Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Posłowie Komisji Regulaminowej zdecydują, czy Zbigniew Ziobro straci immunitet i zostanie siłą doprowadzony na posiedzenie Komisji śledczej ds. Pegasusa. Ziobro zapowiedział, że przyjdzie na posiedzenie dzisiejszej komisji.
Wczoraj, w poniedziałek 2 grudnia 2024 były prokurator generalny i minister sprawiedliwości zapowiedział, że stawi się na wtorkowej sejmowej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Komisja zbiera się o godz. 17.
Ma ona postanowić, czy Sejm wyrazi zgodę na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na posiedzenie sejmowej Komisji Śledczej posła Zbigniewa Ziobry. Chodzi o tzw. Komisję śledczą ds. Pegasusa.
Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej, organy powołane do ścigania przestępstw i prokuraturę w okresie od dnia 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.
Miesiąc temu, 7 grudnia 2024, Komisja śledcza ds. Pegasusa miała przesłuchiwać Zbigniewa Ziobrę. Ten się jednak nie stawił. Jednak to nie był pierwszy raz, kiedy Ziobro nie przyszedł, by odpowiadać na pytania komisji.
Komisja wzywała go aż cztery razy. I cztery razy Ziobro nie przyszedł. Początkowo dwukrotnie usprawiedliwiał się zaświadczeniem lekarskim. Jednak biegły powołany przez komisję stwierdził, że Ziobro mógłby zeznawać, o ile jego przesłuchanie nie trwałoby każdorazowo dłużej niż dwie godziny.
Teraz głównym argumentem Ziobry jest to, że komisja jest niekonstytucyjna. Powołuje się na oświadczenie Trybunału Julii Przyłębskiej. Stwierdził on, że art. 2 uchwały powołującej komisję jest niezgodny z Konstytucją.
Ten artykuł stanowi: „Do zakresu działania Komisji należy (...) ustalenie tożsamości osób odpowiedzialnych za zakup oprogramowania Pegasus lub podobnego oprogramowania służącego inwigilacji umożliwiających przeprowadzanie czynności operacyjno-rozpoznawczych”. TK wydał też postanowienie zabezpieczające, na mocy którego komisja nie może działać, póki Trybunał nie wyda ostatecznego orzeczenia.
Posłowie koalicji rządzącej twierdzą, że zabezpieczenie nie obowiązuje, bo nie zostało opublikowane.
Dlaczego Ziobro przyjdzie we wtorek do Sejmu? „To jest legalna komisja w przeciwieństwie do komisji Pegasusa” – powiedział w Telewizji Republika.
Jeśli we wtorek Komisja regulaminowa zgodzi się na przymusowe doprowadzenie Ziobry, przesłuchanie zostanie zaplanowane na przełom grudnia 2024 i stycznia 2025 – poinformowała przewodnicząca Komisji Magdalena Sroka (Trzecia Droga, PSL). W Komisji większość ma koalicja rządząca, więc decyzja, o ile przyjdą wszyscy jej reprezentanci, jest przesądzona.
Michał Wójcik z PiS powiedział telewizji wPolsce24: „Mam nadzieję, że żaden sędzia nie odważy się jednak wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, zgodzić się na doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości”.
W poniedziałek przed Komisją ds. Pegasusa zeznawał Piotr Pogonowski, były szef ABW. Został przywieziony do Sejmu przez policję. Było to pierwsze takie zdarzenie w historii Sejmu.
Zbigniew Ziobro sam poinformował, że stawi się przed komisją. Jednocześnie podczas konferencji prasowej i później podczas wywiadu w Telewizji Republika zaatakował Donalda Tuska i prokuratora generalnego Adama Bodnara.
Tuska określił jako przestępcę. Nazwał go również „hersztem zorganizowanej grupy przestępczej”.
„Mówię tak z przekonaniem, dlatego że Donald Tusk sparaliżował właśnie w drodze przestępstwa działanie organów ścigania, które miały na celu wyjaśnić między innymi jego odpowiedzialność za przejęcie kryminalne telewizji publicznej”.
Ziobro zapowiedział, że złoży zawiadomienia do prokuratury na premiera Tuska i Bodnara. Stwierdził też, że „Donald Tusk chciał okraść księdza Olszewskiego i zabić w sensie cywilnym”. Ksiądz Michał Olszewski jest jednym z głównych bohaterów afery związanej z Funduszem Sprawiedliwości. Fundusz nadzorował wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.
W Gruzji wciąż trwają protesty przeciwko rządowi wprost obierającemu prorosyjski kierunek.
W Gruzji wciąż trwają masowe demonstracje i zamieszki, które wybuchły po ogłoszeniu przez władze zawieszenia rozmów o akcesji do UE. W niedzielę w Tbilisi w okolicach parlamentu protestujący wciąż ścierali się z policją, która używa armatek wodnych, gazu łzawiącego oraz bezpośredniej przemocy fizycznej. Demonstranci zaatakowali policję fajerwerkami.
Gruzińskie MSW podało, że podczas nocnych starć rannych zostało 21 funkcjonariuszy policji, od początku protestów poszkodowana jest ponad setka. Wśród protestujących poszkodowanych jest co najmniej kilkadziesiąt osób. Zatrzymanych zostało z kolei już ponad 200 osób. Prezydentka kraju Salome Zurabiszwili przekazała prasie, że wiele z nich doznała obrażeń głowy i twarzy, które świadczą o pobiciu.
W poniedziałek Koalicja na rzecz Zmian, największa opozycyjna partia w Gruzji, poinformowała na Twitterze (X), że Zurab Japaridze, jeden z liderów opozycji, również został zatrzymany, gdy wracał rano z demonstracji. Na dołączonym materiale widać, jak zamaskowani funkcjonariusze unieruchamiają mężczyznę i pakują go do furgonetki.
Polityk został zwolniony kilka godzin później.
BREAKING: Early this morning, the police detained one of the Coalition 4 Change leaders, leader of Girchi-More Freedom party Zurab Girchi Japaridze. This happened on Tamarashvili Avenue, an entire residential district away from the protests. Japaridze was fleeing together with… pic.twitter.com/ZjRyfmtDlN
— Coalition 4 Change 🇬🇪🇪🇺 (@CoalitionGEO) December 2, 2024
26 października w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne. Wygrała je partia Gruzińskie Marzenie rządząca krajem od 2012 roku, ale w ostatnich latach coraz bardziej jednoznacznie zorientowana na zbliżenie z Moskwą.
Gruzińska opozycja nie uznaje wyniku wyborów parlamentarnych. Przykłady licznych fałszerstw podawali też międzynarodowi obserwatorzy, a Parlament Europejski w przyjętej 28 listopada 2024 rezolucji uznał wybory za sfałszowane. Gruzińskie Marzenie otrzymało w nich ponad połowę głosów. Protesty o różnym natężeniu trwają w Gruzji od miesięcy. Zintensywfikowały się po wyborach, ale z ogromną siłą wybuchły w ostatni czwartek po ogłoszeniu w czwartek przez nowy rząd Gruzji decyzji o zawieszeniu negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską, pomimo faktu, że członkostwo w UE jest wpisane do gruzińskiej konstytucji jako narodowy cel strategiczny. To posunięcie rządzących oznacza dla całego kraju ostateczną zmianę kursu z prozachodniego na prorosyjski.
Wynik kwestionuje także prozachodnia prezydentka Gruzji – Salome Zurabiszwili. W piątek wieczorem państwowa telewizja wyemitowała jej oświadczenie. „To oczywiste, że nikt nie chce zaakceptować zrusyfikowanej Gruzji, Gruzji pozbawionej konstytucji, czy Gruzji w rękach nielegalnego rządu i parlamentu” – tak słowa prezydentki cytował serwis OC Media.
„Mogę powiedzieć, że dzisiaj rozpoczął się ruch oporu” – mówiła Zurbiszwili. Jej zdaniem celem protestów jest powrót Gruzji na unijną ścieżkę i powtórzenie wyborów. Prezydentka apelowała do policjantów, by nie podnosili ręki na protestujących.
Do wydarzeń w Gruzji odniósł się szef dyplomacji Estonii Margus Tsahkna. Państwa bałtyckie w ostatnich miesiącach wspierały gruzińskie społeczeństwo obywatelskie. Tsahkna ocenił, że Gruzińskie Marzenie „poprzez kłamstwa i zastraszanie dąży do sprzymierzenia z Rosją, a nie z Unią Europejską”. „Kierownictwo gruzińskiego państwa, nie licząc się z narodem, zmierza wprost w rosyjską strefę wpływów” – powiedział.
Jako najstarsza stażem sędzia Julia Przyłębska poprowadzi procedurę wyboru nowego prezesa TK.
„Uprzejmie informuję, że zrzekłam się funkcji Prezesa TK i obecnie kieruję pracami Trybunału na podstawie art. 11 ust. 2 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK” – wiadomość tej treści wysłała w poniedziałek 2 grudnia Julia Przyłębska do pracowników Trybunału Konstytucyjnego.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, w TK na piątek 6 grudnia zwołane jest zgromadzenie wyborcze sędziów, które ma wyłonić nowego prezesa. Według przepisów organizuje je sędzia najstarszy stażem, czyli w tym przypadku Julia Przyłębska.
Decyzja o wcześniejszej rezygnacji prawniczki ma związek z faktem, że 9 grudnia 2024 upływa jej dziewięcioletnia kadencja na stanowisku sędzi TK. Ustąpienie ze stanowiska przed tą datą umożliwiło jej zachowanie pieczy nad procedurą wyboru nowego prezesa Trybunału.
W tym roku kończy się dziewięcioletnia kadencja trójki sędziów w Trybunale Konstytucyjnym: prezes TK Julii Przyłębskiej, sędziego Piotra Pszczółkowskiego i wadliwie wybranego dublera Mariusza Muszyńskiego. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nowych członków TK powinien wybrać Sejm. Kandydatów nie przedstawiły jednak ani koalicja rządząca, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Konfederacja. Termin na zgłaszanie chętnych do objęcia stanowisk już minął, co oznacza, że od grudnia TK będzie funkcjonował w okrojonym składzie.
Również w okrojonym składzie TK podejmie w piątek decyzję o wyborze nowego prezesa, co zwiększa szanse Julii Przyłębskiej na przeforsowanie na tym stanowisku swojego stronnika.
W marcu 2024 roku większość sejmowa podjęła uchwałę dotyczącą naruszeń w TK. Chodzi m.in. o zasiadanie w nim osób nieuprawnionych, czyli tzw. dublerów, nielegalne pełnienie funkcji prezesa przez Julię Przyłębską. Od tego czasu wyroki wydawane przez Trybunał nie są publikowane. Sejm uchwalił także dwie ustawy zakładające głęboką reformę TK. Andrzej Duda jednak ich nie podpisał, ale odesłał je do Trybunału w trybie kontroli prewencyjnej. Rządząca koalicja zdecydowała się nie zapisywać żadnych środków na poczet wynagrodzeń sędziów TK w projekcie budżetu na 2025 rok.
„Mam nadzieję, że Amerykanie zrozumieją, dlaczego ojciec i prezydent podjęli taką decyzję” – napisał Biden w oświadczeniu.
Joe Biden poinformował w niedzielę, że ułaskawił swojego syna Huntera Bidena, który wcześniej w ciągu roku został za winnego w procesach dotyczących posiadania broni z naruszeniem przepisów oraz zaległości w płatności podatków federalnych. Wszystkie przestępstwa miały związek z uzależnieniem mężczyzny od narkotyków i alkoholu. W grudniu syn prezydenta miał usłyszeć wyrok skazujący — groziło mu wieloletnie więzienie.
Biden wielokrotnie obiecywał publicznie, że nie ułaskawi swojego syna. Robił to zarówno przed, jak i po wycofaniu się z ubiegania o reelekcję.
W oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom ustępujący prezydent twierdzi, że Hunter Biden był traktowany przez wymiar sprawiedliwości inaczej niż przeciętny obywatel ze względu na to, że jest jego synem oraz z powodu politycznych nacisków ze strony jego oponentów.
„Podejmowano próby złamania Huntera – który był trzeźwy od pięciu i pół roku, nawet w obliczu nieustępliwych ataków i wybiórczego ścigania. Próbując złamać Huntera, próbowali złamać mnie – i nie ma powodu, by sądzić, że na tym się skończy. Dość już tego” – czytamy w oświadczeniu. „Mam nadzieję, że Amerykanie zrozumieją, dlaczego ojciec i prezydent podjął taką decyzję”.
Hunter Biden został w czerwcu 2024 roku skazany za nielegalne kupowanie i posiadanie broni, będąc osobą uzależnioną od narkotyków. We wrześniu tego roku syn prezydenta przyznał się także do stawianych mu dziewięciu zarzutów dotyczących niezapłacenia podatków federalnych na łączną kwotę 1,4 mln dolarów. Środki te miał przeznaczyć na pracownice seksualne, striptizerki, samochody oraz narkotyki.
Pełne i bezwarunkowe ułaskawienie Huntera Bidena dotyczy jednak nie tylko tych przestępstw, ale także „przestępstw przeciwko Stanom Zjednoczonym, które popełnił lub mógł popełnić, lub w których brał udział w okresie od 1 stycznia 2014 roku do 1 grudnia 2024 roku”.
Jak wskazuje CNN, ten okres obejmuje także czas, w którym pracował dla zagranicznych firm, między innymi w Chinach i w Ukrainie, gdzie zasiadał w zarządzie firmy gazowej Burisma. Jego działalność biznesowa była przedmiotem kontrowersji. Donald Trump domagał się do pociągnięcia Huntera Bidena do odpowiedzialności w związku z jego pracą dla Burismy.
Piotr Pogonowski były szef ABW stwierdził podczas przesłuchania, że „wywlekanie i opowiadanie o metodach pracy operacyjnej nie tylko narusza porządek prawny, ale przede wszystkim szkodzi interesowi RP”.
Piotr Pogonowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego został zatrzymany w poniedziałek rano przez funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji. Podstawą był nakaz wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie XII Wydział Karny z dnia 21 listopada 2024 r. o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu na posiedzenie sejmowej komisji śledczej.
Pogonowski nie stawił się do tej pory trzykrotnie na przesłuchanie przed Komisją ds. Pegasusa, co skłoniło jej członków do skierowania do sądu wniosku o doprowadzenie. Były szef ABW pojawił się w Sejmie w asyście policji około godziny 10.00.
Szefowa komisji Magdalena Sroka przekazała w rozmowie z PAP, że to pierwszy przypadek przymusowego doprowadzenia świadka w historii polskiego parlamentaryzmu.
Komisja śledcza bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych przez rząd, służby i policję z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus w latach 2015-2023. W toku prac przesłuchano do tej pory między innymi urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i NIK, Krzysztof Kwiatkowskiego, Michała Wosia, Jarosława Kaczyńskiego, Krzysztofa Brejzę, Dorotę Brejzę.
Piotr Pogonowski, szef ABW w latach 2016-2020, a obecnie członek zarządu NBP, do tej pory trzykrotnie nie stawił się na przesłuchaniu, pomimo wezwań. Jednym z powtarzanych przez niego argumentów jest fakt, że we wrześniu 2024 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że komisja jest nielegalna. TK w obecnej formie jest jednak bojkotowane przez większość rządzącą. Wyroki nie są publikowane, co oznacza też, że nie wchodzą w życie.
Były szef ABW ponownie powołał się na TK w czasie tzw. swobodnej wypowiedzi na początku przesłuchania, które rozpoczęło się po godzinie 10.00. Stwierdził także, że doprowadzenie go przed komisję jest nielegalne, a publiczne „wywlekanie i opowiadanie o metodach pracy operacyjnej nie tylko narusza porządek prawny, ale przede wszystkim szkodzi interesowi RP”.
Piotr Pogonowski nie jest jedyną osobą, która uchyla się od stawiennictwa przed komisją. Wezwania ignoruje także były szef CBA Ernest Bejda oraz były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Wobec obu komisja wystąpiła już z wnioskami o doprowadzenie.