Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Według badania exit poll wybory europejskie w Niemczech wygrywa centroprawicowa CDU/CSU, z której wywodzi się szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen
Na CDU/CSU zagłosowało 29,5 proc. osób. W sumie przekłada się to na 29 mandatów w Parlamencie Europejskim – tyle samo, co partia miała do tej pory. Ponadto jeden mandat zdobyła chrześcijańska Partia Rodzina, co sprawia, że Niemcy zasilą Europejską Partię Ludową w sumie 30 mandatami.
Największy wzrost liczby mandatów odnotowała jednak skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec, na którą zagłosowało aż 16,5 proc. wyborców. To przekłada się na 17 mandatów w PE – o 8 więcej niż AfD miała w Parlamencie kończącej się kadencji.
Jeszcze do połowy maja Alternatywa dla Niemiec należała w Parlamencie Europejskim do grupy Tożsamość i Demokracja, w której zrzeszeni są europosłowie francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego oraz włoskiej antyimigranckiej Legi Matteo Salviniego, ale została z grupy wydalona. Nie wiadomo więc, co się stanie z tą partią – czy utworzy nową grupę, czy pozostanie niezrzeszona.
Przed wyborami w Niemczech mówiono, że te eurowybory będą kolejnym testem poparcia dla mało popularnej koalicji rządzącej w Niemczech, która składa się z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec kanclerza Olafa Scholza (SPD), liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) oraz Zielonych.
Pomimo słabych sondaży poparcia w kraju, największa partia rządzącej koalicji – SPD – doświadcza jednak stosunkowo niewielkich spadków. Jak wynika z badania exit poll, SPD będzie miała w nowym parlamencie 14 mandatów (o 2 mniej wobec parlamentu kończącej się kadencji), a liberałowie z FDP zachowają stan posiadania (z pięcioma mandatami).
Najgorszej wypadają Zieloni, którzy w tych wyborach tracą 9 mandatów (spadek z 21 do 12).
Kiepski wynik niemieckich Zielonych to przejaw europejskiego trendu. Podczas gdy najważniejsze tematy z agendy partii tej grupy, czyli kryzys klimatyczny, były wysoko na agendzie w wyborach w 2019 roku, w ciągu ostatnich kilku lat, w związku z pandemią, kryzysem rosnących kosztów życia oraz wojną w Ukrainie, w hierarchii spraw ważnych dla ogółu obywateli w UE spadły na odleglejsze miejsca.
Niemieckim Zielonym nie pomogło też to, że są członkiem niepopularnego rządu. Po pierwsze, w takiej sytuacji trudniej jest prowadzić wyrazistą kampanię, a po drugie, Zieloni stali się obiektem bardzo intensywnych ataków ze strony skrajnej prawicy, która Zielonych uczyniła głównych adwersarzem w kampanii.
Skrajna lewica traci w sumie jeden mandat. Partia Die Linke zdobywa 3 mandaty, a Partia Dobrostanu Zwierząt – 1. Die Linke to partia, która jeszcze do niedawna była trzecią-czwartą siłą polityczną w kraju, bijąc się o podium z liberałami z FDP (do wyborów w 2017 roku, kiedy obie przegoniła AfD, a w 2021 roku także Zieloni). Jednak walki wewnętrzne i poważny kryzys wizerunkowy z 2021 roku związany ze skandalem molestowania seksualnego wewnątrz partii jeszcze bardziej tąpnął notowaniami partii.
Walki frakcji doprowadziły do częściowego rozpadu Die Linke. Pod koniec 2023 roku nowe ugrupowanie tworzy Sahra Wagenknecht, kontrowersyjna niemiecka polityczka, która odeszła z Die Linke. Jej partia Sojusz Sahry Wagenknecht – dla rozsądku i sprawiedliwości, w skrócie BSW, debiutuje w wyborach europejskich i zdobywa pięć mandatów. Na razie nie wiadomo jednak, do której grupy w PE dołączy ta partia.
Dużo napięć w trakcie kampanii wywoływała też kwestia wsparcia dla Ukrainy. Najwięcej na tym ugrali niemieccy liberałowie z Wolnej Partii Demokratycznej, którzy atakowali swoich koalicjantów za opóźnianie wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Najmocniej atakowana za to była SPD oraz sam kanclerz Olaf Scholz, który pomimo wezwań CDU/CSU oraz liberałów bardzo przedłużał debaty nad kolejnymi dostawami sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
Zwycięska centroprawica budowała kampanię głównie na krytyce rządzącej koalicji oraz przestrzeganiu przed wzrostem skrajnej prawicy. Podczas ostatniego zjazdu wyborczego w piątek w Monachium do lidera partii CDU Friedricha Merza dołączyła Ursula von der Leyen. Mówiła o tym, że „Europa jest wielkim darem” i że „trzeba ją chronić przed antyeuropejskimi zakusami populistów, ekstremistów i demagogów”. Jej zdaniem największym zagrożeniem dla Europy są partie skrajnie prawicowe, takie jak niemiecka AfD i francuskie Zjednoczenie Narodowe, które dążą do „osłabienia i zniszczeni Europy”.
W swoim przemówieniu Merz atakował za to rządzącą koalicję, mówiąc, że w kwestii pomocy wojskowej dla Ukrainy „przyniosła ona europejskim partnerom Niemiec rozczarowanie”.
Tematem szczególnie eksploatowanym przez skrajną prawicę był temat migracji. Co ciekawe, seria skandali wokół lidera kampanii AfD Maximiliana Kraha, która ostatecznie doprowadziła do wydalenia AfD z grupy Tożsamość i Demokracja, nie wpłynęła na gorszy wynik AfD.
Skrajna lewica (Die Linke), przekonywała do głosowania na siebie strasząc powrotem polityki oszczędności i cięć budżetowych forsowanych przez centroprawicę. Po okresie pandemicznej dyspensy jeszcze w tym roku państwa członkowskie mają bowiem wrócić do przestrzegania reguł budżetowych (próg 3 proc. PKB dla deficytu oraz 60 proc. PKB dla długu sektora instytucji rządowych i samorządowych). Lewica bardzo protestowała przed powrotem do dyscypliny budżetowej.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak Kamysz przyjmują słaby wynik z pokorą, ale obiecują: Trzecia Droga jedzie dalej. Marszałek Sejmu twierdzi, że ostateczne wyniki mogą przynieść koalicji kolejne mandaty.
Sondaż exit poll z 21:00 daje Trzeciej Drodze 8,2 proc. głosów i cztery mandaty europarlamentarne. To duży spadek koalicji Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego w zarówno stosunku do wyników z październików wyborów parlamentarnych, jak i wyborów samorządowych. W tych pierwszych Trzecia Droga uzyskała 14,4 proc. głosów, w kwietniowym głosowaniu politycy formacji mogą liczyć na poparcie rzędu 14,25 proc.
Według wyników exit poll do Brukseli i Strasburga mogą wybierać się Krzysztof Hetman i Andrzej Jarubas, prawdopodobne jest też objęcie mandatu przez Andrzeja Koboskę oraz Michała Gramatykę. W europarlamencie zabraknie startującej z list Trzeciej Drogi Róży Thun, wieloletniej deputowanej.
Wymowne może być to, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia w pierwszej kolejności pogratulował zwycięzcom z Koalicji Obywatelskiej, zamiast ucieszyć się z własnego wyniku.
„Serdecznie gratulujemy kolegom i koleżankom z Koalicji Obywatelskiej spektakularnego wyniku. Będziemy was wspierać we wszystkim, co dobre. Druga rzecz: pewnie mamy czterech europosłów, ale doświadczenie uczy, że z naszym wynikiem trzeba trochę poczekać. Regułą jest to, że się zmieni – to by oznaczało kolejny mandat europoselski. Z tej czwórki może zrobić się pięć, a może się zdarzyć, że i sześć. Wierzę, że będzie lepiej, niż jest” – mówił Szymon Hołownia po podaniu wyników sondażu exit poll autorstwa pracowni IPSOS.
„Trzecia rzecz: przyglądamy się temu, co dzieje się w Europie. Napawa nas to dużym smutkiem i zmartwieniem, Europa brunatnieje. Widzimy to we Francji, Niemczech, Austrii. Tym większa będzie odpowiedzialność tych kilku osób, które wyślemy do Parlamentu Europejskiego. My naprawdę będzie tą Europą rządzić, jeśli zostanie utrzymana koalicja Socjalistów i Demokratów, Europejskiej Partii Ludowej i Renew Europe. Ostatnia rzecz: Trzecia Droga ma się dobrze i jedzie dalej, nie miejcie co do tego żadnych wątpliwości. To były dla nas najtrudniejsze wybory: z powodów organizacyjnych, przez to, że przed chwilą mieliśmy dwukrotnie wybory. Frekwencja: na wsi praktycznie abdykacja wyborców. Ale Trzecia Droga jest potrzebna. Bez niej nie byłoby zwycięstwa spokoju, demokracji i pragamatyzmu, z którego wspólnie możemy się cieszyć” – podsumował Hołownia.
„Ten trójskok nie jest łatwy dla młodej koalicji. Dzięki głosom na Trzecią Drogę odsunęliśmy PiS od władzy. Później. Od początku mówiliśmy, że te wybory będą dla nas najtrudniejsze. Odpowiedzialność za rządy kosztuje: w pierwszej kolejności mniejsze partie. Musimy z tego wyciągać odpowiednie wnioski. W wyborach europejskich, przy niskiej frekwencji środkowi sceny politycznej jest trudniej. Wyniki są wyraziste” – komentował z kolei lider PSL-u, Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Wszystko, na co się umówiliśmy w kampanii wyborczej będzie zrealizowane: na poziomie polskim, ale i europejskim. Mówiliśmy o zdrowiu, bezpieczeństwie, również tym żywnościowym. W bardzo krótkim czasie wystawiliśmy najsilniejszych kandydatów w trzech kolejnych wyborach. Dziękuję szczególnie tym, którzy kandydowali w tych okręgach, gdzie było wiadomo, że będzie trudniej o mandat. Potrzebujemy większej determinacji, integracji na poziomie ogólnopolskim i lokalnym. przyjmujemy sygnał do daleko idącej mobilizacji” – kontynuował wicepremier i minister obrony narodowej.
W Brukseli zostają Robert Biedroń, Beat Szydło i Patryk Jaki. Do grona europosłów dołączą między innymi Daniel Obajtek, Borys Budka i Grzegorz Braun. W nowym Parlamencie Europejskim zabrakło miejsca m.in. dla Jacka Kurskiego, Ryszarda Czarneckiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Triumfująca w wyborach Koalicja Obywatelska zdobyła 21 mandatów, o dwa więcej od Prawa i Sprawiedliwości. Konfederacja będzie miała 6 europosłów, Trzecia Droga pięciu, a Lewica trzech. Oto lista nazwisk nowych europosłów.
Koalicja Obywatelska:
Prawo i Sprawiedliwość:
Konfederacja:
Trzecia Droga:
Lewica:
Wyniki exit poll w Hiszpanii dają lekką przewagę centroprawicowej Partii Ludowej nad rządzącą centrolewicą. Na trzecim miejscu uplasowała się populistyczna partia Vox
Wyniki exit poll w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Hiszpanii prezentują się następująco:
21 miejsc w Parlamencie Europejskim, 38,2 proc. – to wynik exit poll Koalicji Obywatelskiej w wyborach europejskich. „Polska pokazuje, że tu triumfuje wolność, demokracja i Europa” – mówił Donald Tusk po ogłoszeniu zwycięstwa KO
„To nie są wybory, które przyciągają największą publiczność, a nasi wyborcy zmobilizowali się i poszli zagłosować” – mówił premier Donald Tusk po ogłoszeniu wyników exit poll. Według nich KO wygrywa europejskie wybory z wynikiem 38,2 proc.
Premier podkreślał, że wielu wyborców po przejęciu władzy przez obecnie rządzącą koalicję może mieć niedosyt. „Chcą więcej, szybciej” – podkreślał Tusk podczas wieczoru wyborczego w warszawskim Muzeum Etnograficznym. „Trudno się dziwić, bo jesteśmy krajem ludzi ambitnych, którzy by chcieli wszystko natychmiast i czasami patrzą na nas, mówią: no, bądźcie lepsi. Ale dziś mam poczucie, że nie zmarnowaliśmy tych trudnych lat i trudnych miesięcy po 15 października” – dodał.
Tusk pokreślił, że rządzący w Niemczech i Francji nie mają powodu do dumy. „ A my, jako demokratyczna partia, osiągnęliśmy najwyższy wynik spośród takich partii w Europie” – powiedział. „Mówili po 15 października, że Polacy pokazali, jak ważna jest demokracja. Walczyliśmy o nią i wygraliśmy ją dla nas. Walczyliśmy o siebie i ojczyznę. Dziś wybory mają szerszy wymiar. Pokazaliśmy, że to ma szerszy wymiar niż nasze narodowe sprawy. Pokazaliśmy, że jesteśmy światłem nadzieli dla Europy” – mówił.
Premier w swoim wystąpieniu kilkukrotnie podkreślał, że Polska jest ambitnym krajem, demokratycznym, który „jest dziś liderem Unii Europejskiej”. „Europa zobaczy, że ma twarz naszych kandydatów, uczciwych, a nie tych, którzy chcieli uciec od wymiaru sprawiedliwości i [w PE] szukać schronienia” – mówił.
„My w tym marszu dla dobrych spraw nie możemy się zatrzymać, będziemy szli do przodu ze sztandarami europejskimi i biało-czerwonymi, ale z przekonaniem, że warto walczyć o ambitną Polskę każdego dnia” – dodał premier.
Głos podczas wieczoru wyborczego zabrał również prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski: „Najważniejszy krok został wykonany 15 października, kolejny wykonaliśmy w samorządowych, teraz kolejny w europejskich. Znowu trendy to my, pokazujemy, że da się wygrać z populistami, którzy wygrywają gdzieś indziej w Europie. Po miesiącach zmian, jakie wprowadza rząd Donalda Tuska, wszyscy w Polsce to doceniają i są w stanie się zmobilizować. Olbrzymie pdziękowania dla wszystkich, którzy byli przy urnach wyborczych”.
Trzaskowski dodał, że na tym walka się nie kończy. Nawiązując do nadchodzących wyborów prezydenckich powiedział: „Przed nami kolejny krok, który trzeba wykonać”.