Na kongresie Przyszłość Polska prezes Jarosław Kaczyński przedstawił kandydata „obywatelskiego". To obecny prezes IPN Karol Nawrocki, nominat PiS.
28-latek ma zostać skazany za podżeganie do nienawiści na Facebooku. Brytyjska policja aresztowała już 400 osób. W środę mają się odbyć protesty w 30 miejscach. A Elon Musk prowadzi „wojnę na słowa” z brytyjskim premierem
Jeszcze dziś (6 sierpnia 2024) wieczorem odbędzie się kolejne posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem brytyjskiego premiera. W Wielkiej Brytanii od 30 lipca 2024 trwają zamieszki.
Rozpoczęły się w Southport po tym, jak 17-latek zaatakował nożem grupę dzieci. Trzy dziewczynki zmarły. Skrajnie prawicowe środowiska zaczęły rozpowszechniać fałszywe informacje, że zabójca był uchodźcą starającym się o azyl. Brytyjska policja zaprzeczyła — to Brytyjczyk. Nie powstrzymało to brutalnych, rasistowskich zamieszek, które rozniosły się na cały kraj. Uczestnicy zamieszek atakują migrantów, podpalają i niszczą meczety i azyle dla uchodźców.
Premier Wielkiej Brytanii, Keir Stramer nazwał zamieszki „skrajnie prawicowym bandytyzmem”.
Do służby w trakcie nadchodzących protestów zostało już zmobilizowanych ponad sześć tysięcy policjantów. A w aresztach czekają dziesiątki miejsc na kolejnych zatrzymanych – informują brytyjskie władze.
Jak donosi Associated Press, „podczas spotkania z ministrami i najwyższymi przedstawicielami organów ścigania, [premier] Starmer powiedział, że platformy społecznościowe nie zrobiły wystarczająco dużo, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się dezinformacji, która podsyca przemoc skrajnie prawicowych ugrupowań. [Brytyjski premier] zapowiedział, że każdy, kto podsyca nieporządek — w internecie lub na ulicach — może trafić do więzienia”.
O podżeganie do nienawiści rasowej na Facebooku został oskarżony 28-letni Jordan Parlour. W swoich postach Parlour wspierał atak na hotel w Leeds, w którym przebywali uchodźcy. Mężczyzna przyznał się do używania gróźb słownych i zachowań mających na celu podżeganie do nienawiści rasowej. Wyrok ma zapaść w piątek, do tego czasu Parlour przebywa w areszcie.
Od kilku dni właściciel portalu X (dawniej Twitter) Elon Musk oskarża brytyjskie służby i władze, że traktują protestujących bardziej surowo niż grupy mniejszościowe.
Musk napisał między innymi, że „wojna domowa jest nieunikniona”, a reakcja policji jednostronna. Oburzał się, że powodem aresztowania było nawoływanie do nienawiści w postach na Facebooku. „To Wielka Brytania czy Związek Radziecki?” – pytał miliarder.
I wprost atakował brytyjskiego premiera. Musk użył hasztaga, który wykorzystują profile rozsiewające spiskowe teorie o podwójnym traktowaniu różnych grup przez brytyjską policję. Rozpowszechnia je między innymi skrajnie prawicowy polityk Nigel Farage.
Musk podał też dalej tweeta aktora Kevina Sorbo, który sugeruje, że biali mężczyźni dostają dłuższe wyroki za mniej poważne przestępstwa niż ciemnoskórzy. Jeden z mężczyzn miał spędzić w więzieniu 15 tygodni za rasistowski komentarz na Facebooku, a inny – za gwałt na 12-latce miał odbyć jedynie 180 godzin prac społecznych.
„Co tu się, do diabła, tu dzieje?” – skomentował Musk.
Dziennik „Independent” obnażył dezinformację: biały gwałciciel „został skazany za trzy zarzuty dotyczące napaści seksualnej i napaści na dziecko poniżej 13. roku życia poprzez penetrację. Otrzymał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata”.
Uwagi Muska skomentowała brytyjska ministra sądownictwa, Heidi Alexander. Stwierdziła, że jego komentarze są „całkowicie nieuzasadnione” i „godne potępienia”.
Zapytana o zarzut Muska, że policja różne grupy traktuje w różny sposób, Alexander odpowiedziała, że to „bezpodstawne twierdzenie”, które „wyrządza krzywdę policjantom i policjantkom, którzy wykonują swoją pracę i przestrzegają prawa”.
Podkreśliła też, że moralną odpowiedzialnością platform społecznościowych jest wzywanie do spokoju i pomoc w zwalczaniu dezinformacji.
Ministra sprawiedliwości, Shabana Mahmood, odnosząc się do zarzutów o podwójnym traktowaniu, napisała: „Nie ma znaczenia, kim jesteś ani przeciwko czemu protestujesz — jeśli pojawisz się w masce, z bronią, z zamiarem wywołania chaosu, będziesz musiał stawić czoła pełnej surowości prawa. A do tych, którzy z dumą i poczuciem obywatelskiego obowiązku współpracują z policją i organizacjami społecznymi: jesteście najlepszymi z nas”.
Według informacji brytyjskich mediów Downing Street nie będzie już odpowiadać Muskowi.
Były nauczyciel, były żołnierz, były trener futbolu amerykańskiego i związkowiec, a obecnie gubernator stanu Minnesota. To jego Kamala Harris wybrała na kandydata na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych
Kamala Harris podjęła decyzję o tym, kto będzie jej towarzyszem w kampanii wyborczej, a jeśli wygra prezydenturę — w rządzeniu.
„Z dumą ogłaszam, że poprosiłam Tima Walza, żeby był kandydatem na wiceprezydenta. Jako gubernator, trener, nauczyciel i weteran, działał na rzecz pracujących rodzin. Takich jak jego [rodzina]. Wspaniale jest mieć go w naszej drużynie. A teraz zbieramy się do pracy” – napisała na portalu X (dawniej Twitter) kandydatka Demokratów.
Gubernator Minnesoty, Tim Walz, od kilku tygodni pojawiał się wśród potencjalnych kandydatów. Na „krótkiej liście” byli politycy reprezentujący tzw. swing states (stany bitewne), to tam de facto rozstrzygną się amerykańskie wybory. Demokraci i sama Harris szukali osoby, która będzie umiała trafić do klasy ludowej, robotniczej.
Faworytem darczyńców (których naciski miały zasadniczy wpływ na rezygnację Joe Bidena) miał być według dziennika „New York Times” Josh Shapiro, gubernator Pennsylwanii. Od dwóch dni media donosiły, że stawka zawęziła się właśnie do dwóch nazwisk: Shapiro i Walza. Ostatecznie Harris wygrała tego drugiego.
„Mówi i wygląda jak wielu wyborców, których straciliśmy na rzecz Trumpa” – powiedział stacji CNN jeden z działaczy Demokratów.
Donald Trump już zdążył go określić jako lewaka.
60-letni Waltz pochodzi z niewielkiej (trzy tysiące mieszkańców) miejscowości West Point w stanie Nebraska. Przez 24 lata służył w Gwardii Narodowej. Uczestniczył w akcjach pomocy ofiarom powodzi czy tornada. Został też wybrany Żołnierzem Roku stanu Nebraska w 1989 roku.
W latach 90. przeniósł się do Minnesoty, gdzie pracował jako nauczyciel geografii i trener szkolnej drużyny futbolu amerykańskiego.
W 2006 roku kandydował do Izby Reprezentantów. Pokonał republikańskiego kongresmena i zasiadał w Kongresie przez 12 lat. Następnie wystartował w wyborach na gubernatora Minnesoty, którym został w 2018 roku.
Walz popiera liberalizację prawa aborcyjnego, Jest też zwolennikiem uregulowania prawa do posiadania broni. Potępił atak Hamasu na Izrael z 7 października 2023, a jednocześnie mówi o kryzysie humanitarnym w Gazie.
Do swoich osiągnięć zalicza to, że w jego stanie mieszkańcy dostają najlepszą opiekę zdrowotną w kraju.
Zapytany, jaką reformę Demokraci powinni wprowadzić w pierwszej kolejności, Walz odpowiedział: płatny urlop rodzinny i zdrowotny. „Jesteśmy ostatnim narodem na świecie, który tego nie robi. To podstawa podstawowej przyzwoitości i dobrobytu finansowego. I myślę, że zaczęłoby to zmieniać zarówno finanse, jak i nastawienie – wzmacniać rodzinę” – powiedział w rozmowie z „New York Times”.
Harris razem z kandydatem na wiceprezydenta pojawi się dziś na wiecu w Filadelfii. Media informują, że lista kandydatów zawęziła się do dwóch nazwisk: Shapiro i Walz.
Kamala Harris, razem z nieujawnionym jeszcze kandydatem na wiceprezydenta, pojawi się dziś na wiecu w Filadelfii. Będzie to pierwszy przystanek na kampanijnej trasie po swing states, czyli stanach, które w praktyce zadecydują o pojedynku o Biały Dom: Pensylwanii, Michigan, Wisconsin, Georgii, Karolinie Północnej, Newadzie i Arizonie. To również oficjalnie rozpoczęcie kampanii Kamali Harris, która już przed weekendem wiedziała, że otrzymała wystarczającą liczbę głosów delegatów Partii Demokratycznej, żeby stać się kandydatką na urząd prezydenta. Nominację przyjęła dziś.
Otrzymała prawie 4600 głosów w pięciodniowym głosowaniu internetowym, co stanowiło 99 proc. głosów uczestniczących delegatów.
Wciąż jednak nie ogłoszono, kto będzie kandydatem Harris na wiceprezydenta. Jak informują media, lista zawęziła się do dwóch nazwisk: Josh Shapiro i Tim Walz. Pierwszy z nich to gubernator Pendylwanii, drugi – Minnesoty. W weekend Kamala Harris odbyła rozmowy z obojgiem kandydatów, a także z senatorem z Arizony Markiem Kellym. Ten jednak, według medialnych doniesień, miał odpaść z wyścigu.
Zaletą 51-letniego Shapiro jest uznawany za wschodzącą gwiazdę Demokratów. Uważany jest również za centrystę, co może przekonać do głosowania na Harris bardziej konserwatywnych. Jest również popularny w Pensylwanii, jednym ze swing states. Gdyby Demokraci wygrali wybory, zostałby pierwszym żydowskim wiceprezydentem w historii kraju.
„Zdecydowane poparcie Shapiro dla Izraela może zrazić część postępowych wyborców, choć może też przypaść do gustu wyborcom umiarkowanym i pokrzyżować plany Republikanów, którzy chcą przekształcić wojnę Izraela z Gazą w kwestię sporną dla Demokratów” – pisze Reuters.
60-letni Walz jest byłym członkiem Gwardii Narodowej Armii USA i byłym nauczycielem. W ostatnich tygodniach zyskał na popularności jako skuteczny obrońca Harris. Zaatakował Trumpa i Vance'a, nazywając ich „dziwacznymi”. Obelga stała się viralem i była wykorzystywana w kampanii Harris. To również konserwatywny kandydat, który mógłby przekonać do siebie wyborców wahających się między Demokratami a Republikanami.
Walz czy Shapiro? Tego dowiemy się już dziś późniejszym popołudniem polskiego czasu. W OKO.press będziemy wracać do tematu.
Z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli wynika, że Paweł Jabłoński, były wiceminister w MSZ, przyznawał miliony złotych w konkursach organizacjom, które nie dostały rekomendacji komisji konkursowej.
Chodzi o 7,2 mln zł. Taką kwotę były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński z PiS miał rozdać w programie „Pomoc humanitarna 2023” wbrew rekomendacjom komisji konkursowej. Podaje ją „Rzeczpospolita”, powołując się na ustalenia NIK.
Kontrolerzy potwierdzili informacje, jakie we wrześniu 2023 roku przekazywali Daria Gosek-Popiołek i Maciej Konieczny z Lewicy, którzy weszli do MSZ z kontrolą poselską. Chcieli zbadać przebieg konkursów „Pomoc humanitarna 2023” i „Polska pomoc rozwojowa 2023”. Podkreślali, że pieniądze nie trafiły do znanych organizacji humanitarnych. Dostawały je mniejsze organizacje, o małym doświadczeniu. Jedna z nich — Klaster Innowacji Społecznych — jest powiązana ze środowiskiem Adama Bielana. Kieruje nią Petros Tovmasyan, działacz nieistniejącej już partii Bielana. Fundacja dostała 412 tysięcy zł na projekt dotyczący Ukrainy.
„522 tys. zł, również na pomoc Ukrainie, popłynęło do Stowarzyszenia Bezpieczna Lubelszczyzna, które wcześniej zasłynęło zrealizowaniem projektu, w ramach którego wywiesiło billboardy z wizerunkami polityczek PiS. Pieniądze z MSZ popłynęły też m.in. do Caritas Archidiecezji Lubelskiej oraz Stowarzyszenia Katolickiego Przyjaźń Jaworznicka” – wylicza „Rzeczpospolita”.
Projekty te nie dostały rekomendacji komisji oceniającej zgłoszenia do konkursu „Pomoc humanitarna 2023” — w przeciwieństwie do PAH czy Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. Według ustaleń NIK, w lipcu 2023 roku komisja konkursowa przedłożyła Jabłońskiemu notatkę, w której zarekomendowała udzielenie dotacji dla dziesięciu projektów. 7 sierpnia do komisji wpłynął jednak mail od asystenta Jabłońskiego, w którym sugeruje inne rozstrzygnięcie konkursu.
W mailu asystent wiceministra proponuje wyróżnienie 10 projektów, ale tylko trzy z nich miały rekomendację komisji. „Rzeczpospolita” zwraca uwagę na to, że Stowarzyszenie Bezpieczna Lubelszczyzna od komisji konkursowej dostało 0 na 100 punktów.
NIK uważa, że konkurs został rozwiązany z naruszeniem prawa — wyróżnione projekty nie tylko nie miały rekomendacji, ale także nie znajdowały się na liście rezerwowej. Bo takiej podczas rozwiązywania konkursu nie stworzono.
NIK kontrolował jedynie „Pomoc humanitarną 2023”. Posłowie Lewicy zwracali uwagę, że podobne nieprawidłowości dotyczą konkursu "Polska pomoc rozwojowa 2023”. Tam wiceminister Jabłoński miał rozdać 6,3 mln zł, również przyznając pieniądze organizacjom bez rekomendacji komisji.
Ogromne spadki na giełdzie w poniedziałek, we wtorek lekkie odbicie. Sytuacja powoli się stabilizuje po tym, jak indeks tokijskiej giełdy zanotował największy spadek od czarnego poniedziałku w 1987 roku.
W poniedziałek 5 sierpnia główny indeks tokijskiej giełdy Nikkei 225 spadł aż o 13,5 proc. To największy spadek od „czarnego poniedziałku” 19 października 1987 r. Akcje Toyoty straciły 19 proc., Subaru 18,3 proc., Mitsubishi 17,9 proc., a Hondy 17,8 proc.
„W przypadku Japonii nagłe zmiany indeksu tłumaczone były odwrotną korelacją do wyceny japońskiego jena, który podbił do 7-miesięcznych szczytów w wyniku odwracania pozycji tzw. carry trades, bazujących na różnicach w stopach procentowych” – komentował dla PAP analityk DM BOŚ Konrad Ryczko.
Sytuacja rozlała się także na USA i Europę, choć tu eksperci nie mówią o krachu, a jedynie o znaczących spadkach. „Początkowa faza handlu w USA przyniosła spadek tamtejszego indeksu Nasdaq o ok. 6 proc.” – dodał Ryczko.
A Europa?
„Niemiecki DAX traci ponad 2 proc., podobnie jak francuski CAC40 i europejski indeks kluczowych spółek Euro Stoxx 50. Poważne spadki dotyczą giełdy w Turcji, gdzie indeks BIST 100 traci 5 proc. Warszawski WIG20 to już spadki ponad trzyprocentowe” – podaje Business Insider.
Dzień później sytuacja na giełdzie jest nieco spokojniejsza. Indeks Nikkei 225 zamknął dzień zwyżką o 10,2 proc. Południowokoreański KOSPI odbijał o 4 proc. „Wall Street również prezentowało się stabilniej, notowania kontraktów terminowych na indeks S&P 500 wzrosły o 1 proc., podczas gdy kontrakty terminowe Nasdaq wzrosły o 1,4 proc., a europejski indeks STOXX 600 wzrósł o 0,7 proc., odzyskując pewną stabilność po poniedziałkowym spadku o 2,2 proc.”- pisze agencja Reuters.
Business Insider podkreśla, że odbicie warszawskiej WIG20 jest umiarkowane. O godz. 9:10 indeks rósł 0,8 proc. „Z każdą chwilą we wtorek rano odbicie przy ul. Książęcej jednak traciło impet. Około godz. 10.00 indeks WIG20 znowu zaczął świecić na czerwono. Spadki sięgały 0,25 proc.” – czytamy.