Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Cztery samoloty z imigrantami na pokładzie miały lądować wczoraj w Meksyku, trzy w Gwatemali. Administracja Trumpa rozpoczęła wydalanie nieudokumentowanych migrantów z USA
Rzeczniczka prasowa Departamentu Stanu Tammy Bruce poinformowała na platformie X, że w piątek 24 stycznia w Meksyku wylądowały cztery samoloty z nieudokumentowanymi migrantami. To tylko część z ok. 2 tys. obywateli Meksyku, których USA odesłały tego dnia (większość drogą lądową).
Wpis Tammy Bruce to odpowiedź na doniesienia telewizji NBC News, która wczoraj wieczorem podała, że Meksyk odmówił zgody na lądowanie w kraju samolotu z osobami deportowanymi z USA. W odpowiedzi na pytania NBC News urzędnik z Białego Domu przekazał dziennikarzom, że powód był „administracyjny” i został szybko wyjaśniony.
W piątkowym wieczornym komunikacie meksykańskiego ministerstwa spraw zagranicznych nie wspomniano o braku zgody na lądowanie. Wręcz przeciwnie: napisano, że Meksyk ma „wspaniałe relacje” z USA i że kraje współpracują m.in. w sprawie migracji. „Jeśli chodzi repatriacje, zawsze będziemy z otwartymi ramionami witać Meksykanów powracających do kraju” – napisało meksykańskie MSZ.
Jedną z kluczowych obietnic Donalda Trumpa są masowe deportacje migrantów, którzy mieszkają w USA bez prawa do pobytu. W ciągu kilku ostatnich liczba takich osób zaczęła rosnąć i prawie dobija do poziomu z lat 2005-2007. Badacze szacują, że obecnie jest to ponad 11 mln osób. Prawie 40 proc. z nich to Meksykanie. W dalszej kolejności najliczniejszymi grupami są obywatele Salwadoru, Indii, Gwatemali i Hondurasu.
W poniedziałek Trump ogłosił stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem. Oddelegował tam już także 1500 dodatkowych żołnierzy, a niewykluczone, że wkrótce trafią tam kolejne tysiące. Wprowadzenie stanu wyjątkowego pozwoliło USA wykorzystać do deportacji migrantów wojskowe samoloty. Pentagon zapowiedział, że w ten sposób odesłanych może zostać ok. 5 tys. osób.
W piątek dwoma lotami wojskowymi i jednym czarterem komercyjnym przetransportowano do kraju pochodzenia także ok. 240 Gwatemalczyków, którzy przebywali w USA bez wymaganych zezwoleń.
Wczorajsze deportacje to zaledwie jedna setna procenta mieszkających w USA nieudokumentowanych. Ale administracja Trumpa już teraz chwali się, że dotrzymuje danych w kampanii obietnic. Skądinąd deportacjami mogą być także mieszkający nielegalnie w USA obywatele polscy. MSZ szacuje, że do kraju może zostać odesłanych nawet 30 tys. osób.
Władze Meksyku stawiają na razie na nieantagonizowanie Trumpa, choć prezydentka Claudia Sheinbaum zaznaczyła, że nie zgadza się na „masowe deportacje”. I podkreśliła, jak ważni dla amerykańskiej gospodarki są meksykańscy migranci.
Pomysły Trumpa na ograniczenie imigracji sięgają jednak dalej. Prezydent zapowiedział przywrócenie polityki „Pozostań w Meksyku” [ang. remain in Mexico]. Zgodnie z nią osoby ubiegające się o azyl w USA – przedstawiciele różnych narodowości – miałyby czekać na rozpatrzenie wniosku na meksykańskim terytorium. Claudia Sheinbaum stwierdziła, że Stany Zjednoczone nie mogą jednostronnie narzucać innym krajom takiego rozwiązania.
Według źródeł „Financial Times” ubiegłotygodniowa rozmowa między Mette Frederiksen a Donaldem Trumpem pozbawiła premierkę Danii złudzeń, że roszczenia USA do Grenlandii to polityczny blef
Renomowany brytyjski dziennik „Financial Times”, powołując się na swoje źródła, relacjonuje przebieg rozmowy telefonicznej między premierką Danii Mette Frederiksen a Donaldem Trumpem. Politycy rozmawiali ze sobą w ubiegłym tygodniu, jeszcze zanim Trump został zaprzysiężony na prezydenta USA.
Tematem była przede wszystkim Grenlandia – Trump w kampanii zapowiadał, że Stany Zjednoczone kupią tę wyspę, która ma status autonomicznego terytorium Danii.
Według „FT” rozmowa była burzliwa i poszła „bardzo źle”. Mette Frederiksen miała powiedzieć Trumpowi, że Grenlandia nie jest na sprzedaż (mówiła o tym zresztą publicznie także wcześniej, w grudniu 2024). Równocześnie zaoferowała USA zacieśnienie współpracy wojskowej i gospodarczej na wyspie. Słowa premierki miały rozsierdzić Trumpa. Zdaniem źródeł „FT” był „bardzo stanowczy” i bardzo jasno określił swoje intencje.
„To był zimny prysznic. Przedtem, ciężko było brać to na poważnie. Ale myślę, że to jest poważne i potencjalnie bardzo niebezpieczne” – powiedział jeden z rozmówców dziennika. Dodał, że Duńczycy są „w trybie kryzysowym”, bo Trump groził nałożeniem ceł na ich kraj. „FT” podaje, że Frederiksen z tego powodu zwołała spotkanie z szefami duńskich koncernów, m.in. Carlsberg i Novo Nordisk, wytwórcą popularnego w USA leku na otyłość, Ozempicu.
Administracja Trumpa tłumaczy, że chodzi o bezpieczeństwo regionu w kontekście aktywności Rosji i Chin w Arktyce. A także o surowce, których ogromne pokłady ma kryć lodowa pokrywa wyspy.
Ale Grenlandia, gdzie mieszka 57 tys. ludzi, nie chce być częścią USA. Wolałaby także uzyskać pełną niepodległość od Danii, co regularnie powtarza tamtejszy premier Mute Egede. Tego głosu mało kto dziś jednak słucha.
Europejscy dyplomaci w Waszyngtonie, z którymi rozmawiali dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej, nie mają wątpliwości, że Dania bierze na poważnie groźby Trumpa. Cała sytuacja wydaje się absurdalna z punktu widzenia dyplomacji, bo żołnierze USA już stacjonują na Grenlandii, a Frederiksen zaproponowała Trumpowi rozwinięcie wojskowej współpracy. Co do aspektu gospodarczego, rozmówcy PAP wskazują, że na razie działa tam jedna amerykańska firma i „dotąd nie było większego zainteresowania”.
USA nie mogą nałożyć ceł tylko na Danię – to kraj Unii Europejskiej, należący do jednolitego rynku. Amerykanie mogą natomiast objąć cłami konkretne duńskie towary.
Zakusy Trumpa to poważny cios dla NATO, którego członkami są zarówno USA jak i Dania. Stwierdzenie, że Stany Zjednoczone muszą przejąć Grenlandię, by zapewnić bezpieczeństwo w regionie Arktyki, podważa sens istnienia Sojuszu. To zresztą nie pierwszy raz, gdy Trump stawia na konfrontację z kluczowymi sojusznikami USA w Europie.
Napięcia między USA a Danią mogła nieco złagodzić 20-minutowa rozmowa telefoniczna między szefami amerykańskiej i duńskiej dyplomacji. Minister Lars Lokke Rasmussen w opublikowanym w piątek 24 stycznia komunikacie podał, że dyskusja z Sekretarzem Stanu Marco Rubio toczyła się w „dobrym i konstruktywnym tonie”. Rubio miał w niej potwierdzić „silne wzajemne relacje” obu państw.
Warszawski ratusz rozstrzygnął konkurs na stanowisko dyrektora jednego z bardziej liczących się w stolicy teatrów
Maja Kleczewska-Kondrat, wybitna reżyserka teatralna, od września obejmie funkcję dyrektorki Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera – poinformował warszawski ratusz. Kleczewska wygrała konkurs rozpisany na to stanowisko i ma je pełnić przez pięć kolejnych lat.
Spektakle Kleczewskiej-Kondrat wystawiano na festiwalach m.in. w Wenecji („Wściekłość” Jelinek), Paryżu („Sen nocy letniej” Szekspira), Londynie („Makbet” Szekspira), Berlinie („Sen nocy letniej” Szekspira), Tibilisi („Zmierzch bogów” wg scenariusza L. Viscontiego), Seulu („Makbet” Szekspira), Madrycie („Pod presją” wg scenariusza J. Cassavetesa).
Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera to jeden z bardziej liczących się teatrów w stolicy. W 2017 dużą polityczną awanturę wywołał wystawiony tam spektakl „Klątwa” w reżyserii Olivera Frljića. Spektakl na motywach dramatu Wyspiańskiego dotyczył relacji między Kościołem i katolickimi wzorcami kulturowymi a współczesnym świeckim społeczeństwem. Jego wystawienie w Powszechnym spotkało się z żywiołowymi protestami prawicy.
Rzecznik Kremla ogłosił, że Władimir Putin czeka na rozmowy z Donaldem Trumpem
Rzecznik Kremla Dymitr Pieskow ogłosił dziś (24 stycznia), że jego szef, czyli dyktator Rosji Władimir Putin, czeka na rozmowę z nowozaprzysiężonym prezydentem USA Donaldem Trumpem.
„Putin jest gotowy, czekamy na sygnały, wszyscy są gotowi, dlatego trudno wróżyć z fusów, gdy tylko to się stanie, jeśli coś się stanie, poinformujemy was” – mówił Pieskow. Jednocześnie rzecznik Kremla podkreślił, że rzeczone „sygnały” jak dotąd „nie nadeszły”.
Pieskow wypowiedział się też na temat słów Donalda Trumpa, które padły na forum ekonomicznym w Davos. „Zamierzam zwrócić się do Arabii Saudyjskiej oraz do OPEC (czyli organizacji państw eksportujących ropę naftową), by obniżyć ceny ropy naftowej. Jeżeli tak się stanie, wojna w Ukrainie natychmiast się skończy” – tak Trump opisywał swój najnowszy pomysł na zakończenie wojny w Ukrainie.
„Ten konflikt nie ma związku z cenami ropy” – tak odpowiedział Trumpowi Pieskow.
Już po swoim zaprzysiężeniu, które miało miejsce 20 stycznia, Donald Trump potwierdził swe zapowiedzi z kampanii dotyczące wojny w Ukrainie i powtórzył, że zmierza do tego, by ją jak najszybciej zakończyć, choć już bez znanych z kampanii obietnic, że stanie się to w 24 godziny po rozpoczęciu przez niego urzędowania.
Zakończenie tego konfliktu było jedną z obietnic, jakie republikanin złożył w trakcie ostatniej kampanii wyborczej. Początkowo zapowiadał, że stanie się to w 24 godziny po objęciu przez niego urzędu.
Według amerykańskich mediów Trump polecił już przygotować rozmowę telefoniczną z Putinem, której celem ma być zorganizowanie spotkania prezydenta USA z dyktatorem Rosji.
Trzech Palestyńczyków z polskim obywatelstwem złożyło w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zbrodni wojennych przez władze Izraela w Strefie Gazy
Dwóch lekarzy pochodzenia palestyńskiego – Waleed Abumoammar, ordynator oddziału onkologii w Szpitalu Głowno i chirurg Ahmed Alsaftawy – a także trzecia osoba, która nie ujawnia publicznie swego nazwiska – złożyło w Prokuraturze Generalnej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez władze Izraela. Zawiadomienie dotyczy zbrodni wojennych w Strefie Gazy. Akcję zorganizowała Inicjatywa Kaktus, przy współpracy ze Stowarzyszeniem Nomada, obie organizacje działają na rzecz praw człowieka.
To „aakt protestu przeciwko bierności polskiego rządu i społeczności międzynarodowej wobec ludobójstwa, które rozgrywa się w Strefie Gazy, a także oddolna próba ratowania poszanowania dla prawa międzynarodowego” – piszą organizatorzy akcji. Zawiadomienie dotyczy premiera Izraela Beniamina Netanjahu, byłego ministra obrony Joawa Galanta, a także ministra edukacji Joawa Kisza. Ten ostatni przyjeżdża właśnie do Polski na obchody 80 rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz.
Analogiczne zawiadomienia do krajowych prokuratur złożyli już obywatele palestyńskiego pochodzenia m.in. w Norwegii, Niemczech czy Francji. Akcja służy przede wszystkim zwróceniu uwagi świata na sytuację mieszkańców Strefy Gazy, jednak fakt, że zawiadomienia składają obywatele krajów Zachodu, obliguje miejscowe prokuratury do rozpatrzenia ich spraw.
„Dołączamy do Palestynek i Palestyńczyków na całym świecie działających na rzecz rozliczenia sprawców zbrodni popełnionych w Strefie Gazy. Podążamy za przykładem palestyńskich obywateli Norwegii, działających w ramach Fundacji im. Hind Rajab, francuskiej Międzynarodowej Federacji na rzecz Praw Człowieka (FIDH), czy niemieckiej organizacji European Center for Constitutional and Human Rights. We wszystkich tych krajach Palestyńczycy złożyli już podobne zawiadomienia w miejscowych prokuraturach ” – informują w oświadczeniu organizatorzy akcji.