Fala prozachodnich protestów przetacza się przez Gruzję po zmianie kursu nowej władzy w tym kraju. Były polityk SLD pozostanie na wolności – jednak pod dozorem policyjnym i za poręczeniem majątkowym w wysokości miliona złotych
„Chcemy być gotowi na każdy, nawet najczarniejszy scenariusz. Czy czeka nas powódź jak w 1997 roku? Na teraz nic na to nie wskazuje!” – oświadczył w niedzielę w nocy prezydent Wrocławia
„Fala powodziowa dotrze do Wrocławia w środę około godziny 18” – zapowiedział prezydent miasta Jacek Sutryk w oświadczeniu opublikowanym nocą w niedzielę 15 września 2024. „Przygotowujemy się na wariant, w którym popłynie maksymalna ilość wody, czyli 3100 metrów sześciennych na sekundę, choć wierzymy, że będzie jej mniej”. Prezydent miasta zaznaczył, że jest to scenariusz „mega pesymistyczny”.
Miasto będzie podwyższać wały nad Odrą.
ALARM PRZECIWPOWODZIOWY DLA WROCŁAWIA.
Scenariusze przygotowane przez hydrologów i obowiązujące jeszcze wczoraj, okazały się niedoszacowane. Opady deszczu w polskich i czeskich górach oraz uszkodzenie zapory w Stroniu sprawiły, że do Wrocławia za kilka dni przypłynie więcej wody niż szacowano jeszcze wczoraj.
Czy czeka nas powódź jak w 1997 roku? Na teraz nic na to nie wskazuje!
Węzeł wodny został kompleksowo zmodernizowany i może przyjąć 1/3 więcej wody niż w 1997 roku. Tymczasem RZGW szacuje, że przez Wrocław popłynie dużo niższa woda niż wtedy. Oznacza to, że zagrożenie dla mieszkańców jest mniejsze niż w 1997 roku. Mimo tych informacji chcemy być gotowi na każdy, nawet najczarniejszy scenariusz. Dlatego prezydent Wrocławia ogłosił ALARM PRZECIWPOWODZIOWY DLA WROCŁAWIA.
Co to oznacza:
Łącznie zaplanowanych jest 256 różnych działań. W skrócie to m.in. całodobowy monitoring wałów, kontrola i zabezpieczenie przepustów, zamknięcie przejazdów wałowych. Podwyższamy wał na Kozanowie i Opatowicach. Rozpoczynamy stawianie szandorów, czyli dodatkowego zabezpieczenia wzdłuż Kanału Miejskiego od Jazu Psie Pole do Mostu Trzebnickiego.
Pełna informacja o naszych działaniach pojawiać się będzie w oficjalnych komunikatach, które będą trafiać do mediów tradycyjnych i społecznościowych.
Skutki przerwania zapory w Stroniu Śląskim dotknęly także Nysę. Przez centrum miasta popłynęła rwąca rzeka, woda wdarła się także do powiatowego szpitala. Trwa jego częściowa ewakuacja.
„Ewakuujemy sześć ciężarnych kobiet z oddziału ginekologicznego. Jednocześnie wiem od starosty powiatowego, że niewykluczona jest ewakuacja całej placówki” – powiedział na antenie TVN24 tuż po godz. 20.30 starszy kapitan Dariusz Pryga z nyskiej straży pożarnej. Aby ewakuować szpital, zjeżdżają się karetki z całej Opolszczyzny. Służby rozważają ewakuowanie pacjentów na pontonach.
Po południu w mediach społecznościowych pojawiły się dramatyczne nagrania z zalewanego szpitalnego oddziału ratunkowego w Nysie.
Nysa znalazła się pod wodą z powodu przerwania zapory w Stroniu Śląskim. Tama znajdowała się na rzece Morawka, która wpada do Białej Lądackiej uchodzącej do Nysy Kłodzkiej. Kiedy spiętrzona woda dotarła do Nysy Kłodzkiej, gwałtownie podniósł się poziom wody na Jeziorze Nyskim. Konieczne było zwiększenie zrzutów wody z jeziora, aby zniszczeniu nie uległa cała zapora.
Wezbrana woda w korycie rzeki w końcu przerwała wały przeciwpowodziowe i wdarła się do centrum Nysy. Ulice miasta zamieniły się w rwące potoki.
Kolejna tama może nie wytrzymać naporu wody. Scenariusz ze Stronia Śląskiego może powtórzyć się na zaporze w Jarnołtówku. Służby wzywają okolicznych mieszkańców do natychmiastowej ewakuacji.
Krytyczny alarm dla mieszkańców miejscowości położonych poniżej zapory w Jarnołtówku w powiecie nyskim. Służby informują, że przylegający do tamy wał przeciwpowodziowy zaczyna pękać.
„Mam informację, że jest przebicie na wale w Jarnołtówku. Tama jest zagrożona, może dojść do jej zerwania” – poinformował na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Prudniku, Krzysztof Wiciak.
Komendant wezwał mieszkańców Moszczanki i Łąki Prudnickiej do jak najszybszej ewakuacji. „Bardzo was proszę, potraktujcie to bardzo poważnie i ewakuujcie się najszybciej jak możecie” – apelował Wiciak.
Zapora na zbiorniku w Jarnołtówku to tama na zbiorniku retencyjnym, która może zostać dziś przerwana. Dziś we wczesnych godzinach popołudniowych doszło do przerwania wału przylegającego do zapory w Stroniu Śląskim. Zgromadzona w zbiorniku woda wlała się z impetem do koryta rzeki Morawka, a stamtąd na ulice Stronia Śląskiego. W północnej części miasta Morawka łączy się z Białą Lądecką, a ta dalej zasila wody Nysy Kłodzkiej.
Z powodu przerwania zapory w Stroniu Śląskim, druga (wyższa niż pierwsza) fala powodziowa przeszła przez Lądek Zdrój, Nysę i Kłodzko.
Jeśli dojdzie do przerwania zapory w Jarnołtówku zalane mogą zostać miejscowości położone w dole rzeki Złoty Potok, a więc Moszczanka, Łąka Prudnicka i będący już wcześniej zalany – Prudnik.
„Zleciłem przygotowanie rozporządzenia Rady Ministrów o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej” – poinformował o godz. 18:30 premier Donald Tusk.
Donald Tusk poinformował w mediach społecznościowych, że zlecił przygotowanie rozporządzenia o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Premier podjął decyzję po konsultacji z odpowiednimi ministrami i szefami służb. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej ma związek z powodziami, które nawiedziły południowo-zachodnią Polskę.
Stan klęski żywiołowej to jeden z trzech stanów nadzwyczajnych, jaki przewiduje polska Konstytucja. Jego celem jest zapobieżenie lub usunięcie skutków katastrofy naturalnej lub awarii technicznej.
Może być wprowadzony rozporządzeniem, zgoda Sejmu nie jest wymagana do jego ogłoszenia. Stan klęski żywiołowej może być jednorazowo wprowadzony na czas nie dłuższy niż 30 dni i może obowiązywać na terenie całego terytorium Polski lub tylko jego części. Na jego przedłużenie zgodę musi wyrazić Sejm.
W przypadku jego wprowadzenia, odpowiednie osoby mają obowiązek kierowania działaniami służącymi usuwania skutków klęski żywiołowej:
Wydaje się, że ogłoszony przez rząd stan klęski żywiołowej obejmie przynajmniej dwa województwa, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, czyli województwo opolskie i dolnośląskie.
Szczegóły obowiązywania stanu klęski żywiołowej określa ustawa uchwalona w 2002 roku. Oprócz powołania zespołu reagowania kryzysowego, który ma pomagać władzom w usuwaniu skutków klęski żywiołowej, rząd może również wprowadzić określone ograniczenia dla osób mieszkających na terenie objętym stanem nadzwyczajnym.
Są to między innymi:
Niedostosowanie się do ograniczeń może być karane aresztem lub grzywną.
Po 1989 roku (a ściślej po wejściu w życie Konstytucji z 1997 roku) jeszcze nigdy nie ogłoszono w Polsce stanu klęski żywiołowej.
Sytuacja w Lądku – Zdroju była bardzo zła już w sobotę 14 września. Fala powodziowa odcięła miasto od świata. Gdy w niedzielę rano woda zaczęła opadać, przyszła najgorsza wiadomość – puściła tama w Stroniu Śląskim i Lądek zalała kolejna fala
W sobotę 14 września rzeka Biała Lądecka wystąpiła z koryta i zalała część miasta. Jeszcze wieczorem rozpoczęto ewakuacją mieszkańców. „Spełnia się najczarniejszy scenariusz – rozpoczynamy ewakuację z najbardziej zagrożonych lokalizacji… Lądek-Zdrój został odcięty od świata, przed nami prawdopodobnie najtrudniejsza noc” – napisał na FB w sobotę wieczorem burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki.
Lądek – Zdrój został odcięty od świata, nie można było z niego wyjechać, ani do niego wjechać – zalane były drogi i mosty.
W niedzielę rano woda zaczęła opadać. Niestety, chwilę po 12.00 puściła tama w Stroniu Śląskim, a to oznaczało kolejną, jeszcze silniejszą falę powodziową. Woda zalała jeszcze większą część miasta – ulice, które jeszcze w sobotę były suche.
Zalane zostało centrum miasta, ze starym rynkiem, część budynków się zawaliła. Jak donosi Onet.pl i „Gazeta Wyborcza” mieszkańcy gromadzą się w budynku liceum, które położone jest nieco wyżej i nie zostało zalane.
Późnym popołudniem woda zaczęła powoli opadać.