Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Według wyników exit poll opublikowanych przez Ipsos, w wyborach do Parlamentu Europejskiego na Koalicję Obywatelską głosowali mieszkańcy małych, większych i dużych miast. PiS wygrał wyłącznie na wsiach. Czego jeszcze dowiadujemy się ze wstępnych wyników?
Według wyników exit poll wybory do Parlamentu Europejskiego w Polsce wygrywa Koalicja Obywatelska z wynikiem 38,2 proc. To oznacza 21 mandatów dla europosłów i europosłanek tego ugrupowania. Dla PiS to po 10 latach zwycięstw pierwsza wyborcza porażka.
Sondażownia Ipsos opublikowała szczegóły dotyczące dzisiejszego głosowania. W OKO.press sprawdzamy, jak głosowali młodzi i starsi wyborcy, kogo wspierają kobiety, a kogo wybierają mężczyźni, a także, jak głosowały małe i większe miasta.
Konfederacja cieszyła się największym poparciem wśród młodych (grupa 18-29 lat). Zagłosowało na nią 30,1 proc. najmłodszych wyborców. Na drugim miejscu znalazło się KO (25,8 proc.), a PiS dostał 15,3 proc. wśród młodych. Podobny wynik w najmłodszej grupie ma Lewica – 15,3 proc. Trzecia Droga – 11,7 proc.
Zupełnie inaczej wyglądają wyniki w grupie najstarszej, czyli 60+. Tutaj triumfuje PiS z wynikiem 43,4 proc. Na drugim miejscu – KO (42,1 proc.). 5,4 proc. najstarszych wyborców poparło Trzecią Drogę, 4,6 proc. Lewicę, a Konfederację – 3,9 proc.
Zarówno osoby między 30 a 39 rokiem życia, jak i czterdziesto oraz pięćdziesięciolatkowie najchętniej głosowali na KO. Wynik Koalicji to kolejno w tych grupach: 32,6 proc., 40,9 proc. i 40,5 proc. Różnice? Trzydziestolatkowie chętnie głosowali na Konfederację, która w tej grupie wiekowej zdobyła drugie miejsce i wynik 22,3 proc. To niemal taki sam wynik, jak PiS: 22,2 proc.
Im starsi wyborcy, tym mniejsze poparcie dla Konfederacji — wśród 40-latków jest to 13 proc. (3. miejsce). Wśród 50-latków: 9 proc. Wyborcy z grup 40-49 lat i 50-59 lat chętniej głosują na PiS niż młodzi: 27,7 proc. i 37,4 proc.
Wyniki preferencji partyjnych pokazują tąpnięcie Lewicy i Trzeciej Drogi, których wyborcy z wyborów parlamentarnych w bardzo dużej części zdecydowali się na oddanie głosu na inne partie. Najwięcej zyskała w ten sposób Koalicja Obywatelska. Aż 33,5 proc osób, które w październiku poparły koalicję PSL i Polski 2050, dziś przeniosły swoje głosy na ugrupowanie Donalda Tuska. W grupie byłych wyborców Lewicy na KO zagłosowało 28,9 proc. osób. Trzecia droga utrzymała poparcie mniej niż połowy osób, które 15 października dały jej ponad 14-procentowy wynik. Lewica utrzymała prawie 60 proc. swoich wyborców.
Podobnych niespodzianek nie ma jednak na podium. Dzisiejsi wyborcy KO w ponad 87,6 proc. w wyborach parlamentarnych poparli ugrupowanie premiera Tuska. W przypadku Prawa i Sprawiedliwości wartość ta wynosi aż 90,4 proc., w przypadku Konfederacji – 84,9 proc.
Na uwagę zasługuje słaby wynik Trzeciej Drogi, a więc również Polskiego Stronnictwa Ludowego, wśród rolników. Według sondażowych wyników koalicję wsparło zaledwie 9,2 proc. z nich. W tej grupie, z niemal 60 proc., wygrywa PiS. Ciekawe są również wyniki wśród uczniów i studentów. Wśród nich, z 28,5 proc. wygrywa Koalicja Obywatelska. Drugie miejsce z 24,8 proc. głosów zajmuje Konfederacja. W stosunku do całościowych wyników znakomity rezultat uzyskuje Lewica, którą poparło ponad 18 proc. wyborców z tej grupy. Zarówno wśród przedsiębiorców, jak i kadry zarządzającej z bardzo dużą przewagą zwycięża Koalicja Obywatelska (kolejno 47,9 i 46,4 proc.)
Trzecia Droga zawiodła na wsi, która na ugrupowanie współdowodzone przez Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię oddała 9,1 proc. głosów. W najmniejszych miejscowościach wygrywa PiS z 44,3 proc. Na podium mamy również Koalicję Obywatelską (26,7 proc.) oraz Konfederacja (15,1 proc.)
KO odniosła wyraźne zwycięstwo w największych miastach: w tych o ludności od 200 do 500 tys. zanotowała 50,9 proc, w tych powyżej 500 tys. – 47 proc.
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni w większości zagłosowali na Koalicję Obywatelską. Wyniki wśród kobiet prezentują się następująco:
Mężczyźni najchętniej głosowali na KO – 35,9 proc. 32,5 proc. oddało głos na PiS. Znacznie więcej mężczyzn, w porównaniu do kobiet, wybrało Konfederację – 16,3 proc.
8,1 proc. wyborców postawiło na Trzecią Drogę, a na Lewicę — zaledwie 5,8 proc.
Konfederacja może mówić o zwycięstwie. Wg sondażu exit poll uzyskała 11,9 proc. głosów, a tym samym do Brukseli pojedzie sześciu europosłów startujących z tej listy.
Grzegorz Braun, Anna Bryłka, Rafał Foryś (niepewny mandat), Dobromir Sośnierz, Stanisław Tyszka, Ewa Zajączkowska-Hernik (niepewny mandat) – oto lista europosłów i europosłanek, których wprowadza do PE Konfederacja Wolność i Niepodległość. Środowiska narodowe wracają do Europarlamentu – ostatnim razem wprowadziły dwóch europosłów w 2014 r. z komitetu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego (Janusza Korwin-Mikkego i Michała Marusika).
„Uzyskaliśmy zdecydowanie najwyższy wynik w historii naszego środowiska, staliśmy się trzecią siłą polityczną w Polsce!” – napisał po ogłoszeniu wyników exit poll Sławomir Mentzen. Rzeczywiście, chociażby w porównaniu do wyborów parlamentarnych w 2023 r. Konfederacja urosła – wtedy uzyskała jedynie 7,16 proc.
„Mam nadzieję, że również dzięki naszym europosłom w tej kadencji europarlamentu dojdzie do korekty kursu UE. Uda się wprowadzić duże zmiany w Zielonym ładzie, zablokować zmiany traktatów czy nowe unijne podatki. W całej Europie ludzie zaczynają coraz lepiej dostrzegać kierunek, w którym zmierza UE, są coraz bardziej świadomi wpływu ideologii, która opanowała Brukselę na swoje życie, coraz lepiej dostrzegają to, że Unia Europejska zamienia się w skansen, Europa traci swoją dawną świetność, mierzy się z wielkimi problemami, takimi jak spadek konkurencyjności, nielegalna imigracja czy zagrożenie wojną, a wszystkie recepty UE niestety nie rozwiązują problemów, tylko je pogłębiają” – napisał Mentzen.
I dodał: „Wygrywa ten, kto popełni mniej błędów. Tym razem popełniliśmy ich bardzo mało. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniej przegranej, naprawiliśmy niektóre błędy, dokonaliśmy liftingu, a także włożyliśmy w tę kampanię bardzo dużo ciężkiej pracy. Patrząc na dzisiejsze wyniki, widać, że wyborcy to docenili. Możemy być więc zadowoleni, że wykonaliśmy wszyscy kawał dobrej roboty”.
Lewica zdobyła tylko 6,6 proc. w wyborach do Parlamentu Europejskiego według sondażowych wyników exit poll. To oznacza prawdopodobnie trzy mandaty w Parlamencie Europejskim. Pewniakiem jest mandat Roberta Biedronia
6,6 proc. dla koalicyjnej listy Lewicy to gorszy wynik, niż osiem miesięcy temu: w październikowych wyborach do Sejmu w 2023 roku koalicja Nowej Lewicy i Razem miała 8,61 proc. W wyborach samorządowych w kwietniu wynik Lewicy był podobny jak dziś: w głosowaniu do sejmików województw uzyskała wtedy 6,32 proc. Z kolei w poprzednich wyborach do europarlamentu w 2019 roku zsumowany wynik Wiosny Roberta Biedronia (6,06 proc.) i partii Razem (1,24 proc.) miały 7,3 proc. SLD wszedł wtedy w skład Koalicji Obywatelskiej razem z PO, PSL, Nowoczesną i Zielonymi. Koalicja miała wtedy 38,47 proc.
Pierwszy głos po ogłoszeniu wyników zabrał w sztabie Lewicy Robert Biedroń: „Oczywiście wynik mógłby być lepszy. Można było zrobić więcej, ale daliśmy odpór antydemokratycznym populistom. I taki sygnał z Polski powinien pójść do Europy. Jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność za Europę” — mówił szef frakcji Wiosny w Nowej Lewicy.
Wyniki exit poll wskazują, że Robert Biedroń prawdopodobnie wejdzie do europarlamentu. Europosłem jest od 2019 roku.
Współprzewodniczący Nowej Lewicy pogratulował politykom Koalicji Obywatelskiej. „Wynik KO zsumowany z Trzecią Drogą i Lewicą potwierdza zwycięstwo demokratycznych sił w Polsce. Dzisiaj w Europie są kraje, które niestety z tych wyborów cieszyć się nie mogą. Krajów, których siły antyeuropejskie i antydemokratyczne zyskały niestety na poparciu. To wielkie wyzwanie dla Europy" – mówił Biedroń.
Dodał, że Lewica będzie „wyznaczać kierunki rozwoju UE na najbliższe lata”. „Dla nas to ważny moment, jeśli chodzi o wzięcie odpowiedzialności nie tylko za Polskę, ale za przyszłość całej Europy”.
Następnie głos zabrała Katarzyna Kotula, szefowa sztabu Lewicy w tych wyborach: „Szliśmy do wyborów z hasłem 'Europa dla Ciebie'. Mówiliśmy o silnej Polsce w bezpiecznej Europie. Mówiliśmy, że chcemy, by ta Europa i nasi reprezentanci skupiali się na człowieku i ludzkich sprawach”.
„Przed nami konieczność przekonania młodych, że polityka może być dla nich i, że warto się angażować. Niezależnie od tego, kto ostateczni trafi z list Lewicy do europarlamentu, my pracy nie kończymy, a ją zaczynamy” – mówiła podczas wiecu powyborczego Magdalena Biejat, współprzewodnicząca partii Razem.
Oprócz Biedronia do Parlamentu Europejskiego prawdopodobnie wejdzie także Krzysztof Śmiszek oraz Marek Belka, choć ich mandaty są jeszcze niepewne.
Według badania exit poll wybory europejskie w Niemczech wygrywa centroprawicowa CDU/CSU, z której wywodzi się szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen
Na CDU/CSU zagłosowało 29,5 proc. osób. W sumie przekłada się to na 29 mandatów w Parlamencie Europejskim – tyle samo, co partia miała do tej pory. Ponadto jeden mandat zdobyła chrześcijańska Partia Rodzina, co sprawia, że Niemcy zasilą Europejską Partię Ludową w sumie 30 mandatami.
Największy wzrost liczby mandatów odnotowała jednak skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec, na którą zagłosowało aż 16,5 proc. wyborców. To przekłada się na 17 mandatów w PE – o 8 więcej niż AfD miała w Parlamencie kończącej się kadencji.
Jeszcze do połowy maja Alternatywa dla Niemiec należała w Parlamencie Europejskim do grupy Tożsamość i Demokracja, w której zrzeszeni są europosłowie francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego oraz włoskiej antyimigranckiej Legi Matteo Salviniego, ale została z grupy wydalona. Nie wiadomo więc, co się stanie z tą partią – czy utworzy nową grupę, czy pozostanie niezrzeszona.
Przed wyborami w Niemczech mówiono, że te eurowybory będą kolejnym testem poparcia dla mało popularnej koalicji rządzącej w Niemczech, która składa się z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec kanclerza Olafa Scholza (SPD), liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) oraz Zielonych.
Pomimo słabych sondaży poparcia w kraju, największa partia rządzącej koalicji – SPD – doświadcza jednak stosunkowo niewielkich spadków. Jak wynika z badania exit poll, SPD będzie miała w nowym parlamencie 14 mandatów (o 2 mniej wobec parlamentu kończącej się kadencji), a liberałowie z FDP zachowają stan posiadania (z pięcioma mandatami).
Najgorszej wypadają Zieloni, którzy w tych wyborach tracą 9 mandatów (spadek z 21 do 12).
Kiepski wynik niemieckich Zielonych to przejaw europejskiego trendu. Podczas gdy najważniejsze tematy z agendy partii tej grupy, czyli kryzys klimatyczny, były wysoko na agendzie w wyborach w 2019 roku, w ciągu ostatnich kilku lat, w związku z pandemią, kryzysem rosnących kosztów życia oraz wojną w Ukrainie, w hierarchii spraw ważnych dla ogółu obywateli w UE spadły na odleglejsze miejsca.
Niemieckim Zielonym nie pomogło też to, że są członkiem niepopularnego rządu. Po pierwsze, w takiej sytuacji trudniej jest prowadzić wyrazistą kampanię, a po drugie, Zieloni stali się obiektem bardzo intensywnych ataków ze strony skrajnej prawicy, która Zielonych uczyniła głównych adwersarzem w kampanii.
Skrajna lewica traci w sumie jeden mandat. Partia Die Linke zdobywa 3 mandaty, a Partia Dobrostanu Zwierząt – 1. Die Linke to partia, która jeszcze do niedawna była trzecią-czwartą siłą polityczną w kraju, bijąc się o podium z liberałami z FDP (do wyborów w 2017 roku, kiedy obie przegoniła AfD, a w 2021 roku także Zieloni). Jednak walki wewnętrzne i poważny kryzys wizerunkowy z 2021 roku związany ze skandalem molestowania seksualnego wewnątrz partii jeszcze bardziej tąpnął notowaniami partii.
Walki frakcji doprowadziły do częściowego rozpadu Die Linke. Pod koniec 2023 roku nowe ugrupowanie tworzy Sahra Wagenknecht, kontrowersyjna niemiecka polityczka, która odeszła z Die Linke. Jej partia Sojusz Sahry Wagenknecht – dla rozsądku i sprawiedliwości, w skrócie BSW, debiutuje w wyborach europejskich i zdobywa pięć mandatów. Na razie nie wiadomo jednak, do której grupy w PE dołączy ta partia.
Dużo napięć w trakcie kampanii wywoływała też kwestia wsparcia dla Ukrainy. Najwięcej na tym ugrali niemieccy liberałowie z Wolnej Partii Demokratycznej, którzy atakowali swoich koalicjantów za opóźnianie wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Najmocniej atakowana za to była SPD oraz sam kanclerz Olaf Scholz, który pomimo wezwań CDU/CSU oraz liberałów bardzo przedłużał debaty nad kolejnymi dostawami sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
Zwycięska centroprawica budowała kampanię głównie na krytyce rządzącej koalicji oraz przestrzeganiu przed wzrostem skrajnej prawicy. Podczas ostatniego zjazdu wyborczego w piątek w Monachium do lidera partii CDU Friedricha Merza dołączyła Ursula von der Leyen. Mówiła o tym, że „Europa jest wielkim darem” i że „trzeba ją chronić przed antyeuropejskimi zakusami populistów, ekstremistów i demagogów”. Jej zdaniem największym zagrożeniem dla Europy są partie skrajnie prawicowe, takie jak niemiecka AfD i francuskie Zjednoczenie Narodowe, które dążą do „osłabienia i zniszczeni Europy”.
W swoim przemówieniu Merz atakował za to rządzącą koalicję, mówiąc, że w kwestii pomocy wojskowej dla Ukrainy „przyniosła ona europejskim partnerom Niemiec rozczarowanie”.
Tematem szczególnie eksploatowanym przez skrajną prawicę był temat migracji. Co ciekawe, seria skandali wokół lidera kampanii AfD Maximiliana Kraha, która ostatecznie doprowadziła do wydalenia AfD z grupy Tożsamość i Demokracja, nie wpłynęła na gorszy wynik AfD.
Skrajna lewica (Die Linke), przekonywała do głosowania na siebie strasząc powrotem polityki oszczędności i cięć budżetowych forsowanych przez centroprawicę. Po okresie pandemicznej dyspensy jeszcze w tym roku państwa członkowskie mają bowiem wrócić do przestrzegania reguł budżetowych (próg 3 proc. PKB dla deficytu oraz 60 proc. PKB dla długu sektora instytucji rządowych i samorządowych). Lewica bardzo protestowała przed powrotem do dyscypliny budżetowej.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak Kamysz przyjmują słaby wynik z pokorą, ale obiecują: Trzecia Droga jedzie dalej. Marszałek Sejmu twierdzi, że ostateczne wyniki mogą przynieść koalicji kolejne mandaty.
Sondaż exit poll z 21:00 daje Trzeciej Drodze 8,2 proc. głosów i cztery mandaty europarlamentarne. To duży spadek koalicji Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego w zarówno stosunku do wyników z październików wyborów parlamentarnych, jak i wyborów samorządowych. W tych pierwszych Trzecia Droga uzyskała 14,4 proc. głosów, w kwietniowym głosowaniu politycy formacji mogą liczyć na poparcie rzędu 14,25 proc.
Według wyników exit poll do Brukseli i Strasburga mogą wybierać się Krzysztof Hetman i Andrzej Jarubas, prawdopodobne jest też objęcie mandatu przez Andrzeja Koboskę oraz Michała Gramatykę. W europarlamencie zabraknie startującej z list Trzeciej Drogi Róży Thun, wieloletniej deputowanej.
Wymowne może być to, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia w pierwszej kolejności pogratulował zwycięzcom z Koalicji Obywatelskiej, zamiast ucieszyć się z własnego wyniku.
„Serdecznie gratulujemy kolegom i koleżankom z Koalicji Obywatelskiej spektakularnego wyniku. Będziemy was wspierać we wszystkim, co dobre. Druga rzecz: pewnie mamy czterech europosłów, ale doświadczenie uczy, że z naszym wynikiem trzeba trochę poczekać. Regułą jest to, że się zmieni – to by oznaczało kolejny mandat europoselski. Z tej czwórki może zrobić się pięć, a może się zdarzyć, że i sześć. Wierzę, że będzie lepiej, niż jest” – mówił Szymon Hołownia po podaniu wyników sondażu exit poll autorstwa pracowni IPSOS.
„Trzecia rzecz: przyglądamy się temu, co dzieje się w Europie. Napawa nas to dużym smutkiem i zmartwieniem, Europa brunatnieje. Widzimy to we Francji, Niemczech, Austrii. Tym większa będzie odpowiedzialność tych kilku osób, które wyślemy do Parlamentu Europejskiego. My naprawdę będzie tą Europą rządzić, jeśli zostanie utrzymana koalicja Socjalistów i Demokratów, Europejskiej Partii Ludowej i Renew Europe. Ostatnia rzecz: Trzecia Droga ma się dobrze i jedzie dalej, nie miejcie co do tego żadnych wątpliwości. To były dla nas najtrudniejsze wybory: z powodów organizacyjnych, przez to, że przed chwilą mieliśmy dwukrotnie wybory. Frekwencja: na wsi praktycznie abdykacja wyborców. Ale Trzecia Droga jest potrzebna. Bez niej nie byłoby zwycięstwa spokoju, demokracji i pragamatyzmu, z którego wspólnie możemy się cieszyć” – podsumował Hołownia.
„Ten trójskok nie jest łatwy dla młodej koalicji. Dzięki głosom na Trzecią Drogę odsunęliśmy PiS od władzy. Później. Od początku mówiliśmy, że te wybory będą dla nas najtrudniejsze. Odpowiedzialność za rządy kosztuje: w pierwszej kolejności mniejsze partie. Musimy z tego wyciągać odpowiednie wnioski. W wyborach europejskich, przy niskiej frekwencji środkowi sceny politycznej jest trudniej. Wyniki są wyraziste” – komentował z kolei lider PSL-u, Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Wszystko, na co się umówiliśmy w kampanii wyborczej będzie zrealizowane: na poziomie polskim, ale i europejskim. Mówiliśmy o zdrowiu, bezpieczeństwie, również tym żywnościowym. W bardzo krótkim czasie wystawiliśmy najsilniejszych kandydatów w trzech kolejnych wyborach. Dziękuję szczególnie tym, którzy kandydowali w tych okręgach, gdzie było wiadomo, że będzie trudniej o mandat. Potrzebujemy większej determinacji, integracji na poziomie ogólnopolskim i lokalnym. przyjmujemy sygnał do daleko idącej mobilizacji” – kontynuował wicepremier i minister obrony narodowej.