Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Perspektywa samodzielnego startu w kolejnych wyborach daje nam dziś poczucie szczerej, politycznej radości”, napisał na X marszałek Szymon Hołownia. PSL zaprzecza, że formalna decyzja zapadła. Kosiniak-Kamysz: miało być trochę inaczej
Marszałek Sejmu z Polski 2050, Szymon Hołownia, napisał na portalu X: „Decyzję Rady Naczelnej naszego koalicjanta PSL o faktycznym zakończeniu projektu Trzeciej Drogi, przyjmujemy ze zrozumieniem i wdzięcznością. Zrozumieniem, bo umawialiśmy się na serię czterech wyborów. Wdzięcznością, bo obustronnie dotrzymaliśmy wzajemnych zobowiązań, a lojalność i zaufanie to w polityce fundamentalna rzecz”.
Dodał także, że „perspektywa samodzielnego startu w kolejnych wyborach daje nam dziś poczucie szczerej, politycznej radości”. Rada krajowa Polski 2050 odbędzie się 28 czerwca.
O politycznym rozwodzie PSL i Polski 2050 mówiło się od dawna, tym razem jednak rozpad Trzeciej Drogi potwierdził Szymon Hołownia. Problem w tym, że tym doniesieniom zaprzeczają politycy PSL. Rzecznik partii Miłosz Motyka podkreślał w rozmowie zz PAP, że taka decyzja w PSL nie zapadła: „Uchwały takiej nie było, natomiast była dyskusja, że jako formacja jesteśmy gotowi do samodzielnego startu. Studzimy nastroje, jesteśmy razem w koalicji rządowej”. Także rano 18 czerwca w TOK FM potwierdził, że formalnie koalicja istnieje.
Z kolei w Radiu ZET 18 czerwca minister Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL przyznał, że projekt Trzeciej Drogi dobiegł końca i chociaż Hołownia wyprzedził wypadki swoim komunikatem, koniec koalicji jest faktem. „Rozmawialiśmy o tym od dawna z Szymonem Hołownią, jak ten finał przeprowadzić. Miało być trochę inaczej, powiem szczerze. My mieliśmy wczoraj dyskusję na Radzie Krajowej dyskusję Polska 2050. Po tym mieliśmy wspólnie wyjść i powiedzieć, że ten etap jest zamknięty” – mówił szef MON w „Gościu Radia ZET”.
Projekt Trzeciej Drogi – koalicji PSLu i Polski 2050 – powstał przed wyborami w 2023 r. Współpraca tych partii była zaskoczeniem, bo w wielu punktach postulaty i programy tych partii były rozbieżne m.in. w kwestii zmian klimatu. A jednak w wyborach 2023 r. koalicja uzyskała trzeci wynik – 14,4 proc. i 65 mandatów w Sejmie. Obecnie koalicja ma 64 posłów (dokładnie po 32 z każdej partii) – w 2024 r. z klubu Polski 2050 został wykluczony Adam Gomoła i został posłem niezrzeszonym.
Jednak już w 2024 r. koalicja zaczęła mocno tracić. W wyborach samorządowych uzyskała jeszcze 14 proc. (trzecie miejsce). To zasługa PSLu, który zawsze uzyskiwał wysoki wynik w samorządach (w 2018 r. – 12 proc.). Ale już dwa miesiące później w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024. koalicja uzyskała jedynie 6,9 proc. W wyborach prezydenckich 2025 wspólnym kandydatem koalicji był Szymon Hołownia, jednak było widać wyraźnie, że PSL niezbyt żarliwie wspiera jego kandydaturę i kampanię.
Więcej w OKO.press na ten temat:
Przeczytaj także:
„Nikt nam nie odbierze tego zwycięstwa” – pisze Kaczyński, odnosząc się do wygranej Karola Nawrockiego.
Jarosław Kaczyński odniósł się do protestu wyborczego, jaki w poniedziałek złożył sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego.
„Demokracja to szacunek dla werdyktu wyborców. Donald Tusk nie umie przegrywać z godnością. Politycy PO doskonale wiedzą, że wygrał Karol Nawrocki, a mimo to próbują niszczyć fundamenty państwa, kwestionując wynik wyborów. To dla obecnie rządzących ważniejsze, niż sprawne funkcjonowanie państwa. Nikt nam jednak nie odbierze tego zwycięstwa” – napisał Kaczyński na portalu X (dawniej Twitter).
Prezes PiS pisze dalej:
„Przegrana nic ich nie nauczyła. Na każdym kroku chaos i kompromitacja. Najwyższy czas wziąć się do pracy, bo nawet tysiąc kamieni w centrum Berlina nie zrekompensuje naszych strat wojennych, a cierpliwość polskich obywateli, czekających na ewakuację z Izraela, także się kończy...”
W poniedziałek 16 czerwca sztab Rafała Trzaskowskiego złożył w Sądzie Najwyższym protest. Trzaskowski przegrał wybory prezydenckie. W drugiej turze otrzymał 10 237 286 głosów (49,11 proc.). Jego konkurent, Karol Nawrocki, reprezentujący PiS – 10 606 877 (50,89 proc.).
Sztab Trzaskowskiego podaje w wątpliwość te wyniki. W imieniu sztabu Cezary Tomczyk, wiceszef MON, stwierdził, że powodem złożenia protestu jest między innymi:
„Domagamy się przeliczenia głosów tam, gdzie dane wskazują na poważne odchylenia” – napisał w mediach społecznościowych Tomczyk.
Również w poniedziałek 16 czerwca 2025 Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie z wyborów prezydenckich.
„PKW stwierdza, że w trakcie głosowania, szczególnie w dniu ponownego głosowania, miały miejsce incydenty mogące mieć wpływ na wynik głosowania. PKW pozostawia Sądowi Najwyższemu ocenę ich wpływu na wynik wyboru Prezydenta RP” – napisano w tym sprawozdaniu. Sprawozdanie poparło sześciu członków PKW, jedna osoba była przeciw, a dwie wstrzymały się od głosu.
Przyjęte przez PKW sprawozdanie trafiło do Sądu Najwyższego. Podobnie jak protesty wyborcze. Na podstawie sprawozdania PKW i po rozpatrzeniu wszystkich protestów Sąd Najwyższy rozstrzygnie o ważności wyboru prezydenta RP. Musi to zrobić do 2 lipca 2025.
Przeczytaj także:
Nowe przepisy miały odciążyć sądy. PSL twierdzi, że wpłyną „negatywnie na demografię kraju”.
Portal Wirtualna Polska ujawnił, że ludowcy sprzeciwiają się zmianom, które miały ułatwić przeprowadzanie rozwodów.
Projekt został ogłoszony w kwietniu jako efekt działań zespołu Rafała Brzoski. Nad zmianami pracowało ministerstwo sprawiedliwości. Na etapie uzgodnień międzyresortowych projekt zablokowały ministerstwa, którymi kieruje PSL.
Ułatwiony tryb rozwodu miał być możliwy pod warunkami: „nieposiadanie wspólnych małoletnich dzieci, co najmniej roczny staż związku małżeńskiego, zupełny i trwały rozkład pożycia czy zgoda małżonków na ułatwiony tryb rozwodu”. Rozwiązanie małżeństwa następowałoby przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego. Jednak miałby to być wyjątek od reguły, którą miało pozostać orzekanie rozwodu przez sąd.
Wirtualna Polska opublikowała pisma, które resorty ludowców, wysłały w ramach uzgodnień międzyresortowych.
Jaka jest argumentacja Ministerstwa Obrony Narodowej?
„W ocenie MON, skutkiem proponowanych zmian będzie jeszcze wyższa liczba rozwodów, w szczególności rozwodów małżeństw bez dzieci, jak również nie decydowanie się na wspólne posiadanie potomstwa w pierwszych latach małżeństwa, co w konsekwencji wpłynie negatywnie na demografię kraju” – czytamy.
„Małżeństwo, poprzez administracyjne czynności utraci w społecznym postrzeganiu przymiot trwałości, na którym budowana jest rodzina, która to powinna być szczególnie chroniona przez państwo. Ο ile odformalizowane niektórych obszarów codziennego życia jest uzasadnione i oczekiwane, to w przypadku instytucji małżeństwa przyniesie negatywne społecznie skutki i jednocześnie uczyni z małżeństwa instytucję fasadową” – pisze MON.
Pod pismem jest podpisany wiceszef resortu, Paweł Bejda. Na czele ministerstwa obrony stoi wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Nowa procedura „sprowadzi rozwiązanie małżeństwa do wypowiedzenia umowy” – pisze MON. Ministerstwo podkreśla, że polskie przepisy są ukierunkowane na podtrzymanie trwałości małżeństwa.
„Ustawodawca regulację dotyczącą małżeństwa – art. 18 Konstytucji RP – umieścił w pierwszym rozdziale zatytułowanym «Rzeczpospolita». W konsekwencji oznacza to, że zawarte we wspomnianym artykule unormowanie należy do głównych zasad porządku prawnego w państwie i jest zasadą ustrojową” – podkreśla MON.
„W żadnej uchwalonej do 1997 r. polskiej ustawie konstytucyjnej takiego znaczenia małżeństwu nie nadano. Oczywistą konsekwencją takich regulacji konstytucyjnych jest przypisanie przez ustawodawcę zwykłego szczególnego znaczenia trwałości małżeństwa”.
Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk pisze natomiast:
„Dodatkowym skutkiem proponowanych zmian będzie zatem nie tylko znaczny wzrost liczby rozwodów, ale także dalszy spadek dzietności. Wiele małżeństw będzie bowiem zawieranych «na próbę», a małżonkowie nie będą dążyli do szybkiego posiadania dzieci, gdyż utrudni im to skorzystanie z wprowadzanego de facto w projekcie «rozwodu na żądanie». Pogłębi to tylko narastające problemy demograficzne, zamiast je ograniczać”.
Zaś minister rolnictwa Czesław Siekierski wysunął następujące argumenty:
„Małżeństwo to instytucja, która w naszej kulturze zapewnia strukturę dla wychowywania dzieci, przekazywania wartości i budowania trwałych relacji międzyludzkich. Ułatwienie rozwiązanie małżeństwa, które następowało będzie w drodze czynności podejmowanych przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, może prowadzić do dewaluacji instytucji małżeństwa”.
Wcześniej PSL nie zgodził się na ustawę o związkach partnerskich w kształcie zaproponowanym przez ministrę równości Katarzynę Kotulę. Nowa Lewica złożyła ten projekt w trybie poselskim, omijając ścieżkę rządową.
Również głosami PSL-u upadły w Sejmie projekty, które miały liberalizować prawo aborcyjne w Polsce.
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz, z pierwszą żoną rozwiódł się po siedmiu latach małżeństwa. To ona miała wnieść pozew o rozwód. Z drugą żoną, z którą ożenił się trzy lata później, ma troje dzieci.
Przeczytaj także:
W poniedziałek 16 czerwca 2025 Donald Trump nieoczekiwanie opuścił szczyt G7. Dlaczego?
Jak twierdzi CBS News, podczas lotu do Waszyngtonu Trump miał powiedzieć, że chce „prawdziwego końca” problemu nuklearnego z Iranem, przy czym Iran miałby „całkowicie zrezygnować” z broni jądrowej. W rozmowie z dziennikarzami Trump miał zaprzeczyć, że zaproponował zawieszenie broni.
Trump, według relacji CBS News, przewiduje, że Izrael nie zaprzestanie ataków na Iran. „Przekonacie się w ciągu najbliższych dwóch dni. Przekonacie się. Nikt jak dotąd nie zwolnił tempa” — miał powiedzieć prezydent USA na pokładzie Air Force One.
CBS twierdzi, że Trump „brzmiał na niezdecydowanego”, czy zamierza wysłać na spotkanie z irańskimi negocjatorami specjalnego wysłannika Steve’a Witkoffa, wiceprezydenta JD Vance’a lub obu. „Możliwe, że tak” — powiedział, ale dodał: „to zależy od tego, co się wydarzy, gdy wrócę” do Waszyngtonu.
„Odnosząc się do potencjalnego zagrożenia dla interesów USA, Trump stwierdził, że Iran wie, by nie ruszać amerykańskich żołnierzy. USA „uderzyłyby z ogromną siłą, gdyby zrobili cokolwiek naszym ludziom” — ostrzegł” – pisze CBS News.
Jednocześnie we wtorek Iran zapowiedział, że ataki na Izrael będą się nasilać.
Jeszcze w poniedziałek Biały Dom poinformował, że Trump wyjechał z Kananaskis w Kanadzie, gdzie odbywa się szczyt G7, z powodu sytuacji na Bliskim Wschodzie. Zaś prezydent Francji Emmanuel Macron zasugerował, że prezydent USA złożył propozycję zawieszenia broni.
Jednak we wtorek na swoim koncie na TruthSocial Trump napisał, że Macron się myli, jakoby Trump opuścił szczyt G7, „aby wrócić do Waszyngtonu i pracować nad «zawieszeniem broni» między Izraelem a Iranem”. „Bzdura! On nie ma pojęcia, dlaczego teraz wracam do Waszyngtonu, ale z całą pewnością nie ma to nic wspólnego z zawieszeniem broni. Chodzi o coś znacznie większego” – napisał Trump.
Podczas szczytu Trump ostrzegł, że Teheran musi ograniczyć swój program nuklearny, zanim będzie „za późno”. Powiedział też, że przywódcy Iranu „chcieliby rozmawiać”, ale mieli już 60 dni na osiągnięcie porozumienia w sprawie swoich nuklearnych ambicji i nie zrobili tego, zanim rozpoczął się izraelski atak powietrzny. „Muszą zawrzeć umowę” — stwierdził.
Jak pisze agencja Associated Press, „sześciu przywódców G7 stara się we wtorek, w ostatnim dniu szczytu, pokazać, że klub najbogatszych państw świata nadal ma wpływ na kształtowanie wydarzeń na świecie – mimo przedwczesnego wyjazdu prezydenta Donalda Trumpa”.
Grupę G7 tworzą największe rozwinięte gospodarki i demokracje na świecie: Stany Zjednoczone, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Kanada.
Izrael zaatakował Iran w piątek 13 czerwca 2025.
W opublikowanym późnym wieczorem w poniedziałek oświadczeniu państwa G7 wyraziły poparcie dla Izraela, określając Iran jako źródło niestabilności na Bliskim Wschodzie.
Przywódcy grupy wezwali do szerszej deeskalacji działań zbrojnych w regionie.
„Potwierdzamy, że Izrael ma prawo do samoobrony. Ponownie wyrażamy nasze poparcie dla bezpieczeństwa Izraela” — stwierdzili liderzy G7.
„Iran jest głównym źródłem regionalnej niestabilności i terroryzmu” — dodano, podkreślając, że G7 „jednoznacznie stwierdza, iż Iran nigdy nie może posiadać broni jądrowej”.
Przeczytaj także:
To jeden z najcięższych nalotów na stolicę Ukrainy od początku pełnoskalowej wojny. Liczba ofiar może być o wiele większa – w zachodniej części miasta pocisk zamienił w gruzy budynek mieszkalny
Drony i pociski balistyczne dotarły do Kijowa we wtorek 17 czerwca nad ranem, uderzając w wiele celów rozsianych po całym mieście. Jeden z pocisków uderzył wprost w 9-piętrowy budynek. Burmistrz Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że 30 mieszkań zostało całkowicie zniszczonych. Nie wiadomo jeszcze, ile ofiar znajduje się pod gruzami oraz czy dane o 14 zabitych i 55 rannych dotyczą tego budynku, czy też innych. A to był tylko jeden z wielu celów w mieście zaatakowanych w nocy przez Rosjan.
Była to bardzo ciężka noc dla kijowian – przerywana przez 10 godziny przez syreny alarmu przeciwlotniczego. Mieszkańcy chronili się na stacjach metrach funkcjonujących jako schrony.
Szczyt G7 obradujący w poniedziałek 16 czerwca nie przyniósł postępów, jeśli chodzi o możliwość zawieszenia broni pomiędzy Rosją a Ukrainą. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski miał się spotkać w kuluarach szczytu z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, jednak ten ostatni skrócił swój pobyt, ogłaszając wszem wobec, że wzywają go obowiązki związane z izraelskim atakiem na Iran.
Rosja w ostatnich tygodniach zintensyfikowała ataki na cele w Ukrainie, biorąc rewanż za spektakularną ukraińską akcję z końca maja – zniszczenia kilkudziesięciu rosyjskich bombowców na czterech lotniskach w głębi Rosji przy pomocy przemyconych do kraju dronów.
Przeczytaj także: