Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Nie będzie listu żelaznego dla byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała K, który ma odpowiedzieć za nieprawidłowości w kierowanej przez siebie instytucji.
Zdecydował tak Sąd Okręgowy w Warszawie. To druga odmowa wydania takiej decyzji. Pierwszy raz wniosek o list żelazny sąd odrzucił w październiku, gdy sprzeciwiła się mu prokuratura. Wtedy decyzję tę zaskarżył pełnomocnik Michał K., mecenas Luka Szaranowicz. Były prezes RARS pozostaje w Londynie do momentu zakończenia wobec niego rozprawy ekstradycyjnej, a list żelazny miał umożliwić mu odpowiadanie z wolnej stopy w Polsce. Rozpatrujący sprawę Sąd Apelacyjny uchylił tę decyzję i nakazał Sądowi Okręgowemu ponowne rozpatrzenie sprawy. Ten w środę ponownie odmówił wydania listu żelaznego.
„Nie udało nam się przekonać Sądu Okręgowego w Warszawie do naszych racji. Sąd nie przychylił się do wniosku o zastosowanie instytucji listy żelaznego, a my będziemy tę decyzję skarżyć, tak jak już miało to miejsce w przeszłości” – zapowiedział prawnik Michała K.
CBA bada sprawę RARS od połowy 2023 roku. Funkcjonariusze zainteresowali się wtedy ogromnymi przelewami, które trafiały z agencji do prywatnych spółek. Jako pierwszy sprawę ujawnił Onet w czerwcu 2024 roku. Jak wynika z dokumentów CBA, do których dotarli dziennikarze Onetu, pracownicy RARS i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów omijali prawo zamówień publicznych, zawierając bez przetargów kontrakty z firmami zaprzyjaźnionymi z politykami PiS.
W ten sposób milionów miał dorobić się Paweł Szopa, twórca popularnej marki odzieży patriotycznej Red is Bad. Według śledczych na zlecenie kierowanej przez PiS agencji Szopa miał dostarczyć agregaty prądotwórcze do ogarniętej wojną Ukrainy. Biznesmen kupował je w Chinach za 69 mln zł, a sprzedawał RARS za 350 mln zł, na czym miał zarobić ponad 270 mln złotych.
Głównymi podejrzanymi w aferze są były szef RARS Michał K. oraz Szopa. Obaj opuścili Polskę na początku lipca. Michał K. 2 września został zatrzymany w Londynie, przebywa w areszcie. Trwają procedury związane z jego ekstradycją do kraju. Szopa przynajmniej do 28 stycznia pozostaje w areszcie w Polsce po ujęciu na Dominikanie.
Prezydent USA wcześniej zapowiadał, że porozmawia z rosyjskim przywódcą w ciągu 24 godzin od zaprzysiężenia.
Zaprzysiężony we wtorek prezydent USA Donald Trump stwierdził, że nie wyklucza nowych sankcji na Rosję. Jednocześnie potwierdził, że jest gotów spotkać się z Władimirem Putinem w momencie, który dla tego będzie dogodny. Trump powiedział, że nałożenie nowych sankcji „brzmi prawdopodobnie” w sytuacji, w której rosyjski przywódca odmówiłby negocjacji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyjawił też, że na temat Ukrainy rozmawiał również z Xi Jinpingiem. Jak mówił, przekazał chińskiemu przywódcy, że „nie zrobił wystarczająco” dla osiągnięcia pokoju w Ukrainie.
„Rozmawiamy z Zełenskim, będziemy rozmawiać z prezydentem Putinem już wkrótce i zobaczymy, jak to się potoczy” – mówił Trump.
Amerykański prezydent stwierdził po raz kolejny, że jego kraj wydawał do tej pory zbyt dużo na pomoc militarną dla Ukrainy.
Dodał też, ze oczekuje od krajów NATO wyższych wydatków na obronność.
Trump w ciągu kampanii prezydenckiej i tuż po wyborach miał zapowiadać, że porozmawia z Putinem o planie pokojowym w pierwszych 24 godzinach po objęciu urzędu. Informowała o tym między innymi telewizja CNN i dziennik „Washington Post”. Oznacza to, że w momencie publikacji tego postu ma jeszcze 7 godzin na realizację swojej obietnicy.
O tym, że jako prezydent-elekt Trump rozmawiał z rosyjskim przywódcą informował z kolei Reuters. Według agencji zwycięzca wyborów prezydenckich w USA wezwał Putina do zaprzestania eskalacji w Ukrainie. Zaskoczeniem zareagowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy. Resort poinformował Reutera, że nie był poinformowany przez otoczenie Trumpa o takim planie.
„Nie komentujemy prywatnych rozmów między prezydentem Trumpem a innymi światowymi przywódcami” – skomentował Steven Cheung, dyrektor ds. komunikacji Trumpa.
Donald Trump wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie będzie chciał utrzymywać wsparcia dla Ukrainy na obecnym poziomie. W kampanii wyborczej podkreślał, że jego celem będzie szybkie rozpoczęcie negocjacji pokojowych i zakończenie konfliktu. Dawał też do zrozumienia, że Ukraina powinna postawić na doprowadzenie do pokoju niezależnie od ewentualnych strat terytorialnych.
Rosyjskie władze przekazały z kolei, że są otwarte na rozmowy pokojowe we współpracy z Białym Domem po zmianach w Gabinecie Owalnym. Moskiewski wiceminister spraw zagranicznych Sjergiej Rybakow stwierdził, że jest otwarty na dyskusję o porozumieniu terytorialnym, jeśli USA nie będzie zrezygnuje z „pompowania każdego rodzaju pomocy w kierunku kijowskiego reżimu”.
Zdjęcie ilustracyjne pochodzi z roku 2017
Zaskoczeń nie było. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przyjęła skargę PiS na decyzję Państwowej Komisji Wyborczej.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uwzględniła skargę Prawa i Sprawiedliwości na decyzję Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości za rok 2023 – poinformował dziś rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski.
Przypomnijmy – 18 listopada PKW podjęła uchwałę o odrzuceniu sprawozdania PiS, co miało skutkować utratą przez partię subwencji przez kolejne trzy lata. Kwota ta miała łącznie wynieść 75 mln złotych.
Wcześniej, w sierpniu 2024 roku, PKW podjęła także decyzję o odrzuceniu sprawozdania komitetu wyborczego PiS ze względu na stwierdzenie naruszeń przepisów dotyczących finansowania kampanii. Wśród nieprawidłowości wskazano między innymi
Naruszenia te oszacowano na 3,6 mln zł. Kwota ta następnie ulega pomnożeniu przez przeliczniki wynikające z przepisów szczegółowych. Naruszenia na 3,6 mln miały kosztować PiS aż 57 mln złotych. Kwota ta miała być potrącana z dotacji oraz subwencji przysługującej partii.
Jak wskazywali sami członkowie PKW, odrzucenie 29 sierpnia 2024 roku sprawozdania komitetu z wyborów w 2023 automatycznie oznaczało dalsze zakwestionowanie rozliczenia partii za rok 2023. Co PKW uchwaliła właśnie 18 listopada 2024 roku.
Od decyzji PKW partiom przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego. Po nowelizacjach wprowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość odwołaniami od uchwał PKW zajmować się miała utworzona w 2018 roku Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ciało to nie jest jednak uznawane w świetle orzecznictwa samego SN, jak i TSUE oraz ETPCz za niezależny sąd ze względu m.in. na fakt, że wszystkie osoby w nim zasiadające uzyskały swoje stanowiska w procedurze przed upolitycznioną Krajową Radą Sądownictwa powołaną do życia w 2018 roku.
Izba Kontroli najpierw 11 grudnia 2024 roku uznała za zasadną skargę PiS na odrzucenie przez PKW sprawozdania komitetu. Dziś, czyli 21 stycznia 2025 uznała za zasadną skargę na odrzucenie sprawozdania partii za rok 2023.
„Przede wszystkim całe postępowanie przed PKW było przeprowadzone w sytuacji pewnego nieporozumienia” – wyjaśniał decyzję rzecznik SN Aleksander Stępkowski, ponieważ posiedzenie było niejawne. „PKW nie uświadamiała sobie, że czym innym jest kontrola sprawozdania komitetu wyborczego partii politycznej, a czym innym jest kontrola sprawozdania finansowego partii politycznego(...) Fakt podjęcia jednej uchwały nie jest przesłanką wystarczającą do podjęcia drugiej uchwały, są to uchwały dotyczące dwóch różnych podmiotów”.
„Rozpatrując sprawozdanie partii politycznej, trzeba przeprowadzić osobne postępowanie dowodowe i trzeba w osobny sposób wykazać naruszenie przepisów prawa, który by uzasadniało odrzucenie sprawozdania partii” – dodawał rzecznik. I dodał, że przez to „zaniechanie” Prawo i Sprawiedliwość „zostało pozbawione prawa od obrony przed PKW”.
Teraz kolej na ustosunkowanie się do decyzji Izby Kontroli przez samą PKW. Co się wydarzy? Możemy sugerować się dotychczasowym przebiegiem postępowania. W przypadku pozytywnego rozpatrzenia skargi przez SN Komisja według przepisów ma obowiązek „niezwłocznie przyjąć sprawozdanie”. To nie okazało się proste. Kiedy 11 grudnia IKNiSP przyjęła skargę PiS, PKW najpierw 16 grudnia stwierdziła, że nie wie, czy ma do czynienia z legalnym sądem, dlatego wstrzyma się z przyjęciem sprawozdania do czasu rozpatrzenia sprawy przez sąd niebudzący wątpliwości. Ale już 30 grudnia 2024 sprawozdanie przyjęła, zaznaczając w podjętej uchwale, że nadal nie ma pewności, czy orzeczenie przyszło z legalnego sądu.
Na tym sformułowaniu opiera się Minister Finansów, który dokonuje przelewów transz dotacji oraz subwencji, wskazując, że nie wie, czy ma podstawę do płatności, skoro sama PKW ma wątpliwości co do decyzji sądu. W tej chwili między ministrem i Komisją trwa wymiana w tej sprawie pism.
Sąd Metropolitalny w Budapeszcie ma zdecydować o tym, czy Węgry wydadzą Polsce Marcina Romanowskiego na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Ministerstwo Sprawiedliwości Węgier poinformowało Prokuraturę Krajową o przekazaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego za poszukiwanym byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim do Sądu Metropolitalnego dla Budapesztu. Taką wiadomość przekazała w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Romanowski, któremu prokuratura zarzuca popełnienie 11 przestępstw w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości, przebywa obecnie w stolicy Węgier, gdzie otrzymał od tamtejszych władz azyl polityczny. Mężczyzna w ten sposób stara się uniknąć tymczasowego aresztowania, na które 9 grudnia wydał zgodę polski sąd.
PK informuje także, że w świetle prawa węgierskiego o zastosowaniu ENA decyduje w pierwszej instancji Sąd Metropolitalny dla Budapesztu. Od tego orzeczenia przysługiwać będzie środek odwoławczy do Sądu Apelacyjnego dla Budapesztu. Prokuratura zaznacza, że procedura przekazania osoby poszukiwanej Europejskim Nakazem Aresztowania różni się
W procedurze przekazania osoby poszukiwanej na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania podstawą wydania jest orzeczenie sądu, a nie decyzja organu władzy wykonawczej, jak ma to miejsce w przypadku procedury ekstradycyjnej. Zdarzają się przypadki, gdy sądy krajowe nie godzą się na wydanie osób. Kilkukrotnie do takiej sytuacji doszło w czasach rządów PiS w latach 2015-2023, gdy sądy w Niemczech, Holandii, czy Irlandii odmawiały wykonania ENA, powołując się na prawne kontrowersje wokół reform sądownictwa.
Wieloletnie rządu Fideszu na Węgrzech również oznaczały kontestowane przez europejskie trybunały i instytucje zmiany w wymiarze sądownictwa. W związku z naruszeniami praworządności kraj od sześciu lat objęty jest procedurą artykułu 7 TUE, od dwóch lat stosowany jest wobec niego także tzw. mechanizm warunkowości blokujący przekazanie unijnych środków.
Polacy mieszkający w USA bez uregulowanego statusu prawnego obawiają się, że zostaną objęci zapowiadanym przez Donalda Trumpa programem masowych deportacji.
Jedną z kluczowych obietnic Donalda Trumpa są masowe deportacje imigrantów, którzy mieszkają w USA bez prawa do pobytu. W ciągu kilku ostatnich liczba takich osób zaczęła rosnąć i prawie dobija do poziomu z lat 2005-2007. Badacze szacują, że obecnie jest to ponad 11 mln osób. Prawie 40 proc. z nich to Meksykanie. W dalszej kolejności najliczniejszymi grupami są obywatele Salwadoru, Indii, Gwatemali i Hondurasu.
Od kilku dni amerykańskie media (między innymi NBC News, New York Times) informowały, że operacja ma rzeczywiście zacząć się we wtorek po inauguracji Donalda Trumpa i objąć między innymi takie miasta jak Chicago. Odpowiedzialny za nią jest urząd imigracyjny i celny.
W związku z zapowiedziami panuje duże poruszenie w środowiskach imigrantów. Korespondent RMF w USA Paweł Żuchowski opublikował w mediach społecznościowych wiadomości od zaniepokojonych Polaków, którzy przebywają w USA bez wymaganych dokumentów. Nie wiemy, ile takich osób przebywa obecnie w Stanach.
Do sytuacji odniósł się także premier Donald Tusk podczas konferencji przed posiedzeniem rządu.
„Po pierwszych zapowiedziach dotyczących możliwych deportacji nielegalnych imigrantów z terenu Stanów Zjednoczonych zwróciłem się do ministra spraw zagranicznych, by przygotować nasze konsulaty, placówki, służby na terenie Stanów Zjednoczonych, by były przygotowane do ewentualnych konsekwencji tych decyzji w odniesieniu do Polaków pracujących, mieszkających na terenie Stanów Zjednoczonych z różnym statusem i poziomem legalności” – powiedział.
Przekazał też, że strona polska nie została poinformowana przez administrację amerykańską na temat szczegółów planowanej operacji.
„Nie otrzymaliśmy informacji, czy ta operacja może być dotkliwa dla obywateli polskich przebywających na terenie Stanów Zjednoczonych. Tak czy inaczej, musimy być przygotowani. Dlatego nasze placówki w Stanach będą docierały tak szybko, jak to możliwe do naszych obywateli, którzy będą się czuli zaniepokojeni tą sytuacją” – powiedział Donald Tusk.