0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

11:24 18-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych UkrainyFot. Państwowa Służb...

Wzrosła liczba ofiar wczorajszego ataku na Kijów. Zginęłо 28 osób

W dzielnicy Słomiańskiej, gdzie wskutek rosyjskiego ataku 17 czerwca zawalił się budynek mieszkalny spod gruzów ratownicy wyciągają kolejne ciała. Liczba ofiar może ulec zmianie. Prace poszukiwawcze trwają.

Co się wydarzyło?

Według ostatnich informacji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy liczba ofiar śmiertelnych wczorajszego rosyjskiego ataku na 9-piętrowy budynek w dzielnicy Słomiańskiej w Kijowie wzrosła do 23 osób. W sumie w ukraińskiej stolicy zginęło 28 osób, a 134 osby zostały ranne po rosyjskim ataku w nocy 17 czerwca.

Prace poszukiwawcze w dzielnicy Słomiańskiej trwały przez całą noc, a liczba ofiar kilka razy się zmieniała. Jak wyjaśniała ukraińska Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, niektóre znalezione części ciał początkowo były zarejestrowane jako oddzielne ofiary. Liczba zabitych nie jest ostateczna, ponieważ ratownicy kontynuują prace poszukiwawcze.

18 czerwca Kijów ogłosił dniem żałoby. Jest to jeden z najbardziej tragicznych ataków na Kijów pod względem liczby ofiar śmiertelnych.

Suspilne opisuje historię Oksany Siurchy, która z mężem i 14-letnią córką mieszkała w tym budynku i cudem przeżyła. Kiedy około 21:00 zabrzmiał alarm, rodzina zeszła do schronu – do podziemnego przejścia niedaleko domu.

„Było około 10-12 eksplozji, już nie liczyliśmy” – cytuje Suspilene Oksanę. „Kiedy się skończyły, poszliśmy na górę do mieszkania. Wtedy zobaczyliśmy, że leci jeszcze balistyka. Znów zeszliśmy na dół, poczekaliśmy i wróciliśmy na górę. O 3:40 moja córka powiedziała do mnie: „Mamo, jeszcze trochę i będzie po wszystkim, alarm trwa zwykle do 5 rano”. Ale znowu poleciały Shahedy. Schowaliśmy się w rogu mieszkania za dwiema grubymi ścianami, chcieliśmy znowu wracać do schronu – i wtedy zagwizdała rakieta. Zmiotła wszystko, co było. Był błysk, ogień, roztrzaskało się szkło, uniósł się zapach kurzu i betonu. Zaczęliśmy uciekać tak, jak staliśmy. Wybiegliśmy, otworzyliśmy drzwi, ale nie było dokąd uciekać”.

Rodzina została na 8 piętrze, klatka schodowa się zawaliła. Ratownicy nie mogli podjechać, bo trwał alarm przeciwlotniczy. Wszystko wokół płonęło.

„Po eksplozji, kiedy wciąż byliśmy na górze, dzwoniąc do wszystkich służb, krzyczeliśmy do naszych sąsiadów, aby zorganizować się i razem wołać o pomoc” – mówi Oksana. „Żeby ludzie wiedzieli, że żyjemy. Ale nikt nie odpowiedział. Była cisza”.

„Kiedy ratownicy powiedzieli, że dźwig nie może do nas dotrzeć, moje dziecko pożegnało się ze mną” – mówi Oksana dziennikarzom Suspilenego. – „Powiedziała: »Mamo, pamiętaj, że bardzo cię kocham«.

Wkrótce ratownikom udało się wydostać rodzinę przez okno. „Dziękowaliśmy Bogu, że nie byliśmy w ruinach” – mówiła kobieta.

Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy

Jaki jest kontekst?

W nocy na 17 czerwca rosyjskie wojska masowo zaatakowały Kijów i inne regiony Ukrainy. Łącznie okupanci wystrzelili 440 dronów i 32 pociski rakietowe. Głównym kierunkiem ataku był Kijów. Rosjanie użyli 175 dronów oraz ponad 14 pocisków manewrujących i co najmniej dwóch pocisków balistycznych w Kijowie i okolicach. Jedna z rakiet trafiła prosto w blok mieszkalny. „Rosyjski pocisk rakietowy wbił się tak głęboko, że przebił betonowe podłogi aż do piwnicy” – poinformował Ihor Kłymenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.

W Kijowie służby działały w sumie w 27 miejscach, gdzie wybuchły pożary i są zniszczenia. Zaangażowanych było ponad 2000 ratowników, policjantów i pracowników służb komunalnych.

W Odessie wskutek rosyjskiego ataku zginęły dwie starsze kobiety, a 17 osób zostało rannych.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

11:01 18-06-2025

Sąd zablokował decyzję Trumpa. Osoby transpłciowe mogą mieć paszporty zgodne ze swoją tożsamością

Dane w amerykańskim paszporcie mogą być zgodne z tożsamością osoby – zdecydowała sędzia federalna z Bostonu. Orzeczenie zablokowało – na razie tymczasowo – zmiany, jakie chciała wprowadzić administracja Trumpa.

Co się wydarzyło?

Julia Kobick, sędzia federalna z Bostonu, zablokowała zmiany dotyczące paszportów, które chciał wprowadzić Trump. Orzekła, że osoby transpłciowe i interseksualne mogą otrzymać paszporty z danymi zgodnymi z ich tożsamością płciową. Tymczasem według zarządzenia wykonawczego administracji Trumpa ze stycznia 2025 paszporty muszą być zgodne z płcią, jaką obywatele otrzymali przy urodzeniu.

Wcześniej, w kwietniu, Kobick poparła wniosek ACLU (American Civil Liberties Union, czyli Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich), które zwróciło się do sądu o wydanie nakazu tymczasowego, wstrzymującego stosowanie nowej polityki paszportowej do czasu zakończenia pozwu. Ten z kolei złożyła sześcioosobowa grupa osób transpłciowych i niebinarnych, domagając się uznania ich tożsamości w paszportach wbrew polityce Trumpa.

We wtorek 17 czerwca sędzia Kobick zdecydowała się na rozszerzenie wcześniejszego postanowienia i nadała sprawie status pozwu zbiorowego. Tym samym nakazała wstrzymanie nowej polityki paszportowej wobec wszystkich transpłciowych, niebinarnych i interseksualnych posiadaczy amerykańskich paszportów.

Orzeczenie dotyczy jedynie osób, które nie posiadają ważnego paszportu lub ich paszport traci ważność w ciągu roku. Będzie stosowane również wobec osób, które muszą złożyć wniosek o paszport, ponieważ ich dotychczasowy został zgubiony lub skradziony, a także tych, które muszą zmienić nazwisko lub oznaczenie płci.

„Choć jest to dobra wiadomość, będziemy kontynuować walkę, aż do trwałego zablokowania rozporządzenia” – oświadczyło ACLU.

Z kolei rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt nazwała sędzię Kobick „nieuczciwą”. Oskarżyła ją o próbę „udaremnienia planów prezydenta Trumpa”.

Jaki jest kontekst?

Zanim Donald Trump objął urząd prezydenta po raz drugi, we wniosku o paszport USA można było wybrać jedną z trzech opcji w kategorii płeć: męską, żeńską i X – inna. Wybór ten nie musiał być zgodny z płcią biologiczną, a ewentualne zmiany w dokumentach nie wymagały przedstawiania dokumentacji medycznej.

Już podczas kampanii wyborczej Donald Trump złożył obietnicę wycofania równościowych polityk, które prawica zbiorczo nazywa „woke”. Wśród ponad 100 aktów wykonawczych wydanych pierwszego dnia urzędowania znalazły się regulacje uderzające bezpośrednio w osoby LGBT+, głównie w społeczność osób transpłciowych. W dekrecie „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywracanie biologicznej prawdy rządowi federalnemu” Donald Trump zapisał, że na poziomie federalnym USA będą rozpoznawać tylko dwie płcie, a płeć nadana przy urodzeniu nie podlega zmianie.

Po jego wydaniu administracja Trumpa potwierdziła, że przy wydawaniu paszportów nie będzie już możliwości zaznaczenia „X” w polu „płeć”.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

09:28 18-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Kołodziejczak odchodzi z rządu. „Moja wizja jest inna niż ministra Siekierskiego”

Michał Kołodziejczak zrezygnował z funkcji wiceministra rolnictwa. Wcześniej opublikował list do szefa resortu, Czesława Siekierskiego, zarzucając mu „brak wizji i planu”.

Co się wydarzyło?

„Czasem do jednego punktu są różne drogi dojścia. Okazuje się, że moja wizja jest nieco inna niż ministra [Czesława] Siekierskiego, też tempo prac. Co nie znaczy, że jedna, czy druga wizja jest lepsza, czy gorsza. Czasem po prostu warto pozwolić realizować swoją drogę tym, którym powierzone jest dane stanowisko. Ja zrealizowałem to wszystko, o czym niejednokrotnie rozmawiałem z premierem Tuskiem. Pomagałem, jak mogłem, dawałem tyle rad, ile mogłem. Często w rozmowach w cztery oczy, czasem przez media” – powiedział Michał Kołodziejczak na konferencji prasowej. Potwierdził tym samym informacje o rezygnacji z funkcji wiceministra rolnictwa.

Powiedział, że o odejściu z resortu myślał od kilku tygodni. „Teraz, po wyborach prezydenckich, po przegłosowaniu wotum zaufania dla rządu, jest na to dobry moment. Swoją decyzją nie chciałem wprowadzać żadnego zamieszania” – wyjaśnił.

Mówił również, że „polska wieś to najdynamiczniej rozwijający się polski sektor gospodarki od wejścia do Unii Europejskiej”, a rolnicy „szybko działają, pokazali to, biorąc bardzo duże środki z UE”.

„To jest też taka moja odpowiedź wobec zarzutów, że chciałem działać szybko. No tak, czas ucieka. Decyzje muszą być podejmowane szybko i w odpowiedni sposób. I warto, żeby minister miał wolną rękę w podejmowaniu decyzji” — dodał. Zapowiedział również, że skupi się teraz na przedstawieniu swojej wizji dla rolnictwa.

„Nie będę się tutaj przepychał z tą machiną administracyjną i dawał twarz polityce, z którą nie do końca się zgadzam” — mówił.

Jaki jest kontekst?

Michał Kołodziejczak przed oficjalnym ogłoszeniem rezygnacji ze stanowiska opublikował w mediach społecznościowych wpis krytykujący ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego i dołączył do niego list otwarty. Pisze w nim: „W Ministerstwie Rolnictwa jedynym hegemonem jest biurokracja, a brak wizji i planu nikogo już nie dziwi”.

O wiceministrze rolnictwa było w ostatnich tygodniach głośno. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi portal Goniec dotarł do informacji, według których prokuratura dysponuje dziś zeznaniami co najmniej czterech osób, które na różnych uczelniach zajmowały się załatwianiem dyplomu studiów wyższych dla Michała Kołodziejczaka.

Kołodziejczak miał na początku 2024 roku przez znajomego poszukiwać informacji o możliwości ekspresowego zdobycia dyplomu. Wkrótce potem zgłosił się do niego rekruter Collegium Humanum Bernard K. Kołodziejczak na listę studentów CH miał trafić na początku lutego 2024. Dyplomu nie uzyskał, bo jeszcze w lutym 2024 wokół CH wybuchła głośna afera, a rektor Paweł C. został zatrzymany.

Kołodziejczak obronił jednak licencjat w Wyższej Szkole Nauk Prawnych i Administracji w Wołominie. Na tę uczelnię również miał go rekrutować Bernard K. Jak ustalił Goniec, mężczyzna zeznał w prokuraturze, że pomagał Kołodziejczakowi skończyć te studia, m.in. pisał za niego prace zaliczeniowe, był też na jego egzaminie licencjackim. Za pomoc miał otrzymać 4 tys. zł.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

08:56 18-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Szef PKW pisze do ABW. Chodzi o kampanię Trzaskowskiego

Państwowa Komisja Wyborcza ma wątpliwości dotyczące źródeł finansowania kampanii Rafała Trzaskowskiego.

Co się wydarzyło?

„Niezależna” podała, że szef PKW Sylwester Marciniak zwrócił się do ABW o wyjaśnienia dotyczące źródeł finansowania internetowej kampanii Trzaskowskiego. Portal informuje, że wątpliwości dotyczą wydatków na promocję kandydata w mediach społecznościowych. Marciniak miał zadać dziewięć pytań.

„Niezależna” cytuje fragmenty pisma: „Proszę o przedstawienie analizy przygotowanej przez ABW w tym zakresie. W związku z przekazanymi pytaniami zwracam się z wnioskiem o zorganizowanie spotkania z zespołem zajmującym się w ABW wyjaśnieniem poruszonych w treści pisma sytuacji, oraz o niezwłoczne przekazanie zgromadzonej w sprawie dokumentacji”.

Rzecznik Krajowego Biura Wyborczego potwierdził te doniesienia, mówiąc, że „zwrócono się w tej sprawie z prośbą o wszelkie informacje”.

Jaki jest kontekst?

12 czerwca Prokuratura Krajowa poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego wykorzystania środków do finansowania spotów wyborczych na Facebooku w kampanii prezydenckiej. Chodzi o publikowane podczas I tury fabularyzowane filmiki, w których dyskredytowani byli konkurenci Trzaskowskiego. Ukazywały się na stronach facebookowych „Stół Dorosłych” i „Wiesz Jak Nie Jest”. Sztab kandydata KO się od nich odciął.

14 maja 2025, państwowy Instytut NASK ostrzegł o możliwej zagranicznej ingerencji w kampanię prezydencką. Opisywaliśmy je w raportach OKO.press od końca kwietnia, informując, że mamy do czynienia z niejasną sytuacją.

Zareagowała na to firma Meta, właściciel Facebooka. Poinformowała, że konta są administrowane z Polski i nie ma śladów prowadzących za granicę. Wirtualna Polska 15 maja dotarła do informacji, że za całą akcją mogą stać osoby związane z organizacją Akcja Demokracja i jej zagranicznymi partnerami. Autorzy artykułu z WP wskazali na węgierską spółkę Estratos. Anna Mierzyńska w OKO.press ujawniła, że osoba reprezentująca Estratosa, która poinformowała Akcję Demokracja o poszukiwaniu chętnych do nagrań, prawdopodobnie jest zewnętrznym współpracownikiem Estratosa.

Nie wiadomo więc na pewno, czy akurat ta firma zleciła nagranie spotów, czy było to zlecenie uzyskane od kogoś innego. Osoba reprezentująca Estratosa to amerykański konsultant polityczny, związany z amerykańską agencją PR, która działa w Europie Środkowo-Wschodniej.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

06:11 18-06-2025

Prawa autorskie: 25.08.2023 Strzelcew kolo Lowicza . Konwencja wyborcza Trzeciej Drogi . Fot. Marcin Stepien / Agencja Wyborcza.pl25.08.2023 Strzelcew...

Szymon Hołownia ze „szczerą radością” czeka na samodzielne wybory. I żegna się z PSL

„Perspektywa samodzielnego startu w kolejnych wyborach daje nam dziś poczucie szczerej, politycznej radości”, napisał na X marszałek Szymon Hołownia. PSL zaprzecza, że formalna decyzja zapadła. Kosiniak-Kamysz: miało być trochę inaczej

Co się wydarzyło?

Marszałek Sejmu z Polski 2050, Szymon Hołownia, napisał na portalu X: „Decyzję Rady Naczelnej naszego koalicjanta PSL o faktycznym zakończeniu projektu Trzeciej Drogi, przyjmujemy ze zrozumieniem i wdzięcznością. Zrozumieniem, bo umawialiśmy się na serię czterech wyborów. Wdzięcznością, bo obustronnie dotrzymaliśmy wzajemnych zobowiązań, a lojalność i zaufanie to w polityce fundamentalna rzecz”.

Dodał także, że „perspektywa samodzielnego startu w kolejnych wyborach daje nam dziś poczucie szczerej, politycznej radości”. Rada krajowa Polski 2050 odbędzie się 28 czerwca.

O politycznym rozwodzie PSL i Polski 2050 mówiło się od dawna, tym razem jednak rozpad Trzeciej Drogi potwierdził Szymon Hołownia. Problem w tym, że tym doniesieniom zaprzeczają politycy PSL. Rzecznik partii Miłosz Motyka podkreślał w rozmowie zz PAP, że taka decyzja w PSL nie zapadła: „Uchwały takiej nie było, natomiast była dyskusja, że jako formacja jesteśmy gotowi do samodzielnego startu. Studzimy nastroje, jesteśmy razem w koalicji rządowej”. Także rano 18 czerwca w TOK FM potwierdził, że formalnie koalicja istnieje.

Z kolei w Radiu ZET 18 czerwca minister Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL przyznał, że projekt Trzeciej Drogi dobiegł końca i chociaż Hołownia wyprzedził wypadki swoim komunikatem, koniec koalicji jest faktem. „Rozmawialiśmy o tym od dawna z Szymonem Hołownią, jak ten finał przeprowadzić. Miało być trochę inaczej, powiem szczerze. My mieliśmy wczoraj dyskusję na Radzie Krajowej dyskusję Polska 2050. Po tym mieliśmy wspólnie wyjść i powiedzieć, że ten etap jest zamknięty” – mówił szef MON w „Gościu Radia ZET”.

Jaki jest kontekst?

Projekt Trzeciej Drogi – koalicji PSLu i Polski 2050 – powstał przed wyborami w 2023 r. Współpraca tych partii była zaskoczeniem, bo w wielu punktach postulaty i programy tych partii były rozbieżne m.in. w kwestii zmian klimatu. A jednak w wyborach 2023 r. koalicja uzyskała trzeci wynik – 14,4 proc. i 65 mandatów w Sejmie. Obecnie koalicja ma 64 posłów (dokładnie po 32 z każdej partii) – w 2024 r. z klubu Polski 2050 został wykluczony Adam Gomoła i został posłem niezrzeszonym.

Jednak już w 2024 r. koalicja zaczęła mocno tracić. W wyborach samorządowych uzyskała jeszcze 14 proc. (trzecie miejsce). To zasługa PSLu, który zawsze uzyskiwał wysoki wynik w samorządach (w 2018 r. – 12 proc.). Ale już dwa miesiące później w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024. koalicja uzyskała jedynie 6,9 proc. W wyborach prezydenckich 2025 wspólnym kandydatem koalicji był Szymon Hołownia, jednak było widać wyraźnie, że PSL niezbyt żarliwie wspiera jego kandydaturę i kampanię.

Więcej w OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także: