Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rosjanie lekceważą słowa Trumpa o problemach rosyjskiej armii i gospodarki. Ale dane o rosyjskim budżecie sugerują pewne kłopoty
Donald Trump w zaskakującym wpisie na swojej platformie społecznościowej Truth Social zasugerował wczoraj, że Ukraina może odbić wszystkie ziemie, które okupują dziś Rosjanie. To ostry retoryczny zwrot Trumpa, który w ostatnich miesiącach bagatelizował agresywną postawę Rosji. A w sierpniu przyjął rosyjskiego przywódcę z honorami w USA, na Alasce. W swoim poście Trump nazwał też Rosję „papierowym tygrysem”.
Rosjanom takie postawienie sprawy oczywiście się nie podoba.
W dzisiejszym wywiadzie radiowym rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow lekceważył słowa Trumpa. I przekonywał, że Rosja jest raczej niedźwiedziem, a papierowe tygrysy nie istnieją. Zdaniem Pieskowa Trump jedynie powtórzył punkt widzenia Wołodymyra Zełenskiego, z którym widział się chwilę wcześniej. W Nowym Jorku odbywa się coroczne Zgromadzenie Ogólne ONZ, na którym jest między innymi ukraiński prezydent.
„Po zapoznaniu się i pełnym zrozumieniu sytuacji militarnej i ekonomicznej między Ukrainą a Rosją oraz po zauważeniu problemów gospodarczych, jakie powoduje to dla Rosji, uważam, że Ukraina, przy wsparciu Unii Europejskiej, jest w stanie walczyć i ODZYSKAĆ całą Ukrainę w jej pierwotnej formie” – pisał wczoraj Trump. Trudno powiedzieć, czy to stała zmiana jego podejścia, czy jedynie chwilowy impuls, z których Trump jest znany.
Dziś Rosjanie oficjalnie pokazali kluczowe dane dotyczące budżetu na 2026 rok. Pomiędzy wierszami można znaleźć informacje o problemach rosyjskiej gospodarki. Dochody mają być bowiem niemal identyczne, jak planowane dochody w 2025 roku (40,3 bln rubli wobec podobnej liczby w 2026 roku). Jednocześnie deficyt ma wzrosnąć z nieco ponad biliona rubli do ponad czterech bilionów. A to wszystko przy planowanej od 1 stycznia 2026 roku podwyżce podatku VAT z 20 proc. do 22 proc.
W 2024 roku Władimir Putin obiecał, że do 2030 Rosja nie podniesie żadnych istotnych podatków.
Przeczytaj także:
„Zamiast gruntów pod mieszkania dla ludzi – łupy dla Kościoła. Pozostaje pytanie: ile mieszkań mogłoby powstać na tych gruntach dla polskich rodzin, gdyby nie oddano ich klerowi?” – mówi Ewa Szymanowska z Polski 2050.
Polska 2050 złożyła w środę ustawę, która ma zakazać przekazywania Kościołowi państwowej ziemi za darmo. Chodzi o likwidację artykułu 70a ustawy o stosunku państwa do Kościoła. To dzięki niemu od 1991 r. diecezje, parafie czy zakony mogą nieodpłatnie otrzymywać na własność grunty, które znajdują się w zasobach Państwowego Funduszu Ziemi lub w Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa.
„To nie jest w porządku wobec rolników. To nasza ojcowizna, ziemie, które powinny być uprawiane i odpowiednio zagospodarowane” – mówi w rozmowie z OKO.press Ewa Szymanowska.
Posłanka podkreśla, że w ciągu 27 lat Kościół dostał od państwa aż 76 tys. hektarów ziemi. „To jest prawie powierzchnia Warszawy i Lodzi razem wziętych” – tłumaczy.
Dodaje, że ziemia mogłaby zostać również zagospodarowana pod społeczne inicjatywy, w tym na mieszkania. „Nie każdego stać na kupno własnego lokum, a to mogłoby zwiększyć szanse dla rodzin, osobom z niepełnosprawnością, seniorom czy singlom. To o wiele ważniejsze niż dalsze finansowanie instytucji jaką jest Kościół Katolicki” – mówi Szymanowska.
Teraz projekt czekają konsultacje społeczne, które potrwają miesiąc. Dalej posłowie będą o nim debatować. Posłanka liczy, że projekt zyska poparcie innych partii i ostatecznie uzyska podpis prezydenta. „Zaproponowałam współpracę wszystkim klubom. To nie jest projekt przeciwko Kościołowi. W ten sposób możemy całe lata wydawać ziemię, która należy do obywateli, a myślę, że i dla Karola Nawrockiego ważne jest dobro obywateli, bo przecież mówił, że działa w imieniu Polski i Polaków”.
W projekcie ustawy można przeczytać, że od 1 stycznia 1992 roku do 30 czerwca 2019 roku państwo polskie przekazało Kościołowi Rzymskokatolickiemu ponad 76 tys. hektarów ziemi, a w latach 2021-2023 Kościół otrzymał od państwa 144 tys. hektarów ziemi o łącznej wartości 13 mln zł. Według średniej ceny za hektar z 2019 roku wartość przekazanych gruntów to niemal 3,5 mld zł.
Ustawa z 1991 r. dotyczy kościołów, które znajdują się na terenach tzw. Ziem Odzyskanych, które przed II wojną światową nie znajdowały się w granicach naszego kraju.
Art. 70a. [Status prawny nieruchomości na Ziemiach Zachodnich i Północnych]
Przeczytaj także:
Aktywiści przekazali, że w nocy zostali zaatakowani przy pomocy bomb hukowych. Uszkodzone są przynajmniej trzy statki. Flotylla może dotrzeć do Strefy Gazy przed końcem września
Aktywiści z Global Sumud Flotilla — międzynarodowej inicjatywy, która chce przełamać blokadę humanitarną strefy Gazy – poinformowali dziś w nocy, że ich statki zostały zaatakowane bombami hukowymi zrzucanymi z dronów.
Na instagramie aktywiści opublikowali film z jednego z uderzeń:
Wyświetl ten post na Instagramie
Około pierwszej w nocy polskiego czasu poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski napisał w mediach społecznościowych:
„Przed chwilą zaatakowano statek pod polską banderą, na którym płynę. Dron uderzył bombą hukową w maszt. Wybuch był potężny, ale wszyscy są cali. Uszkodzony został tylko żagiel. W ciągu ostatniej godziny zaatakowano dronami kilka statków z pomocą humanitarną zgrupowanych u wybrzeży Grecji. Ataki wciąż trwają. Do rana będziemy znali pełną skalę szkód”.
Później Sterczewski uzupełnił:
„Do godz. 4:30 odbyło się 13 ataków, na 10 statków, 3 statki są uszkodzone”.
Statki inicjatywy wyruszyły pod koniec sierpnia m.in. z Hiszpanii. Obecnie po przegrupowaniu w Tunezji i Sycylii żeglują dalej w stronę Strefy Gazy. Chcą symbolicznie przełamać izraelską blokadę humanitarną i zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na głodującą Strefę Gazy. Izrael od początku jasno mówi, że nie pozwoli, by aktywiści dotarli na miejsce. I stosuje wobec inicjatywy tę samą retoryczną taktykę, co wobec wszystkich, którzy sprzeciwiają się działaniom Izraela w Gazie: uznaje, że flotylla jest organizowana przez Hamas.
To trzecia tego typu inicjatywa w tym roku, ale pierwsza tak duża — z wieloma statkami i tak międzynarodową obsadą. Na pokładzie jednego ze statków płynie słynna szwedzka aktywistka Greta Thunberg. Thunberg w czerwcu tego roku brała udział w poprzedniej flotylli na statku Madleen. Jej uczestnicy zostali zatrzymani przez Izraelczyków, a następnie deportowani z kraju.
Według wypowiedzi przedstawicieli flotylli z 22 września, około 27 września statki mają dopłynąć w „strefę wysokiego ryzyka”, a 29 września dopłynąć do Strefy Gazy.
Przeczytaj także:
Prezydent Karol Nawrocki wygłosił przemówienie w ONZ. Mówił o imperialnych zapędach Rosji, skrytykował Europę, która „pogrążyła się w ideologicznym szale”. Nie potępił Izraela, podkreślił jedynie, że samoobrona musi być zgodna z prawem
W siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych trwa 80. sesja Zgromadzenia Ogólnego, podczas której przemawiają po kolei przywódcy państwa. 23 września przemawiał m.in. prezydent USA, Donald Trump:
Przeczytaj także:
A w nocy z 23 na 24 września czasu polskiego przemawiał prezydent Polski Karol Nawrocki. Pierwszą część swojego przemówienia poświęcił Rosji. Zaczął od inwazji Rosji na Ukrainę: „24 lutego 2022 roku zostaliśmy brutalnie wszyscy wybudzeni z błogiego snu o świecie „końca historii” – historia się nie skończyła i historia się nie skończy, musimy mieć tego świadomość. Zostaliśmy wybudzeni z błogiego snu, w którym dążymy do powszechnego pokoju, do przestrzegania zasad prawa międzynarodowego. To są chyba słowa, które powtarzane są najczęściej w tym gremium. Ten sen, Drodzy Państwo, już nie istnieje i często powtarzamy słowa, które nie oddają rzeczywistości, jaka nas otacza i w Europie Środkowej, Wschodniej i w innych regionach świata, z którego Państwo przyjechaliście”.
Nie zapomniał wspomnieć o tym, jak Polska przyjęła Ukraińców na początku pełnoskalowej wojny: „Przypomnę, że krótko po wybuchu wojny, i ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, Polki i Polacy okazali ogromną solidarność z walczącym narodem ukraińskim. Otworzyliśmy nasze serca, nasze granice i nasze domy, okazaliśmy pomoc materialną, finansową, militarną i dyplomatyczną. Dziś w Polsce mieszka milion ukraińskich uchodźców”.
Uznał, że agresja Rosjo to punkt zwrotny w historii świata: „Rosyjska inwazja na Ukrainę to nie tylko najpoważniejszy konflikt w Europie od czasów II wojny światowej, ale to także punkt zwrotny. Dotychczasowy ład międzynarodowy kruszeje na naszych oczach”.
Przypomniał także, że przed Rosją w 2008 r. ostrzegał Lech Kaczyński.
Następnie Nawrocki nawiązał do dronowego ataku z 10 września: "Niestety wiatr historii, którą tak dobrze znamy oraz rozumiemy w Polsce, zaczyna także wiać obecnie. Ponownie zaczynamy doświadczać rosyjskiego imperializmu także na naszych ziemiach, w Polsce. Dwa tygodnie temu, w nocy z 9 na 10 września, doszło do ataku rosyjskich dronów na terytorium państwa członkowskiego NATO, na terytorium Polski. Kilkanaście dronów naruszyło granice mojego kraju celowo – bo, zapewniam, że nie był to przypadek – na rozkaz wydany w stolicy państwa będącego stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa. W konsekwencji Polska po raz pierwszy od II wojny światowej była zmuszona do otworzenia ognia do wrogich obiektów nad naszym terytorium.
Zapewniam, jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych i Prezydent Polski, że Polska zawsze będzie odpowiednio reagować i jest gotowa do obrony swojego terytorium!".
Dalej prezydent mówił o planach Rosji i o tym, że Polska popiera działanie międzynarodowych trybunałów: "Neoimperialna i neokolonialna Rosja na naszych oczach stara się burzyć architekturę bezpieczeństwa międzynarodowego, łamie prawo międzynarodowe, wzmacnia podziały, dąży do odrodzenia się koncertu mocarstw.
Obecne działania Rosji nie wskazują na gotowość do prawdziwego pokoju. Deklaracjom o dialogu – i to też znamy – towarzyszą ofensywy militarne i kolejne ataki, których ofiarami są cywile, w tym także dzieci. Zawsze, kiedy Moskwa mówi „pokój”, w praktyce ma na myśli kapitulację tego, którego uznaje za swojego przeciwnika. Rosja musi zakończyć wojnę i przyjąć za nią pełną odpowiedzialność. Pociągnięcie Rosji do odpowiedzialności powinno być naszym wspólnym obowiązkiem.
Dlatego też Polska wspiera prace Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości oraz Międzynarodowego Trybunału Karnego i popiera ideę ustanowienia specjalnego trybunału ad hoc, który osądziłby sprawców agresji".
Nawrocki krótko wspomniał o Izraelu: "Oczy świata i również nasze są dziś zwrócone na Bliski Wschód. Polska z zaniepokojeniem – jak wiele innych państw na świecie – śledzi sytuację w tym regionie, gdzie w wyniku brutalnych ataków Hamasu z 7 października 2023 roku doszło do eskalacji konfliktu. Izrael, jak każde inne państwo, ma prawo do samoobrony. Działania, które podejmuje Izrael, muszą jednak być zgodne z międzynarodowym prawem, w tym z międzynarodowym prawem humanitarnym.
Polska niezmiennie opowiada się za dwupaństwowym rozwiązaniem konfliktu na Bliskim Wschodzie, w taki sposób, aby dać zarówno Palestyńczykom, jak i Izraelczykom prawo do życia w pokoju i bezpieczeństwie. Polska konsekwentnie wspiera międzynarodowe wysiłki na rzecz poprawy sytuacji na Bliskim Wschodzie i wzywa tym samym ONZ do działania".
W drugiej części swojego wystąpienia prezydent skrytykował Unię Europejską: "Chcę powiedzieć jako Prezydent Polski otwarcie, że wśród Was, we wspólnocie międzynarodowej, że jesteśmy także głęboko zaniepokojeni i jesteście też świadomi błędów popełnionych przez naszych zachodnich partnerów, przyjaciół i sąsiadów. Tak, zgadzam się z Prezydentem Donaldem Trumpem, że w ostatnich latach – przed czym przestrzegaliśmy, jako Polacy i taki sygnał szedł też z Europy Środkowej i Wschodniej – Europa pogrążyła się w ideologicznym szale, który doprowadził do złych decyzji w zakresie migracji, do zielonego szaleństwa i Zielonego Ładu, który niszczy rynki gospodarcze i ekonomiczne, także rynki rolne.
Tak, ta sama Europa, nasi przyjaciele i nasi partnerzy, z którymi chcemy budować wspólną UE przez wiele lat dotowali Federację Rosyjską kupując ruski tani gaz. My to wszystko w Polsce i w Europie Środkowej wiemy, i cieszymy się zawsze wtedy, kiedy przywódcy państw Europy zachodniej wyciągają z tego konsekwencje i słuchają naszego głosu".
Dalej Nawrocki zaczął niespodziewanie mówić o prawach człowieka: "Prawa człowieka są jednym z trzech głównych filarów, na których opiera się system Narodów Zjednoczonych. Wyraźnie dostrzegamy dramatyczne konsekwencje rosyjskiej agresji także zakresie praw człowieka i kwestii humanitarnych. Priorytetem dla nas, Polaków, Polski pozostaje także sytuacja praw człowieka na Białorusi.
Musimy bronić stanowczo także praw człowieka w tym najbardziej podstawowym wymiarze – prawa do życia bezbronnych od poczęcia do naturalnej śmierci. Chronimy nasze rodziny, jako miejsce szczęścia, miłości i wychowywania dzieci. Upominamy się jako Polska głośno o los jednej z najbardziej prześladowanych na świecie grup – chrześcijan".
Prezydent Nawrocki zakończył przemówienie mocnymi słowami, wzywającymi do pokoju: "Nie może być tak, że agresorzy zaczynają maszerować bezkarnie przez cudze terytoria, a sprawcy zbrodni wojennych zasypiają spokojnie każdego dnia bez odpowiedzialności.
Dziś musimy wrócić do tego ducha. Zbudować międzynarodowy system odpowiedzialności, który nie zawaha się nazwać zła po imieniu – niezależnie od flagi, jaką nosi to zło na ramieniu. Musimy powiedzieć jasno: istnieją granice, prawa człowieka i prawo międzynarodowe. A każdy, kto je łamie, powinien ponieść surowe konsekwencje.
Ale to nie stanie się oczywiście samo. Bo porządek świata nie jest dany raz na zawsze. On zależy od nas – od rządów, instytucji, ale przede wszystkim od społeczeństw.
Jak powiedział kiedyś jeden z laureatów Pokojowej Nagrody Nobla: „Neutralność zawsze pomaga oprawcy, nigdy ofierze. Milczenie zachęca prześladowcę, nigdy prześladowanego".
W Nowym Jorku, przy okazji Zgromadzenia Ogólnego NZ, Donald Trump spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Rozmawiał z nim godzinę. Potem tradycyjnie przedstawił sprzeczne komunikaty w sprawie wojny obronnej Ukrainy z Rosją. Choć tym razem jakby bardziej przyjazne Ukrainie.
Przemawiając 23 września przed Zgromadzeniem Ogólnym prezydent USA Donald Trump ogłosił, że „jeśli Rosja nie będzie gotowa do zawarcia porozumienia kończącego wojnę, Stany Zjednoczone są w pełni gotowe nałożyć znaczne cła, które, jak sądzę, szybko powstrzymają rozlew krwi”. Dodał jednak zaraz, że to samo muszą zrobić kraje europejskie.
Potem, po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim (na zdjęciu u góry) pytany przez dziennikarzy, co zrobić z Węgrami Orbána, Trump powiedział: "Cóż, to mój przyjaciel. Nie rozmawiałem z nim, ale mam przeczucie, że gdybym to zrobił, mógłby przestać kupować ropę od Rosji myślę, że tak zrobię”.
Trump oznajmił też, że „gospodarka rosyjska jest teraz w strasznym stanie, wali się”, ale „Rosja dysponuje ogromną siłą militarną”. Natomiast on sam wierzy – i napisał to po spotkaniu z Zełenskim w socialmediach – że dzięki wsparciu UE Ukraina „będzie w stanie odzyskać całe swoje pierwotne terytorium”, a być może „zajmie jeszcze więcej”. Trump powiedział też, że „nadszedł czas, aby Ukraina zaczęła działać”, ale życzył Moskwie i Kijowowi „wszystkiego najlepszego” w każdym scenariuszu.
Czy zatem państwa NATO powinny zestrzeliwać rosyjskie samoloty, jeśli naruszą one ich przestrzeń powietrzną? – pytali dziennikarze.
„Tak, myślę, że tak” – powiedział Trump. Dodał też, że USA nadal będą dostarczały broń NATO, a Sojusz może nią dysponować tak jak chce.
Ale pytany o możliwość udzielenia Kijowowi gwarancji bezpieczeństwa wspólnie z europejskimi sojusznikami, Trump stwierdził, że „zostanie to omówione później”.
Czy nadal ufa Putinowi? „Dam znać za około miesiąc” – powiedział Trump.
Trump, który w kampanii wyborczej zapewniał, że wojnę Rosji przeciw Ukrainie zakończy w 24 godziny, gdyż zna się z Putinem, od wielu miesięcy wydaje sprzeczne i chwiejne komunikaty, obarczając odpowiedzialnością za wojnę swojego poprzednika Joe Bidena. Raz grozi Ukrainie, innym razem stawia ultimatum Rosji. Ale kiedy termin mija, pojawia się nowy – odległy.
Do spotkania z Putinem na Alasce Trump domagał się przy tym natychmiastowego rozejmu. 15 sierpnia w Anchorage Putin przekonał go jednak, że lepsze będą rokowania pokojowe bez zawieszenia broni. Od tego czasu Putin powtarza, że pragnie pokoju, jednak nie da się go osiągnąć bez spełnienia wszystkich żądań Rosji wobec Ukrainy, czyli bez podporządkowania Kijowa Moskwie.
W tym czasie Trump opowiadał światu, że niebawem odbędzie się dwustronne spotkanie Putin-Zełenski. Moskwa najpierw ten pomysł odrzuciła, nazywając ukraińskiego prezydenta uzurpatorem, a potem zaprosiła go na rozmowy... na Kreml. Trump wyjaśnił to tak, że Putin i Zełenski po prostu się nie lubią.
Ataki rosyjskie na NATO – atak dronowy na Polskę 10 września i naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej 19 września – zbagatelizował. Teraz jednak powiedział, że w takich sytuacjach można strzelać. I światowe media uznały to za wiadomość pilną.