W niedziele trwały analizy, co oznacza zapowiedź Tuska o zawieszeniu prawa do azylu. Prawo i Sprawiedliwość na swoim kongresie wchłonęło Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry.
Prokuratura Krajowa sprawdza, czy Władysław Teofil Bartoszewski pozbył się majątku, by uniknąć zwrotu pieniędzy wierzycielom. Chodzi m.in. o wart kilka mln zł dworek pod Warszawą – jak czytamy w Onecie. W marcu sąd nakazał Bartoszewskiemu zwrócić aż 13 mln zł, które powierzył mu jego chrzestny.
Sprawę majątku rzekomo przywłaszczonego przez Władysława Teofila Bartoszewskiego od fundacji swojego ojca chrzestnego szczegółowo opisuje Onet.
Andrzej Ciechanowiecki, który wyemigrował z PRL w 1958 roku, został ojcem chrzestnym urodzonego w 1955 roku Władysława Teofila Bartoszewskiego — dziś posła na Sejm RP z ramienia PSL.
„Ciechanowiecki to zmarły w 2015 r. historyk sztuki i kolekcjoner dzieł. W 1998 r. został odznaczony Orderem Orła Białego, najwyższym polskim odznaczeniem państwowym” – czytamy w Onecie.
Ciechanowiecki dorobił się sporego majątku — jak pisze Onet — nie miał też dzieci. Ojcowskie uczucia przelał więc na Teofila, któremu pomógł, gdy ten w latach 80. wyjechał z PRL-owskiej Polski na wyspy brytyjskie. Młody Bartoszewski zrobił doktorat na Cambridge, a w latach 90. zaczął zarabiać w biznesie.
Ciechanowiecki poprosił Bartoszewskiego o pomoc w inwestowaniu pieniędzy. Zależało mu na stałym dopływie gotówki, więc młody Bartoszewski m.in. zakupił za pieniądze założonej przez Ciechanowieckiego fundacji trzy apartamenty w Warszawie.
Ciechanowiecki przeznaczył na to w sumie około 7 mln zł (zakup mieszkań i ich wyposażenie). Apartamenty zostały wynajęte, a Bartoszewski przelewał swojemu chrzestnemu zarobione w ten sposób pieniądze.
W 2009 roku okazało się, że nieruchomości są zarejestrowane na spółkę założoną przez Bartoszewskiego i jego żonę na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Formalnie więc — jak pisze Onet — więc Ciechanowiecki nie ma do nich praw. Przez lata jednak w ogóle się tym nie interesował, bo miał do chrześniaka pełne zaufanie. Mówił mu np.: „Weź 100 tys. z Fundacji i coś z tym zrób”.
Konflikt narasta, a sprawa trafia do sądu. „W pierwszej instancji sąd przyznaje rację Bartoszewskiemu. Zgodnie z tym wyrokiem Ciechanowiecki wiedział, że mieszkania są zakupione na spółkę ze względów podatkowych. Sąd apelacyjny uchyla jednak ten wyrok i nakazuje rozpoczęcie sprawy od nowa” – pisze Onet.
W tym czasie Władysław Teofil Bartoszewski wiąże się z PSL i zostaje posłem. „Z jego oświadczeń majątkowych za 2019 i 2020 r. wynika, że jest właścicielem domu o powierzchni 600 m kw. To podwarszawski dworek. Nieruchomość znika jednak z oświadczenia w 2021 r. Polityk przepisuje dom na swoją żonę, a ta na córki”.
W 2023 r. polityk ponownie zdobywa mandat poselski z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zostaje też wiceministrem spraw zagranicznych.
Onet wskazuje, że z najnowszego oświadczenia majątkowego posła wynika, że ma zaledwie 765 zł oszczędności, akcje Santander S.A. za 1386 funtów i mercedesa z 2016 r. wartego 128 tys. zł. Nie ma żadnych nieruchomości.
W marcu 2024 r. sąd wydaje wyrok. Przyznaje rację fundacji Ciechanowieckich. Onet pisze, że Bartoszewski musi zwrócić 6,7 mln zł, 1 mln funtów, 405 tys. euro i kilka chińskich wazonów. W sumie 13,2 mln zł. Sąd naliczył również odsetki.
Z informacji Onetu wynika, że wiceszef MSZ odwołał się od wyroku. Nie ma jeszcze daty rozprawy apelacyjnej.
Fundacja Ciechanowieckiego podejrzewa, że „Bartoszewski przepisał majątek na rodzinę, by nie można było ściągnąć z niego zasądzonych kwot” – czytamy. Z tego samego powodu w prokuraturze ląduje zawiadomienie. Na razie śledztwo toczy się w sprawie. Nikt nie usłyszał zarzutów.
Śledztwo zostało wszczęte 10 maja 2024 roku w Mazowieckim Wydziale Zamiejscowym PK. Chodzi m.in. o czyn z art. 300 par. 2 kodeksu karnego. Brzmi on tak:
„Kto, w celu udaremnienia wykonania orzeczenia sądu lub innego organu państwowego, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku zajęte, lub zagrożone zajęciem, bądź usuwa znaki zajęcia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Śledztwo na zlecenie Prokuratury prowadzi Komenda Stołeczna Policji.
„Postanowiłem podjąć działania w celu odwołania moich dzieci z władz odpowiednich spółek”. Takie oświadczenie z podpisem Zbigniewa Solorza trafiło w czwartek 26 września 2024 do pracowników jego spółek
Dzieci Solorza kilka dni temu ostrzegły kadrę zarządzającą jego spółkami przed próbami przejęcia biznesu przez nieodpowiednie osoby.
W oświadczeniu, które dziś otrzymali pracownicy, można przeczytać: „W ostatnich latach moje dzieci pełniły w moich spółkach różne stanowiska.
W ostatnim czasie zdałem sobie sprawę, iż angażowanie na obecnym etapie moich dzieci w zarządzanie firmami nie przyczynia się do wyższej stabilności w firmach ani do budowania ich lepszej przyszłości”.
„Gazeta Wyborcza”, która jako pierwsza opisała spór Solorza z dziećmi, wyjaśnia kontekst tej sprawy.
„23 września ok. godz. 13 kilkadziesiąt osób z kadry zarządzającej czterech głównych spółek Zygmunta Solorza (Cyfrowy Polsat, Telewizja Polsat, Polkomtel, Netia) dostało mailem dokument podpisany przez trójkę jego dzieci: Tobiasa Solorza, Piotra Żaka, Aleksandrę Żak”.
Dzieci Solorza piszą, że mają utrudniony kontakt z ojcem, który jest chory. Zalecają też menadżerom, by powstrzymywali się od podpisywania dokumentów, których legalności nie mogą być pewni.
„W szczególności zalecają ostrożność przy decyzjach dotyczących podmiotu o nazwie TiVi Foundation z Liechtensteinu. To największy obecnie akcjonariusz m.in. Cyfrowego Polsatu, ale i innych spółek Solorza. Posiada 60-70 proc. ich akcji. Fundację założył sam Solorz i on jest jej właścicielem” – pisze „Wyborcza”.
„Według naszych informacji Tobias Solorz, Piotr Żak oraz Aleksandra Żak są w ostrym sporze z Justyną Kulką, obecną partnerką, a od marca żoną Solorza. Spór jest tak poważny, że kwestionują nawet ważność małżeństwa, które ojciec zawarł w Liechtensteinie. Twierdzą, że to Justyna Kulka stoi za politycznym uwikłaniem Polsatu w układy z PiS w czasie rządów tej partii i że to ona stała za pomysłem promowania Doroty Gawryluk jako kandydatki na prezydenta w wyborach planowanych na jesień 2025. Ma też wspierać «Lepszą Polskę» – stowarzyszenie, którego Gawryluk jest liderką”.
Informator „Wyborczej” twierdzi, że to Solorz miał w imieniu PiS proponować Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi tekę premiera.
„Nie odejdziemy stąd. Palestyna to nasz dom, to kraj naszych ojców i naszych dziadków. Pozostanie nasza” – mówił na forum ONZ prezydent Palestyny Mahmud Abbas.
W swoim przemówieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ 26 września Abbas powiedział o tragedii, której doświadczają mieszkańcy Strefy Gazy w związku z izraelską agresją. Podkreślił, że Izrael dopuszcza się na terenie Gazy zbrodni wojennych.
„Powstrzymajcie te zbrodnie. Powstrzymajcie zabijanie kobiet i dzieci. Powstrzymajcie ludobójstwo. Przestańcie wysyłać broń do Izraela. To szaleństwo nie może trwać. Cały świat jest odpowiedzialny za to, co się dzieje w Gazie i na Zachodnim Brzegu” – mówił Mahmud Abbas w pełnym emocji przemówieniu.
Prezydent Palestyny podkreślił, że od rozpoczęcia izraelskiej inwazji w Strefie Gazy zginęło ponad 40 tysięcy osób, a ponad 100 tysięcy zostało rannych. Kolejne dwa miliony zostało przesiedlonych.
„Setki palestyńskich rodzin zostało unicestwionych. Ponad 100 rodzin zostało całkowicie wymazanych z ewidencji ludności. Już nie istnieją” – powiedział.
Abbas podkreślił, że Izrael dąży do „całkowitego wysiedlenia Palestyńczyków z ziem okupowanych” i tym samym łamie postanowienia wszystkich rezolucji ONZ, które wskazują, że Palestyna ma prawo do istnienia w granicach sprzed 1967 roku.
Prezydent Palestyny uderzył też w Stany Zjednoczone, które już trzykrotnie wetowały na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ rezolucję wzywającą Izrael do zawieszenia broni.
„USA, największa demokracja na świecie (...) stanęły i powiedziały: nie, walki będą kontynuowane. Zrobiły to, używając weta. Co więcej, dostarczyły Izraelowi śmiercionośną broń, której ten użył do zabicia tysięcy niewinnych cywilów (...). To jeszcze bardziej zachęciło Izrael do kontynuowania agresji” – powiedział Abbas.
Dodał, że reprezentanci Palestyny wielokrotnie ostrzegali już na forum ONZ, że sytuacja na okupowanych ziemiach Palestyny grozi eksplozją. „Ta eksplozja nastąpiła” – powiedział prezydent Palestyny.
Prezydent Palestyny w bardzo zawoalowany sposób opisał jednak sytuację, która doprowadziła do wybuchu wojny w Strefie Gazy.
Izrael podjął decyzję o inwazji lądowej na Strefę Gazy po tym, jak 7 października 2023 roku kraj został zaatakowany przez palestyńskich terrorystów z Hamasu. W skoordynowanych i niezwykle brutalnych atakach na kilkadziesiąt miejscowości na południu Izraela zginęło niemal 1300 osób, a 250 zostało wziętych do niewoli.
Większość zakładników została zamordowana, część wciąż jest przetrzymywana na terenie Strefy Gazy.
O ile skala odpowiedzi Izraela na zamachy jest zupełnie nieadekwatna, co czyni ją bezprawną w świetle prawa międzynarodowego, to jednak Abbas w swoim przemówieniu o zamachach terrorystycznych przeprowadzonych przez Hamas mówił jedynie jako o „tym, co się wydarzyło” i nie zająknął się o sprawcach.
„Od początku [czyli od 7 października — red.] potępiłem zabijanie cywilów, kimkolwiek by oni nie byli, i bez względu na to, po czyjej stronie by się opowiadali” – powiedział prezydent Palestyny. Dodał, że „od początku żądał uwolnienia więźniów od wszystkich, którzy te osoby przetrzymywali”.
Wspomniał też, że po zamachach terrorystycznych wezwał Izrael do natychmiastowego powrotu do stołu negocjacyjnego i wdrożenia rozwiązania dwupaństwowego, ale rząd Izraela „zamiast pokierować się zdrowym rozsądkiem (...), wolał wykorzystać to, co się wydarzyło do rozpoczęcia pełnoskalowej, ludobójczej wojny w Gazie”.
„Izrael kontynuuje popełnianie zbrodni wojennych w Gazie” – powiedział Abbas.
Prezydent Palestyny przedstawił też pełną listę oczekiwań swojego rządu. Władze Palestyny domagają się:
Abbas zapowiedział też, że władze Palestyny chciałaby móc rozpocząć proces odbudowy Strefy Gazy, przeprowadzić wybory powszechne na wszystkich terenach Palestyny, w tym na terenie wschodniej Jerozolimy, oraz móc wdrożyć reformy celem budowy dobrze działających instytucji publicznych.
„Nie prosimy o więcej, ale nie zgodzimy się na mniej„ – powiedział w odniesieniu do roszczeń terytorialnych Palestyny, obejmujących Zachodni Brzeg, wschodnią Jerozolimę i Strefę Gazy. ”Jesteśmy gotowi przeprowadzić tam wybory i utworzyć palestyński rząd zgodnie z wynikami tych wyborów” – powiedział Abbas.
Podczas sprzątania po powodzi znaleziono dwa ciała
W czwartek wieczorem Policja poinformowała na portalu X: „Na terenie powiatu kłodzkiego oraz na terenie powiatu nyskiego podczas sprzątania okolicy po powodzi, ujawniono dwa ciała”.
Policja dodaje, że funkcjonariusze z Opola i policji dolnośląskiej wykonują tam czynności pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Kłodzku i Prokuratury Rejonowej w Prudniku. Trwają m.in. czynności identyfikacyjne.
„Okoliczności śmierci wskazują, że może to być 8. i 9. ofiara, której śmierć nastąpiła na terenach dotkniętych powodzią” – stwierdza Policja w komunikacie w mediach społecznościowych.
Pomimo ogromnych wysiłków amerykańskich, francuskich i arabskich negocjatorów Izrael wciąż grozi rozpoczęciem inwazji lądowej na Liban. Liban ostrzega, że nie pozostanie bierny wobec izraelskiej agresji
Izrael nie zgodził się na zaproponowane przez USA, Francję, Arabię Saudyjską i Katar trzytygodniowe zawieszenie broni, w ramach którego zarówno Izrael, jak i operujący z terenu Libanu Hezbollah miałby zaprzestać ostrzałów sąsiada — donoszą amerykańskie media, w tym Bloomberg i Reuters.
„Nie będzie żadnego zawieszenia broni. Będziemy z całą siłą kontynuować walkę z organizacją terrorystyczną Hezbollah aż do zwycięstwa” – napisał na platformie X Izrael Katz, minister spraw zagranicznych Izraela.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu nie zabrał jeszcze oficjalnie głosu w tej sprawie, ale jak donosi Bloomberg, kancelaria Netanjahu poinformowała, że „siły obronne Izraela zostały poinstruowane, by kontynuować ostrzał Libanu” — informuje dziennik. Netanjahu ma w piątek 27 września przemawiać na forum ONZ.
Hezbollah nie poinformował oficjalnie, czy byłyby gotów przyjąć warunki zawieszenia broni, ale będący pośrednikiem w rozmowach minister gospodarki Libanu Amin Salam powiedział, że jego zdaniem po stronie Hezbollahu widać dużo „elastyczności”.
Także premier Libanu Nadżib Mikati kilkukrotnie wyraził nadzieję na zawieszenie broni.
Propozycję zawieszenia broni wypracowali amerykańscy, francuscy i saudyjscy negocjatorzy, którzy od początku eskalacji między stronami prowadzili rozmowy zarówno z Izraelem, jak i Libanem. W rozmowy zaangażowany był sekretarz stanu USA Anthony Blinken, premier Libanu Nadżib Mikati, jak i prezydenci: Joe Biden i Emmanuel Macron.
Negocjatorzy wezwali do „powstrzymania rozlewu krwi” i zapobieżenia ryzyku, że wymiana ognia zamieni się „w regularną wojnę”.
„Czas zawrzeć dyplomatyczne porozumienie, które umożliwi cywilom po obu stronach granicy bezpiecznie wrócić do domów” – napisali we wspólnym oświadczeniu.
Prezydent USA Joe Biden bardzo liczył na to, że uda się zawrzeć porozumienie. Jeszcze w środę 25 września mówił w wywiadzie z telewizją ABC: „Nie chcę przesadzać, ale jest możliwość, że jeśli poradzimy sobie z zawieszeniem broni w Libanie, będziemy w stanie przejść do negocjacji w sprawie Zachodniego Brzegu i Gazy” – mówił Biden.
Amerykański prezydent bardzo chce doprowadzić do całkowitego zawieszenia broni na Bliskim Wschodzie przed końcem swojej kadencji, a najlepiej przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Tocząca się wojna stawia w złym świetle nieumiejących sobie z nią poradzić Demokratów i jest wykorzystywana przez Donalda Trumpa w kampanii. Trump utrzymuje, że gdyby on rządził, byłby pokój.
Temat niebezpiecznej eskalacji na Bliskim Wschodzie jest gorącym tematem na trwającym właśnie szczycie ONZ w Nowym Jorku. Do zawieszenia ognia wezwali m.in. sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres oraz szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Obaj domagają się przestrzegania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ z 2006 roku, przyjętej w związku z wojną izraelsko-libańską.
Rezolucja, przyjęta głosami wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym Rosji i Chin, wzywa do całkowitego zaprzestania działań wojennych między Izraelem a Hezbollahem, wycofania sił izraelskich z Libanu oraz rozbrojenia Hezbollahu. Stanowi też, że w pasie 29 km na północ od granicy Izraela i Libanu może stacjonować jedynie wojsko libańskie i siły zbrojne ONZ.
Od poniedziałku w wymianie ognia między Izraelem a stacjonującym na terenie Libanu Hezbollahem zginęło już ponad 600 osób, a niemal sto tysięcy osób — zarówno na południu Libanu, jak i na północy Izraela musiało się ewakuować. Większość ofiar to libańscy cywile, ale we wtorkowym ataku rakietowym na Bejrut armia Izraela zabiła także dowódcę jednej z dywizji lotniczych Hezbollahu Mohammada Surura.
Izraelskie bomby spadają zarówno na południową, jak i środkową część kraju, w tym na stolicę Libanu. Izrael grozi rozpoczęciem lądowej inwazji celem likwidacji Hezbollahu. Liban ostrzega, że w obliczu ofiar cywilnych nie pozostanie bierny.