Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Poszanowanie praworządności i walka z korupcją są podstawowymi elementami UE. Tu nie ma miejsca na kompromisy” – tak Komisja Europejska reaguje na kontrowersyjny ruch ukraińskiego parlamentu. Przeciwko nowym przepisom protestują także obywatele
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zwróciła się do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o wyjaśnienia dotyczące nowej kontrowersyjnej reformy — przekazał Markus Lammert, rzecznik KE.
UE ma być „bardzo zaniepokojona” przyjęciem ustawy, która „grozi silnym osłabieniem kompetencji i uprawnień instytucji antykorupcyjnych Ukrainy”.
„Poszanowanie praworządności i walka z korupcją są podstawowymi elementami Unii Europejskiej” – mówił Lammert. I dodał, że jako kraj starający się o członkostwo w Unii Europejskiej Ukraina powinna w pełni przestrzegać unijnych standardów. „Tu nie ma miejsca na kompromisy” – dodał rzecznik KE.
22 lipca ukraiński parlament nagle uchwalił ustawę, która podporządkowuje Narodowe Biuro Antykorupcyjne (skrót w języku ukraińskim – NABU) oraz Specjalistyczną Prokuraturę Antykorupcyjną (SAP) Prokuraturze Generalnej i ogranicza niezależność tych organów. Te instytucje były jednym z głównych osiągnięć Rewolucji Godności w 2014 roku. Powstały w celu zwalczania korupcji wśród urzędników wysokiego szczebla, w tym byłych prezydentów, parlamentarzystów, sędziów, urzędników państwowych i prokuratorów.
Mimo trwającej wojny i zakazu zgromadzeń Ukraińcy wyszli na ulice swoich miast, żeby zaprotestować przeciwko nowym przepisom. „Nie o taki kraj walczymy”, „Nie jesteśmy Rosją. Z nami tak nie wolno”, „Przywróćcie Europę”, „Ręce precz od NABU” – to tylko niektóre z haseł, które pojawiły się podczas zgromadzeń.
Mimo wyraźnego sprzeciwu prezydent Zełenski ustawę podpisał. Tłumaczył, że instytucje powinny być oczyszczone od wpływów rosyjskich. A do tego potrzebna jest ingerencja władz.
Więcej w tekście Krystyny Garbicz:
Przeczytaj także:
Aż siedem zarzutów postawiła Prokuratura Okręgowa w Warszawie skrajnie prawicowemu politykowi. Chodzi o zgaszenie świec chanukowych w Sejmie, wtargnięcie do szpitala, przerwanie wykładu o Holocauście, czy wyrzucenie do kosza choinki z krakowskiego sądu
Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że skierowała dziś, 23 lipca 2025, pierwszy akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi Braunowi. Zarzuty dotyczą:
To tylko część spraw skrajnie prawicowego europosła, którymi zajmują się prokuratury w Polsce. Np. śledztwo w sprawie ataku na lekarkę w szpitalu w Oleśnicy prowadzi Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
Jak pisała w OKO.press Anna Mierzyńska, śledczy chcą pociągnąć Brauna do odpowiedzialności za pozbawienie Gizeli Jagielskiej wolności, naruszenie jej nietykalności cielesnej, znieważenie i pomówienie. Do postępowania dołączono dwa inne zdarzenia. Chodzi o wywiad Brauna na YouTube, w którym polityk opowiadał między innymi o sejmowym zajściu w czasie świętowania Chanuki. Prokuratura chce mu postawić zarzuty publicznego nawoływania do nienawiści „na tle różnic wyznaniowych” oraz obrazy uczuć religijnych. Objęte śledztwem jest też zniszczenia w Opolu 18 marca plakatów dotyczących osób LGBT. Braun czarną farbą namalował na nich napis „Stop propagandzie zboczeń”.
Braun ma na koncie także:
Przeczytaj także:
Blokada pomocy humanitarnej wprowadzona przez rząd Izraela spowodowała chaos, głód i śmierć w Strefie Gazy- piszą organizacje z całego świata
111 organizacji humanitarnych i działających na rzecz praw człowieka podpisało apel o podjęcie natychmiastowych działań w związku z rozprzestrzeniającym się głodem w Strefie Gazy. Organizacje podkreślają, że tuż za granicami palestyńskiej enklawy znajdują się tony żywności, czystej wody, środków medycznych i innych artykułów, do których organizacje humanitarne nie mają dostępu i nie mogą ich dostarczyć.
„W związku z blokadą prowadzoną przez rząd izraelski, która powoduje głód wśród mieszkańców Strefy Gazy, pracownicy organizacji humanitarnych dołączają obecnie do tych samych kolejek po żywność, ryzykując śmierć z rąk strzelających do nich osób, aby tylko nakarmić swoje rodziny” – czytamy w apelu. I dalej: „W związku z całkowitym wyczerpaniem zapasów organizacje humanitarne są świadkami, jak ich koledzy i partnerzy marnieją na ich oczach”.
Według sygnatariuszy listu blokada pomocy humanitarnej wprowadzona przez rząd Izraela spowodowała „chaos, głód i śmierć”.
Organizacje domagają się otwarcia wszystkich przejść granicznych, zniesienia wszelkich ograniczeń administracyjnych związanych z dostarczaniem pomocy, przekazania kontroli nad pomocą humanitarną z rąk izraelskiego wojska do ONZ. Aby to było możliwe, apelują do swoich rządów o „wstrzymania dostaw broni i amunicji” do Izraela.
Izrael, który kontroluje wszystkie dostawy do Strefy Gazy, zaprzecza, że jest odpowiedzialny za niedobory żywności.
Po raz pierwszy od wybuchu wojny palestyńscy urzędnicy twierdzą, że dziesiątki osób w Gazie umierają także z powodu przymusowego głodu. Według lokalnego ministerstwa zdrowia w ciągu ostatnich 24 godzin w ten sposób zmarło 10 osób, w tym czworo dzieci. W sumie śmiertelna liczba ofiar blokady żywności w Strefie Gazy wynosi 111, z czego co najmniej 80 osób to dzieci. Jak podaje Reuters, w ostatnich tygodniach ponad 800 Palestyńczyków zmarło, próbując w desperacji dostać się do centrów dystrybucji żywności. Zostali zastrzeleni przez izraelskich żołnierzy.
Izrael rozpoczął blokadę humanitarną 2 marca i prowadzi ją od tego czasu tylko z krótkimi przerwami. Powód? Oficjalnie izraelski rząd oskarża międzynarodowe organizacje, w tym agencję ONZ do spraw uchodźców palestyńskich UNRWA, czy Światowy Program Żywnościowy o współpracę z Hamasem. Z tego powodu Izrael chciał stworzyć alternatywny, kontrolowany przez siebie, a nie przez ONZ, system pomocy humanitarnej. W maju koordynacją, pod ścisłą kontrolą IDF, zajęła się amerykańska organizacja Gaza Humanitarian Foundation, oskarżana o brak doświadczenia i nieumiejętność zachowania neutralności.
Dziś sytuacja w Strefie Gazy jest tragiczna, jednak już przed blokadą pomoc była niewystarczająca. Od października 2023 roku Światowy Program Żywnościowy (WFP) otrzymał zezwolenie na wjazd do Strefy Gazy tylko w przypadku 3 proc. wniosków, jakie kierował do Izraela.
Od października 2023 izraelskie siły w nalotach i ostrzałach zabiły ponad 60 tys. Palestyńczyków w Gazie.
Przeczytaj także:
Drogę do deportacji migrantów do państw trzecich utorował amerykańskiej administracji wyrok Sądu Najwyższego. Celem umów takich jak z Palau jest zastraszenie społeczności imigranckich w USA, że zostaną odesłane do odległych, nieznanych im krajów
Brytyjski „The Guardian” dotarł do nowego projektu umowy ws. deportacji migrantów z terytorium USA. Administracja Donalda Trumpa chce namówić do współpracy Palau, małe, 18-tysięczne państwo na Pacyfiku, położone na wschód Filipin. Stany Zjednoczone próbują zaangażować państwa trzecie w proces deportacji osób, które „mogą ubiegać się o ochronę międzynarodową i nie chcą powrócić do swojego kraju pochodzenia”.
Z projektu umowy nie wynika, ile osób mogłoby dostać azyl w imieniu USA, ale realizować go na wyspach w Palau. Nie wiadomo też, na jakie korzyści mogłoby liczyć pacyficzne państwo, gdyby zgodziło się podpisać podobną umowę. Jedyny szczegół dotyczy wyłączenia z procedury deportacji osób małoletnich bez opieki.
W liście, który prezydent Palau Surangel Whipps Jr. wysłał do amerykańskiej administracji, czytamy, że projekt jest daleki od ideału i wymaga doprecyzowania. Co więcej, Palau domaga się, aby mieć „pełną swobodę decydowania o przyjęciu lub nieprzyjęciu poszczególnych osób”.
24 czerwca 2025 Sąd Najwyższy USA umożliwił Trumpowi deportację migrantów do państw trzecich. A dokładnie uchylił decyzję sądu niższej instancji, który tymczasowo zabronił odsyłać ludzi bez zapewnienia im wcześniej prawa do rozpatrzenia skarg, że mogą im grozić prześladowania lub śmierć. To oznacza, że do czasu rozpatrzenia całej sprawy, administracja Trumpa może kontynuować kontrowersyjne praktyki. Od kiedy Republikanie objęli władzę, masowo odsyłają do Panamy obywateli krajów, do których z różnych powodów nie można ich zawrócić. Chodzi tu m.in. o Rosję, Chiny, Iran, Afganistan, Somalię, czy Erytreę.
O przyjmowaniu osób, którym przysługuje prawo ubiegania się o azyl lub tymczasową ochronę w USA, ale administracja Trumpa i tak chce się ich pozbyć, Amerykanie rozmawiali z rządami Kostaryki i Rwandy, a także ogarniętych przemocą Libii i Sudanu Południowego.
Zdanie odrębne do wyroku Sądu Najwyższego zgłosiła trójka sędziów, w tym Sonia Sotomayor. „Rząd dał jasno do zrozumienia w słowach i czynach, że nie czuje się ograniczony prawem i może deportować każdą osobę w dowolne miejsce bez uprzedzenia i możliwości bycia wysłuchanym” – stwierdziła sędzia Sotomayor.
Administracja Trumpa przekonuje, że sądy, które blokują deportacje, sabotują państwo i nie pozwalają wyrzucić z kraju „najgorszych z najgorszych nielegalnych obcych”.
Według ekspertów głównym celem umów z państwami trzecimi jest wzbudzenie strachu wśród społeczności imigrantów w Stanach Zjednoczonych przed wysłaniem ich do odległych, nieznanych miejsc, gdzie nie mają rodziny ani powiązań.
Przeczytaj także:
Ministerki bez teki miały być znakiem, że rząd Tuska dba o sprawy społeczne. Sprawdzamy, jakie są losy Katarzyny Kotuli, Adriany Porowskiej i Marzeny Okły-Drewnowicz po rekonstrukcji rządu
Ogłaszając rekonstrukcję rządu, premier Donald Tusk zapowiedział, że liczba konstytucyjnych ministrów zmniejszy się z 26 do 21. Stanowiska ministerialne stracą trzy ministerki bez teki odpowiedzialne za sprawy społeczne, umocowanej do tej pory w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Chodzi o:
Podczas środowego przemówienia premier nie wymienił ich z nazwisk — ani dziękując za dotychczasową pracę, ani zapowiadając przesunięcia.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia ogłosił, że Adriana Porowska zostanie w KPRM jako sekretarz stanu, gdzie „nadal rozwijać będzie siłę społeczeństwa obywatelskiego".
Ministerki równości, pierwszej w historii RP, również już nie będzie, ale Katarzyna Kotula najprawdopodobniej obejmie funkcję pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania. Do zachowania takiego stanowiska zobowiązują nas przepisy unijne. Wciąż nie wiadomo, gdzie Kotula będzie umocowana. Najbardziej naturalna wydaje się Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, ale rozważany był także scenariusz przeniesienia równości do ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej, którym zarządza Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Jak słyszmy, potwierdzenia decyzji wciąż nie ma, bo ważą się losy wielu wiceministrów. Tusk podczas konferencji zapowiedział, że odchudzenie będzie dotyczyć także podsekretarzy stanu.
Chodzi o „racjonalizację procesu podejmowania decyzji”.
Sama Kotula we wpisie w mediach społecznościowych poinformowała, że będzie kontynuowała swoją misję „w innej formule”, ale o tym „wkrótce”. „To był zaszczyt być pierwszą polską ministrą ds. równości” – napisała polityczka Lewicy.
Także Marzena Okła-Drewnowicz, odpowiedzialna za politykę senioralną, pozostanie jak dotychczas w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Utworzenie nowych ministerstw bez teki było wypadkową negocjacji koalicyjnych i kwestii wizerunkowych. Rząd Tuska jeszcze w 2023 roku musiał równomiernie pokroić tort pomiędzy koalicjantami, a jednocześnie pokazać, że chce kłaść nacisk na sprawy społeczne.
Najbardziej wyrazistą i medialną postacią w tym składzie była Katarzyna Kotula, odpowiedzialna w rządzie m.in. za stworzenie projektu ustawy o związkach partnerskich. Przypomnijmy, że przepisy umożliwiające parom jednopłciowym legalne zawieranie związku w Polsce, utknęły na etapie uzgodnień rządowych. Przeciwko wprowadzeniu związków partnerskich niezmiennie jest PSL.
W czerwcu 2025, po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich, Kotula w rozmowie z OKO.press przyznała, że zatrzymanie prac nad projektem to decyzja premiera Donalda Tuska. Złożyła wówczas zobowiązanie, że o ustawę o związkach partnerskich będzie walczyć inaczej, a bliźniaczy do rządowego, poselski projekt ustawy trafił wówczas do Sejmu.
Przeczytaj także: