0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

09:07 30-08-2025

Prawa autorskie: zrzut ekranu z wideo Euromaidan Presszrzut ekranu z wideo...

Kolejny udany atak ukraińskich sił na rosyjskie rafinerie

Ukraińska armia w nocy z piątku na sobotę przeprowadziła udane ataki na dwie rosyjskie rafinerie ropy naftowej. Przy użyciu dronów ostrzelano rafinerię w Krasnodarze i Syzranie w obwodzie samarskim.

Co się wydarzyło?

Ukraińska armia kontynuuje udane ataki na rosyjską infrastrukturę energetyczną – informuje dziennik Kyiv Independent. Celem jest odcięcie rosyjskiej armii od dostępu do paliwa oraz zmniejszenie możliwości finansowania rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie.

W nocy z 29 na 30 sierpnia 14. pułk Sił Systemów Bezzałogowych, we współpracy z Siłami Operacji Specjalnych, zaatakował rafinerię ropy naftowej w Krasnodarze i rafinerię ropy naftowej w Syzranie w obwodzie samarskim.

Rosyjskie media informowały, że mieszkańcy Kraju Krasnodarskiego słyszeli serię eksplozji koło godziny 2.30. Nagrania udostępnione w mediach społecznościowych pokazują wielkie pożary w obu rafineriach.

To nie pierwsze ataki ukraińskiej armii na te rafinerie. Rafineria w Krasnodarze była atakowana już kilkukrotnie, zaś rafineria w Syzranie raz – 15 sierpnia.

Kraj Krasnodarski to region Rosji położony nad Morzem Azowskim na wschód od okupowanego Krymu. Obwód samarski położony jest bardziej w głąb Rosji – ok. 700 km od linii frontu na Ukrainie.

Tymczasem ostatniej doby, jak informuje ukraińska armia, Rosja wystrzeliła w kierunku Ukrainy 537 bezzałogowych statków powietrznych typu Shahed, 8 pocisków balistycznych Iskander-M oraz 37 pocisków manewrujących. Ukraińskiej obronie powietrznej udało się zestrzelić 510 dronów, 6 pocisków balistycznych oraz 32 pociski Kh-101.

Rosyjskie drony spadły m.in. na Zaporoże, Pawłograd, Dniepr, Czernihów, Łuck i Czerkasy. Zginęły 3 osoby, a 42 zostały ranne.

Jaki jest kontekst?

Jak donosi Reuters, tylko w sierpniu ukraińska armia zbombardowała 10 rafinerii. Ataki spowodowały wyłączenie z produkcji obiektów reprezentujących 17 proc. krajowych mocy przerobowych, czyli produkujących 1,1 mln baryłek ropy dziennie.

Ponadto w sierpniu Ukraina dokonała też kilka ataków na infrastrukturę do przesyłu rosyjskiej ropy na zachód, w tym trzy razy ostrzelała stacje pompowania ropy na rurociągu Przyjaźń. Rurociąg Przyjaźń to jedna z kluczowych magistrali, którymi do Europy wciąż płynie rosyjska ropa. Od tych dostaw uzależnione jest bezpieczeństwo energetyczne Węgier i Słowacji.

Państwa, które wspierają Ukrainę w walce z Rosją, zniosły ograniczenia wobec używania dostarczanej Ukrainie broni w celu ataków celów na terenie Rosji. O tym, że takie ograniczenie było niewłaściwe i torpedowało możliwości ukraińskiej obrony, mówił w ostatnim czasie nawet prezydent Donald Trump.

„Bardzo trudno, jeśli nie niemożliwe, jest wygrać wojnę bez ataku na kraj najeźdźcy. To tak, jakby świetna drużyna sportowa miała fantastyczną obronę, ale nie mogła grać w ataku. Nie ma szans na zwycięstwo! Tak samo jest z Ukrainą i Rosją (...) Przed nami ciekawe czasy” – napisał Trump w czwartek 21 sierpnia na platformie Truth Social.

Przeczytaj także:

17:23 29-08-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Karol Nawrocki zawetował nowelizację „lex Kamilek”

KPRP przekazała, że prezydent uznał nowelizację za obniżenie gwarancji ochrony dzieci. Uzasadniając tę decyzję, prezydent kierować się miał także negatywną opinią Rzeczniczki Praw Dziecka na temat tej ustawy.

Co się wydarzyło?

Kancelaria Prezydenta RP przekazała w piątek 29 sierpnia, że Karol Nawrocki rozpatrzył już wszystkie z 38 ustaw, które trafiły do tej pory na jego biurko. Zdecydował o podpisaniu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych oraz zawetowaniu nowelizacji ustawy zwanej „lex Kamilek”.

„Lex Kamilek”, projekt przygotowywany jeszcze przez rząd PiS, to ustawa o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich, zawierająca rozwiązania chroniące dzieci. Na mocy projekty osoby, które miały pracować z dziećmi, były objęte dodatkową weryfikacją, między innymi poprzez zaświadczenia o niekaralności. Przepisy od początku wzbudzały kontrowersje i były niejednokrotnie oskarżane o przysparzanie biurokracji, a nawet paraliżowanie pracy szkół.

Nowelizacja, którą Sejm uchwalił 5 sierpnia tego roku miała na celu uproszczenie procedur. Miały one polegać między innymi na przeniesieniu obowiązku dopełniania formalności i pobierania informacji o niekaralności z rodziców i opiekunów prawnych na osoby kierujące jednostkami oświaty (np. dyrektorów szkoły). W okresie przejściowym przepisy wprowadzały rozwiązanie polegające na składanie przez osoby zainteresowane pisemnych oświadczeń o niekaralności – obwarowanych rygorem odpowiedzialności karnej.

KPRP przekazała, że prezydent uznał nowelizację za obniżenie gwarancji ochrony dzieci. Uzasadniając tę decyzję, prezydent kierować się miał także opinią Rzeczniczki Praw Dziecka na temat tej ustawy.

Jaki jest kontekst?

Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak tydzień temu przedłożyła prezydentowi negatywną opinię dotyczącą nowelizacji tzw. ustawy Kamilka. Zdaniem RPD nowe przepisy obniżają standard ochrony dzieci w Polsce, ponieważ wprowadzają nieuzasadnione wyjątki umożliwiające całkowite odstąpienie od realizacji obowiązków weryfikacji karalności bądź łagodzą ten obowiązek w sposób nieuzasadniony.

„Zgodnie z proponowanymi regulacjami prawnymi, w praktyce może dojść do sytuacji, w której kontakt z dziećmi będą mogły mieć osoby skazane m.in. za zabójstwo, handel ludźmi, groźby karalne, uprowadzenie dziecka, obrót narkotykami czy wykorzystanie seksualne dzieci” – napisała rzeczniczka.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

11:41 29-08-2025

Prawa autorskie: 29.08.2025 Warszawa, Krakowskie Przedmiescie 15. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska podczas konferencji prasowej ws. odwolania Krzysztofa Ruchniewicza ze stanowiska dyrektora Instytutu Pileckiego i powolania na to stanowisko Karola Madaja . Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl29.08.2025 Warszawa,...

Krzysztof Ruchniewicz odwołany z Instytutu Pileckiego

Powodem odwołania Krzysztofa Ruchniewicza miały być „wadliwe zamierzenia programowe, wadliwą politykę komunikacyjną i wadliwe decyzje zarządcze”. Decyzję ogłosiła osobiście ministra kultury Marta Cienkowska.

Co się wydarzyło?

Ministra kultury Marta Cienkowska poinformowała w piątek o swojej decyzji o odwołaniu prof. Krzysztofa Ruchniewicza z funkcji dyrektora Instytutu Pileckiego.

„Głównym powodem mojej decyzji jest niedopełnienie obowiązków w zakresie umożliwienia statutowego funkcjonowania Instytutu Pileckiego poprzez wadliwe zamierzenia programowe, wadliwą politykę komunikacyjną i wadliwe decyzje zarządcze. Instytut Pileckiego to bardzo ważna instytucja dla polskiej polityki pamięci, ważna dla polskiej kultury, dla zgłębienia i promowania polskiej historii i polskiego dziedzictwa na świecie” – przekazała ministra.

Nowym dyrektorem instytucji został Karol Madaj.

„Karol Madaj dobrze zna Instytut Pileckiego, pracował także w Instytucie Pamięci Narodowej, w Muzeum Historii Polski, a także pełnił obowiązki dyrektora i był dyrektorem Muzeum Domu Rodziny Pileckich w Ostrowie Mazowieckiej. Nowy dyrektor w najbliższych dniach przedstawi swoje decyzje kadrowe i programowe związane z dalszą działalnością Instytutu Pileckiego” – dodała Marta Cienkowska.

Jaki jest kontekst?

W ostatnich tygodniach Krzysztof Ruchniewicz wzbudził duże kontrowersje w związku z listem, jaki kierowniczka oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanna Radziejowska wysłała do ministry kultury Marty Cienkowskiej oraz do wiadomości chargé d’affaires ambasady w Berlinie Jana Tombińskiego. Według relacji Rzeczpospolitej, urzędniczka wskazała w piśmie, że dyrektor Ruchniewicz „oczekiwał przygotowania cyklu seminariów i zaproponował m.in. organizację seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Litwy oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego”. Seminarium miało być zorganizowane wspólnie z MKiDN. Radziejowska stwierdziła w piśmie, że propozycja Krzysztofa Ruchniewicza „jest sprzeczna z polityką państwa polskiego i budzi poważne obawy co do negatywnych konsekwencji zarówno dla MKiDN, jak i Instytutu Pileckiego”.

Instytut oraz resort kultury zaprzeczyły, by chodziło o realne „oddawanie” dóbr kultury, twierdząc, że mowa była o badaniach i debacie eksperckiej, a nie o decyzjach restytucyjnych. Kilkanaście dni później Hanna Radziejowska została odwołana z funkcji kierowniczki berlińskiego oddziału instytutu z powodu „podważenia zaufania u pracodawcy„. Krzysztof Ruchniewicz nazwał oceny swojej podwładnej „insynuacjami i nadinterpretacjami”.

W sierpniu dziennikarze Wirtualnej Polski Patryk Słowik i Paweł Figurski opisywali w serii artykułów sytuację w Instytucie Pileckiego oraz historię interwencji Hanny Radziejowskiej. Z publikacji wynika, że urzędniczka miesiące wcześniej wysyłała do Ministerstwa Kultury pisma w sprawie nieprawidłowości i w kwietniu została powiadomiona mailowo przez urzędnika z resortu o tym, że została objęta ochroną przewidzianą ustawą o sygnalistach. Tymczasem dyrektor Instytutu Pileckiego był zaznajomiony z jej korespondencją i ostatecznie zdecydował o jej zwolnieniu.

Ministerstwo oficjalnie zaprzecza, by Hannie Radziejowskiej przysługiwał status sygnalistki i twierdzi, że urzędnik, który przekazał jej taką informację, popełnił błąd.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

10:17 29-08-2025

Prawa autorskie: Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych UkrainyFot. Państwowa Służb...

Wzrosła liczba ofiar ataku na Kijów. Zginęły 23 osoby

Ratownicy zakończyli prace poszukiwawcze po rosyjskim zmasowanym ataku 28 sierpnia w miejscu, gdzie rakieta trafiła w pięciopiętrowy budynek mieszkalny. Trwały one nieprzerwanie przez 30 godzin. 8 osób nadal jest zaginionych.

Co się wydarzyło?

Ukraińskie władze poinformowały o zakończeniu akcji ratowniczej w dzielnicy Darnyckiej, gdzie wczoraj (28 sierpnia) w nocy rosyjska rakieta uderzyła w budynek mieszkalny. Cały blok się zawalił. Najpierw było wiadomo o trzech ofiarach śmiertelnych, jednak co kilka godzin liczba ofiar się zwiększała.

Według ostatnich informacji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy pod gruzami bloku zginęło 22 osoby, w tym czworo dzieci (najmłodsza ofiara miała dwa lata), jedna osoba zginęła w innym miejscu. Ponad 50 osób odniosło obrażenia.

„Niektóre ciała nadal pozostają niezidentyfikowane, z 8 osobami bliscy nie mają kontaktu” – poinformował Ihor Kłymenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.

„Ratownicy rozebrali główne elementy konstrukcji zniszczonego budynku, aby upewnić się, że pod gruzami nie ma już ludzi. Trwają prace ratowniczo-remontowe, aby mieszkańcy ocalałych mieszkań mogli jak najszybciej zabrać swoje rzeczy” – poinformował Kłymenko. Dodał, że w akcję zaangażowano tysiące funkcjonariuszy z różnych jednostek MSW, którzy zmieniali się co kilka godzin, żeby nie przerywać poszukiwań. Udało im się uratować spod gruzów 17 osób, w tym czworo dzieci.

Jak podaje serwis Defence 24, Rosjanie, wykorzystując publicznie dostępne dane rejestrów, zaatakowali dzielnicę, gdzie jest zarejestrowana firma Ukrspecsystems, która jest jednym z czołowych ukraińskich producentów bezzałogowych statków powietrznych. Chociaż, według portalu, w czasach wojennych zarejestrowane adresy przedsiębiorstw zbrojeniowych nie prowadzą do rzeczywistych hal produkcyjnych. „Ukrspecsystems, podobnie jak inne przedsiębiorstwa tego typu, od dawna ukrywa faktyczne lokalizacje, aby chronić ludzi i procesy technologiczne. W rezultacie ostrzał uderzył nie w obiekt wojskowy, lecz w zwykły budynek mieszkalny, niszcząc go i poważnie uszkadzając kilka sąsiednich domów” – pisze Defense 24.

Jak informował wczoraj prezydent Kijowa Witalij Kłyczko, 29 sierpnia ogłoszono w Kijowie dniem żałoby.

Dziś w Ukrainie również obchodzony jest Dzień Pamięci Obrońców i Obrończyń, którzy polegli za wolność i niepodległość kraju.

Jaki jest kontekst?

W nocy na 28 sierpnia armia rosyjska przeprowadziła jeden z największych ataków na ukraińskie miasta. Według Sił Powietrznych Ukrainy Rosja wykorzystała ponad 600 środków ataku powietrznego: 598 dronów Shahed oraz tzw. wabików oraz 31 rakiet – balistycznych i manewrujących. Najbardziej ucierpiała stolica kraju. Zniszczenia są w ponad pięciu dzielnicach Kijowa.

W mediach społecznościowych Ukraińcy udostępniali przerażające zdjęcia skutków ataku z podpisem: „Putin nie chce pokoju”.

„Rosja musi ponieść odpowiedzialność za ten atak, podobnie jak za wszystkie inne ataki na nasze państwo, naszych obywateli i wszelkie próby zakończenia tej wojny podejmowane przez świat” – mówi prezydent Zełenski.

„Kiedy zamiast dyplomacji Rosja wybiera balistykę, kontynuuje modernizację »szahidów« do zabijania i rozwija współpracę z takimi podmiotami jak Korea Północna, oznacza to, że świat musi odpowiednio zareagować. Potrzebne są silne sankcje, silna presja, silne działania, aby mordercy nie czuli się bezkarni. Rosja rozumie tylko siłę, a teraz potrzebne są przejawy siły. Stany Zjednoczone, Europa, kraje »dwudziestki« mają tę siłę”.

Przeczytaj w OKO.press:

Przeczytaj także:

18:38 28-08-2025

Prawa autorskie: 15.08.2025 Warszawa. Wisłostrada. Święto Wojska Polskiego. Defilada wojskowa „ Dziękujemy za Wasza służbę ”, przelot polskiego samolotów F-16 Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl15.08.2025 Warszawa....

Katastrofa F-16 w Radomiu. Pilot nie przeżył

Samolot wielozadaniowy F-16 rozbił się podczas prób do radomskiego Air Show. Pilot nie miał szans się katapultować

Co się wydarzyło

Do katastrofy doszło około 19.30 w czwartek 28 sierpnia. Podczas wykonywania akrobacji samolot z grupy Tiger Demo Team zaczął pikować i spadł na pas startowy. Pilot zginął na miejscu.

Moment wypadku zarejestrowali widzowie przyglądający się próbom:

Za sterami F-16 siedział major Maciej „Slab" Krakowian, pilot pokazowy i lider F16 Tiger Demo Team oraz instruktor-pilot 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Pilot-legenda, laureat międzynarodowych nagród, którego występy przyciągały widzów z całej Polski.

Szersza publiczność mogła go zobaczyć na plakatach przygotowanych przez MON z okazji święta Wojska Polskiego 15 sierpnia.

Plakat z lotnikiem, żołnierką i żołnierzem, z napisem „Dziękujemy za waszą służbę"
Żródło: MON

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych tak pożegnało majora Krakowiana na portalu X:

„Żegnaj, Mistrzu. Twoje loty pozostaną w naszej pamięci jako symbol doskonałości, pasji i poświęcenia – tej samej, która od dziesięcioleci wyznacza standard polskiego lotnictwa".

Odbywające się co dwa lata i przyciągające tysiące widzów Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Air Show zostały odwołane. „To tragiczny wieczór dla polskich sił powietrznych. To pierwsza katastrofa samolotu F-16" – powiedział w TVN24 Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych.

Wiadomo, że pas startowy lotniska w Radomiu, na który spadł samolot, uległ zniszczeniu. Nie ma jeszcze informacji, czy oznacza to odwołanie lotów cywilnych z tego portu lotniczego.

Jaki jest kontekst

Samoloty wielozadaniowe F-16 Fighting Falcon stanowią trzon lotnictwa bojowego Sił Powietrznych i służą do wykonywania zadań w ramach walki o powietrzną przewagę, do wsparcia innych rodzajów sił zbrojnych oraz do prowadzenia rozpoznania. W 2023 roku rządy Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały kontrakt na dostawę 36 jednomiejscowych samolotów bojowych F-16C i 12 dwumiejscowych samolotów szkolno-bojowych F-16D. Dotarły one do Polski w latach 2006-2008.

Polskie F-16 stacjonują w bazach w Krzesinach pod Poznaniem (skąd pochodził samolot, który dziś się rozbił) i w Łasku pod Łodzią.

Na Air Show w Radomiu do tej pory dwukrotnie doszło do śmiertelnych wypadków: w 2007 roku zderzyli się w powietrzu dwaj piloci z grupy akrobacyjnej AZL Żelazny, obaj zginęli. W 2009 roku na ziemię spadł białoruski SU-27 z dwoma pilotami na pokładzie. Na wniosek strony białoruskiej wyniki dochodzenia wspólnej polsko-białoruskiej komisji badającej przyczyny wypadku zostały utajnione.