Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Według portalu Axios podczas rozmowy telefonicznej Trump miał przekazać prezydentowi Zełenskiemu, że Amerykanie chcą jednak pomóc ukraińskiej obronie powietrznej z powodu eskalacji rosyjskich ataków
Prezydent USA Donald Trump przekazał, że podczas rozmowy z Władimirem Putinem rozmawiał o sankcjach, które Stany Zjednoczone mogą nałożyć na Rosję, jeśli ta będzie kontynuować wojnę. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow komentując rozmowę obu przywódców, stwierdził, że Kreml wolałby osiągnąć cele na Ukrainie środkami politycznymi i dyplomatycznymi, ale nie powstrzyma to „specjalnej operacji wojskowej”. O zawieszeniu broni nie ma więc mowy. Donald Trump coraz częściej otwarcie wyraża zniechęcenie rokowaniami pomiędzy Rosją a Ukrainą. Po rozmowie z Putinem przyznał, że jest „rozczarowany” jej przebiegiem. „Mówię tylko, że nie sądzę, by [red. Putin] chciał przestać, a szkoda” – komentował Trump.
W piątek prezydent USA rozmawiał też z Wołodymyrem Zełenskim. Przypomnijmy, że w tym tygodniu USA podjęły decyzję o wstrzymaniu dostaw kluczowych części pocisków do ukraińskiego systemu obrony powietrznej. Zełenski przekazał, że rozmowa dotyczyła ukraińskich zdolności obrony powietrznej i „wzajemnych zakupów i inwestycji”. Według prezydenta Ukrainy obie strony zgodziły się na zwiększenie obrony powietrznej, co kluczowe w kontekście ostatnich zmasowanych ataków rakietowych ze strony Rosji.
Zełenski nie ogłosił jednak wprost, że amerykańskie dostawy zostały wznowione. Według portalu Axios podczas rozmowy telefonicznej Trump miał przekazać prezydentowi Ukrainy, że Amerykanie chcą jednak pomóc ukraińskiej obronie powietrznej z powodu eskalacji rosyjskich ataków.
Wcześniej Amerykanie twierdzili, że wstrzymują dostawy broni – z których część znajdowała się już w Polsce – po przeglądzie zapasów. Urzędnicy sugerowali, że wsparcie Ukrainy sprawia, że brakuje amunicji dla amerykańskiej armii. Zastępczyni rzeczniczki Białego Domu Anna Kelly stwierdziła, że taka decyzja została podjęta, żeby „postawić interesy Ameryki na pierwszym miejscu”. Jeszcze w czwartek 3 lipca Trump stwierdził, że USA wcale nie wstrzymują dostaw. „Dajemy im broń, współpracujemy z nimi i próbujemy im pomóc. Ale Biden opustoszył cały nasz kraj, dając im broń. I musimy się upewnić, że nam jej wystarczy” – mówił prezydent USA.
W piątek 4 lipca niemiecki rząd oświadczył, że prowadzi intensywne rozmowy w sprawie zakupu baterii pocisków Patriot dla Ukrainy.
Rosja wciąż przeprowadza zmasowane ataki rakietowe na Ukrainę. Tylko w nocy z czwartku na piątek wysłali 550 rakiet i dronów w stronę ukraińskich miast. Głównym celem ataku był Kijów. Lokalne władze informowały o co najmniej 23 rannych. Uszkodzona została infrastruktura kolejowa i budynki szkolne. Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, przekazał, że uszkodzeniu uległ też budynek wydziału konsularnego polskiej ambasady. „Właśnie rozmawiałem z ambasadorem Łukasiewiczem. Wszyscy są cali i zdrowi” – podał Sikorski. Podkreślił, że Ukraina pilnie potrzebuje środków obrony przeciwlotniczej.
Przeczytaj także:
Dziennikarze Radia Zet oraz Newsweeka ujawnili, że czwartkowej nocy marszałek Sejmu Szymon Hołownia odwiedził w prywatnym mieszkaniu europosła PiS Adama Bielana. Do spotkania miał także dołączyć Jarosław Kaczyński.
Według informacji Radia Zet rządowa limuzyna Hołowni zaparkowała w podziemnym garażu na miejscu europosła Adama Bielana. Ten jest europosłem PiS i był w sztabie Karola Nawrockiego w ostatnich wyborach prezydenckich.
„Marszałek Sejmu zawsze spotyka się z przedstawicielami wszystkich ugrupowań reprezentowanych w Sejmie, gdy o to poproszą. Spotkania te służą zwykle wymianie poglądów i informacji czy przekazaniu próśb. Nie wiążą się z żadnymi ustaleniami” — przekazała Newsweekowi Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Szymona Hołowni.
Do spotkania doszło w czwartek przed północą na warszawskich Białych Błotach. Potem, jak ustalili reporterzy Faktu, do mieszkania należącego do europosła Adama Bielana przyjechał m.in. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Jak zauważa Newsweek: „W spotkaniach polityków nie ma nic zaskakującego, ale spotkania marszałka Sejmu służące wymianie poglądów zazwyczaj odbywają się w jego sejmowym gabinecie, a nie w prywatnych mieszkaniach europosłów”.
W spotkaniu brał też udział wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. Ten potwierdził swoją obecność na zdjęciach Faktu, jednak podkreślił, że jego prywatne spotkania nie powinny być przedmiotem publicznego zainteresowania.
Fakt informuje, że już w czerwcu pojawiły się informacje, że Kamiński może stracić funkcję wicemarszałka Senatu. Wcześniej ostro krytykował premiera Donalda Tuska za przegraną Rafała Trzaskowskiego. Być może dlatego bierze udział w spotkaniu z politykami Prawa i Sprawiedliwości.
Koalicja rządząca próbuje przeorganizować się po porażce w wyborach prezydenckich. Szymon Hołownia ma nalegać na wymianę premiera. W piątek ma odbyć się spotkanie liderów koalicji, a Hołownia wyraził nadzieję, że premier pokaże „wreszcie jakiś konkret”.
Zgodnie z umową koalicyjną Szymon Hołownia funkcję marszałka Sejmu pełni do 13 listopada. Stanowisko po nim ma objąć Włodzimierz Czarzasty z Lewicy i sprawować je do końca kadencji. W ostatnich tygodniach wśród polityków Polski 2050 pojawiały się jednak głosy, że Lewica, jako najmniejszy klub koalicyjny, powinna rozważyć rezygnację z części przyznanych jej stanowisk.
Jak podał Onet, premier Donald Tusk chce zmniejszyć liczbę ministrów i wiceministrów o 20 proc. Nowy skład rządu powinien zostać ogłoszony w połowie lipca.
Spotkanie w mieszkaniu polityka Prawa i Sprawiedliwości nabiera dodatkowego znaczenia. Udział w nim lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, marszałka Hołowni oraz polityka odgrywającego ważną rolę w kampanii Karola Nawrockiego może oznaczać napięcia w koalicji.
Przeczytaj także:
Do marszałka Sejmu trafił wniosek o zgodę Sejmu na pociągnięcie Antoniego Macierewicza do odpowiedzialności karnej — przekazała w piątek Prokuratura Krajowa.
Wniosek złożył prokurator generalny Adam Bodnar. Chodzi o uchylenie posłowi immunitetu.
Podstawą do uchylenia immunitetu jest śledztwo Zespołu Śledczego nr 4 Prokuratury Krajowej. Zespół został utworzony po złożeniu przez Ministerstwo Obrony Narodowej raportu z prac zespołu badającego działalność Podkomisji Smoleńskiej.
Analiza materiałów wykazała, że wyszczególniono wiele przestępstw, których — według prokuratury — miał się dopuszczać Antoni Macierewicz.
Przestępstwa te miały polegać na:
Jak przekazała na konferencji prok. Anna Adamiak, Macierewiczowi grozi do pięciu lat więzienia.
Jesienią 2024 roku Prokurator Generalny Adam Bodnar powołał w Prokuraturze Krajowej Zespół Śledczy do zbadania zaistniałych w latach 2016-2023 nieprawidłowości w funkcjonowaniu Podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r. Zespół rozpoczął prace 12 listopada 2024 r.
Tzw. podkomisja smoleńska została powołana w 2016 r. decyzją szefa MON, wtedy właśnie Antoniego Macierewicza — od 2018 r. jej przewodniczącego. W kwietniu 2022 r. Macierewicz przedstawił raport z prac podkomisji, który kwestionował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera. Podkomisja złożyła też w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących do Smoleńska.
Po objęciu władzy przez obecny rząd tzw. podkomisja smoleńska została rozwiązana. W styczniu został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W jego skład weszło ok. 20 ekspertów i ekspertek.
MON zaprezentował raport zespołu badającego prace tzw. podkomisji smoleńskiej. Wynika z niego, że kosztowała ona Skarb Państwa ponad 81 mln zł. Jak podaje PAP, w związku z działaniami podkomisji do prokuratury skierowano 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, w tym 24 przez jej szefa Antoniego Macierewicza i 10 przez b. szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Przeczytaj także:
W Czechach stanęły tramwaje, pociągi i metro. Nie działają bankomaty, a strażacy uwalniają osoby uwięzione w windach. Przyczyny awarii na razie nie są znane.
Bez prądu jest wiele miejscowości, w tym stolica Czech, a także środkowa, północna i zachodnia część kraju. Informację podał operator sieci przesyłowej ČEPS.
Jak podaje państwowa agencja informacyjna ČTK przyczyna problemów nie jest na razie znana, a nad naprawą pracują technicy. Policja nie posiada informacji, które wskazywałyby na atak jako źródło awarii. Rzeczniczka policji poinformowała, że sprawę bada również urząd ds. cyberbezpieczeństwa, który ustala, co dokładnie się wydarzyło i co wywołało blackout w części Czech.
W związku z przerwą w dostawie prądu minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan postawił w stan gotowości Centralny Sztab Kryzysowy. Jak zaznaczył, resort sprawdza obecnie skalę awarii i jej skutki.
Metro w Pradze, które przed południem zatrzymało się z powodu braku zasilania, ruszyło ponownie krótko po godz. 12. Z powodu awarii w Libercu nie kursują tramwaje.
Czeski minister zdrowia Vlastimil Válek uspokoił, że opieka w czeskich szpitalach nie jest zagrożona z powodu przerwy w dostawie prądu. W placówkach medycznych uruchomiono agregaty prądotwórcze.
„Chcę wszystkich uspokoić. Placówki medyczne mają jasno określone procedury na takie sytuacje. W szpitalach dotkniętych awarią pracują agregaty. Opieka nad pacjentami nie jest zagrożona. Oczywiście może dojść do przesunięcia niektórych badań” – przekazał Válek.
Funkcjonariusze z Narodowego Centrum ds. Walki z Terroryzmem, Ekstremizmem i Cyberprzestępczością (NCTEKK) nie mają obecnie informacji, by za dzisiejszą dużą awarią prądu w Czechach stał cyberatak lub akt terrorystyczny – poinformowali na platformie X. W rejonach dotkniętych blackoutem zwiększono liczbę patroli, a policjanci kierują ruchem na wybranych skrzyżowaniach.
Czeskie Koleje informują, że nie kursują pociągi między Pragą a Kolínem i Benešovem, a także między Kolínem a Kutną Horą. Według firmy energetycznej PRE problemem jest awaria w stacji rozdzielczej ČEPS w Chodovie – technicy pracują nad jej usunięciem.
Jak podaje rzecznik straży pożarnej Miroslav Řezáč, strażacy interweniują, pomagając osobom, które są uwięzione w windach. Odnotowują także dużą liczbę zgłoszeń o dymie w niektórych budynkach – to efekt uruchomienia agregatów diesla.
Jak podaje PAP to nie pierwszy raz, gdy w Pradze zabrakło prądu. Czeskie media przypomniały, że w lutym 2023 r. części dzielnic Praga 1 i Praga 2 znalazły się bez prądu z powodu uszkodzenia kabla podczas prac budowlanych. Kilka miesięcy później, w czerwcu, elektryczności zabrakło w części dzielnicy Praga 6 z powodu awarii urządzeń wysokiego napięcia. Także w lipcu 2015 r. znacząca awaria dotknęła większą część centrum stolicy.
Pod koniec kwietnia skutki potężnego blackoutu odczuli mieszkańcy i turyści Hiszpanii oraz Portugalii. Bez prądu był Madryt, Barcelona i Lizbona. Brak prądu sparaliżowało metro, pociągi, lotniska, ruch uliczny i łączność telefoniczną.
Śledztwo wykazało, że blackout nie był cyberatakiem – w winę zamieszane były gwałtowne skoki napięcia, awarie linii przesyłowych i niedobór mocy synchronicznej w systemie elektroenergetycznym, co doprowadziło do awarii.
Przeczytaj także:
Pożar bloków przy ulicy Powstańców w Ząbkach został opanowany, ewakuowano około 500 osób. Na razie nieznane są przyczyny tragedii.
Ogień wybuchł w czwartek około godz. 19 na poddaszu bloku przy ul. Powstańców 62 w Ząbkach. W ciągu kilku chwil zajął całe poddasze i wyższe piętra rozległego budynku w kształcie litery U, złożonego z trzech połączonych segmentów. Strażakom udało się opanować żywioł dopiero około północy — potem trwało jeszcze dogaszanie.
Budynek jest w wielu miejscach bardzo zniszczony. Zniszczeniu uległy dach, poddasze oraz czwarte i piąte piętro budynku. W akcji gaśniczej uczestniczyło 45 wozów strażackich i ponad 300 funkcjonariuszy. Wojewoda mazowiecki zapowiedział pomoc dla około 500 osób, które mogły stracić dach nad głową.
Mieszkańcy znaleźli schronienie u swoich rodzin, sąsiadów i przyjaciół. Ewakuowano około 500 mieszkańców, część z nich spędziła noc w Szkole Podstawowej nr 3. Mieszkańcy Ząbek natychmiast zaczęli organizować pomoc rzeczową dla mieszkańców bloku przy ulicy Powstańców. Na Facebooku stworzono grupę, która ma już 5 tys. członków. Do szkoły ludzie przynoszą artykuły pierwszej potrzeby.
Na miejscu byli też policjanci, którzy pomagali w kierowaniu ruchem.
„W powiecie wołomińskim tak dużego pożaru jeszcze nie mieliśmy” – mówił kpt. Jan Sobków ze straży pożarnej w Wołominie.
„Nie znaleziono żadnych ofiar, żadnych osób poszkodowanych. Ta sama sytuacja tyczy się zwierząt. Jeśli chodzi o osoby poszkodowane, które trafiły do nas, już będąc na zewnątrz obiektu, to były trzy osoby, to były bardzo lekkie urazy, nikt nie dostał się do szpitala” — mówił z kolei komendant główny PSP Wojciech Kruczek podczas briefingu.
Starosta powiatu wołomińskiego Arkadiusz Werelich poinformował, że na posiedzeniu sztabu kryzysowego została przedstawiona obecna sytuacja po pożarze oraz ustalone zostały działania, mające na celu skoordynowanie działań pomocowych. Zadeklarował, że jako starostwo powiatowe, oferują pomoc psychologiczną, ale także pomoc w kwestii zakwaterowania.
Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski poinformował, że poszkodowani dostaną 8 tys. zł doraźnej pomocy, a w zależności od zniszczeń w lokalach będzie uruchamiana dalsza pomoc finansowa.
Burmistrz Ząbek Małgorzata Zyśk przekazała, że osoby, które potrzebują nowej recepty na leki, mogą kontaktować się z urzędem miasta, który podejmie wszelkie działania, aby wymagane leki dotarły na czas.
Komendant stołecznej policji Dariusz Walichnowski powiedział, że na chwilę obecną nie ma żadnych informacji, które by potwierdziły którąś z wersji przyczyn wybuchu pożaru.
Rzecznik resortu spraw wewnętrznych i administracji zaapelował o „powstrzymanie się od jakichkolwiek spekulacji na temat przyczyny pożaru w Ząbkach”. „Okoliczności zdarzenia zostaną dokładnie zbadane i wyjaśnione przez biegłych z zakresu pożarnictwa. Ostrzegam przed dezinformacją i fake newsami pojawiającymi się w tym temacie” – napisał na X Jacek Dobrzyński.
Jak przekazał rzecznik rządu Adam Szłapka na godz. 12 premier Donald Tusk, zwołał pilne spotkanie z udziałem ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka i przedstawicieli służb w spawie ostatnich pożarów i sytuacji na granicy.