Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
W stolicy Gruzji Tbilisi doszło do ataku na grupę przebywających tam polskich strażników granicznych z użyciem stalowych prętów i noża. Dwóch funkcjonariuszy SG zostało ciężko rannych
Dwaj funkcjonariusze SG zostali poważnie ranni w wyniku napaści z użyciem prętów i noża, do której doszło w stolicy Gruzji. „Grupa funkcjonariuszy Straży Granicznej została zaatakowana w Tbilisi. W wyniku tego zdarzenia dwóch naszych funkcjonariuszy trafiło z poważnymi obrażeniami głowy do szpitala. Jeden został operowany, a drugi jest w trakcie operacji” – poinformował zecznik prasowy Komendanta Głównego SG ppłk Andrzej Juźwiak.
Polscy strażnicy graniczni przebywali w Tbilisi „po zrealizowanej operacji powrotowej” – czyli po tym, jak odstawili na tamtejsze lotnisko grupę Gruzinów i Pakistańczyków deportowanych z Polski. „Operacja powrotowa” była prowadzona we współpracy z unijną agencją ochrony granic FRONTEX.
Nie są publicznie znane bliższe okoliczności zdarzenia. „- Postępowanie prowadzi miejscowa policja i na razie to wszystko, co możemy na ten moment powiedzieć” – mówił ppłk Juźwiak. Rzecznik SG podkreślał, że znajdujący się w Tbilisi strażnicy pozostają pod opieką konsulatu i polskiej oficer łącznikowej.
Do Sądu Okręgowego trafił akt oskarżenia wobec Tomasza L. byłego pracownika warszawskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Prokuratorzy zarzucają mu szpiegostwo na rzecz Rosji
Do warszawskiego Sądu Okręgowego trafił akt oskarżenia w sprawie Tomasza L., byłego pracownika ratusza stolicy – poinformował na platformie X Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. „o wynik długotrwałego i wielowątkowego postępowania prowadzonego przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Krajowej” – napisał Dobrzyński.
Prokuratorzy zarzucają Tomaszowi L „branie udziału, w okresie od 2017 r. do dnia 17 marca 2022 r., w działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego oraz przekazywanie temu wywiadowi informacji, które mogły wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej.”
Tomasz L został zatrzymany przez ABW 17 marca 2022 roku. Pracował w warszawskim ratuszu przez dwie dekady. Został zatrudniony za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, przetrwał też jednak w ratuszu czasy Hanny Gronkiewicz-Waltz i pierwszą kadencję Rafała Trzaskowskiego. Pracował w Urzędzie Stanu Cywilnego, regularnie mając dostęp do akt osobowych mieszkańców Warszawy. Według śledczych miał tam od ok. 2017 roku kopiować i przekazywać cenne operacyjnie dane dla Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej.
„W wyniku długotrwałego i wielowątkowego postępowania przygotowawczego prowadzonego przez ABW pod nadzorem ww. Prokuratury, zebrano obszerny materiał dowodowy, z którego wynika, że Tomasz L., będąc pracownikiem Wydziału Archiwalnego Ksiąg Stanu Cywilnego Urzędu m.st. Warszawy i posiadając dostęp do jego zbiorów oraz systemów, pozyskiwał służbową dokumentację i materiały, które przekazywał rosyjskiej służbie wywiadowczej” – czytamy w komunikacie ABW.
Tomasz L. był także członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, powołanej w lipcu 2006 r. i nadzorowanej przez ówczesnego wiceministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Pracując dla komisji Tomasz L. miał dostęp do dokumentów o najwyższych klauzulach tajności. Według śledczych jednak wtedy jeszcze nie pracował dla rosyjskiego wywiadu.
Chiny wprowadziły nowe przepisy dotyczące eksportu metali ziem rzadkich z tego kraju. Uderzą one w firmy technologiczne na całym świecie
Władze Chińskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej ogłosiły w czwartek 9 października daleko idące ograniczenia dotyczące eksportu metali ziem rzadkich i technologii służących do ich wydobywania i przetwarzania. To element wojny handlowej rozpoczętej przez prezydenta USA Donalda Trumpa, ale nowe chińskie regulacje uderzą nie tylko w Stany Zjednoczone, lecz również w producentów z branż wysokich technologii działających w wielu innych państwach świata, także w Europie i w Polsce.
Za sprawą nowych przepisów od grudnia każdy eksporter chińskich metali ziem rzadkich i produktów, które je zawierają, będzie musiał uzyskać zgodę na ich sprzedaż do państw trzecich od chińskiego rządu. Na tym nie koniec, bo część regulacji nakłada na producentów obowiązek zatwierdzania przez władze państwowe również pojedynczych umów – dotyczy to na przykład metali ziem rzadkich wykorzystywanych do produkcji nanotechnologicznych procesorów. Nowe przepisy dotyczą firm z całego świata – nie tylko chińskich, niepodporządkowanie się im ma oznaczać brak możliwości sprowadzania metali ziem rzadkich z Chin.
Jednocześnie chińskie władze wprowadziły również zakaz eksportowania i reeksportowania bez oficjalnej zgody chińskich technologii służących do pozyskiwania i przetwarzania metali ziem rzadkich.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) szacuje, że Chiny odpowiadają za około 61 procent światowej produkcji pierwiastków ziem rzadkich i aż 92 procent ich przetwarzania. Metalami ziem rzadkich nazywa się grupę 17 pierwiastków, których wydobycie i przetwarzanie jest ekstremalnie trudne. Większość pierwiastków ziem rzadkich wykorzystywana jest w branży zaawansowanych technologii. To na przykład neodym – wykorzystywany do produkcji bardzo silnych magnesów niezbędnych między innymi w produkcji głośników czy silników elektrycznych i odrzutowych albo itr i europ – potrzebne do produkowania ekranów smartfonów, komputerów i telewizorów. Część pierwiastków ziem rzadkich niezbędna jest również w produkcji bardziej wyrafinowanych procesorów komputerowych.
Dominacja Chin na światowym rynku metali ziem rzadkich oznacza, że sektory wysokich technologii w gospodarkach najwyżej rozwiniętych państw świata są w znacznym stopniu uzależnione od dostaw z tego kraju. W OKO.press Marcel Wandas opisywał, jak poważnym wyzwaniem dla Unii Europejskiej jest próba budowy niezależności gospodarczej w tej dziedzinie. Choć w różnych lokalizacjach w Europie znajdują się bogate złoża metali ziem rzadkich, wciąż brakuje realnych możliwości ich wydobywania.
Stopień uzależnienia europejskich gospodarek od chińskich metali ziem rzadkich można porównywać ze skalą ich uzależnienia od rosyjskich surowców energetycznych przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Przeczytaj także:
8 października niemiecki rząd przyjął projekt ustawy, która daje policji prawo do zestrzelenia dronów naruszających niemiecką przestrzeń powietrzną.
Jak wyjaśnia Reuters, projekt ustawy ma jeszcze zatwierdzić Bundestag. Niemiecka policja dostanie upoważnienia do zestrzeliwania dronów naruszających przestrzeń powietrzną Niemiec, w tym do ich zestrzeliwania w przypadku poważnego zagrożenia lub poważnej krzywdy.
„Incydenty związane z dronami zagrażają naszemu bezpieczeństwu. Nie pozwolimy na to. Wzmacniamy kompetencje policji federalnej, aby w przyszłości można było szybciej wykrywać i zwalczać drony” – skomentował na X podjętą decyzję kanclerz Frienrich Merz.
Niemcy dołączają do krajów europejskich – Wielkiej Brytanii, Francji, Litwy i Rumunii – które niedawno przyznały swoim siłom bezpieczeństwa podobne uprawnienia.
Według ministra spraw wewnętrznych Niemiec Alexandra Dobrindta w ramach policji federalnej zostanie utworzona specjalna jednostka antydronowa, a eksperci będą korzystać z doświadczenia w zwalczaniu dronów, które mają Izrael i Ukraina. Jak dodał Dobrindt, policja będzie odpowiadać za drony latające na poziomie drzew, natomiast potężniejsze drony powinny być zwalczane przez wojsko.
Od kilku tygodni w krajach europejskich odnotowuje się naruszenia przestrzeni powietrznej, np. nieznane drony przelatują nad lotniskami i zakłócają ich pracę. Podobne incydenty występowały w Danii, Norwegii.
W nocy 3 października w pobliżu lotniska w Monachium również wykryto nieznane drony. W związku z tym odwołano 17 lotów, a pozostałe 15 lotów przekierowano do Stuttgartu, Norymbergi, Wiednia i Frankfurtu. Niecałą dobę później lotnisko w Monachium ponownie wstrzymało starty i lądowania samolotów cywilnych z powodu pojawienia się nieznanych dronów nad lotniskiem.
Według niektórych europejskich przywódców to działania hybrydowe prowadzone przez Rosję.
Przeczytaj także:
Komisja Europejska zaproponowała mechanizm zabezpieczenia dla rolników, który miałby ich chronić przed wzrostem importu produktów z krajów objętych umową Mercosur oraz przed spadkiem cen w UE.
Komisja Europejska zaproponowała w środę mechanizm, który ma chronić unijnych rolników przed nagłym wzrostem importu produktów takich jak wołowina czy drób z krajów bloku Mercosur oraz przed spadkiem cen w UE. Komisja zobowiązała się do tego, gdy we wrześniu proponowała umowę handlową z tym blokiem.
Jak podaje PAP, jeśli proponowane przez KE rozporządzenia wejdzie w życie, to Komisja będzie regularnie monitorować oraz raportować krajom członkowskim i Parlamentowi Europejskiemu o tym, jak przebiega import produktów wrażliwych, takich jak wołowina, drób, ryż, miód, jaja, czosnek, cukier, mleko w proszku, kukurydzę. Czyli wszystkich produktów, które po wejściu w życie umowy UE-Mercosur mogą mogą być eksportowane do UE na specjalnych warunkach. To umożliwia krajom unijnym na odpowiednią reakcję na ewentualne zagrożenia.
KE będzie musiała wszcząć dochodzenie, jeśli ceny towarów z krajów Mercosuru (obejmuje m.in. Argentynę, Brazylię, Boliwię, Paragwaj i Urugwaj) będą o co najmniej 10 proc. niższe niż w UE, lub import tych produktów wzrośnie o 10 proc. w ciągu roku.
Państwa członkowskie oraz instytucje unijne mogą zwracać się ze zgłoszeniami do KE. Jeśli Komisja będzie podzielać te obawy, to powinna w ciągu trzech tygodni od zgłoszenia wdrożyć tymczasowe procedury ochronne, a odpowiednie postępowanie nie może trwać dłużej niż cztery miesiące. Jeśli KE uzna, że import konkretnego produktu z krajów Mercosuru niesie szkodę dla unijnych producentów, to nastąpi zablokowanie preferencyjnych warunków dla tego towaru.
Rozporządzenie może wejść w życie dopiero, gdy zostanie zaakceptowane przez państwa członkowskie oraz Parlament Europejski.
Jak już informowaliśmy w OKO.press, umowa Unii Europejskiej z obszarem Mercosur zakłada:
Samo przyjęcie umowy nie jest pewne. By porozumienie weszło w życie, potrzebna jest zgoda PE oraz co najmniej 15 państw członkowskich w Radzie UE. Stolice będą miały możliwość zablokowania porozumienia, jeśli sprzeciw wyrażą co najmniej cztery z nich.
Przeczytaj także: