Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„To byłby niebywały skandal” – tak Donald Tusk powiedział o możliwym wecie Andrzeja Dudy wobec ustawy wiatrakowej.
Donald Tusk był pytany podczas konferencji prasowej w Konstancinie Jeziornej o to, czy prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę wiatrakową. Sejm przyjął ją w ubiegłym tygodniu, dodając do niej zapis o zamrożeniu cen energii do końca 2025 roku.
Później media informowały nieoficjalnie, że Duda chce ją zawetować.
„Rozumiem, że pan premier i jego współpracownicy, wrzucając taką poprawkę, która ma zabezpieczyć Polaków przed wzrostami cen energii, po prostu próbuje wymusić na mnie podpis na tej ustawie, stawiając mnie pod ścianą. Ale musi pamiętać, że ja już kończę moją drugą kadencję” – powiedział prezydent.
Tusk o możliwym wecie prezydenckim powiedział: „To byłby niebywały skandal”.
„Nie wyobrażam sobie, aby prezydent Duda chciał zawetować ustawę, która mrozi na kolejne miesiące ceny energii” – podkreślał premier. „Temat bezpieczeństwa energetycznego był głównym tematem zwołanej przez pana prezydenta Rady Bezpieczeństwa. Znam opinię pana prezydenta – wypowiedział ją expresis verbis – że mu się nie podobają wiatraki na ziemi. Ja mam informację dla wszystkich i dla pana prezydenta, że wiatraki nie są może najpiękniejszym elementem nie tylko polskiego krajobrazu, ale nadal pozostają najtańszym potencjalnym źródłem energii. Na tym polega problem. Musimy dokonywać wyborów” – mówił.
Tusk dodał, że Polska potrzebuje rozwiązań, które pozwolą dostarczać energię w perspektywie najbliższych miesięcy i lat.
„Prąd z elektrowni jądrowej popłynie nie jutro i nie za miesiąc. To jest inwestycja, która będzie trwała jeszcze lata. Dzisiaj szukamy tanich źródeł energii, które będą mogły dostarczać prąd w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu miesięcy, a nie kilkunastu lat” – zaznaczył.
W środę 25 czerwca Sejm przegłosował ustawę wiatrakową, która znosi ograniczenia odległości od domów, blokujące od lat rozwój energetyki z wiatru.
Co zakładają więc nowe przepisy?
Ustawa wprowadza też fundusz, z którego mieszkańcy okolic farm wiatrowych dostaną pieniądze „do ręki". Według rzecznika rządu Adama Szłapki może chodzić o nawet 20 tys. złotych na gospodarstwo.
Przeczytaj także:
Donald Tusk zapowiada pożyczkę na inwestycje w sieci przesyłowe. Na konferencji prasowej wypowiedział się również m.in. w sprawie sytuacji na granicy z Niemcami.
Poniedziałkową konferencję premiera Donalda Tuska zorganizowano w siedzibie Polskich Sieci Elektroenergetycznych w Konstancinie-Jeziornej. Razem z ministrą klimatu Pauliną Hennig-Kloską premier zapowiadał inwestycje z KPO w sieci przesyłowe. „To inwestycje w bezpieczeństwo energetyczne każdej polskiej rodziny i całego państwa” – mówił Tusk.
Dziś podpisano umowę na pożyczkę, jaką Bank Gospodarstwa Krajowego udzieli spółce Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Będzie to 10,8 miliarda złotych na budowę nowych linii przesyłowych energii elektrycznej. Tusk wyjaśniał, że 25-letnia pożyczka ma oprocentowanie 0,5 proc. Planowane inwestycje w system przesyłowy nazwał częścią „pakietu antyblackoutowego”.
„To będzie cały pakiet decyzji i zmian, które spowodują, że Polska powinna być bezpieczna od tego typu dramatycznych zdarzeń (blackoutów – od aut.). Ale bez nakładów takich jak te, o których dzisiaj mówimy tutaj, nie było by to możliwe” – mówił Tusk.
Jakie jeszcze wątki poruszono na konferencji?
„Otrzymałem informację, że od 1 lipca region europejski Orlenu – obejmujący Polskę, Litwę i Czechy – będzie w 100 procentach wolny od dostaw rosyjskiej ropy” – powiedział Tusk.
Oświadczenie w tej sprawie wydał również Orlen. „Zakończyliśmy ostatni kontrakt na dostawy ropy naftowej z Rosji do Czech. To oznacza, że 1 lipca 2025 Grupa Orlen, a dzięki temu cały region będzie wolny od rosyjskiej ropy naftowej. Zamknęliśmy ten rozdział i wspólnie budujemy bezpieczną przyszłość regionu” – powiedział cytowany w komunikacie prezes Orlenu, Ireneusz Fąfara.
Na konferencji prasowej podkreślał: „Pieniądze z rosyjskie ropy nie będą wykorzystywane przeciwko tym, przeciwko którym nie powinny być wykorzystywane. Za pieniądze z ropy rosyjskiej nie będą ginęli ludzie w Ukrainie”. Wyjaśniał, że ropa do czeskich rafinerii Orlenu będzie płynąć z południa przez rurociąg TAL. Orlen kupuje obecnie ropę – jak wyliczał Fąfara – z Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej, Morza Północnego, Afryki oraz obu Ameryk.
Tusk podkreślał podczas konferencji w PSE: „Jeszcze dziś będę miał odprawę z szefostwem MSWiA, Straży Granicznej, wojska i policji. Ocenimy sytuację na wszystkich granicach”. Chodzi o „obywatelskie kontrole” na zachodniej granicy, które „kontrolują”, czy nie docierają tam migranci.
„Informacje, że Polska jest zalewana nielegalnymi imigrantami ze strony zachodniej, to jest nieprawda. Są przypadki, które w tej chwili badamy szczegółowo. Zwróciłem się w także do rządu niemieckiego z informacją, że każdy taki przypadek będzie badany, a konsekwencją tego będzie niewpuszczanie nikogo” – mówił premier. „Wskazaliśmy także stronie niemieckiej, że jeśli będą powtarzały się przypadki, które z naszej z naszego punktu widzenia są wątpliwe, będziemy musieli przywrócić kontrole na granicy polsko-niemieckiej od strony polskiej i to taką efektywną” – dodał. Podkreślił jednak, że zamknięcie granicy z Niemcami wiązałoby się z problemami dla Polaków. „Problemem jest, że to będzie dotkliwe z punktu widzenia setek tysięcy Polaków, którzy przekraczają czasami codziennie granicę polsko-niemiecką” – mówił.
Premier był również pytany o uznanie ważności wyborów prezydenckich. Uchwałę w tej sprawie przyjmie we wtorek Izba Kontroli Nadzwyczajnej. „Każde orzeczenie tej Izby, której legalność jest kwestionowana nie tylko tu, w kraju, ale także przez instytucje międzynarodowe, jest publikowane z dodatkową informacją o stanie prawnym, a więc o wadliwości powołania tej Izby. Nie uznajemy tych orzeczeń, tej Izby, jako prawnie bezbłędnych” – mówił Tusk. „Każde orzeczenie Izby jest przez nas publikowane z adnotacją informującą, że zgodnie z uchwałą rządu, z punktu widzenia rządu, to orzeczenie jest z natury obarczone tą wiarą prawną. I tu się nic nie zmieni” – dodał.
Podkreślił również, że ostateczna decyzja w tej sprawie należy do Sądu Najwyższego.
„Nie może być tak, że ja będę publikował lub nie publikował orzeczenia tej czy innej instytucji, w zależności od tego, czy mi się podobają, czy nie podobają wyniki wyborów. W związku z tym, także w przypadku tych wyborów będziemy traktowali orzeczenia Izby tak samo jak w przypadku poprzednich orzeczeń. Od oceniania tego, czy wybory są ważne, czy nieważne, jest Sąd Najwyższy” – komentował premier.
Polska prezydencja skupiała się na kwestiach bezpieczeństwa i obronności. Od wtorku prezydencję w Radzie UE przejmie Dania.
Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej, która zaczęła się 1 stycznia, kończy się właśnie dziś. Była to druga prezydencja sprawowana przez nasze państwo (po raz pierwszy sprawowała ją w 2011 roku).
Rząd Donalda Tuska skupiał się przez pół roku na kwestiach bezpieczeństwa i obronności.
„Dzięki staraniom polskiej prezydencji aż 150 mld euro w ramach programu SAFE wesprze rozwój przemysłu zbrojeniowego w krajach UE. Polska będzie jednym z największych beneficjentów tego projektu” – czytamy w podsumowaniu prezydencji.
Rzecznik rządu Adam Szłapka mówił na konferencji prasowej w piątek 27 czerwca. „To jest coś, co się wcześniej w czasie prac Unii Europejskiej nie wydarzyło. Od kierunkowej decyzji politycznej, położenia aktu legislacyjnego na stole, do przyjęcia konkretnego programu, z procedurami, z zasadami i z konkretnymi pieniędzmi – 71 dni”.
Rząd wśród sukcesów wymienia również pakiet farmaceutyczny, który będzie największą od lat reformą tego sektora w UE oraz uruchomienie Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego EDIP. Ekipa Donalda Tuska cieszy się również z uzyskania europejskiego wsparcia dla Tarczy Wschód.
„Polska jako pierwsza zaproponowała bezprecedensowe rozwiązanie – możliwość czasowego zawieszenia prawa do azylu, które było wykorzystywane przez wrogie Europie reżimy. Unia musi podążać szlakiem wytyczonym przez Polskę i utrzymać twarde stanowisko w walce nielegalną migracją – stawką jest przyszłość naszej wspólnoty” – wskazuje rząd.
Prezydencję w Radzie UE przejmie teraz Dania.
W OKO.press opisywaliśmy szeroko wszystkie te kwestie. Wskazywaliśmy m.in., że zawieszenie prawa do azylu jest niezgodne z konstytucją i prawem międzynarodowym.
Ustawa zawieszająca to prawo na każdym etapie prac – od zapowiedzi Donalda Tuska do posiedzenia Senatu – była krytykowana przez prawników, organizacje pozarządowe i humanitarne, RPO, RPD. Niezgodność z prawem międzynarodowym zarzucał jej UNHCR. Jednoznaczną opinię przedstawiło Biuro Legislacyjne Sejmu i Biuro Legislacyjne Senatu. Marszałek Senatu Maciej Żywno zaznaczał: „Proponowana ustawa nie znalazła nigdzie prawnej akceptacji, de facto na żadnym poziomie opinii poza Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, bo nawet Straż Graniczna tutaj ustawia się w formule, że co rząd przygotuje, to w takiej konwencji będzie pracować. Natomiast jest sytuacja niezmienna, że od pozycji Biura Legislacyjnego przez wszystkie opinie prawne, od Rzecznika Praw Dziecka przez organizacje pozarządowe i dzisiaj naprawdę żaden z tych głosów nie był głosem, który by uzasadnił wprowadzenie”.
Mimo tego została przyjęta niemal jednogłośnie.
Przeczytaj także:
W niedzielę izraelski sąd przełożył przesłuchanie premiera Benjamina Netanjahu w jego procesie o korupcję. Decyzja zapadła na jego wniosek, który uzyskał poparcie prezydenta USA Donalda Trumpa.
„Po przedstawionych wyjaśnieniach… częściowo przychylamy się do wniosku i na tym etapie odwołujemy zaplanowane na ten tydzień przesłuchania pana Netanjahu” – napisał cytowany przez AFP sąd okręgowy w Jerozolimie w opublikowanym orzeczeniu.
Prawnicy Netanjahu przekonywali, że premier Izraela powinien zostać zwolniony z udziału w rozprawach przez najbliższe dwa tygodnie, by skupić się na bezpieczeństwie. W regionie trwa zawieszenie broni z Iranem, a w Strefie Gazy wciąż trwają walki, gdzie nadal przetrzymywani są izraelscy zakładnicy.
Choć początkowo sąd odrzucił wniosek jego prawników, to w niedzielę po wysłuchaniu argumentów samego Netanjahu, szefa wywiadu wojskowego oraz szefa Mossadu, zmienił zdanie.
Donald Trump nazwał sprawę przeciwko Netanjahu „polowaniem na czarownice”, a sam proces uznał za coś, co „powinno zostać odwołane natychmiast” lub zakończone ułaskawieniem tego „Wielkiego Bohatera”.
W sobotę dodał na platformie Truth Social, że Stany Zjednoczone „nie będą się przyglądać bezczynnie” dalszemu ściganiu Netanjahu. Ten odpowiedział podziękowaniami w poście na platformie X.
Lider izraelskiej opozycji, Jair Lapid, skrytykował Trumpa, mówiąc, że „nie powinien ingerować w proces sądowy w niezależnym państwie”.
Netanjahu wcześniej podziękował Trumpowi za wsparcie podczas krótkiego konfliktu z Iranem, który zakończył się zawieszeniem broni 24 czerwca.
Sprawa toczy się od 2019 roku, kiedy to Netanjahu został oskarżony o przyjęcie łapówki, oszustwo i nadużycie zaufania. On sam wszystkim zarzutom stanowczo zaprzecza. Proces rozpoczął się w 2020 roku i dotyczy trzech spraw karnych.
W pierwszej z jego spraw, on i jego żona Sara są oskarżeni o przyjęcie od miliarderów w zamian z polityczne przysługi luksusowych prezentów o wartości ponad 260 tys. dolarów m.in. cygar, biżuterii i szampana.
W dwóch pozostałych sprawach Netanjahu jest oskarżony o próby wynegocjowania korzystniejszego przekazu w mediach izraelskich.
Sympatycy premiera Izraela twierdzą, że ciągnący się latami proces ma podłoże polityczne.
Podczas obecnej kadencji, która rozpoczęła się pod koniec 2022 roku, rząd zaproponował głęboką reformę sądownictwa, która — zdaniem krytyków — miała na celu osłabienie niezależności sądów.
Od rozpoczęcia procesu w maju 2020 roku Netanjahu kilkukrotnie wnosił o jego odroczenie.
Przeczytaj także:
„PSL złoży projekt ustawy likwidujący dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast” – przekazał w sobotę lider partii Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Czas przywrócić pełną samorządność wspólnotom lokalnym. Klub parlamentarny PSL złoży projekt ustawy likwidujący dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Niech małe ojczyzny decydują same o sobie!” – napisał na portalu X Kosiniak-Kamysz.
Szef ludowców o zniesieniu limitu dwóch kadencji mówił już rok temu. „Dwukadencyjność powinna być w tej kadencji parlamentu wycofana, powinniśmy to zostawić wspólnocie samorządowej” – mówił szef ludowców podczas IV Forum Miasteczek Polskich.
Pomysł zniesienia dwukadencyjności krąży w różnych kręgach samorządowo-politycznych od bardzo dawna. Ostatecznie liczy się zdanie Platformy, a przede wszystkim Donalda Tuska.
Ten pomysł skrytykował lider partii Razem Adrian Zandberg. „Ostateczne zabetonowanie władzy samorządowych feudałów. Prędzej mi ręka uschnie, niż za tym zagłosuję” – napisał w mediach społecznościowych.
To ograniczenie dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wprowadzono w 2018 roku, jeszcze za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Kadencję samorządowców wydłużono jednocześnie z czterech do pięciu lat. Przedtem nie było ograniczeń – samorządowcy mogli rządzić tak długo, jak długo wybierali ich wyborcy.
Mówiono wtedy o konieczności „odrdzewienia władzy” i zapobieganiu „tworzenia się lokalnych klik”, ale z reguły chodziło o zwiększenie szans PiS-u na wprowadzenie swoich ludzi do władz samorządowych.
O zmianie zaczęło się mówić w 2017 roku i miała dotknąć m.in. Pawła Adamowicza, który prezydentem Gdańska był od 1998 roku (do 2019 roku, gdy został zamordowany podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy), czy Hannę Zdanowską urzędującą od 2010 roku.
Zmiana obowiązuje od poprzedniej, wydłużonej kadencji (trwała od 2018 do 2024 roku) i oznacza, że osoby zajmujące obecnie najważniejsze stanowiska w organach wykonawczych gmin, mogą starać się o reelekcję jeszcze tylko raz. W wyborach w 2029 roku nie będą mogli startować m.in. prezydentka Gdańska Aleksandra i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Przeczytaj także: