Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Witold Zembaczyński ujawnił, że w pracach komisji może nastąpić przełom, nie ujawnił jednak tożsamości świadka, którego zeznania mają do niego doprowadzić.
Członek komisji ujawnił, że sejmowi śledczy na świadka powołali osobę związaną z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, która może rzucić nowe światło na nielegalne wykorzystanie oprogramowania Pegasus przez polskie służby. Porównał rolę osoby składającej zeznania do świadka koronnego i wyraził nadzieję na przełom w działalności komisji.
„To człowiek ściśle związany z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, czyli ma informacje z pierwszej ręki, ze środka. To osoba, która zajmowała się figurantami. Nie mogę podać jej danych. One będą już do końca niejawne, ale to jest człowiek, który w końcu chce przerwać tę omertę, tę zmowę milczenia i chce powiedzieć prawdę. To jest bezcenne” – mówił Zembaczyński Polskiej Agencji Prasowej.
Zembaczyński w rozmowie z PAP przyznał, że chodzi o osobę pełniącą „istotną funkcję”. Poseł Koalicji Obywatelskiej. Wyjawił również, że osoba zeznająca przed komisją pozwoliła rozpoznać schemat działania, którym posługiwały się służby, by stosować nielegalne podsłuchy. Jak podsumował, szeregowi funkcjonariusze służb nie musieli wiedzieć, o pozyskanie jakich treści może chodzić, konkretna informacja trafiała jedynie do osób „najbardziej zainteresowanych”.
Sejmowa komisja śledcza została powołana do zbadania przypadków śledzenia oprogramowaniem Pegasus między innymi posłów ówczesnej opozycji demokratycznej przez służby kontrolowane przez Prawo i Sprawiedliwość.
„To będzie najważniejsza komisja obecnej kadencji. Dzisiaj chyba nikt z członków nie będzie żartował, że Pegasus to koń ze skrzydłami” – mówiła w lutym zeszłego roku Magdalena Sroka,
Celem komisji jest zbadanie legalności, celowości i prawidłowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania przez służby od 16 listopada 2015 roku do 20 listopada 2023 roku. Dowody wskazują między innymi na śledzenie sędziów i polityków opozycyjnych, w tym Krzysztofa Brejzy, obecnego europosła Koalicji Obywatelskiej, pracującego wcześniej między innymi przy kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego.
Decyzja odchodzącej administracji prezydenta Joe Bidena w sprawie limitu czipów jest niedopuszczalna; wierzymy, że dojdzie do jej rewizji – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.
To reakcja ministra obrony i wicepremiera na decyzję administracji byłego prezydenta USA Joe Bidena. Departament handlu w jego gabinecie zdecydował o ograniczeniu eksportu amerykańskich procesorów graficznych (czipów GPU) do niektórych krajów. Polska znalazła się w grupie krajów objętych limitami, a rocznie możemy liczyć na odebranie maksymalnie 50 tys. czipów. Obostrzenia dotyczą przede wszystkim zaawansowanych produktów firmy Nvidia o potężnych możliwościach, potrzebnych między innymi w projektach sztucznej inteligencji.
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza decyzja ta szkodzi obu krajom. „Jest zła dla relacji polsko-amerykańskich, jest niesprawiedliwa dla polskiego zaangażowania i naszej przyjaźni. Wierzymy, że dojdzie do rewizji tej decyzji, podchodzimy z nadzieją do nowej administracji prezydenta Donalda Trumpa i liczymy, że ta zmiana się dokona” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Wcześniej do zmiany niekorzystnej dla Polski decyzji wzywał wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. Jednocześnie stwierdził jednak, że Unia Europejska powinna dążyć do technologicznej niezależności od zewnętrznych dostawców. „Narzucony przez USA limit dot. ograniczenia eksportu amerykańskich czipów sztucznej inteligencji nie wstrzyma rozwoju AI w Polsce w tym i w następnym roku; może być problemem w dłuższej perspektywie. Unia Europejska podejmuje dyskusję o suwerenności cyfrowej o dwadzieścia lat za późno. To powoduje, że możemy być tak kategoryzowani przez inne państwa, co nie powinno się było zdarzyć:” – mówił Standerski.
Ograniczenia w eksporcie GPU dotyczą wszystkich państw spoza 18 „kluczowymi sojusznikami”. Polska znalazła się poza tą listą, a ministerstwo cyfryzacji ujawniło, że władze USA nie poinformowały Polski o swoim zamiarze. Nie jest do tej pory jasne, co zrobi administracja Donalda Trumpa. Rynkowi eksperci twierdzą, że o zmiany w decyzjach limitujących eksport mogą zabiegać firmy technologicze.
„Stawka jest wysoka, a czas napięty. Jesteśmy gotowi współpracować z liderami w Waszyngtonie, aby wytyczyć ścieżkę naprzód, która ochroni bezpieczeństwo narodowe, a jednocześnie pozwoli nam robić to, co Ameryka robi najlepiej, czyli konkurować i wygrywać globalnie” – pisze w swoim oświadczeniu amerykańskie Semiconductor Industry Association, organizacja branżowa zrzeszająca producentów układów półprzewodnikowyh.
W Sejmie miało miejsce drugie czytanie projektu ustawy incydentalnej Polski 2050 wraz z poprawką klubu PSL-Trzecia Droga.
Środa 22 stycznia to początek trzydniowego posiedzenia Sejmu. Nad ranem trwało drugie czytanie projektu ustawy incydentalnej zgłoszonego przez posłów Polski 2050 Szymona Hołowni.
Projekt przewiduje specjalne rozwiązania wprowadzone z myślą o tegorocznych wyborach prezydenckich. Ma na nowo uregulować to, jaki sąd będzie orzekać o ich ważności, rozpoznawał protesty wyborcze i odwołania od decyzji PKW.
Posłowie Polski 2050 chcą, by rozstrzygnięcia spraw wyborczych nie były kwestionowane w obliczu kontrowersji dotyczących Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Zgodnie z konstytucją o ważności wyborów prezydenta stwierdza Sąd Najwyższy. Ale od 2018 roku należy to do kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, którą Andrzej Duda obsadził neosędziami powołanymi na wniosek upolitycznionej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Legalność składów tej izby zakwestionowały Europejski Trybunał Praw Człowieka i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
We wtorek sejmowa komisja sprawiedliwości poparła projekt ustawy incydentalnej z poprawką zgłoszoną przez PSL. Zakłada ona, że w kwestii ważności wyborów ma orzekać 15 najstarszych stażem sędziów w Sądzie Najwyższym z izb: Karnej, Cywilnej oraz Pracy. Zgłoszona przez PSL poprawka miałaby wykluczać ze składów orzekających tzw. neosędziów — czyli osoby wyłonione w procedurze przed Krajową Radą Sądownictwa po zmianie ustawowej z końca 2017 roku.
Jak mówił dzisiaj na konferencji w Sejmie marszałek Szymon Hołownia, z tych 15 sędziów najstarszych stażem ośmiu zostało powołanych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Dlatego też nadzieje na to, że projekt spotka się z aprobatą posłów PiS, wyrażał dziś w Sejmie wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. „Myślę, że nie będzie żadnych wątpliwości ze strony Prawa i Sprawiedliwości, by poprzeć tę zmianę i taką ustawę” – mówił szef ludowców.
Jednak posłowie Prawa i Sprawiedliwości są przeciwni projektowi i zarzucają mu niekonstytucyjność.
Paweł Jabłoński z PiS wyrażał zarzuty dotyczące poprawki PSL i 15 sędziów. „Jacy to są sędziowie? To są ludzie, którzy zaczynali swoją karierę w czasach komunistycznych. Czwórka z tych sędziów wydawała uchwały, by zalegalizować stan wojenny. Nie podoba się wam, że macie pod sobą izbę, nad którą nie macie kontroli”.
Czy zarzuty posła są prawdziwe? Jak pisała „Wyborcza” w Sądzie Najwyższym nie ma takich sędziów. Najdłużej na stanowisku sędziego SN jest sędzia Izby Karnej Wiesław Kozielewicz, powołany do SN w 1999 roku. Kolejnych trzech najstarszych powołano do tego sądu w 2005 roku.
Przeciwni projektowi są także posłowie Konfederacji. Chcą, by o ważności wyborów prezydenckich orzekał SN w pełnym składzie (a więc też z udziałem neosędziów). “Liczycie na to, że zainstalujecie w pałacu prezydenckim swój długopis i będziecie mogli wszystko pozmieniać” – mówił w Sejmie Witold Tumanowicz, poseł Konfederacji.
Zastrzeżenia do projektu Hołowni ma również Nowa Lewica. Wątpliwości dotyczą naruszenia tzw. ciszy legislacyjnej. – “Ta ustawa nie doprowadzi do zmian. Nie ma konsensusu, a sam fakt, że ustawa została stworzona tylko na tegoroczne wybory, nie powoduje, że rozwiązuje problem z uznawaniem izby za sąd, którym zgodnie z orzeczeniami europejskich sądów nie jest” – mówiła Anna Maria Żukowska.
Projekt zyskał poparcie polityków Koalicji Obywatelskiej. „Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN została powołana z naruszeniem konstytucji” – mówiła Barbara Dolniak z KO.
Posłowie mają głosować nad projektem ustawy w piątek.
Nie ma jednak pewności czy ustawa, jeśli by została przyjęta przez Senat, uzyska podpis prezydenta Andrzeja Dudy. „Trudno, żeby prezydent Andrzej Duda przychylnie patrzył na projekt tzw. ustawy incydentalnej, skoro utworzenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego powstało z jego inicjatywy” — mówiła w Programie 1 Polskiego Radia szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.
Projekt Szymona Hołowni zakłada, że w sprawach dotyczących protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów w nadchodzących wyborach prezydenckich orzekałyby trzy izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – jak stanowi ustawa o Sądzie Najwyższym.
Jak wskazuje PAP, kwestia ewentualnego stwierdzenia albo niestwierdzenia ważności wyboru prezydenta przez Sąd Najwyższy może stać się szczególnie ważna, gdy majowe wybory prezydenckie — już w drugiej turze — będzie rozstrzygać relatywnie niewielka liczba głosów na korzyść jednego z dwóch kandydatów. Decyzja ta zapada jednak na podstawie wcześniejszych ustaleń PKW, która może stwierdzić ewentualne naruszenia prawa wyborczego, które mogłyby wywrzeć wpływ na wyniki głosowania i wynik wyborów.
Nie będzie listu żelaznego dla byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała K, który ma odpowiedzieć za nieprawidłowości w kierowanej przez siebie instytucji.
Zdecydował tak Sąd Okręgowy w Warszawie. To druga odmowa wydania takiej decyzji. Pierwszy raz wniosek o list żelazny sąd odrzucił w październiku, gdy sprzeciwiła się mu prokuratura. Wtedy decyzję tę zaskarżył pełnomocnik Michał K., mecenas Luka Szaranowicz. Były prezes RARS pozostaje w Londynie do momentu zakończenia wobec niego rozprawy ekstradycyjnej, a list żelazny miał umożliwić mu odpowiadanie z wolnej stopy w Polsce. Rozpatrujący sprawę Sąd Apelacyjny uchylił tę decyzję i nakazał Sądowi Okręgowemu ponowne rozpatrzenie sprawy. Ten w środę ponownie odmówił wydania listu żelaznego.
„Nie udało nam się przekonać Sądu Okręgowego w Warszawie do naszych racji. Sąd nie przychylił się do wniosku o zastosowanie instytucji listy żelaznego, a my będziemy tę decyzję skarżyć, tak jak już miało to miejsce w przeszłości” – zapowiedział prawnik Michała K.
CBA bada sprawę RARS od połowy 2023 roku. Funkcjonariusze zainteresowali się wtedy ogromnymi przelewami, które trafiały z agencji do prywatnych spółek. Jako pierwszy sprawę ujawnił Onet w czerwcu 2024 roku. Jak wynika z dokumentów CBA, do których dotarli dziennikarze Onetu, pracownicy RARS i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów omijali prawo zamówień publicznych, zawierając bez przetargów kontrakty z firmami zaprzyjaźnionymi z politykami PiS.
W ten sposób milionów miał dorobić się Paweł Szopa, twórca popularnej marki odzieży patriotycznej Red is Bad. Według śledczych na zlecenie kierowanej przez PiS agencji Szopa miał dostarczyć agregaty prądotwórcze do ogarniętej wojną Ukrainy. Biznesmen kupował je w Chinach za 69 mln zł, a sprzedawał RARS za 350 mln zł, na czym miał zarobić ponad 270 mln złotych.
Głównymi podejrzanymi w aferze są były szef RARS Michał K. oraz Szopa. Obaj opuścili Polskę na początku lipca. Michał K. 2 września został zatrzymany w Londynie, przebywa w areszcie. Trwają procedury związane z jego ekstradycją do kraju. Szopa przynajmniej do 28 stycznia pozostaje w areszcie w Polsce po ujęciu na Dominikanie.
Prezydent USA wcześniej zapowiadał, że porozmawia z rosyjskim przywódcą w ciągu 24 godzin od zaprzysiężenia.
Zaprzysiężony we wtorek prezydent USA Donald Trump stwierdził, że nie wyklucza nowych sankcji na Rosję. Jednocześnie potwierdził, że jest gotów spotkać się z Władimirem Putinem w momencie, który dla tego będzie dogodny. Trump powiedział, że nałożenie nowych sankcji „brzmi prawdopodobnie” w sytuacji, w której rosyjski przywódca odmówiłby negocjacji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyjawił też, że na temat Ukrainy rozmawiał również z Xi Jinpingiem. Jak mówił, przekazał chińskiemu przywódcy, że „nie zrobił wystarczająco” dla osiągnięcia pokoju w Ukrainie.
„Rozmawiamy z Zełenskim, będziemy rozmawiać z prezydentem Putinem już wkrótce i zobaczymy, jak to się potoczy” – mówił Trump.
Amerykański prezydent stwierdził po raz kolejny, że jego kraj wydawał do tej pory zbyt dużo na pomoc militarną dla Ukrainy.
Dodał też, ze oczekuje od krajów NATO wyższych wydatków na obronność.
Trump w ciągu kampanii prezydenckiej i tuż po wyborach miał zapowiadać, że porozmawia z Putinem o planie pokojowym w pierwszych 24 godzinach po objęciu urzędu. Informowała o tym między innymi telewizja CNN i dziennik „Washington Post”. Oznacza to, że w momencie publikacji tego postu ma jeszcze 7 godzin na realizację swojej obietnicy.
O tym, że jako prezydent-elekt Trump rozmawiał z rosyjskim przywódcą informował z kolei Reuters. Według agencji zwycięzca wyborów prezydenckich w USA wezwał Putina do zaprzestania eskalacji w Ukrainie. Zaskoczeniem zareagowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy. Resort poinformował Reutera, że nie był poinformowany przez otoczenie Trumpa o takim planie.
„Nie komentujemy prywatnych rozmów między prezydentem Trumpem a innymi światowymi przywódcami” – skomentował Steven Cheung, dyrektor ds. komunikacji Trumpa.
Donald Trump wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie będzie chciał utrzymywać wsparcia dla Ukrainy na obecnym poziomie. W kampanii wyborczej podkreślał, że jego celem będzie szybkie rozpoczęcie negocjacji pokojowych i zakończenie konfliktu. Dawał też do zrozumienia, że Ukraina powinna postawić na doprowadzenie do pokoju niezależnie od ewentualnych strat terytorialnych.
Rosyjskie władze przekazały z kolei, że są otwarte na rozmowy pokojowe we współpracy z Białym Domem po zmianach w Gabinecie Owalnym. Moskiewski wiceminister spraw zagranicznych Sjergiej Rybakow stwierdził, że jest otwarty na dyskusję o porozumieniu terytorialnym, jeśli USA nie będzie zrezygnuje z „pompowania każdego rodzaju pomocy w kierunku kijowskiego reżimu”.
Zdjęcie ilustracyjne pochodzi z roku 2017