0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:37 26-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

Trwają poszukiwania obiektu, który wleciał na terytorium Polski znad Ukrainy

Polskie wojsko poszukuje obiektu, który tuż przed 7 rano wleciał na terytorium Polski z terenu Ukrainy. Obiekt zniknął z radarów ok. 25 kilometrów od polsko-ukraińskiej granicy. Według wojskowych był to prawdopodobnie dron.

Szczegóły dotyczące zdarzenia podał Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz podczas popołudniowego briefingu prasowego: “Mamy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne” – poinformował generał.

Według wojskowych był to najprawdopodobniej “bezzałgowy statek powietrzby”, czyli dron.

“Z charakterystyki wynika, że obiektem nie jest rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana. Jest to prawdopodobnie obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny, który w tej chwili, zgodnie z procedurami przyjętymi w państwie, określamy jako Niezidentyfikowany Obiekt Powietrzny” – powiedział generał.

Polscy wojskowi śledzili obiekt na radarach, będąc gotowi do jego zestrzelenia. Ten jednak zniknął po przebyciu ok. 25 km w głąb terytorium Polski.

“Ze względu na warunki atmosferyczne, nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania” – przekazał gen. Klisz.

Obecnie trwają poszukiwania obiektu na terenie gminy Tyszowce, znajdującej się ok. 25 kilometrów na południe od miejscowości Hrubieszów. W akcję zaangażowanych jest ponad 100 mundurowych, wśród nich są zarówno żołnierze, jak i policjanci.

Zmasowany atak na terytorium Ukrainy

W poniedziałek 26 sierpnia Rosja przeprowadziła atak powietrzny na dużą skalę. Celem była infrastruktura energetyczna w 15 ukraińskich obwodach (w tym tych leżących przy granicy z Polską). Prezydent Ukrainy poinformował, że rosyjskie wojska wystrzeliły „ponad setkę rakiet i blisko setkę dronów” Shahed 136/131.

W związku z rosyjskim atakiem tuż za naszą wschodnią granicą, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało chwilę po godz. 7 rano o poderwaniu polskich i sojuszniczych samolotów „celem zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej”.

11:54 26-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Sebastian Mikosz: Poczta Polska realizuje model biznesowy sprzed pięciu wieków

Redukcja zatrudnienia, automatyzacja pracy i awans na podium na rynku kurierskim – prezes Poczty Polskiej ujawnia plany restrukturyzacji spółki.

Celem Sebastiana Mikosza, który został prezesem Poczty Polskiej w marcu 2024 roku, jest zmiana struktury przychodów spółki w ciągu najbliższych 3 lat.

“Z poczty skoncentrowanej na listach, czyli realizującej model biznesowy sprzed pięciu wieków, przeistoczymy się w firmę kuriersko-digitalowo-finansową” – mówi Sebastian Mikosz w rozmowie z Pulsem Biznesu. Według prezesa Poczty Polskiej, po wprowadzeniu usługi e-doręczeń, podstawowe zadanie poczty, czyli świadczenie tzw. powszechnej usługi listowej w ciągu najbliższych kilku lat przestanie być potrzebne.

Jak zapewnia, Poczta Polska stoi na progu transformacji: Tto, co trzeba było zrobić w siedem lat, teraz trzeba zrobić w siedem kwartałów”.

Automatyzacja w sortowniach, listonosze mogą być spokojni o pracę

W planach Sebastiana Mikosza jest między innymi redukcja zatrudnienia. Jeszcze w tym roku ma ruszyć tzw. program dobrowolnych odejść. Prowadzący rozmowę Małgorzata Grzegorczyk i Marcel Zatoński zwrócili jednak uwagę, że 10 lat temu Poczta Polska zatrudniała 90 tys. osób, a obecnie załoga liczy już nieco ponad 60 tys. pracowników.

Prezes Mikosz przekonuje jednak, że to wciąż za dużo. ”Dziś wynagrodzenia to 65 proc. kosztów Poczty Polskiej. To najwięcej w branży w Europie — w porównywalnych pocztach sięgają 35-40 proc.” – podkreśla Mikosz.

Redukcja zatrudnienia ma objąć przede wszystkim pracowników “z zaplecza”. Ich praca ma zostać zautomatyzowana.

“Wystarczy przejść się po sortowni, żeby zobaczyć, ile stanowisk nie ma przyszłości, jak bezsensowne i nieefektywne jest sadzanie człowieka przy stole i kazanie mu, by przekładał listy między przegródkami czy przerzucał paczki z sortera” – tłumaczy Mikosz.

O pracę mogą być jednak spokojni listonosze oraz pracownicy obsługujący klientów przy okienkach.

“Dla Poczty fundamentalną wartością jest 20 tys. listonoszy i kolejne tysiące pracowników naszych placówek, czyli ludzi mających bezpośredni kontakt z klientami. Ich rola musi ewoluować, muszą mieć funkcję bardziej komercyjną. Nie chodzi o to, by byli komiwojażerami sprzedającymi pastę do butów, ale już proste, szablonowe produkty finansowe powinni dostarczać” – mówi Mikosz.

W praktyce może to oznaczać, że listonosze staną się sprzedawcami lokat czy kredytów oferowanych przez Bank Pocztowy. Ten, jako jedyny podmiot w portfolio Poczty Polskiej utrzymuje rentowność, więc jak zapewnia prezes poczty, nie ma mowy o jego sprzedaży: “Jest dla nas ważny, bo daje możliwość dystrybuowania produktów finansowych” – tłumaczy.

Przeczytaj także:

Placówki pocztowe znów będą “urzędami”?

Poczta nie będzie się także pozbywać swoich nieruchomości. “Mamy ich dużo, w dobrych miejscach, chcemy wykorzystać je w taki sposób, w jaki np. PKP wykorzystuje swoje grunty w ramach wspólnych projektów z deweloperami” – mówi Mikosz.

Prezes Poczty chciałby, aby w placówkach pocztowych można było załatwiać sprawy urzędowe. W mniejszych ośrodkach poczta jest często jedyną działającą instytucją.

“Z perspektywy wielkich miast często tego nie widać, ale w mniejszych ośrodkach Poczta gra inną rolę i tam nawet ta sprzedaż detaliczna, która jest często krytykowana, ma głęboki sens — oczywiście z rozsądniejszym, lepiej uporządkowanym i bardziej lokalnie dopasowanym asortymentem niż obecnie” – tłumaczy Mikosz.

W najbliższym czasie Poczta będzie jednak inwestować przede wszystkim w cyfryzację. W ciągu 3 lat przeznaczy 500 mln zł na modernizację sieci logistycznej i przestawienie logiki jej działania z wysyłki listów, na obsługę paczek.

“Chcę jednak, żeby była jasność — w automatach paczkowych nie będziemy się porywać na konkurowanie z obecnym liderem. Uważam jednak, że możemy obsługiwać więcej niż obecne 150 mln paczek rocznie i z siódmego miejsca na polskim rynku kurierskim awansować na podium” – podkreśla Mikosz.

09:09 26-08-2024

Prawa autorskie: Foto ALESSANDRO DELLA VALLE / POOL / AFPFoto ALESSANDRO DELL...

Guardian: Ursula von der Leyen nie osiągnie równowagi płci w Komisji Europejskiej

Ursula von der Leyen prawdopodobnie nie osiągnie celu, jakim jest zrównoważony pod względem płci skład Komisji Europejskiej. Rządy unijnych państw odrzuciły jej prośbę o zaproponowanie kandydatów płci męskiej i żeńskiej.

Po reelekcji na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że ​​będzie dążyć do równego udziału mężczyzn i kobiet na najwyższych stanowiskach w UE. Aby osiągnąć ten cel, von den Leyen wezwała rządy państw członkowskich do przedstawiania kandydata oraz kandydatki na stanowisko komisarza.

Ostateczny termin zgłaszania nazwisk upływa 30 sierpnia. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że dotychczas na kandydatów na komisarzy zaproponowano 14 mężczyzn i 5 kobiet. Siedem krajów wciąż nie przysłało swoich nominacji. Ze strony sześciu z nich (Litwa, Rumunia, Belgia, Dania, Włochy i Portugalia) spodziewane są jednak nominacje dla mężczyzn. Tylko w Bułgarii faworytkami do zdobycia nominacji mają być kobiety.

Stanowiska komisarzy zbyt cenne, by dać je kobietom?

Prośba o zaproponowanie jednego kandydata oraz jednej kandydatki nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem w wielu europejskich stolicach, ponieważ wysokie stanowisko, jakim jest komisarz UE, jest często częścią skomplikowanych negocjacji politycznych w samych państwach członkowskich. Premier Litwy Ingrida Šimonytė określiła w tym tygodniu proces w jej kraju jako „barokowo złożony”, po tym jak jej rząd ogłosił zamiar wysłania do Brukseli jednego z jej poprzedników, Andriusa Kubiliusa.

Kilku przywódców UE oświadczyło, że nie ma zamiaru nominować kobiety, ponieważ nie ma takiego wymogu prawnego. „Z szacunkiem i zgodnie z traktatami podjęliśmy decyzję o przesłaniu jednego nazwiska” – powiedział w czerwcu premier Irlandii Simon Harris, potwierdzając swój zamiar zaproponowania ministra finansów Michaela McGratha.

Zadanie von der Leyen komplikuje także fakt zwolnienia z przedstawiania kandydatek tych rządów, które chcą ponownie nominować swojego dotychczasowego reprezentanta. Wśród powracających komisarzy większość stanowią mężczyźni: Thierry Breton z Francji (rynek wewnętrzny i usługi), Maroš Šefčovič ze Słowacji (stosunki międzyinstytucjonalne i prognozowanie), Valdis Dombrovskis z Łotwy (finanse), Wopke Hoekstra z Holandii (klimat) i Oliver Várhelyi z Węgier (komisarz ds. rozszerzenia). Jedyną kobietą nominowaną do powrotu na swoje stanowisko jest Chorwatka Dubravka Šuica, odpowiedzialna w Komisji Europejskiej za politykę demograficzną.

Warto zauważyć, że Słowacja, która nigdy nie miała kobiety na stanowisku komisarza, nominowała Maroša Šefčoviča na czwartą kadencję.

Widmo porażki unijnej strategii na rzecz równości płci

W najgorszych scenariuszach skład przyszłej kadencji Komisji Europejskiej, która ma objąć urząd w grudniu, mogłaby składać się jedynie z 22–26% kobiet, w tym samej von der Leyen, co oznacza gorszą równowagę płci w porównaniu z poprzednią komisją, powołaną w 2019 roku, w której zasiadało 44% kobiet.

Taki skład Komisji byłby porażką unijnej strategii na rzecz równości płci, która w 2020 r. wzywała do „równoważenia płci na poziomie 50% na wszystkich poziomach zarządzania Komisją do końca 2024 r.”.

Według ekspertów mniej zrównoważona pod względem płci komisja zwiększa również ryzyko odrzucenia kandydatów na komisarzy przez Parlament Europejski. Wszyscy kandydaci na komisarzy muszą bowiem stawić się przed europarlamentarnymi komisjami, zanim europosłowie zagłosują nad zatwierdzeniem całego składu KE.

Polska również bez kandydatki

13 sierpnia 2024 roku rząd zatwierdził nominację Piotra Serafina jako kandydata na unijnego komisarza ds. budżetu. Polska nie przedstawiła drugiej kandydatki na stanowisko komisarza.

35 proc. ministrów w rządzie Donalda Tuska to kobiety. “Nie jest jeszcze sprawiedliwie, ale kompromitacji już nie ma – taki wynik oznacza środek europejskiej stawki” – analizował na łamach OKO.press Piotr Pacewicz po powołaniu rządu Koalicji 15 października.

Przeczytaj także:

06:57 26-08-2024

Prawa autorskie: 14.04.2024 Torun. Fot. Maciej Wasilewski / Agencja Wyborcza.pl14.04.2024 Torun. Fo...

Minister finansów: 4,6 mld zł na budowę elektrowni jądrowej w budżecie na 2025 rok

“W przyszłym roku przeznaczymy 4,6 mld zł na budowę elektrowni jądrowej” – zapowiedział minister finansów Andrzej Domański podczas Campusu Polska Przyszłości.

Minister finansów spotkał się w niedzielę z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości odbywającym się na terenach Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w olsztyńskim Kortowie. Domański opowiadał o planach na napędzanie wzrostu gospodarczego Polski. Jego zdaniem najważniejszym wyzwaniem będzie transformacja energetyczna.

„Jeżeli mamy o 40-50 proc. wyższe ceny energii niż w Niemczech, Francji i Hiszpanii, to stanowi to olbrzymie wyzwanie dla polskiego przemysłu” – tłumaczył Domański. Zdaniem ministra finansów receptą są odnawialne źródła energii oraz inwestycje w energetykę jądrową. Zapowiedział, że w przyszłym roku, rząd przeznaczy 4,6 mld zł na budowę elektrowni jądrowej.

Ta jasna deklaracja podważa narrację podsycaną od jakiegoś czasu przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Przekonywali oni, że rząd Donalda Tuska chce porzucić plany o budowie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej.

„Jest wręcz przeciwnie. W wykazie prac Rady Ministrów jest projekt ustawy, którą zgłosił pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando. W nim zawarto plan dofinansowania budowy elektrowni jądrowej kwotą 60 miliardów złotych z budżetu od 2025 do 30 roku. To ma iść na podwyższenie kapitału zakładowego Polskich Elektrowni Jądrowych, czyli tej spółki, która ma budować „atomówkę”. Resztę mamy pozyskać z rynku, przede wszystkim pożyczając pieniądze od Amerykanów. To jest gigantyczny krok naprzód i gigantyczna kwota, która potwierdza, że zmierzamy do przyspieszenia tej inwestycji” – mówił w rozmowie z OKO.press szef działu energetycznego Polityki Insight. Według analityka, elektrownia mogłaby zostać uruchomiona w 2040 roku.

Przeczytaj także:

14:24 25-08-2024

Prawa autorskie: Pawieł Durow, fot: TechCrunch/FlickrPawieł Durow, fot: T...

Twórca komunikatora Telegram usłyszał we Francji poważne zarzuty. Co to oznacza?

Komunikator Telegram dawał duże poczucie bezpieczeństwa zarówno opozycjonistom walczącymi z autorytarnymi reżimami, jak i pospolitym przestępcom. I właśnie to drugie może zaprowadzić twórcę tego serwisu do francuskiego więzienia

Aresztowany w sobotę 25 sierpnia na lotnisku Le Borquet pod Paryżem rosyjski miliarder technologiczny Pawieł Durow usłyszał zarzuty współudziału m.in. w przestępstwach pedofilskich, praniu brudnych pieniędzy i handlu narkotykami. Durow nie uczestniczył bezpośrednio w żadnym z tych procederów, ale zarzuty są bardzo poważne. Durow ma bowiem odpowiadać jako twórca i właściciel komunikatora Telegram, za pośrednictwem którego dochodziło do wskazanych przez francuskich śledczych przestępstw. A współwinnym ma czynić Durowa to, że konsekwentnie odmawiał współpracy z organami ścigania – przede wszystkim nie udostępniając im danych użytkowników podejrzanych o popełnienie przestępstw.

Aresztowanie Durowa ma spory wpływ na nastroje milionów użytkowników Telegrama. Ten popularny szyfrowany i dający dość wysokie gwarancje anonimowości użytkowników komunikator jest wykorzystywany do bardzo różnych celów.

W zaatakowanej przez Rosję Ukrainie pełni rolę jednego z ważniejszych social mediów – tam na przykład pojawiają się oficjalne oświadczenia władz dotyczące rosyjskich ataków, tam też toczy się spora część ukraińskiej debaty polityczno-społecznej. Rosyjska armia używa z kolei Telegrama jako nieoficjalnego, za to względnie niezawodnego (i uważanego za względnie bezpieczny) kanału komunikacji, gdy zawodzi zwykła wojskowa łączność – co w realiach wojny w Ukrainie zdarza się regularnie. Telegram bywał używany przez polityków opozycji demokratycznej z różnych krajów świata – w tym Polski – jako kanał potencjalnie trudny do infiltracji przez podległe obozom rządowym służby. Telegram jest też jednym z głównych kanałów łączności wykorzystywanych przez obrońców praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej.

Jednocześnie jednak – dokładnie z tych samych powodów – jest to również komunikator bardzo powszechnie wykorzystywany przez przestępców. Również z niemal całego świata.

Sam Durow natomiast to postać zarówno kontrowersyjna, jak i niejednoznawcza. Miliarder pozostaje w otwartym konflikcie z władzami Rosji od 2014 roku, kiedy to odmówił udostępnienia im danych użytkowników swego pierwszego serwisu społecznościowego, czyli VKontakte – będącego rosyjskim odpowiednikiem Facebooka. Opuścił wtedy Rosję i od tego czasu jest konsekwentnym krytykiem Putina i putinizmu. Telegram – będący jak na swoje czasy relatywnie bezpiecznym komunikatorem – promował jako idealne narzędzie dla opozycjonistów chcących przeciwstawić się autorytarnym reżimom – w Rosji i nie tylko. Telegram rzeczywiście takim narzędziem był i pod wieloma względami nadal jest – głównie w krajach byłego Związku Radzieckiego, przede wszystkim w Rosji, Ukrainie i Białorusie.

Zarazem jednak Telegram stał się jednym z komunikatorów najczęściej używanych przez przestępców – i to bardzo poważnego kalibru. Polityka władz firmy polegająca na konsekwentnym odmawianiu współpracy z jakimikolwiek organami ścigania poddawana była w związku z tym wielokrotnie ostrej krytyce. A sam Durow znalazł się w rejestrach poszukiwanych przez kilka krajów – niemających nic wspólnego z autorytarnymi reżimami, których monopol informacyjny miał przełamywać Telegram.