0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

09:21 26-08-2025

Prawa autorskie: Fot. Piotr Augustyniak / Agencja GazetaFot. Piotr Augustyni...

W zamkniętym ośrodku w Gostyninie trwa strajk głodowy osadzonych

Kilkoro pacjentów Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie kontynuuje strajk głodowy – poinformowała zaangażowana w walkę z patologiami związanymi z tą placówką karnistka prof. Monika Płatek

Co się wydarzyło?

W Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie od 4 sierpnia trwa strajk głodowy. Nadal bierze w nim udział co najmniej troje pacjentów ośrodka, jest również osoba, gotowa dołączyć do protestu – poinformowała w poniedziałek 25 sierpnia PAP karnistka Monika Płatek. Wśród protestujących są osoby w bardzo podeszłym wieku.

Głodujący pacjenci – których początkowo było kilkunastu – protestują domagając się skontrolowania zarówno warunków ich pobytu w ośrodku, jak i zgodności z prawem. Część z nich zdecydowała się zawiesić protest po tym, jak resort zdrowia przekazał, że planuje szeroko zakrojoną kontrolę w KOZZD obejmującą lata 2024–2025. Ministerstwa zdrowia i sprawiedliwości pracują także nad nowelizacją ustawy regulującej działalność placówki w Gostyninie. Nowelizacja ma dotyczyć m.in. takich kwestii jak prawa i obowiązki pacjentów, warunki pobytu, procedury przyjęć i system kontroli.

Jaki jest kontekst?

Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjanym w Gostyninie został powołany do życia w 2013 roku na mocy ustawy przygotowanej przez resort sprawiedliwości. Na jego czele stał wtedy Jarosław Gowin, premierem był Donald Tusk. Placówka – określana przez tabloidyzujące się media dehumanizującym mianem „ośrodka dla bestii” – stanowiła odpowiedź rządu Tuska na fakt, że zbliżał się termin wyjścia na wolność kilku skrajnie groźnych przestępców seksualnych, którym na mocy amnestii z 1989 roku zamieniono zasądzone jeszcze w okresie PRL kary śmierci na wyroki 25 lat więzienia (bo w ówczesnym prawie nie funkcjonowała kara dożywotniego pozbawienia wolności). Był wśród nich m.in. Mariusz Trynkiewicz, seryjny morderca, który napastował, a następnie zabił 4 chłopców w wieku od 11 do 13 lat. Nadchodzący termin wyjścia na wolność Trynkiewicza i kilku podobnych postaci niepokoił opinię publiczną, a atmosferę strachu podsycały media, nieustannie przypominające szczegóły zbrodni popełnianych u schyłku PRL. W odpowiedzi na to rząd chciał zademonstrować sprawczość i jednocześnie naprawić główny błąd posłów, którzy uchwalali amnestię z 1989 roku, jakim było przeprowadzenie jej przed wprowadzeniem do kodeksu karnego kary dożywocia. Skutkowało to zamianą wyroków śmierci na najdłuższe obecne w ówczesnej wersji KK kary więzienia – czyli 25 lat.

Ośrodek został ostatecznie powołany na mocy skrajnie kontrowersyjnej i ograniczającej podstawowe prawa człowieka ustawy, tworzącej de facto placówkę penitencjarną funkcjonującą niejako poza przyjętym w państwach prawa systemem wymiaru sprawiedliwości. Umieszczono tam Trynkiewicza i innych skazańców objętych amnestią z 1989 roku, później jednak kierowano tam sprawców groźnych przestępstw, którzy odsiedzieli już zasądzone przez sądy wyroki, ale w opinii dyrektorów zakładów karnych powinni być nadal izolowani, ponieważ wciąż mogą stwarzać ryzyko dla zdrowia, życia lub wolności seksualnej innych osób. W ośrodku w Gostyninie pacjenci – czy też osadzeni – niejednokrotnie przebywają nawet dożywotnio. Warunkami, w których przebywają pacjenci i sposobem, w jaki są tam traktowani wielokrotnie zajmowały się organizacje broniące praw człowieka i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Wielokrotnie opisywaliśmy to w OKO.press:

Przeczytaj także:

06:57 26-08-2025

Prawa autorskie: 25.08.2025 Warszawa, Krakowskie Przedmieście, Pałac Prezydencki. Prezydent RP Karol Nawrocki podczas oświadczenia dla mediów. Towarzysza mu szef Kancelarii Prezydenta RP Zbigniew Bogucki (l) i szef gabinetu prezydenta RP Paweł Szefernaker (p). Prezydent poinformował o zawetowaniu ustawy o krajowym kodeksie skarbowym oraz o podpisaniu dwóch kolejnych nowelizacji Karty Nauczyciela. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl25.08.2025 Warszawa,...

Projekt Nawrockiego w sprawie 800+ już w Sejmie

Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki poinformował, że do Sejmu trafił prezydencki projekt 800+ tylko dla osób pracujących i płacących składki w Polsce oraz zakazu symboliki „banderowskiej"

Co się wydarzyło

Według Boguckiego prezydencki projekt ustawy został wysłany do Sejmu w poniedziałek 25 sierpnia. Wcześniej Karol Nawrocki zapowiadał, co się w nim znajdzie:

„W moim projekcie ustawy proponuję nowe zasady nadawania obywatelstwa, także przyjezdnym z innych krajów niż Ukraina. Uznaję, że ten proces powinien być wydłużony. W projekcie znajdzie się także zaostrzenie kary za nielegalne przekroczenie granicy. Aby wyeliminować rosyjską propagandę i oprzeć relacje z Ukrainą na wzajemnym szacunku, uznaję, że powinniśmy zawrzeć w ustawie także jednoznaczne hasło »stop banderyzmowi«".

Wiadomo, że ustawa ma zakładać wydłużenie okresu, po którym obcokrajowiec może otrzymać obywatelstwo, z pięciu do 10 lat, a kara za nielegalne przekroczenie granicy do 5 lat pozbawienia wolności. Symbolika i ideologia związane z ukraińskimi organizacjami zbrojnymi OUN i UPA, odpowiedzialnymi za zbrodnie na polskiej ludności cywilnej na Wołyniu w 1943 roku, miałyby być zakazane podobnie jak symbole i idee nazistowskie.

Wypłata 800+ dla niepełnoletnich obywateli Ukrainy w projekcie prezydenckim jest uzależniona od tego, czy ich rodzice pracują i płacą podatki w Polsce. A jeśli nie pracują, to cała rodzina ma mieć również ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej.

Jaki jest kontekst

25 sierpnia Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o pomocy uchodźcom z Ukrainy, która przedłużyłaby do marca 2026 roku specjalny status Ukrainek i Ukraińców, którzy uciekli z kraju przed pełnoskalową wojną. Obecna ustawa będzie obowiązywać do końca września – i jeśli nie zostanie znowelizowana, uchodźcy znajdą się w prawnym limbo – pisała w OKO.press Dominika Sitnicka.

Postulat ograniczenia 800+ dla młodych Ukraińców podniósł jako pierwszy w kampanii wyborczej kontrkandydat Nawrockiego Rafał Trzaskowski. Teraz Nawrocki przejął go jako własny i swoim wetem prawdopodobnie zmusi koalicję rządową do wprowadzenia go w życie. Wyczuwając wzrost nastrojów antyukraińskich w polskim społeczeństwie (dodajmy, że umiejętnie podsycanych zwłaszcza przez Konfederację), politycy z prawa i z centrum zaczęli się licytować w pomysłach ograniczających pomoc dla wojennych uchodźców. Projekt złożony przez prezydenta najbardziej przypomina ten zaproponowany w styczniu 2025 przez Konfederację.

Eksperci zwracają uwagę, że proponowane rozwiązania uderzają w grupy wrażliwe – na przykład matkę niepełnosprawnych dzieci, która nie jest w stanie podjąć pracy ze względu na konieczność ciągłej opieki nad nimi.

Przeczytaj także

Przeczytaj także:

15:03 25-08-2025

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien/Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien/Ag...

Gawkowski: „Nawrocki wyłącza swoją decyzją internet Ukrainie”

„To koniec internetu Starlink, który Polska dostarcza toczącej wojnę Ukrainie. To również koniec wsparcia dla przechowywania danych administracji ukraińskiej w bezpiecznym miejscu” – napisał wicepremier Krzysztof Gawkowski na portalu X

Co się wydarzyło

Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski poinformował, że weto prezydenta Karola Nawrockiego do rządowej specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy ma poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa Kijowa.

„Prezydenckie weta tną na oślep! Karol Nawrocki wyłącza swoją decyzją Internet Ukrainie” – napisał polityk Lewicy na portalu X. „To koniec internetu Starlink, który Polska dostarcza toczącej wojnę Ukrainie. To również koniec wsparcia dla przechowywania danych administracji ukraińskiej w bezpiecznym miejscu” – tłumaczył.

Gawkowski ocenił, że nie wyobraża sobie lepszego prezentu dla wojsk Putina niż odcięcie Ukrainy od internetu. „Krzywdzi pan ludzi, którzy walczą o swoją niepodległość i jednocześnie pomaga Rosji. Jedni powiedzą wstyd, inni zdrada sąsiada!” – napisał wicepremier.

Jaki jest kontekst

W marcu resort cyfryzacji informował, że w latach 2022-2024 Polska przeznaczyła 323 mln zł na terminale Starlink i ich abonament dla Ukrainy. W 2025 wydatki na ten cel miały wynieść w sumie 77 mln zł. A pieniądze pochodziły z Funduszu Pomocy, utworzonego właśnie na mocy specustawy o pomocy dla obywateli Ukrainy.

Bez nowelizacji, którą prezydent wyrzucił do kosza, wsparcie skończy się 30 września 2025.

Jak informował resort Gawkowskiego, terminale pomagają Ukrainie stworzyć „odpowiednie warunki dla zapewnienia łączności na terytorium Ukrainy”.

Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę, bo nie zgadza się, żeby świadczenia dla Ukraińców w Polsce były przyznawane na starych zasadach. Oficjalnie punktem spornym jest 800 plus – Nawrocki domaga się od rządu Tuska realizacji obietnic z kampanii wyborczej, gdy politycy KO mówili, że świadczenie powinno przysługiwać tylko tym, którzy w Polsce pracują i odprowadzają podatki.

W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, że tamta dyskusja miała wymiar populistyczny – odnosiła się do rosnącej niechęci społecznej wobec Ukraińców, a nie prawdziwych danych. Ponad 70 proc. uchodźców z Ukrainy, którzy mieszkają w Polsce, pracuje (a 20 proc. ze względu na wiek lub stan zdrowia nie jest aktywna zawodowo). Jeśli uchodźcy mają problemy z zatrudnieniem, to dotyczą one raczej znalezienia pracy zgodnej z kwalifikacjami.

Poniedziałkowa decyzja prezydenta ma głównie wymiar polityczny. Chodzi o większą rozgrywkę pomiędzy Pałacem a Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Nawrocki chce maksymalnie utrudnić Tuskowi rządzenie, pokazać jego nieudolność i brak konsekwencji.

Przeczytaj także:

14:06 25-08-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

9 cm wody. Wisła wysycha w Warszawie

25 sierpnia zanotowano najniższy w historii pomiarów stan wody na stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary nad Wisłą. Wyniósł on 9 cm – przekazał IMGW. Według aktualnej prognozy poziom wody spadnie w tym tygodniu jeszcze bardziej, do zaledwie 5 cm

Co się wydarzyło

To nowy rekordowo niski stan wody na stacji położonej w centrum stolicy. Poprzedni rekord wynoszący o 1 cm więcej odnotowano w sobotę 23 sierpnia. IMGW określa aktualną sytuację jako “poziom wody poniżej minimum okresowego”.

Dane Instytutu wskazują także, że tak niskie stany wody występują na 15 innych stacjach hydrologicznych: oprócz warszawskich Bulwarów jeszcze na czterech stacjach w biegu Wisły, a także na Warcie, Kaczawie, Moszczenicy, Budzówce, Żylicy, Nysie Kłodzkiej, Kwisie, Pilicy, Prądniku, Skawicy, i Krasnej.

Przyczyną jest obniżające się zwierciadło wód podziemnych, tłumaczy prof. Mateusz Grygoruk, hydrolog z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i wiceprzewodniczący Państwowej Rady Gospodarki Wodnej

“Podczas niżówek – takich jak obecna – głównym źródłem niemal całego zasilania rzeki są wody podziemne. Jeżeli mamy stabilne zasoby wód podziemnych, to nawet przy długich okresach bezopadowych rzeki z tych zasobów korzystały i nie wysychały dlatego, że poziomy wód podziemnych po prostu na to nie pozwalały” — mówi OKO.press prof. Grygoruk.

“Natomiast to, co się dzieje ostatnio, czyli sytuacja, w której mamy coraz głębsze, ekstremalnie niskie stany wód podziemnych, coraz głębsze niżówki, oznacza, że wody podziemne są w złym stanie” — dodaje naukowiec.

Jaki jest kontekst?

Na kryzys polskich rzek składa się nie tylko ocieplający się klimat skutkujący zmianą rozkładu opadów na rzadsze i bardziej intensywne, choć sumarycznie podobne do opadów sprzed lat. Jeśli pada rzadko, a deszcze są bardzo intensywne – nie ma wody, która powoli wsiąknęłaby w glebę i tą drogą zasiliła rzeki. Nawalne deszcze – choć sumarycznie mogą “wyrobić” średniomiesięczną normę sumy opadu – nie są w stanie trwale poprawić sytuacji.

Obraz kryzysu dopełniają łagodne i niemal bezśnieżne zimy. Brak śniegu powoduje zanik bardzo istotnego źródła uzupełnienia wód podziemnych oraz rzadsze występowanie tak ważnych dla środowiska przyrodniczego jak wiosenne roztopy. Zmienia to niekorzyść cenne obszary mokrych (do niedawna) dolin rzek takich, jak Narew czy Biebrza.

Na zmiany klimatyczne nakłada się działalność ludzi: osuszanie i przyspieszanie spływu wody, mówi prof. Grygoruk.

“Tego lata mieliśmy jednak trochę deszczowych tygodni, a jednak rzeki osiągają kolejne ekstremalnie niskie poziomy wód. Być może jesteśmy świadkami reakcji na działania, które były podejmowane w latach 90. i na początku XXI w. To pokazuje, że jeżeli byśmy chcieli coś odwrócić, to musimy zacząć robić to teraz i na gigantyczną skalę” — mówi prof. Grygoruk.

“W normalnych warunkach kilka suchych lat nie spowoduje rekordowo niskich stanów danej rzeki. Ale jeżeli się okazuje, że mieliśmy nie kilka, a kilkanaście takich lat i do tego bezśnieżne zimy, to nie mamy co liczyć na to, że trochę deszczu naprawi sytuację. Zarówno ubożenie, jak i odbudowa zasobów wód podziemnych to procesy długotrwałe, liczone w dekadach” — dodaje ekspert.

Od listopada zasoby wód podziemnych na tzw. pierwszym poziomie – do ok. 50 metrów pod powierzchnią – powinny zacząć się uzupełniać, przede wszystkim dzięki mniejszemu parowaniu w niższych temperaturach i równomierniejszych opadach.

Co dalej?

Według Grygoruka coraz niższe poziomy wód podziemnych w studniach to coraz większe problemy z poborem tej wody do różnych celów i coraz większe prawdopodobieństwo reglamentacji użycia.

“Warszawa czerpie wodę głównie z Wisły, więc obecna sytuacja to żółte światło dla stolicy.

Musimy liczyć się z tym, że w pewnym momencie, gdy minima będą coraz głębsze, to trzeba będzie ograniczyć pobór wody w Warszawie. W długim horyzoncie czasowym właśnie taki jest scenariusz” — mówi prof. Grygoruk.

Receptą na te bolączki jest renaturyzacja rzek. Eksperci są zgodni, że polskim rzekom – w większości zdegradowanym – należy w jak największym zakresie pomóc, by meandrujące koryta w sposób możliwe naturalny kształtowały doliny rzeczne, co umożliwia lepszą retencję oraz poprawia jakość wody. Do tego jednak trzeba zmian w prawie wodnym oraz rewolucji mentalnej urzędników.

Aktualne prognozy na najbliższe dni i tygodnie są kiepskie. Opierając się na obliczeniach Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody (ECMWF), IMGW przewiduje upalną końcówkę tygodnia. Wrzesień także zapowiada się na cieplejszy od średniej wieloletniej i zarazem dość suchy (aczkolwiek prognozowanie w dłuższym okresie obarczone jest większym ryzykiem).

Przeczytaj także:

13:19 25-08-2025

Prawa autorskie: Fot. AFPFot. AFP

Atak Izraela na szpital w Gazie. Nie żyje 5 dziennikarzy

Co najmniej 20 ofiar śmiertelnych, w tym pięciu dziennikarzy – to tragiczny bilans izraelskich nalotów na szpital im. Nasera w Strefie Gazy

Co się wydarzyło

Jak podaje Reuters, w poniedziałek 25 sierpnia izraelskie siły dwukrotnie zbombardowały szpital im. Nasera w mieście Chan Junus na południu Strefy Gazy. Według pierwszych danych w nalotach zginęło 15 osób. Najnowsze informacje podane przez Al-Dżazirę mówią o co najmniej 20 zabitych.

Po pierwszym ataku znajdujący się w pobliżu kompleksu medycznego dziennikarze, cywile i pracownicy medyczni ruszyli do pomocy rannym. Wtedy Izrael miał zaatakować po raz drugi. Zginął jeden z ratowników medycznych.

Wśród ofiar śmiertelnych jest też pięciu dziennikarzy:

  • Hussam al-Masri, operator, współpracownik Reutersa,
  • Mohammad Salama, fotograf Al-Dżaziry,
  • Mariam Abu Daqqa, współpracowniczka Associated Press,
  • Moaz Abu Taha, korespondent NBC
  • Ahmed Abu Aziz, freelancer pracujący w Quds News Network.

Izraelskie wojsko w krótkim oświadczeniu napisało, że „żałuje jakiejkolwiek krzywdy wyrządzonej niezaangażowanym osobom” i „w żaden sposób nie atakowało dziennikarzy”.

Palestyński Związek Dziennikarzy potępił Izrael, stwierdzając, że ataki stanowią otwartą wojnę przeciwko wolnym mediom. Celem IDF ma być według nich "zastraszenie dziennikarzy i uniemożliwienie im wypełniania ich zawodowego obowiązku ujawniania światu zbrodni Izraela”.

Według palestyńskich źródeł od początku wojny w Strefie Gazy w wyniku izraelskich ostrzałów zginęło 245 dziennikarzy. Przed poniedziałkowym atakiem amerykański Komitet Obrony Dziennikarzy (CPJ) informował o 186 ofiarach wśród pracowników mediów.

Przeczytaj także: