Kaczyński, Czerwińska i Suski mogą stracić immunitety. Będzie nad tym głosował Sejm. Chodzi o niszczenie przez nich wieńców pod pomnikiem smoleńskim. We Francji parlament ma przegłosować wotum nieufności wobec rządu Barniera.
Koalicja Obywatelska może liczyć na poparcie 35,3 proc., PiS – 33,5 proc., a Konfederacja – 12,5 proc. – wynika z najnowszego sondażu pracowni Opinia24 dla „Gazety Wyborczej”.
Koalicja Obywatelska z wynikiem 35,3 proc. prowadzi w najnowszym sondażu „Gazety Wyborczej”. Tuż za KO jest PiS – 33,5 proc.
Na trzecim miejscu w sondażu znalazła się Konfederacja z poparciem 12,5 proc. Trzecia Droga uzyskała poparcie 7,1 proc., a Nowa Lewica – 5,9 proc.
Wyraźnie osłabła Trzecia Droga, która przegrywa z Konfederacją. „Lewica niebezpiecznie balansuje na granicy progu wyborczego” – czytamy.
„Wyborcza” podkreśla, że największym wygranym sondażu jest Konfederacja – zdobywa 54 mandaty (36 mandatów więcej niż w ostatnich wyborach).
„Koalicja 15 Października miałaby zatem łącznie 218 mandatów. A zwycięska narodowo-katolicka prawica (PiS i Konfederacja łącznie) – 242” – czytamy.
Tak słaby wynik koalicji rządowej jako całości to pochodna znacznego spadku poparcia dla koalicjantów KO (razem ledwie 13 proc.). W poprzednich sondażach tej samej pracowni w sierpniu i we wrześniu poparcie dla TD i Lewicy sięgało 20 proc. Nie rekompensuje tego nawet tak dobry wynik KO (dający prognozę wyborczą 37,4 proc.). Proces „zjadania przystawek” przez partię Donalda Tuska nie opłaci się Koalicji 15 października jako całości.
Dzisiaj KO dysponuje 157 mandatami, TD – 65, Lewica – 26. Konfederacja – 18. PiS – 194. Koalicja 15 Października ma zatem 248 mandatów. Wciąż za mało, by odrzucić prezydenckie weto (276), ale dość by bezpiecznie przegłosowywać ustawy (z wyjątkami np. w sprawie aborcji).
„Nie obawiam się [odpowiedzialności karnej, przyp. red.]. Zdaję sobie sprawę ze skali nadużyć tej władzy i procesów politycznych, ale będę z tym walczył” mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Zbigniew Ziobro z Suwerennej Polski, poseł Klubu PiS, były prokurator generalny i minister sprawiedliwości.
W rozmowie dla „Rzeczpospolitej” Zbigniew Ziobro zadeklarował, że gdy jego ugrupowanie wróci do władzy, to zaczną się rozliczenia obecnych władz. „Wróci wolna Polska! Wróci Polska, o którą walczył mój dziadek, dla której poświęcił życie. Rozliczymy nadużycia i tych, którzy się ich dopuścili, zaczynając od Tuska, Bodnara i ich siepaczy” – powiedział.
Szczegółowo odniósł się też do zarzutów dotyczących Funduszu Sprawiedliwości i chętnie przypisywał sobie jego sukcesy.
„W kwestii Funduszu Sprawiedliwości wielkie zasługi mają moi zastępcy, zwłaszcza Marcin Romanowski. Znając efekty ich pracy, bo byłem ich zwierzchnikiem, chętnie ich sukcesy przypiszę też politycznie sobie. Wystarczy wspomnieć, że obejmując Ministerstwo Sprawiedliwości po rządach Platformy, zastaliśmy zaledwie kilkanaście ośrodków pomocy prawnej, a my stworzyliśmy całą sieć w kraju, ponad 300 takich punktów, które świadczą codziennie pomoc dla potrzebujących” – powiedział.
Przypomnijmy, że Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu — politykowi Suwerennej Polski, posłowi klubu PiS, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości — popełnienie 11 przestępstw m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu na łączną kwotę ponad 112 mln zł.
W wywiadzie Zbigniew Ziobro nie ukrywał także swoich eurosceptycznych poglądów. „Mówiliśmy, że KPO będzie elementem nacisku, wykorzystanym przez eurokratów do obalenia demokratycznej władzy w Polsce. I tak się stało. Wskazywaliśmy, że rozporządzenie o tzw. praworządności będzie służyło do szantażu, zablokowania reform sądownictwa i ograniczenia suwerenności. I tak się stało” – mówił.
Jeśli chodzi o kandydata na prezydenta, Ziobro powiedział, że Suwerenna Polska poprze kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Jednocześnie zaznaczył, że Mateusz Morawiecki nie jest kandydatem, który mógłby liczyć na „zwycięstwo w drugiej turze”.
Dodał, że jego ostateczny powrót do polityki pozostaje jeszcze sprawą otwartą.
„Czuję się lepiej, ale każdy dzień to jeszcze intensywna rehabilitacja. Nie mogłem prawie mówić. Lewa strona głosowa była porażona i nie funkcjonowała. Wciąż mam problemy z przełykaniem. Z tego powodu po operacji schudłem prawie 16 kilogramów, to więcej niż w wyniku samej choroby nowotworowej, kiedy straciłem 9 kilo” – wyjaśnił.
Pytany czy stawi się przed sejmową komisją 14 października, zapowiedział, że ujawni decyzję w dniu przesłuchania. W najbliższy poniedziałek 14 października ma się odbyć — zgodnie z zapowiedziami szefowej komisji śledczej ds. Pegasusa — przesłuchanie Zbigniewa Ziobry.
Komisja od dawna chce przesłuchać byłego ministra sprawiedliwości, aby dowiedzieć się, dlaczego system dla służb, służący do inwigilacji obywateli, został kupiony za środki z resortu.
Sejmowa komisja śledcza ds wyborów kopertowych zakończyła prace – przegłosowała raport i zawiadamia prokuraturę. Na liście m.in. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin
10 października 2024 r. odbyło się ostatnie posiedzenie sejmowej komisji, która miała zbadać legalność przygotowań do wyborów kopertowych w 2020 r. (pełna nazwa komisji: Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego). Komisja pracowała od grudnia 2023 r., na jej czele stała posłanka Magdalena Filiks z KO.
W OKO.press szczegółowo opisywaliśmy ustalenia komisji i relacjonowaliśmy przesłuchania świadków. Teksty na ten temat można znaleźć tutaj. A co znalazło się w raporcie końcowym?
Komisja w czwartek przegłosowała m.in. zawiadomienia do prokuratury, które dotyczą 19 osób. Są wśród nich: prezes PiS Jarosław Kaczyński, ówczesny premier Mateusz Morawiecki, szef kancelarii Michał Dworczyk, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, ówczesny szef Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacek Sasin, Artur Soboń (wiceminister MAP), wiceminister cyfryzacji Marek Zagórski, zarządy spółek Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych oraz prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jan Nowak.
Jak pisaliśmy w lipcu, gdy komisja przedstawiła projekt raportu, zarzuty dotyczą:
Szefowa komisji Magdalena Filiks zapowiedziała, że zawiadomienia w piątek 11 października trafią do prokuratury.
Za przyjęciem raportu było 6 członków komisji, 4 było przeciw, jedna osoba się wstrzymała. Członkowie komisji z PiS zapowiedzieli złożenie zdania odrębnego.
Wybory kopertowe, które ostatecznie się nie odbyły, kosztowały 76 mln zł.
W OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk krok po kroku opisywała ustalenia komisji i sam proceder wyborów kopertowych wiosną 2020 r. – w miarę jak komisja zbierała nowe dowody i odkrywała nowe fakty. W lipcu pisała: "Było to horrendum: urzędnicy rządu PiS wiedzieli, że pomysłu Jarosława Kaczyńskiego, by zorganizować wybory wyłącznie korespondencyjne, nie da się zrealizować, a mimo to brnęli w to, wydając pieniądze publiczne i zwalając winę na kolegów. (...)
Najciekawsze jest to, że całą strategię obrony PiS, polegającą na niezostawianiu śladów na piśmie, komisja obróciła przeciw funkcjonariuszom państwa PiS. Bo jako funkcjonariusze publiczni i osoby pełniące funkcję organów administracji publicznej mieli obowiązek dokumentowania tego, co robią.
Projekt konkluzji potwierdza też, że funkcjonariusze państwa PiS działali z pełną świadomością, że do organizacji wyborów korespondencyjnych nie ma podstawy prawnej,
bo ustawa o wyborach kopertowych utknęła w Senacie i jej nie będzie aż do maja. Więc wyborów nie da się 10 maja przeprowadzić. Władza próbowała zrzucać winę za to na opozycyjny Senat, sama w tym czasie nie miała w Sejmie większości do odrzucenia weta Senatu – z powodu protestu grupy Jarosława Gowina, członka Zjednoczonej Prawicy"
Więcej:
10 października 2024 r. w wieku 94 lat zmarł Leszek Moczulski, poseł na Sejm w latach 1991–1997. W okresie PRL współzałożyciel Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz Konfederacji Polski Walczącej
Leszek Moczulski urodził się w 1930 r. w Warszawie. W latach 1948-1950 należał do PZPR, w latach 1947-48 do Związku Walki Młodych. Z partii został wyrzucony w 1950 r.
Skończył prawo i historię na UW, w latach 50-tych pracował jako dziennikarz m.in w „Trybunie Ludu”, „Wsi”, „Życiu Warszawy”, a także w Telewizji Polskiej. W tym samym czasie został na krótko aresztowany za krytykę PRL-u. Wtedy też rozpoczął działalność opozycyjną.
W 1977 r. współzakładał – m.in. z Andrzejem Czumą, Maciejem Grzywaczewskim – Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, organizację antykomunistyczną, broniącą praw człowieka. W 1979 r. założył – z Romualdem Szeremetiewem – partię polityczną stawiającą sobie za główny cel uwolnienie Polski od radzieckich wpływów, Konfederację Polski Niepodległej.
Od drugiej połowy lat 70. Moczulski był regularnie aresztowany. W 1977 r. – kilkanaście razy, w 1978 r. – kilkadziesiąt, a w 1979 r. więcej czasu spędził w aresztach niż na wolności. Jak sam policzył, w PRL był zamykany w sumie 250 razy.
W latach 80-tych przesiedział w więzieniu w sumie 5 lat.
KPN nie wziął udziału w obradach Okrągłego Stołu, sam Moczulski był wobec nich krytyczny. W 1987 r. wyjechał na Zachód.
W 1990 r. Leszek Moczulski startował na prezydenta (uzyskał 2,5 proc. głosów). Z ramienia KPN został wybrany posłem w 1991 r. i 1993 r.
Po zakończeniu działalności politycznej Moczulski wrócił do pisania. W 2005 r. obronił pracę doktorską „Geopolityka. Dzieje myśli i stan obecny dyscypliny", której promotorem był prof. Bronisław Geremek.
Moczulski znalazł się na tzw. liście Macierewicza (osób uważanych przez Antoniego Macierewicza za współpracowników SB/UB). Złożył wniosek o autolustrację w 1999 r., ale sprawa ciągnęła się do 2018 r., kiedy to kolejne sądy (łączeni z ETPCz) wydawały sprzeczne orzeczenia. W 2018 r. Moczulski wycofał wniosek.
W 2015 prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski
Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza przeprowadzała badania i eksperymenty na Tupolewie 154M, które miały udowodnić tezę o zamachu. Cezary Tomczyk przekazał, że maszyna warta 47 mln zł została zniszczona. I zapowiada zgłoszenie sprawy do prokuratury.
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (KO) przedstawił dziś w Sejmie fragmenty raportu na temat podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Polityk PiS i były szef MON zaprzeczał publicznie, by w trakcie prac podkomisja doprowadziła do zniszczenia samolotu TU-154M o numerze bocznym 102. Badania i eksperymenty na bliźniaczym Tupolewie miały udowodnić forsowaną przez PiS tezę o zamachu w Smoleńsku.
„Ja bym chciał państwu pokazać prawdę w tej sprawie i odsłonić część raportu, który będzie publicznie zaprezentowany do końca października (…) Można mówić o kompletnej dewastacji samolotu, który, zaraz też jak państwu pokażę, miał ogromną wartość i w 2011 roku był sprawny technicznie” – mówił Cezary Tomczyk.
Wiceszef MON pokazał w Sejmie pismo generała dywizji pilota Jana Śliwkę skierowane w 2018 roku do Ministerstwa Obrony Narodowej, którym zarządzał wtedy Mariusz Błaszczak.
„Cytuję: przeprowadzona inwentaryzacja stwierdza m.in. uszkodzenia krytycznych elementów siłowych konstrukcji płatowca, tj. kadłuba, skrzydła samolotu, uszkodzone wręgi, żebra, poszycie lewego skrzydła, zniszczona osłona wciągnika śrubowego slotu. Zniszczenia spowodowane badawczą działalnością podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego. Charakter wyżej wymienionych uszkodzeń jest trwały i nieodwracalny” – mówił Tomczyk.
Zniszczenia te resort wycenił na 47 mln zł.
„W tej sprawie składamy zawiadomienie do prokuratury, które dotyczy zarówno Antoniego Macierewicza, jak i pana Joergensena oraz pana ministra Błaszczaka, bo zarówno jeden jak i drugi przez niedopełnienie swoich obowiązków jako przewodniczący w postaci właściwego nadzoru, a drugi, jako minister obrony wobec zaniechania jakichkolwiek działań w celu zabezpieczenia majątku państwowego, naszym zdaniem dopuścili się przestępstwa” – zapowiedział wiceminister.
Sprawa ma zostać zgłoszona do prokuratury razem z innymi sprawami wraz z momentem przekazania opinii publicznej raportu w sprawie Antoniego Macierewicza. Zgodnie z zapowiedziami Cezarego Tomczyka wydarzy się to do końca października.