Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
W nocy 23 czerwca rosyjskie wojska przeprowadziły zmasowany atak na Kijów i obwód kijowski. Wskutek uderzenia zawalił się pięciopiętrowy budynek mieszkalny. Nie żyje co najmniej sześć osób. Pod gruzami wciąż mogą znajdować się ludzie.
Jak podają Siły Powietrzne Ukrainy, do ataku Rosjanie wykorzystali 368 sztuk broni, w tym 16 rakiet oraz drony uderzeniowe. Celem ataków miała być stolica Ukrainy.
Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 12 rakiet oraz 158 dronów. Trzy rakiety oraz 196 bezzałogowych statków powietrznych zostało utraconych z radarów. W sześciu lokalizacjach jednak są bezpośrednie trafienia, a w 25 miejscach w Kijowie oraz obwodzie kijowskim – spadły odłamki.
Według ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Ihora Kłymenki nocą pod ostrzałem znalazło się co najmniej sześć dzielnic mieszkalnych Kijowa, szpitale i infrastruktura sportowa. W kilku miejscach, gdzie spadły odłamki, wybuchły pożary, oprócz budynków paliły się też samochody.
Najpoważniejsze konsekwencje miały miejsce w dzielnicy Szewczenkiwskiej. Zniszczony został pięciopiętrowy budynek mieszkalny. Zginęło co najmniej sześć osób. Trwa akcja poszukiwawcza. Według informacji ukraińskich służb pod gruzami wciąż znajdują się ludzie.
Fala uderzeniowa uszkodziła również mieszkania w 25-piętrowym budynku mieszkalnym naprzeciwko. Ratownicy uratowali 10 osób, wśród nich było dwoje dzieci i kobieta w ciąży.
Według danych prezydenta miasta Witalija Kłyczki w mieście rannych zostało 22 osoby. 12 z nich trafiło do szpitala.
Prace nad usunięciem skutków ataku trwają w 2 lokalizacjach. Zaangażowanych jest ponad 400 ratowników i 100 pojazdów.
W obwodzie kijowskim uszkodzona została infrastruktura mieszkalna i medyczna. W Białej Cerkwi wskutek ataku wybuchł pożar w prywatnym szpitalu. Ratownicy ewakuowali sześciu ciężko chorych pacjentów. W Białej Cerkwi zginęła jedna osoba, a ośmiu zostało rannych, m.in. dwóch ratowników, którzy przybyli na pomoc.
„Rosja po raz kolejny pokazała, że nie istnieje dla niej coś takiego jak obiekt cywilny” – skomentował Kłymenko. „A dla nas nie ma większej wartości niż życie każdego Ukraińca”.
Wczoraj późnym wieczorem w obwodzie czernihowskim wskutek rosyjskiego ostrzału dronem zginęły dwie osoby, a dziesięć zostało rannych, w tym trójka dzieci. Dwie osoby są w stanie ciężkim.
Drugą dobę trwa też akcja ratunkowa po ataku na Kramatorsk na Doniecczyźnie. Rosjanie zrzucili tam bombę na czteropiętrowy budynek mieszkalny. Spod gruzów ratownicy wyciągnęli ciała czterech osób. Cztery osoby zostały ranne. Służby rozebrali już 230 ton zniszczonych konstrukcji. Jeszcze jedna osoba może znajdować się pod gruzami
Według stanu na godz. 16:25 spod gruzów budynku w dzielnicy Szewczenkiwskiej wyciągnieto ciała dziewięciu osób. Co najmniej 30 zostało rannych. Akcja poszukiwawcza trwa.
Około południa Rosjanie przeprowadziły kolejny atak. Rakieta balistyczna trafiła w liceum w Bilhorod-Dnistrowski w obwodzie odeskim. W budynku znajdowali się pracownicy szkoły. Zginęły trzy osoby, 14 osób odniosło obrażenia, m.in. dwóch nastolatków, którzy właśnie przechodzili obok. Pod gruzami wciąż mogą być ludzie. Budynek został prawie całkowicie zniszczony.
„Żaden z tych rosyjskich ataków nie jest przypadkowy – rosyjska armia dokładnie wie, gdzie uderza. I są to uderzenia demonstracyjne. Przywództwo Rosji nie zamierza się zmieniać, nie zakończy wojny z własnej woli” – skomentował atak na placówkę edukacyjną Wołodymyr Zełesnki. (Władze lokalne zastanawiają się, w jaki sposób uczniowie zniszczonego liceum będą uczyć się od 1 września).
„Dlatego potrzebujemy realnego i bolesnego zwiększenia presji i sankcji wobec Rosji. Obecnie bronimy się przed rosyjskimi atakami. Ale jeśli Rosja nie zostanie zmuszona do pokoju, będziemy musieli pomyśleć o ochronie liceów, szpitali i zwykłych domów w innych krajach europejskich – wszędzie tam, gdzie mogą uderzyć rosyjscy zabójcy”.
Jest to kolejny zmasowany atak celujący w stolicę Ukrainę. W zeszłym tygodniu, 17 czerwca, armia rosyjska uderzyła w dziewięciopiętrowy budynek mieszkalny w dzielnicy Słomiańskiej w Kijowie. Zginęło 28 osób, a ponad 130 odniosło obrażenia. Akcja poszukiwawcza trwała około 40 godzin.
Minęło sto dni, odkąd Ukraina zgodziła się na amerykańską propozycję bezwarunkowego zawieszenia broni. Rosja ją odrzuciła, natomiast Władimir Putin zaproponował bezpośrednie negocjacje pomiędzy Rosją a Ukrainą. Na razie w Stambule odbyły się dwie rundy takich spotkań (w połowie maja i na początku czerwca), podczas których nie udało się osiągnąć zatrzymania ognia. Według ukraińskich ekspertów Rosja nie zrezygnowała ze swoich celów, a negocjacje są dla niej zasłoną dla kontynuowania wojny. Poprzez terroryzujące ludność cywilną ataki, Rosjanie próbują wymusić na Ukrainie kapitulację.
„Po atakach na obiekty irańskiego programu nuklearnego w Moskwie było dużo hałasu – rosyjscy przywódcy demonstracyjnie potępili kroki »rakietowo- bombowe«. Dziś Moskwa milczy po tym, jak rosyjska armia przeprowadziła absolutnie cyniczne uderzenie rosyjsko-irańskimi szahidami i rakietami na cywilną infrastrukturę Kijowa oraz innych naszych miast i hromad. W samym Kijowie uszkodzonych zostało pięć bloków mieszkalnych. Są to zwykłe budynki mieszkalne” – zareagował prezydent Ukrainy. Według ukraińskich ekspertów politycznych wydarzenia na Bliskim Wschodzie odwracają uwagę Donalda Trumpa i świata od wojny Rosji przeciwko Ukrainie, co jest złą zmianą dla walczącego kraju.
Przeczytaj także:
W obawie przed zamachem na swoje życie Chamenei ukrywa się w bunkrze od 13 czerwca. Sytuacja utrudnia zarządzanie krajem w kryzysie
Prowadzony przez dziennikarzy irańskich na emigracji oraz dziennikarzy obywatelskich pozostających w Iranie portal Iran Wire informuje, że czołowi politycy kraju nie mają kontaktu z najwyższym przywódcą Iranu Alim Chameneim. Od izraelskiego ataku na Iran 13 czerwca Chamenei ukrywa się w bunkrze w Teheranie, a kontakt z nim jest utrudniony.
Izraelczycy kilkukrotnie sugerowali, że życie Chameneiego może być celem izraelskich ataków. W pierwszym dniu wojny Izrael wyeliminował kilku najważniejszych dowódców wojskowych i naukowców związanych z irańskim programem atomowym (część nich została zabita w ich domach, w uderzeniach tych zginęli cywile). Doniesienia z pierwszych dni wojny mówiły o tym, że Amerykanie zawetowali izraelski zamach na życie irańskiego przywódcy. Chamenei miał jednak prawo bać się o swoje życie. Dodajmy, że w czerwcu 1981 roku, wówczas jako kandydat na prezydenta, Chamenei przeżył próbę zamachu ze strony przeciwników politycznych. W wyniku obrażeń stracił wtedy władzę nad swoją lewą ręką.
Wygląda jednak na to, że próby ochrony życia przez przywódcę przybrały poziom, który utrudnia bieżące zarządzanie państwem w trakcie wojny i w głębokim kryzysie.
Iran Wire pisze, że od nocnego udrzenia USA na Iran do Chameneiego próbują dotrzeć najważniejsi urzędnicy w państwie. Dwa anonimowe źrodła przekazały portalowi, że dziś bezskutecznie skontaktować się z nim próbowali:
Zdaniem Iran Wire cała trójka chciałaby namawiać Najwyższego Przywódcę do podjęcia rozmów z USA.
Nie wiemy, czy wśród polityków, którzy nie mogą skontaktować się z Chameneim są także pełniący dziś najważniejsze funkcje państwowe prezydent kraju Masud Pezeszkian, minister spraw zagranicznych Abbas Arakczi czy marszałek madżlesu Mohammad Baker Kalibaf. Ale informacje Iran Wire uwiarygodniają wczorajsze doniesienia Axios. Amerykański serwis pisał, że Amerykanie chcieli zorganizować rozmowy pomiędzy najwyższymi urzędnikami Iranu i USA w Stambule, a pomysł popierał prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan. Arakczi i Pezeszkian chcieli skontaktować się z Chameneim, by uzyskać jego pozwolenie. Ale nie dotarli do przywódcy, a pomysł upadł.
Możliwe, że Chamenei nie posiada nawet pagera, który do niedawna był uważany za bezpieczną formę kontaktu w takich stytuacjach. We wrześniu 2024 roku izraelskie służby przeprowadziły atak na członków Hezbollahu za pomocą ich pagerów. Urządzenia eksplodowały, a w ataku zginęły 42 osoby (przynajmniej 12 to postronni cywile).
Tak głęboka izolacja najważniejszej osoby w państwie budzi wątpliwości, czy Chamenei jest dziś w stanie kontrolować sytuację w kraju i reakcję Iranu na amerykański atak. Od 13 czerwca Chamenei nie pojawił się publicznie. Irańska telewizja wyemitowała dwa nagrane wcześniej przemówienia, jedno 13, drugie 18 czerwca.
Przeczytaj także:
Iran wystrzelił dziś rano w stronę Izraela około 40 pocisków. Amerykańskie bazy w regionie szykują się na irańską odpowiedź
Bombowce strategiczne B-2 wykorzystane w ataku na zakład do wzbogacania uranu w Fordo w centralnym Iranie wyleciały z bazy w stanie Missouri i leciały bez przystanku przez 37 godzin do celu. Według anonimowego urzędnika amerykańskiego, który rozmawiał z „New York Times'em”, Amerykanie przy pomocy bombowców B-2 zrzucili 12 tzw. „bomb burzących bunkry” na zakład w Fordo i dwie na drugi zakład w Natanz.
Zdaniem anonimowego irańskiego urzędnika, który rozmawiał z Reutersem, większość wzbogaconego w Fordo uranu została przed irańskim atakiem przetransportowana w inne, nieznane miejsce. Trudno jednak w dzisiejszych warunkach zweryfikować prawdziwość takiego twierdzenia i faktyczne możliwości przeprowadzenia takiej operacji.
Jednocześnie trwają dalsze izraelskie uderzenia na Iran. Dziś rano Izraelczycy zaatakowali choćby bazę logistyczną irańskiej armii w Tabrizie na północy Iranu.
Irańczycy nie odpowiedzieli jeszcze Amerykanom. Przed amerykańskim atakiem irańscy przywódcy i decydenci podkreślali, że atak USA na Iran oznaczać będzie ostrą odpowiedź ze strony Iranu. Rano w irańskich mediach dominuje lekceważący stosunek do amerykańskiego ataku. Irańska telewizja państwowa, raportując z drogi w okolicach Fordo przekazała, że nic nie wskazuje na to, że w okolicy nastąpił atak. Z kolei gubernator prowincji Kom, w której znajduje się Fordo, twierdzi, że zniszczenia są minimalne.
Mehdi Mohammadi, doradca marszałka irańskiego parlamentu (madżlesu) Mohammada Bakera Kalibafa napisał dziś w mediach społecznościowych, że skala zniszczeń w Fordo jest drugorzędną kwestią. Jego zdaniem sposobem na uderzenie w USA jest mocna odpowiedź Izraelowi (Mohammadi pisze dosłownie o „poderżnięciu gardła Netanjahu”).
Dziś rano Iran rzeczywiście ponownie uderzył w Izrael. Irańczycy wystrzelili dziś 40 rakiet w stronę Izraela. Kilka z nich spowodowało spore zniszczenia w centralnym Tel Awiwie. Na razie nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych tych ataków. Izraelskie służby mówią o 27 rannych.
Amerykanie spodziewają się irańskiej odpowiedzi. W regionie stacjonuje około 40 tys. amerykańskich żołnierzy w bazach m.in. w Iraku, Kuwejcie, Bahrajnie, Katarze czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Władze Bahrajnu ostrzegły dziś mieszkańców, by korzystali z głównych dróg w tym niewielkim, wyspiarskim kraju tylko, jeśli jest to naprawdę konieczne. Rząd poprosił też urzędników o pracę z domu. W stolicy Bahrajnu, Manamie, znajduje się amerykańska Baza Wsparcia Marynarki Wojennej. Bahrajn znajduje się nieco ponad 200 km w linii prostej od Iranu, po drugiej stronie Zatoki Perskiej.
Wielka Brytania de facto zaakceptowała amerykański atak. We wpisie w mediach społecznościowych brytyjski premier Keir Starmer napisał, że „Iran nie może posiadać broni jądrowej, a Amerykanie podjęli kroki, by temu zapobiec”.
Arabia Saudyjska wyraziła zaniepokojenie sytuacją i przypomniała stanowisko z 13 czerwca, gdy potępiła izraelski atak na Iran i naruszenie jego integralności terytorialnej. Iran i Arabia Saudyjska są poważnymi regionalnymi rywalami ideologicznymi i strategicznymi.
W sobotę 21 czerwca USA przyłączyły się do wojny Izraela z Iranem. Donald Trump ogłosił, że zostały zbombardowane trzy obiekty nuklearne w Iranie. „Teraz jest czas na pokój”
Aktualizacja: Izrael poinformował o wysłaniu dwóch serii pocisków ze strony Iranu. Trafione zostały cele w Hajfie i w okolicach Tel Avivu.
„Przeprowadziliśmy bardzo udany atak na trzy obiekty atomowe” – poinformował w sobotę 21 czerwca wieczorem (w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego) prezydent USA Donald Trump na platformie Social Truth. To Fordo, Natanz i Isfahan. Iran potwierdził atak. „To historyczny moment dla Stanów Zjednoczonych Ameryki, Izraela i świata. Iran musi teraz zgodzić się na zakończenie tej wojny. Dziękuję!” – pisał dalej Trump. „Pełny ładunek bomb został zrzucony na instalację w Fordo. Wszystkie samoloty są bezpieczne i wracają do domu. Gratulacje dla Amerykańskich Wojowników. Nie ma innej armii na świecie, która mogłaby to zrobić. Teraz jest czas na pokój!”.
Ok. 4 czasu polskiego przywódca USA wygłosił orędzie, w którym powiedział: „Mogę ogłosić światu, że atak był całkowitym sukcesem”. Na atak odpowiedział szef MSZ Iranu: „Atak USA na irańskie obiekty atomowe jest oburzający i będzie miał >>wieczne konsekwencje<<”.
Na platformie X za atak podziękował premier Izraela Benjamin Netanjahu: „Stany Zjednoczone kontynuowały, z większą intensywnością i z wielką siłą, ataki armii Izraela i Mossadu na irański program nuklearny. Program ten zagrażał naszemu istnieniu, a także pokojowi na całym świecie. Natychmiast po zakończeniu operacji zadzwonił do mnie prezydent Trump. To była bardzo ciepła i wzruszająca rozmowa. Prezydent Trump jest silnym liderem wolnego świata. Jest wielkim przyjacielem Izraela, przyjacielem jak żaden inny. W swoim imieniu i w imieniu wszystkich obywateli Izraela, w imieniu całego narodu żydowskiego, dziękuję mu z całego serca”.
W nocy z 12 na 13 czerwca Izrael zaatakował Iran. Izraelczycy uderzyli w cele związane z irańskim programem atomowym i rakietowym, a także inne cele związane z irańską armią. W ataku zginęło przynajmniej trzech irańskich generałów. W kolejnych dniach zaplanowane było spotkanie dyplomatów obydwu krajów w Omanie, ale Izrael wyprzedził wypadki. "
Izrael utrzymuje, że jest to „atak wyprzedzający”. Nie ma jednak wiarygodnych informacji, że Iran planował wówczas masowe uderzenie na Izrael.
Głównym celem jest oczywiście powstrzymanie Iranu przed możliwością posiadania broni atomowej.
Według ostatniego raportu IAEA Iran rzeczywiście mógł być stosunkowo blisko takiej możliwości. W maju tego roku raport IAEA ujawnił, że w ostatnim czasie Iran znacznie przyspieszył proces wzbogacania uranu. Według ustaleń Agencji, w maju 2025 Iran zgromadził 408,6 kg uranu wzbogaconego do 60 proc." – pisał w OKO.press Jakub Szymczak, który śledzi wydarzenia na Bliskim Wschodzie.
Przeczytaj także:
USA wspierają Izrael, ale nie wiadomo było, czy ostatecznie przystąpią do wojny.
Przeczytaj także:
Więcej na ten temat w OKO.press:
Przeczytaj także:
W uwolnionej dziś przez władze białoruskie grupie 14 więźniów, na czele z Siarhiejem Cichanouskim, znalazło się trzech obywateli Polski, o których zwolnienie zabiegały polskie władze.
„Mój mąż Siarhiej jest wolny! Trudno opisać radość w moim sercu” — napisała w sobotę po południu na platformie X Swiatłana Cichanouska.
Za pomoc w uwolnieniu swojego męża liderka białoruskiej opozycji podziękowała m.in. prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, a także Keithowi Kelloggowi, specjalnemu wysłannikowi amerykańskiego przywódcy do spraw Ukrainy.
„Jeszcze nie skończyliśmy. 1150 więźniów politycznych nadal pozostaje za kratami. Wszyscy muszą zostać uwolnieni” — dodała Cichanouska.
Uwolnienie Cichanouskiego skomentował też w mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
„Wolny świat cię potrzebuje, Siarhei! Moja najszczersza radość jest z tobą, Swiatłaną Cichanouską i całą twoją rodziną. Widząc was razem ponownie, pokazujemy, dlaczego lata walki o wolność mają znaczenie” — napisał szef MSZ na platformie X.
Siarhiej Cichanouski znalazł się w grupie 14 uwolnionych więźniów — wynika z wpisu amerykańskiego prawnika Johna Coalego. „Silnie przywództwo Donalda Trumpa doprowadziło dziś do uwolnienia na Białorusi 14 więźniów” – napisał w serwisie X adwokat, dziękując jednocześnie władzom Litwy za współpracę i pomoc.
Odsiadujący wyrok 18 lat więzienia mąż Cichanouskiej został w 2023 roku skazany na dodatkowe półtora roku za niepodporządkowanie się personelowi kolonii karnej.
W sobotę przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko spotkał się w Mińsku z Keithem Kelloggiem. Rozmowa odbyła się w Pałacu Niepodległości, siedzibie Łukaszenki. Według państwowej agencji BiełTA Łukaszenko ocenił, że wizyta amerykańskiego urzędnika „narobiła dużo szumu na świecie”.
Z kolei Kellog wskazał, że „żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach, kiedy kryzysy, z którymi się mierzymy, mogą gwałtownie eskalować, narastać, jeśli nie będziemy mądrzy i sprawiedliwi”.
Reuters podaje, że Białoruś uwolniła w sumie 14 więźniów politycznych. Wolność odzyskało trzech Polaków, pięciu Białorusinów, dwóch Japończyków, dwóch Łotyszy, Estończyk i Szwed. Nie podano jednak ich nazwisk.
Swiatłana Cichanouska została kandydatką w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku po tym, gdy władze nie pozwoliły jej mężowi zarejestrować swej kandydatury. Cichanouski został zatrzymany 29 maja 2020 roku podczas pikiety przedwyborczej i od tamtej pory był więziony. W grudniu 2021 roku został skazany na 18 lat więzienia m.in. za „organizację zamieszek”.
Przeczytaj także: