzo jednoczy Polaków w szacunku dla zdarzenia i dla ludzi, jak Powstanie Warszawskie” – powiedział premier.
W 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, której obchody dziś w Warszawie, premier Donald Tusk zapowiedział wsparcie Muzeum Powstania Warszawskiego kwotą 100 milionów złotych.
„Niezależnie od debat historyków przez dziesięciolecia i sporów, także politycznych, o sens powstania, mało które z wydarzeń historycznych i rzadko który bohater naszej historii tak bardzo jednoczy Polaków w szacunku dla zdarzenia i dla ludzi, jak Powstanie Warszawskie. To muzeum to fenomenalna placówka (…), zrobiliście rzecz wyjątkową i miliony odwiedzających tylko potwierdza sens waszej pracy” – powiedział premier podczas konferencji prasowej w ogrodzie Muzeum Powstania Warszawskiego w czwartek 1 sierpnia.
Premier podkreślił, że „skoro tak trudno w naszej historii znaleźć te momenty i te postaci, o których wszyscy możemy powiedzieć »tak, to są nasi bohaterowie« (...), to tym bardziej musimy dbać o tą historię”.
W porozumieniu z ministrem finansów, na wniosek dyrektora muzeum Jana Ołdakowskiego oraz prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego premier Donald Tusk podjął decyzję o wsparciu finansowym muzeum dodatkową kwotą 100 milionów złotych. Pieniądze mają być przeznaczone na realizację programu rozbudowy muzeum.
„Chcemy, żeby coraz więcej ludzi, w coraz lepszych warunkach mogli korzystać z tej placówki i z wiedzy o powstaniu” – powiedział premier. Pieniądze mają wpłynąć na konto muzeum w ciągu kilku miesięcy.
Po 20 latach w więzieniu trzech zamachowców przetrzymywanych w Guantanamo zawarło porozumienie przedprocesowe z prokuraturą. Przyznają się do winy, jeśli prokuratura odstąpi od domagania się dla nich kary śmierci – donoszą amerykańskie media. Ugoda wzbudziła ogromne poruszenie i sprzeciw wśród rodzin ofiar zamachów
Trzech mężczyzn oskarżonych o planowanie ataków na USA z 11 września 2001 r. – uznawany za mózg zamachów Khalid Sheikh Mohammed, Walid Muhammad Salih Mubarak Bin Attash oraz Mustafa Ahmed Adam al-Hawsawi zawarło przedprocesowe porozumienie z prokuraturą – poinformował amerykański Departament Obrony, który wysłał w tej sprawie list do rodzin niemal 3 tysięcy ofiar zamachów w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku.
Szczegóły porozumienia nie zostały ujawnione. Wiadomo tylko tyle, że zamachowcy przyznają się do winy, a prokuratura odstąpi od domagania się dla nich kary śmierci.
Zamachowcy zostali zatrzymani w 2003 roku. W więzieniu Guantanamo spędzili ponad 20 lat.
Proces był odwlekany tak długo, ponieważ w ciągu pierwszych dziesięciu lat ich przesłuchań, zamachowcy byli poddawani torturom – podtapianiu, ogłuszaniu, zastraszaniu, oślepianiu światłem stroboskopowym, itp. Te metody, zwane eufemistycznie przez administrację Georga W. Busha, który zezwolił na ich stosowanie „wzmocnionymi technikami przesłuchań”, zostały uznane za tortury i zabronione w 2014 roku. Prokuratorzy obawiali się, że sąd może zakwestionować dowody z przesłuchań zebrane przy użyciu takich metod, w związku z czym proces odwleczono, a po latach dowody zebrano powtórnie.
Ugoda wzbudziła ogromne poruszenie i sprzeciw wśród rodzin ofiar. “23 lata czekaliśmy na ten dzień w sądzie, w którym te bestie odpowiedzą za to, co zrobiły naszym rodzinom, ale zostało nam to odebrane” –powiedział Jim Smith, którego żona zginęła w atakach. „Powinni dostać najwyższy wymiar kary za to, co zrobili” – dodał mężczyzna, cytowany w tekście BBC.
Jak przypomina BBC, Khalid Sheikh Mohammed jest uznawany za mózg wrześniowych ataków terrorystycznych, w których terroryści porwali cztery samoloty i rozbili je wlatując w budynki World Trade Centre oraz budynek Pentagonu. Czwarty samolot rozbił się na polu w Pensylwanii, ponieważ pasażerowie stawili opór.
Zamachowcy mają postawione tysiące zarzutów, w tym o morderstwa, porwania oraz terroryzm.
„Czekają nas trudne dni, bo od momentu ataku w Bejrucie słyszymy groźby ze wszystkich kierunków. Jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz i pozostaniemy zjednoczeni i zdeterminowani” – powiedział premier Izraela w telewizyjnym orędziu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział wczoraj w orędziu do Izraelczyków, że w ostatnich dniach armia Izraela “zadała druzgoczące ciosy” wrogom. Odniósł się do zabicia Fauda Szukra, jednego z wysokich rangą dowódców Hezbollahu. Szukr zginął w poniedziałkowym ataku w Beirucie.
W wystąpieniu telewizyjnym Netanjahu podkreślił, że to Szukr był odpowiedzialny za “wiele brutalnych ataków” na Izraelczyków w ciągu ostatnich 9 miesięcy (od październikowych ataków terrorystycznych, od których rozpoczęła się wojna w Strefie Gazy), w tym sobotnich (27 lipca) ataków w miejscowości Madżdal Szams na Wzgórzach Golan, w których zginęło 12 dzieci.
Dodał, że był to poszukiwany międzynarodowym listem gończym terrorysta, za którego wytropienie USA wyznaczyły 5 milionów dolarów nagrody. USA ustanowiły nagrodę za pomoc w wytropieniu Szukra, ponieważ był on odpowiedzialny za śmierć 241 amerykańskich i 58 francuskich żołnierzy w Bejrucie w 1983 roku.
Netanjahu podkreślił w przemówieniu do Izraelczyków, że „czekają nas trudne dni, bo od momentu ataku w Bejrucie słyszymy groźby ze wszystkich kierunków”. Dodał jednak, że “jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz i pozostaniemy zjednoczeni i zdeterminowani”.
“Dotąd nie ulegliśmy presji zewnętrznej i wewnętrznej, by odstąpić od wojny. Gdybyśmy to zrobili, dziś nie bylibyśmy w sytuacji, w której zadajemy naszym wrogom druzgoczące ciosy, nie zlikwidowalibyśmy korytarza Filadelfia, głównej arterii zaopatrzenia Hamasu w Strefie Gazy, nie wyeliminowalibyśmy tylu bojowników wroga. Nie spoczniemy, dopóki nie zrealizujemy celów tej wojny: nie sprowadzimy wszystkich bojowników do domu i nie zlikwidujemy w pełni zagrożenia wobec Izraela ze strony Hamasu" – powiedział Netanjahu.
Sytuacja w regionie zaostrza się, a konflikt znajduje się wciąż na ścieżce „powolnej, ale bardzo niebezpiecznej eskalacji” – przestrzega sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Iran grozi, że Izrael zostanie „srogo ukarany” za zabicie przywódcy Hamasu, Ismaila Hanijego. Hanije został zabity w ataku w Teheranie w środę 31 lipca, dzień po tym, jak w Bejrucie zginął Szukr. Izrael nie potwierdził swojej odpowiedzialności za atak w Teheranie. Także USA podkreśliły, że nie miały nic wspólnego z zabójstwem Hanijego.
Wojna w Strefie Gazy i destabilizacja regionu trwa od 7 października 2023, kiedy to niemal 3 tysiące bojowników Hamasu przeprowadziło skoordynowany atak z terenu Gazy na Izrael. W ataku zabitych zostało 1139 osób w Izraelu, a 251 osób zostało uprowadzonych do Strefy Gazy jako zakładnicy. Według danych izraelskiej armii, podawanych przez dziennik Times of Israel, 111 osób wciąż pozostaje na terenie Gazy, z czego 39 z nich nie żyje.