Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Wskutek kolejnego rosyjskiego ostrzału zginęła jedna osoba. Osiem innych osób zostało rannych. 5-letnia dziewczynka została hospitalizowana w ciężkim stanie. Ukraińcy uderzają w kolejne rosyjskie rafinerie.
Według Sił Powietrznych Ukrainy w nocy z 3 na 4 listopada wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę siedmioma rakietami oraz 130 uderzeniowymi bezzałogowymi statkami powietrznymi typu Shahed, Gerber i innymi typami dronów. Ukraińskim obrońcom udało się zestrzelić 92 drony.
Odnotowano trafienia rakiet i 31 uderzeń dronów w 14 lokalizacjach.
Rosyjskie wojska zaatakowały obwód dnipropetrowski. Jak informuje Władysław Hajwonenko, szef dnipropetrowskiej administracji wojskowej, wskutek ataku zginęła 65-letnia kobieta. Osiem innych osób zostało rannych, w tym dwoje dzieci. 5-letnia dziewczynka została hospitalizowana w ciężkim stanie. Podobnie jak dwoje dorosłych. Spłonęła kawiarnia, prywatny dom i samochód. Zniszczono 12 domów.
W rejonie Nikopola rosyjskie wojska atakowały Ukraińców dronami FPV, artylerią i systemami rakietowymi Grad. Poszkodowani to trzej mężczyźni w wieku 43, 51 i 52 lat. Zniszczony został samochód pogotowia ratunkowego. Według Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy był to celowy atak na karetkę, która przewoziła chorego do szpitala. Rannymi zostali ratownicy medyczni, pacjent nie ucierpiał.
Rosjanie masowo ostrzelali infrastrukturę energetyczną i portową obwodu odeskiego. Region doświadczył dwóch fal masowych ataków dronów. Ołeh Kiper, szef odeskiej administracji wojskowej, informuje, że w wyniku uderzeń wybuchły pożary. Uszkodzono nawierzchnię drogową, obiekty produkcyjne i wyposażenie. Ratownicy szybko ugasli pożary. Nie ma ofiar śmiertelnych ani rannych. Według DTEK, największego prywatnego inwestora w branży energetycznej w Ukrainie, w nocy został zaatakowany jego obiekt energetyczny w obwodzie odeskim. Jak zaznacza firma, uszkodzenia są znaczne, a naprawa będzie wymagała czasu.
Od ponad trzech lat Rosjanie próbują doprowadzić ukraiński system energetyczny do blackoutu, nasilając ostrzały obiektów energetycznych i infrastruktury krytycznej tuż przed nadejściem mrozów. W ten sposób Rosja chce zmusić Ukrainę do ustępstw. W kraju od czasu do czasu są wprowadzane planowane lub awaryjne harmonogramy przerw w dostawie prądu. Najtrudniejsza sytuacja jest na Lewobrzeżnej Ukrainie.
Natomiast Ukraińcy co najmniej od lata skutecznie atakują rosyjskie rafinerie, zakłady produkcji broni oraz inne obiekty kompleksu wojskowo-przemysłowego. Z ostatniej nocy mamy informacje o ataku dronów na zakład petrochemiczny w mieście Sterlitamak – specjalizuje się w produkcji kauczuku, ionolu i benzyny lotniczej – w Baszkirii. Było słychać wybuchy i zawaliła się hala zakładu. Władze lokalne informowały, że „przyczyny wybuchu są ustalane”, później przyznały się do tego, że kompleks przemysłowy został zaatakowany przez dwa drony.
Według rosyjskich mediów społecznościowych w Kstowie w obwodzie niżegorodzkim po nocnym ataku dronów wybuchł pożar w strefie przemysłowej w pobliżu bazy paliwowej „Lukoil” i zakładu petrochemicznego. „ŁUKOIL-Niżegorodnefteorgsintez” to jedna z wiodących rafinerii ropy naftowej w Rosji. Odgrywa ona ważną rolę w zaopatrzeniu regionu moskiewskiego, który odpowiada za około 30% zużycia benzyny w kraju.
2 listopada funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadzili atak na terminal naftowy i tankowiec w rosyjskim mieście Tuapsie. Znajduje się tam terminal naftowy i rafineria należąca do spółki Rosnieft. Władze lokalne w Tuapse potwierdziły atak na port, a także zaznaczyły, że uszkodzeniu uległy budynki terminalu oraz dwa zagraniczne statki w porcie. Jak podaje BBC, na zdjęciach satelitarnych zarejestrowany jest wyciek ropy naftowej w odległości około 3,6 km od terminalu naftowego.
Przeczytaj także:
UE będzie wspierać Ukrainę podczas nadchodzącej zimy – poinformowała po rozmowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim szefowa KE Ursula von der Leyen
UE zapewni Ukrainie awaryjne wsparcie energetyczne, które pomoże przetrwać jej nadchodzące miesiące. Równocześnie trwają prace nad rozwiązaniami, które zagwarantują długoterminową pomoc finansową dla Kijowa.
Komisja Europejska w tym tygodniu przyjmie pakiet dotyczący rozszerzenia UE, w którym zostanie podkreślone „niezwykłe zaangażowanie Ukrainy na drodze do Europy” w minionym roku.
Pod koniec czwartego roku pełnoskalowej agresji na Ukrainę Rosja zintensyfikowała ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Ukraińcy zmuszeni są wprowadzać racjonowanie prądu.
W poniedziałek 3 listopada Rosja żyła hipersonicznych pocisków rakietowych „Kinżał” i innej broni dalekiego zasięgu, aby sparaliżować przemysłową infrastrukturę Ukrainy i sieć energetyczną. Rosja twierdzi, że zaatakowała 148 obiektów na Ukrainie, w tym infrastrukturę energetyczną, warsztaty produkujące drony i tymczasowe miejsca rozmieszczenia wojsk. Ten nocy Rosjanie uderzyli w infrastrukturę energetyczną Odessy. Do ostatnich rosyjskich ataków doszło w trakcie zaostrzenia walk na wielu liniach frontu — zwłaszcza w obwodach charkowskim i donieckim — gdyż Moskwa dąży do rozszerzenia kontroli terytorialnej i ograniczenia potencjału przemysłowego i logistycznego Ukrainy.
Rosja prowadzi ostrzały infrastruktury energetycznej Ukrainy od jesieni 2022 roku. Już wtedy potrafiła pozbawić prądu i ciepła 10 mln Ukrainek i Ukraińców. Putin zakładał, że ataki te doprowadzą do szybkiego załamania się państwa ukraińskiego. Tak się jednak nie stało, dzięki sprawnej oddolnej organizacji i wsparciu sojuszników. Ale w regularnych ostrzałach wciąż giną ludzie i niszczone są miasta i osiedla.
Przeczytaj także:
Teraz sytuacja zmienia się o tyle, że także Rosja stała się celem ostrzałów. Ukraińcy zaczęli od początku 2025 r. niszczyć jej infrastrukturę energetyczną. Wedle oficjalnego komunikatu z zeszłego tygodnia od początku tego roku Ukraińcy celnie trafili aż 160 razy w rosyjskie obiekty wydobywcze i rafineryjne ropy naftowej. Wczoraj po raz czwarty od sierpnia oberwała rafineria saratowska. 2 listopada Ukraina atakowała rosyjskie podstacje energetyczne.
Konsekwencje tego ostrzału nie dotykają jednak jeszcze na masową skale mieszkańców Rosji. Wyłączenia prądu i ogrzewania zdarzają się tylko punktowo – na terenach przygranicznych, w Orle czy podmoskiewskim Żukowskim (nadal awarie i blackouty spowodowane katastrofami naturalnymi i awariami zdezelowanej i nieremontowanej z powodu wojny rosyjskiej infrastruktury są w Rosji częstsze). Ale eksport rosyjskiej ropy – źródło pieniędzy na wojnę – spadł do najniższego poziomu od wybuchu pandemii COVID-19 w 2020 roku. Jak podała agencja Reuters 3 listopada, ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie i sankcje Zachodu przyniosły tez już znaczne korzyści czołowym zachodnim firmom naftowym.
Czy Moskwa wytrzyma ten nacisk? Polecamy analizę Tomasza Makarewicza z września:
Przeczytaj także:
Dekret białoruskiego prezydenta ma obowiązywać do końca 2027 roku i jest ciosem dla eksporterów z Chin
Na Białoruskim Narodowym Portalu Prawnym opublikowany został dekret prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który zakazuje wjazdu na teren Białorusi naczep z polskimi i litewskimi tablicami rejestracyjnymi. Zakaz ma obowiązywać do 31 grudnia 2027 roku.
To reakcja na zamknięcie w ubiegłym tygodniu przejść granicznych z Białorusią przez Litwę, która stała się obiektem wielu incydentów z udziałem balonów meteorologicznych i z przemytem, które spadały na jej terytorium. Tymczasem polskie przejścia drogowe w Kuźnicy i Bobrownikach są już zamknięte odpowiednio od 2021 i od 2023 roku – pierwsze w reakcji na próbę przebicia się przez granicę grupy migrantów orkiestrowanych przez białoruskie władze, drugie po uwięzieniu przez białoruski reżim działacza polonijnego Andrzeja Poczobuta. Premier Donald Tusk i premierka Inga Ruginiene uzgodnili tymczasem w czwartek 30 października 2025 roku, że oba przejścia mogłyby zostać w listopadzie otwarte na próbę.
Jak pisze Polska Agencja Prasowa, „zakaz uderza w sektor transportowy, który odgrywa kluczową rolę w przewozie towarów między Chinami a Unią Europejską przez Rosję i Białoruś. Agencja ELTA zwraca uwagę, że wiele firm transportowych działających w tym obszarze ma swoje siedziby w krajach bałtyckich oraz w Polsce, zatrudniając pracowników z Azji Środkowej, Gruzji i Ukrainy".
PAP pisze dalej, cytując litewskie źródła: „Povilas Driżas, sekretarz generalny Międzynarodowego Sojuszu Transportu i Logistyki (TTLA), ocenił, że negatywne skutki zamknięcia granicy już zaczynają być odczuwalne. Według niego Litwa może utracić swoje znaczenie na mapie logistycznej i handlowej. Olegas Tarasovas, wiceprezes litewskiego stowarzyszenia przewoźników drogowych »Linava«, w rozmowie z LRT określił sytuację jako »bliską katastrofy«. Jego zdaniem, jeśli granica pozostanie zamknięta, litewscy przewoźnicy mogą zostać całkowicie wyeliminowani z rynku".
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Potwierdziły się wiadomości dotyczące ekstradycji Patryka M., znanego pod pseudonimem „Wielki Bu”, kryminalisty w kampanii wyborczej kojarzonego z prezydentem Karolem Nawrockim.
Ścigany przez polską policję mężczyzna przebywał w Niemczech, a zgodę na przekazanie go Polsce podjął sąd w Hamburgu. Patryk M. jest znany między innymi z występów w walkach mieszanych sztuk walki. Ciążą nad nim zarzuty o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej specjalizującej się w przemycie i handlu narkotykami.
Reprezentujący „Wielkiego Bu” adwokat Gregor P. Jezierski złożył wniosek o azyl polityczny w Niemczech. Prawnik uzasadniał, że ścigany może stać się „obiektem rozgrywek politycznych między rządem a urzędem prezydenta”. Sprawą mężczyzny teraz będzie zajmować się niemiecka Prokuratura Generalna.
Przeczytaj także:
W grudniu 2024 roku Onet wspólnie z „Gazetą Wyborczą” upubliczniły tajny raport powstały na zlecenie kierownictwa PiS, wskazujący na potencjalne problemy z kandydaturą Karola Nawrockiego. To w tym dokumencie pojawiają się informacje o powiązaniach obecnego prezydenta z kibolskimi bojówkarzami i kryminalistami prezentującymi między innymi neofaszystowskie poglądy. „Można oczywiście założyć, że Karol Nawrocki naprawdę nie miał i nie ma pojęcia o powiązaniach, poglądach i czynach swoich kolegów z trybun czy bokserskiego ringu. Nie można wszak wykluczyć, że choć wszyscy w jego otoczeniu wiedzieli, kim jest Olgierd Lipnicki, Grzegorz Horodko, »Wielki Bu« i inni – on akurat nie miał o tym pojęcia” – można przeczytać w jednym z fragmentów raportu.
Przeczytaj także:
Andrej Babiš, lider zwycięskiej w październikowych wyborach partii ANO, stworzy koalicję rządzącą z siłami prawicy.
Ruch Babiša, jednego z najbogatszych Czechów i potentata rynku spożywczego, porozumiał się z dwiema innymi partiami, co daje im większość w 200-osobowej Izbie Poselskiej. Koalicję z ANO stworzy eurosceptyczna i sprzeciwiająca się ekologicznym rozwiązaniom partia Zmotoryzowanych (Motoristé) oraz skrajnie prawicowa, ksenofobiczna i antyunijna Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). Lider drugiego z ugrupowań, pół-Japończyk Tomio Okamura, ma największe szanse, by stanąć na czele Izby Poselskiej, obejmując stanowisko odpowiadające fotelowi polskiego marszałka Sejmu.
Pięciostronnicowe porozumienie określa między innymi zasady rozwiązywania sporów w koalicji i określa podział ministerstw pomiędzy współpracujące ze sobą partie. „Kontrowersyjne” kwestie będą zależały bezpośrednio od obejmującego tekę premiera Babiša, Okamury oraz lidera Zmotoryzowanych Petra Macinki. Tak wyłoniona „Rada Trzech” ma spotykać się przynajmniej raz w miesiącu.
Babiš, mimo prezentowanego populizmu zdecydowanie różniący się od swoich koalicjantów, po podpisaniu dokumentu wyrażał ostrożne zadowolenie. Jak stwierdził, z przesuniętymi skrajnie na prawo koalicjantami wiąże go przede wszystkim krytyczne podejście do ustępującego rządu Petra Fiali. „To nas połączyło, choć oczywiście mogły być pewne różnice programowe. Ale najważniejsze jest to, że się zgodziliśmy” – stwierdził polityk, który na mocy umowy ma objąć tekę premiera.
W nowym rządzie pierwsze skrzypce mają grać politycy ANO. Partia obsadzi stanowisko szefa rady ministrów, a także ministrów finansów, przemysłu, zdrowia, pracy, edukacji, spraw wewnętrznych, rozwoju regionalnego i sprawiedliwości.
Tym samym Babiš stanie na czele rządu po raz drugi. Tekę premiera dzierżył już od 2017 do 2021 roku. Z polskiej perspektywy obawy może budzić propozycja objęcia resortu obrony przez SPD. Stojący na czele skrajnie prawicowej partii Okamura w przeszłości wypowiadał się krytycznie w sprawie dalszego wsparcia dla walczącej z Rosją Ukrainy, obarczał też uchodźców z tego kraju odpowiedzialnością za rosnącą liczbę przestępstw. Poza tym SPD ma też dostać ministerstwa rolnictwa i transportu. Motoristé pokierują resortami spraw zagranicznych, kultury, środowiska, sportu i zdrowia.
Wśród najważniejszych punktów programowych nowego rządu można wyróżnić sprzeciw wobec pakietu klimatycznego ETS2, wsparcie dla energetyki jądrowej, obniżenie cen energii i wsparcie dla mieszkalnictwa. Koalicjanci zgodzili się co do niepodwyższania wieku emerytalnego (65 lat) i zachowania korony czeskiej jako waluty.
Podział stanowisk i ustalenie szczegółów współpracy wymagają jeszcze czasu, a prezydent Petr Pavel może powołać nowy rząd dopiero w grudniu. Na razie administracja praskiego Hradu, gdzie rezyduje głowa państwa, poprosiła o bardziej szczegółową wersję porozumienia, które zostało przekazane prezydentowi Pavlowi. Lider ANO ma nadzieję, że przedłoży Hradowi listę ministrów do końca listopada.
Przeczytaj także:
„Po wyborach głowa państwa stwierdziła, że kluczowe jest, aby rząd postawił na silne zakotwiczenie w UE, polityka Czech była zgodna z prawem międzynarodowym i kładła nacisk na godność człowieka i prawa człowieka. Prezydent uważa członkostwo w NATO za gwarancję bezpieczeństwa” – ocenia publiczna telewizja ČT24.
„Wygląda na to, że Republika Czeska będzie miała rząd, który pod wieloma względami będzie bardzo niestabilny i toksyczny dla reputacji Republiki Czeskiej, choćby dlatego, że od samego początku opiera się na kłamstwach” – ocenił powstanie nowego gabinetu Jiří Pehe z portalu Denik Referendum. Jego zdaniem „kłamstwo” ma polegać na braku propozycji fundamentalnych reform, które miałyby diametralnie zmienić kurs polityki kraju, a które obiecywali koalicjanci w kampanii wyborczej.
„Podstawą pospiesznie utworzonego rządu nie jest program, lecz władza. To grupa politycznych przedsiębiorców, których celem jest realizacja własnych interesów. Największą słabością rządu będzie równoważenie interesów biznesowych” – twierdzi dziennikarz.
Przeczytaj także: