Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Oni są komiczni w swoich przedsięwzięciach” – mówił o oponentach z Koalicji Obywatelskiej Jarosław Kaczyński, lider PiS, na zakończenie dwudniowego kongresu partii. W ten sposób wyśmiał połączenie Platformy Obywatelskiej, Inicjatywy Polska i Nowoczesnej w jedną partię.
W sobotę 24 października wieczorem w Katowicach zakończył się dwudniowy kongres programowy Prawa i Sprawiedliwości. Na zakończenie imprezy, podobnie jak na jej otwarcie, przemówienie wygłosił prezes Jarosław Kaczyński.
Kaczyński uznał dwudniowy kongres za bardzo udany, ale podkreślił, że przed partią ogrom pracy, by zwyciężyć w wyborach w 2027 roku.
„Musimy wygrać wybory. Musimy skonstruować program, który będzie temu służył” – wzywał prezes PiS.
Podkreślił, że partia ma przed sobą „objazd wszystkich powiatów” i „jeszcze bardziej ambitny objazd wszystkich gmin”. Pracy wymagają też „relacje z młodym pokoleniem”.
„Praca, praca i jeszcze raz praca. A najdalej za dwa lata, a może i wcześniej, będziemy mieli już tego pozytywne konsekwencje” – mówił Kaczyński w odniesieniu do następnych wyborów parlamentarnych.
Kaczyński podkreślał, że najistotniejszą kwestią dla jego partii jest walka o to, by „bogactwo całego narodu, całego państwa” było „uczciwie dzielone”. „Ta średnia [stopa życiowa w Polsce – red.] musi być na naprawdę zacnym poziomie” – mówił lider PiS.
Podkreślał, że to „bogactwo narodu” musi być dzielone w taki sposób, by „ci, którym się gorzej w życiu powiodło, też mieli jakieś szanse, też mogli żyć godnie”. „To jest dla nas ogromnie ważne” – mówił Kaczyński.
Prezes PiS tłumaczył, że to właśnie niesprawiedliwość związana z podziałem bogactwa na świecie przyczynia się do „wielkiej zmiany”, która zachodzi na świecie. Ci, którzy cierpią w obecnie funkcjonującym systemie, budzą się i dochodzą do głosu.
„To dlatego w Stanach wygrał Trump [...], dzięki temu wiele sił politycznych w Europie ma dzisiaj szansę na tę wielką zmianę. I my musimy się w tą wielką zmianę wpisać. Musimy być w wielu wypadkach jej inicjatorami” – apelował Kaczyński.
Podkreślił też, że trzeba doprowadzić do tego, by „Europa była inna niż dziś”: by nie była „przeżarta korupcją”, „różnego rodzaju szalonymi ideologiami”.
„By była zjednoczona w ramach tego dużo większego zjednoczenia całej światowej demokracji w obronie przed ofensywą totalitaryzmu i autorytaryzmu. W obronie przeciwko agresji. Tej agresji, którą widzimy już dzisiaj w Polsce, szczególnie zupełnie z bliska” – mówił prezes PiS.
Prezes PiS zakpił też z konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej, która odbyła się dziś w Warszawie.
Podczas spotkania członków partii w studiu ATM premier Donald Tusk ogłosił formalne powstanie partii Koalicja Obywatelska. Do tej pory to ugrupowanie koalicyjne tworzyły trzy partie: Platforma Obywatelska, Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej oraz Nowoczesna, dziś kierowana przez Adama Szłapkę.
Kaczyński uznał te dwie ostatnie partie za takie, które do tej pory istniały „dyskretnie”, a dziś dołączyły do tej partii, która istnieje bardzo „niedyskretnie”. Dodał, że partie te zdecydowały się na „nową nazwę”: „tą, która była wcześniej”. Jego komentarze wzbudziły wesołość uczestników kongresu PiS.
Wracając do poważnego tonu, Kaczyński podkreślił jednak, że „przeciwnik”, choć jest „komiczny w swoich przedsięwzięciach”, to jednak „w dalszym ciągu istnieje” i „nie mając żadnych oporów moralnych w żadnej sprawie [...] myśli, w jaki sposób utrzymać władzę”.
„Oni wiedzą, że utrata władzy będzie dla nich naprawdę bardzo poważnym nieszczęściem. I dlatego, szanowni państwo, pamiętajcie [...] Musimy naprawdę napiąć muskuły. Zarówno te, które mamy w rękach, nogach jak i gdzie indziej, ale także te, które mamy w głowie” – apelował prezes PiS.
„Musimy doprowadzić do tego, by nasze społeczeństwo wiedziało, że głosując na Prawo i Sprawiedliwość i na tych wszystkich, którzy pójdą z nami w wyborach, głosują po prostu za tym, żeby Polska była w krótkim czasie silniejsza, bogatsza i w jakimś sensie mądrzejsza” – mówił prezes PiS.
„Obrońmy cywilizację, bo ona jest dzisiaj zagrożona” – apelował Jarosław Kaczyński.
Już jutro w OKO.press Agata Szczęśniak, która śledziła konwencję PiS na żywo, podsumuje dwudniowe wydarzenie.
Przeczytaj także:
UE nie wyklucza zastosowania wobec Chin unijnego instrumentu przeciwko przymusowi gospodarczemu, jeśli Pekin nie zniesie rygorystycznych ograniczeń eksportu pierwiastków ziem rzadkich
„Jesteśmy gotowi użyć wszystkich instrumentów, jakie mamy w dyspozycji, by odpowiedzieć [na szantaż gospodarczy ze strony Chin – red.]. Razem z naszymi partnerami z grupy G7 będziemy pracować nad wspólną odpowiedzią” – powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, w sobotę 25 października na konferencji Berlin Global Dialogue w Berlinie.
Szefowa KE w ten sposób odniosła się do wprowadzonych przez chińskie władze rygorystycznych kontroli i ograniczeń eksportu pierwiastków ziem rzadkich i technologii służących do ich wydobywania i przetwarzania. Von der Leyen podkreśliła, że ograniczenia te niosą ogromne ryzyko dla europejskiego przemysłu i przedsiębiorstw.
“Jeśli weźmie się pod uwagę, że ponad 90 procent używanych przez nas pierwiastków ziem rzadkich pochodzi z Chin, widać ryzyko, jakie stanowi to dla Europy i jej najbardziej strategicznych sektorów przemysłowych. Od motoryzacji po maszyny przemysłowe, od obronności po lotnictwo, od chipów AI po centra danych" – mówiła von der Leyen.
Dodała, że w perspektywie krótkoterminowej KE skupia się na „znalezieniu rozwiązań wraz z naszymi chińskimi partnerami”, ale nie pozostanie bezczynna, jeśli to się nie uda.
"Jesteśmy gotowi wykorzystać wszystkie dostępne nam instrumenty, aby w razie potrzeby zareagować. Będziemy też współpracować z naszymi partnerami z G7 nad skoordynowaną reakcją” – powiedziała szefowa KE.
W ten sposób von der Leyen daje do zrozumienia, że UE jest gotowa sięgnąć po najostrzejsze narzędzie walki z szantażem ekonomicznym, jakim dysponuje. Chodzi o unijny Instrument przeciwko przymusowi gospodarczemu, z ang. Anti-Coercion Instrument — ACI – pisze portal Euractiv, który instrument ten określa mianem „handlowej bazooki”.
ACI to nowe narzędzie polityki handlowej Unii Europejskiej, przyjęte w 2023 roku. Umożliwia UE reagowanie na przypadki ekonomicznego przymusu stosowanego przez państwa trzecie wobec krajów członkowskich lub samej Unii.
Jeśli Komisja Europejska uzna, że działania danego państwa stanowią przymus ekonomiczny, a działania dyplomatyczne nie doprowadzą do zaprzestania naruszeń, UE może zastosować wobec takiego państwa i pochodzących z niego firm środki odwetowe:
Decyzje o zastosowaniu instrumentu podejmuje Komisja Europejska za zgodą Rady UE.
ACI zostało przyjęte w 2023 roku m.in. po napięciach handlowych między Litwą a Chinami w 2021 roku, gdy Chiny ograniczyły import litewskich towarów po otwarciu w Wilnie biura przedstawicielskiego Tajwanu. Wtedy UE nie miała skutecznego narzędzia do odpowiedzi – ACI ma temu zapobiec w przyszłości.
Dla Chin to poważne zagrożenie. UE jest drugim po państwach ASEAN partnerem handlowym Chin.
Podczas wystąpienia na konferencji gospodarczej w Berlinie szefowa Komisji Europejskiej ogłosiła też, że KE pracuje nad nową unijną inicjatywę na rzecz surowców krytycznych: RESourceEU. Chodzi o plan odejścia od importu surowców krytycznych z Chin, analogiczny do programu REPowerEU, który pozwolił UE stopniowo odejść od importu surowców energetycznych z Rosji.
„Celem tego planu jest zapewnienie europejskiemu przemysłowi alternatywnych źródeł surowców krytycznych w krótkim, średnim i długim terminie” – tłumaczyła von der Leyen.
Plan ma się opierać na czterech filarach:
„Europa nie może już działać w ten sam sposób, co dotychczas. Tę lekcję odebraliśmy już w bolesny sposób na przykładzie surowców energetycznych. Nie powtórzymy tego błędu w przypadku materiałów krytycznych” – apelowała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Jak na łamach OKO.press pisał Jakub Szymczak, w czwartek 9 października władze Chin ogłosiły daleko idące ograniczenia dotyczące eksportu metali ziem rzadkich i technologii służących do ich wydobywania i przetwarzania. Nowe chińskie regulacje uderzą nie tylko w Stany Zjednoczone, ale także w producentów z branż wysokich technologii działających w wielu innych państwach świata, także w Europie i w Polsce.
Za sprawą nowych przepisów od grudnia każdy eksporter chińskich metali ziem rzadkich i produktów, które je zawierają, będzie musiał uzyskać zgodę na ich sprzedaż do państw trzecich od chińskiego rządu. Część regulacji nakłada na producentów obowiązek zatwierdzania przez władze państwowe również pojedynczych umów – dotyczy to na przykład metali ziem rzadkich wykorzystywanych do produkcji nanotechnologicznych procesorów. Nowe przepisy dotyczą firm z całego świata – nie tylko chińskich, niepodporządkowanie się im ma oznaczać brak możliwości sprowadzania metali ziem rzadkich z Chin.
Jednocześnie chińskie władze wprowadziły również zakaz eksportowania i reeksportowania bez oficjalnej zgody chińskich technologii służących do pozyskiwania i przetwarzania metali ziem rzadkich.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) szacuje, że Chiny odpowiadają za około 61 procent światowej produkcji pierwiastków ziem rzadkich i aż 92 procent ich przetwarzania. Metalami ziem rzadkich nazywa się grupę 17 pierwiastków, których wydobycie i przetwarzanie jest ekstremalnie trudne. Większość pierwiastków ziem rzadkich wykorzystywana jest w branży zaawansowanych technologii. To na przykład neodym – wykorzystywany do produkcji bardzo silnych magnesów niezbędnych między innymi w produkcji głośników czy silników elektrycznych i odrzutowych albo itr i europ – potrzebne do produkowania ekranów smartfonów, komputerów i telewizorów. Część pierwiastków ziem rzadkich niezbędna jest również w produkcji bardziej wyrafinowanych procesorów komputerowych.
W przyszłym tygodniu w tej sprawie spotkać się mają po raz pierwszy od sześciu lat Donald Trump, prezydent USA, i Xi Jinping, przywódca Chin. Na dużo niższym szczeblu w tym samym temacie odbędzie się spotkanie w Brukseli. Komisarza ds. handlu Maroša Šefčoviča ma odwiedzić chiński minister handlu Wang Wentao.
Przeczytaj także:
Catherine Connolly, niezależna, lewicowa posłanka irlandzkiego parlamentu, a od 2020 roku jego wicemarszałkini, wygrała wybory prezydenckie w Irlandii. Jej kandydaturę wsparła szeroka koalicja partii lewicowych.
Connolly zastąpi na stanowisku Michaela D. Higginsa, który funkcję tę pełnił od listopada 2011, czyli przez dwie siedmioletnie kadencje.
W wyścigu prezydenckim w piątek 23 października Connolly starła się z Heather Humphreys, wiceprzewodniczącą współrządzącej Irlandią chadeckiej partii Fine Gael.
Po zliczeniu dwóch trzecich głosów okazuje się, że na Connolly zagłosowało 64 proc. wyborców, a na Humphreys zaledwie 29 proc. Poza tym 7 procent głosów zdobył Jim Gavin, kandydat rządzącej centroprawicowej partii Fianna Fáil, który w ostatniej chwili wycofał swą kandydaturę, ale jego nazwisko zostało na kartach do głosowania – informuje brytyjski dziennik „The Guardian”.
13 proc. wyborców oddało nieważne karty do głosowania, co – jak wskazuje gazeta – stanowi historyczny rekord i odzwierciedla „powszechne niezadowolenie z ograniczonego wyboru”. Frekwencja wyniosła zaledwie ok. 40 proc. – to jeszcze nieostateczne dane. Uprawnionych do głosowania było ok. 3,6 mln osób.
Connolly jest z wykształcenia psycholożką kliniczną i prawniczką, przez lata pracowała jako adwokatka. Urodziła się w wielodzietnej rodzinie – ma 13 rodzeństwa.
Karierę polityczną zaczynała w 1999 roku jako radna jej rodzinnego miasta Galway. W 2004 roku została jego burmistrzynią. W 2011 bez powodzenia walczyła po raz pierwszy o mandat do izby niższej irlandzkiego parlamentu (Dáil Éireann). Posłanką została w 2016 roku, startowała jako nienależna.
W lipcu 2020 r. jako pierwsza kobieta w historii Irlandii została Leas-Cheann Comhairle, czyli zastępczynią przewodniczącego izby niższej irlandzkiego parlamentu (odpowiednik polskiego wicemarszałka Sejmu).
W kampanii prezydenckiej Connolly prezentowała się jako głos „wykluczanych i uciszanych”. Na swojej stronie internetowej pisze, że chce być „głosem na rzecz równości i sprawiedliwości oraz obrony neutralności jako aktywnej, żywej tradycji budowania pokoju i dyplomacji opartej na współczuciu”.
Jak relacjonuje brytyjski dziennik „The Guardian”, 68-letnia Connolly „porwała wyobraźnię wielu młodych ludzi”, a wyborach wsparł ją sojusz lewicowych partii opozycyjnych, m.in. Sinn Féin, Partii Pracy, ugrupowania „Ludzie przed zyskiem” oraz irlandzkich Zielonych. Connolly znana jest m.in. z tego, że głośno opowiada się po stronie Palestyny w konflikcie z Izraelem.
W dzień wyborów do lokalu wyborczego przyjechała rowerem i jak powiedziała zgromadzonym tam reporterom, rano trochę popływała, a resztę dnia ma zamiar spędzić samotnie, by „pozwolić głowie ochłonąć”.
Jej kontrkandydatka, Heather Humphreys, ma 62 lata i poza wieloletnim doświadczeniem jako posłanka Dáil Éireann pełniła funkcję ministry rozwoju regionalnego (2020-2025) oraz sprawiedliwości (2021-2022).
Prezydentura w Irlandii to w dużej mierze funkcja reprezentacyjna, ale, jak podkreśla „The Guardian”, triumf Connolly to "upokarzająca reprymenda dla centroprawicowego rządu”.
Heather Humphreys już uznała swoją porażkę i pogratulowała zwyciężczyni.
„Catherine będzie prezydentką dla nas wszystkich, będzie moją prezydentką i naprawdę życzę jej wszystkiego, wszystkiego najlepszego” – powiedział Humphreys, cytowana przez BBC.
Przeczytaj także:
“W sprawie praw kobiet nie ma przestrzeni do kompromisu. To jest czarno-białe. Kobiety albo mają prawa, albo nie” – mówiła na konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polskiej, która połączyła się z KO.
Platforma Obywatelska, Inicjatywa Polska oraz Nowoczesna, czyli trzy główne składowe Koalicji Obywatelskiej, ogłosiły w sobotę 25 października na konwencji programowej połączenie w jedną partię polityczną. Partia będzie funkcjonowała pod dotychczasową nazwą koalicji, jako Koalicja Obywatelska.
Podczas konwencji jako druga po premierze Donaldzie Tusku głos zabrała Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polska, minister edukacji w rządzie Tuska. Nowacka mówiła, że tym, co połączyło jej partię z Platformą Obywatelską, jest przywiązanie do demokratycznych wartości, walka o równe szanse i pragnienie życia w świeckim państwie.
„Połączyła nas miłość do Polski. Tej Polski rozumianej jako Polska nowoczesna, Polska z inicjatywą, Polska bardzo obywatelska i włączająca. Polska, która szanuje każdą i każdego bez względu na wybory, sytuację życiową czy materialną” – mówiła Nowacka.
Nowacka podkreśliła, że „wbrew temu co przez lata pokazywał PiS”, polską tradycją nie jest „klękać przed biskupem”. „Polską tradycją jest podnosić dumnie głowę i szanować każdą osobę, bez względu na jej wiarę, lub brak. Polską tradycją jest świeckie państwo” – podkreślała Nowacka.
Dodała, że polską tradycją nie jest też „łasić się do nazioli”, lecz „nazistów gonić”.
„I to pokażemy po raz kolejny. Stworzyliśmy Koalicję Obywatelską, bo myślimy o przyszłości” – mówiła Nowacka.
Nowacka podkreśliła też, że najważniejszą częścią DNA jej ugrupowania jest walka o prawa kobiet. “W sprawie praw kobiet nie ma przestrzeni do kompromisu. To jest czarno-białe. Kobiety albo mają prawa, albo nie” – mówiła na konwencji programowej.
Przyznała, że w tej kwestii w Koalicji Obywatelskiej istniały rozbieżności między bardziej progresywnymi działaczami i działaczkami i „konserwatywnymi kolegami”. Podkreśliła jednak, że udało się ich przekonać do zmiany zdania i teraz, w tych kwestiach, wszyscy w Koalicji „mówią jednym głosem”.
„Warto być odważnym, warto stanąć za kobietami. Bo to nasza wolność, godność i przyszłość” – mówiła Nowacka.
Nowacka podkreśliła też, że priorytetem Koalicji Obywatelskiej jest budowanie kraju, który da „lepszą przyszłość młodym”.
„To jest dbałość o to, by młodzi ludzie mieli dobre miejsce na rynku pracy [...], by mieli gdzie mieszkać [...], by mieli jak dojechać do pracy czy do szkoły. To jest walka z wykluczeniem komunikacyjnym [...] To jest walka też o to, by nasz klimat przetrwał, by ziemia przetrwała” – mówiła Nowacka.
W swoim wystąpieniu Nowacka w pełni podpisała się też pod polityką Tuska ws. bezpieczeństwa militarnego i ochrony granic – zwiększaniu wydatków na zbrojenia i budowy Tarczy Wschód.
„Bez tego bezpieczeństwa nie ma bezpieczeństwa socjalnego. Równość praw i równość szans jest tylko możliwa w kraju, który jest bezpieczny. W kraju, który jest wolny. W kraju, który nie jest autorytarnym, tak jak to robi Putin, Orbán, jakby chciał to zrobić PiS” – mówiła Nowacka.
Podkreśliła, że dla niej kluczowe jest przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu.
Nowacka nie powiedziała nic o tym, że Koalicji Obywatelskiej, pomimo niemal dwóch lat rządów, nie udało się spełnić podstawowej obietnicy wyborczej, którą była liberalizacja prawa aborcyjnego. Odpowiedzialność za to niepowodzenie Koalicja zrzuca na bardziej konserwatywnych koalicjantów: Polskę 2050 i PSL.
Nie wspomniała też nic o tym, że w kwestii zwiększania dostępności mieszkań czy walki ze zmianami klimatu osiągnięcia rządu Koalicji Obywatelskiej także pozostawiają wiele do życzenia. Donald Tusk dopiero co jako sukces obwieścił opóźnienie wejścia w życie podatku klimatycznego ETS2, o czym na łamach OKO.press pisał Szymon Bujalski.
Wątpliwości co do sposobu traktowania młodych wzbudziło też niedawne wystąpienie premiera Donalda Tuska w Piotrkowie Trybunalskim. Tusk bardzo protekcjonalnie potraktował trzy młode działaczki, które upomniały się o rozwiązania na rzecz zwiększenia dostępności mieszkań, wciąż nieprzyjętą ustawę o asystencji osobistej oraz wysokich kosztach życia.
Połączenie Platformy Obywatelskiej, Inicjatywy Polska oraz Nowoczesnej „to zwieranie szeregów, zmniejszanie organizacyjnego chaosu i porządkowanie sceny politycznej z myślą o wyborach w 2027” – mówiła w „Programie Politycznym” Agata Szczęśniak, dziennikarka OKO.press.
Takie działanie wynika z potrzeby uporządkowania komunikacji i uspójnienia wizerunku, bo to przez lata było dość chaotyczne.
Wydarzenie to w oczywisty sposób zostało pomyślane też jako konkurencja wobec konwencji programowej PiS, która od piątku trwa w Katowicach – pisze w tekście Dominika Sitnicka.
Czytaj więcej o motywach zjednoczenia KO, IP i N:
Przeczytaj także:
„Dobrzy ludzie, jeśli są zjednoczeni, są nie do pokonania (...) Wygramy wybory w 2027 roku!” – mówił premier Donald Tusk na konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej. Tusk ogłosił połączenie Platformy Obywatelskiej, Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej.
W sobotę 25 października odbywa się konwencja programowa Koalicji Obywatelskiej. W wydarzeniu w warszawskim studiu ATM bierze udział ponad tysiąc osób w tym liderzy formacji, czyli Donald Tusk, Adam Szłapka i Barbara Nowacka. Jako pierwszy głos zabrał premier Donald Tusk.
„Żyjemy w epoce, gdzie prawda z tak wielkim trudem przebija się przez kłamstwo zorganizowane. Zorganizowane przez siły zewnętrzne. My doświadczyliśmy tego przez wiele, wiele lat. Także przez obóz politycznych naszych przeciwników [...] Mówmy prawdę. Przeciwstawiajmy się złu. Nie dajmy się sterroryzować. Nie pozwólmy, aby Polska ogarnęła znowu fala kłamstwa, pogardy, nienawiści. Między innymi właśnie po to tu dzisiaj jesteśmy” – tak swoje wystąpienie na konwencji programowej KO zaczął premier Donald Tusk.
Tusk podkreślił, że żyjemy w czasach, w których prawda jest nadużywana. Mówiąc o zjednoczeniu KO, IP i N wyjaśnił, że „nie chodzi tylko o walkę o władzę i przyszłe wybory, ale o sprawy jeszcze bardziej fundamentalne”.
„My dzisiaj się jednoczymy, bo rozumiemy, że tu nie chodzi tylko o walkę o władzę, o przyszłe wybory. Tu chodzi o absolutnie fundamentalne rzeczy. Tu chodzi o to, czy Polska będzie państwem suwerennym i czy Polacy utrzymają wolność wywalczoną w 1989 roku (...) Nie jesteśmy idealni, nie jesteśmy doskonali, ale chcemy robić rzeczy wielkie” – mówił Tusk.
„Jesteśmy od tego, żeby zło znowu nie zatriumfowało” – mówił, odnosząc się w ten sposób do swoich oponentów politycznych. „Łączymy nasze szeregi, nasze siły, bo wiemy, że podobnie jak w październiku 2023 roku, nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte” – podkreślał premier.
Tusk podkreślił, że stawką w walce politycznej o Polskę w tym momencie, jest charakter ustrojowy państwa i miejsce Polski w Europie. Przeciwnicy polityczni Koalicji po prawej stronie sceny politycznej to bowiem partie, które dążą do autokratyzacji kraju i osłabienia jej miejsca w Europie.
"Waszym zadaniem, zadaniem wszystkich wolnych Polaków jest być wystarczająco silnym, żeby obronić jedność Polaków na rzecz wolności, na rzecz kultury Zachodu, na rzecz naszej obecności w Europie.
Nie damy się podzielić z Europą, nie damy się podzielić Zachodem" – mówił premier.
„Polska będzie bezpieczna, będzie atrakcyjnym partnerem dla naszych kluczowych sojuszników tak długo, jak my będziemy rządzili” – mówił Tusk.
Tusk poruszył też temat rozliczeń poprzedniej władzy za popełnione przestępstwa i łamanie praworządności.
Podkreślił, że „dwa lata to mało”, by uporać się z tak poważnymi nadużyciami jak te, których dopuścili się politycy PiS i Suwerennej Polski. Podał przykład sprawy byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, którego proces w sprawie o nielegalne finansowanie jego kampanii wyborczej w 2007 roku zakończył się dopiero w październiku 2025.
„Republika francuska zawsze się szczyciła tym, że to jest państwo, które działa twardo i zawsze zgodnie z prawem. A ja słyszę dzisiaj bardzo dużo pretensji, że w ciągu 2 lat nie pozamykaliśmy tych wszystkich, którzy Polskę doprowadzali do tego stanu, w jakiego ją dzisiaj odbudowujemy [...] Zajęliśmy się sprawą naprawdę wielką i bardzo trudną” – mówił Tusk, apelując do działaczy, by „wierzyli w siebie”.
Premier odniósł się też do trudnej sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Podkreślił, że „zrujnowanie wymiaru sprawiedliwości, czyli niezależnego sądownictwa i niezależnych trybunałów” przez PiS było celowe, bo „jest niezbędne w modelu putinowskim państwa”.
„Tylko wtedy można bezkarnie kraść” – powiedział Tusk w odniesieniu do swoich oponentów politycznych.
Dodał, że PiS ma „nowy projekt”: wrócić do władzy, by „dalej rozkradać Polskę i zapewnić bezkarność tym, którzy obecnie są ścigani”.
Donald Tusk ujawnił na koniec swojego wystąpienia, że połączone partie – PO, IP i Nowoczesna – będą wciąż działać pod szyldem Koalicji Obywatelskiej. Podkreślił, że wierzy, że KO wygra następne wybory.
„My się nazywamy Koalicja Obywatelska, bo jako Koalicja Obywatelska wygrywaliśmy już wybory i wygramy następne. Niczego nie musimy wymyślać, żadnych sztuczek. Tylko prawda, tylko siła i tylko dobro doprowadzą nas do zwycięstwa” – mówił.
"Wygramy w 2027 roku. Niektórzy z was pamiętają, kiedy Platforma Obywatelska miała 12 procent poparcia, lata temu. Ja wtedy mówiłem, że będzie moment, że będziemy mieć 40 procent i było, doszliśmy do 42,35 proc.
Dziś nikt nie ma prawa do zwątpienia, do pesymizmu" – mówił Tusk.
Czytaj więcej o motywach zjednoczenia KO, IP i N:
Przeczytaj także: