Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Premier Donald Tusk już za kilka dni zamierza ogłosić projekt budowy paneuropejskiej obrony powietrznej. Ma już pierwsze obietnice finansowania
Donald Tusk gościł dziś w Warszawie Nadię Calviño, szefową Europejskiego Banku Inwestycyjnego, unijnej instytucji niezależnej od budżetu UE, która udziela państwom członkowskim pożyczek pod inwestycje. Spotkanie było okazją do podsumowań: EBI jak dotąd zainwestował w Polsce ok. 100 mld euro. „Polska to nasz ogromny sukces, jasny dowód na korzyści z członkostwa w UE” – napisała Calviño na portalu X, w ramach podsumowania wizyty.
Donald Tusk napisał natomiast, że EBI zgodził się współfinansować planowany system europejskiej obrony powietrznej: „300 mln euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na nasz program satelitarny. Na bezpieczne polskie niebo”.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu Tusk zapowiedział, że kształt projektu ogłosi w najbliższych dniach.
„Systemy satelitarne, systemy rozpoznania będą niezbędną częścią tego projektu, który będę chciał razem z innymi premierami, przedstawię tę inicjatywę za kilka dni, z innymi premierami europejskimi przedstawić tej i przyszłej komisji, tej i przyszłej Radzie Europejskiej, tak aby idea tej paneuropejskiej obrony powietrznej, tej żelaznej kopuły nad Europą stawała się coraz mniej marzeniem, a coraz bardziej realnym, praktycznym planem” – stwierdził Tusk.
Prezydent opublikował wpis, w którym składa kondolencje Iranowi i porównuje wypadek prezydenckiego helikoptera do katastrofy pod Smoleńskiem
„Jestem głęboko poruszony wiadomością o tragicznej śmierci Prezydenta Iranu Pana Ebrahima Raisiego wraz z delegacją rządową, w katastrofie lotniczej” – napisał dziś na portalu X prezydent Andrzej Duda.
Do katastrofy irańskiego śmigłowca, na pokładzie którego lecieli prezydent Ebrahim Raisi, minister spraw zagranicznych Hossein Amirabdollahian i ajatollah Mohammad Ali Ale-Haszem, doszło w niedzielę 19 maja. Think tank Strategic Forum poinformował, że maszyna, którą podróżowali oficjele, była stara i wysłużona. Najpewniej wypadek był zatem efektem zaniedbań.
Andrzej Duda w mediach społecznościowych przyrównał go do katastrofy pod Smoleńskiem w 2010 roku.
„Niewiele narodów ma w swojej historii takie tragiczne karty. Ale my, Polacy, straszliwie doświadczeni w 2010 roku katastrofą polskiego rządowego samolotu w Smoleńsku w Rosji, znamy uczucie szoku i pustki, jakie w ludzkich sercach i w państwie pozostaje po nagłej utracie elity politycznej i społecznej, po nagłej utracie bliskich i przyjaciół. Dlatego ze szczególnym zrozumieniem łączymy się z bliskimi ofiar i narodem irańskim w modlitwie i żalu” – napisał Duda.
Na prezydenta spadła za te słowa fala krytyki. Część komentujących uważa, że prezydent powinien był – o ile w ogóle – opublikować bardziej zwięzły wpis. I nie porównywać obu katastrof.
Bo Ebrahim Raisi był konserwatywnym islamskim duchownym i prowadził zgodny z doktryną islamskich władz Iranu twardy kurs, opresyjny dla społeczeństwa. Po drugie – Iran jest obecnie jednym z kluczowych sojuszników atakującej Ukrainę Rosji, sprzedaje reżimowi Putina m.in. drony.
Propaganda Kremla przekracza kolejne symboliczne granice, wzywając do zabójstwa prezydenta Ukrainy i porównując go z Hitlerem
21 maja upływa kadencja prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego. Ze względu na wojnę i rosyjską agresję nie da się jednak przeprowadzić wyborów, więc zgodnie z prawem o stanie wojennym zostały one odłożone.
Rosja próbuje wykorzystać ten moment do podważania legitymacji władzy w Ukrainie i do przekonania świata, że negocjacje w sprawie Ukrainy można prowadzić bez niej. To byłby bowiem wielki sukces Putina: mimo że nie podporządkowałby sobie Ukrainy, wykazałby swoją wyższość, eliminując niepodległe państwo z dyskusji o jego losie.
Opowiadanie, że prezydent Zełenski nie jest już prawdziwym prezydentem Ukrainy, jest jednak argumentem rozpaczliwym. Moskwa od początku pełnoskalowej agresji twierdziła, że od 2014 r. (od wypędzenia prorosyjskiego prezydenta Janukowycza i powtórzenia sfałszowanych przez niego wyborów) Ukraina nie ma legalnych władz. Więc atak na mandat Zełenskiego podważa tamte twierdzenia.
Co by znaczyło, że Moskwa napadła na niepodległe państwo z demokratycznie wybranymi władzami.
Jak zawsze takie dylematy Moskwa ukrywa wulgaryzmami i brutalnością – bo to na pewno się po świecie poniesie. W związku z tym były prezydent i wiceprzewodniczący putinowskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew (jej przewodniczącym jest od tygodnia były minister wojny Szojgu) ogłosił 20 maja, że dobrze byłoby zabić prezydenta Zełenskiego:
„Zamach na złego klauna zażywającego kokainę, który mógłby przypominać scenariusz zamachu na Hitlera dokonanego przez hrabiego Von Stauffenberga w lipcu 1944 roku. Zwłaszcza jeśli część niezadowolonej ukraińskiej oligarchii zdecyduje się na usunięcie szalonego aktora, zastępując go bardziej lojalną postacią” – powiedział Miedwiediew w wywiadzie dla agencji TASS.
A ponieważ taka obrzydliwość mogłaby nie wystarczyć, Medwiediew dodał: "pod kapitulacją Ukrainy może podpisać się zarówno prezydent Władimir Zełenski, jak i każdy z jego następców, nawet »świnia w jarmułce«”.
Miedwiediewa, postać wysoko umieszczoną w aparacie władzy, ale jednak mało poważną, propaganda Kremla używa do takich brutalnych ataków werbalnych. Bo nadal na coś takiego sam Putin nie może sobie pozwolić. Choć jego swobodne publiczne wypowiedzi (ostatnio na konferencji prasowej w Chinach) potwierdzają, że ten knajacki język jest mu bliski.
Fantazje o śmierci prezydenta Zełenskiego pojawiły się dzień po śmierci prezydenta Iranu w wypadku śmigłowca. Z przekazu propagandowego Moskwy wynika, że zdarzenie to zrobiło ogromne wrażenie na władcach Kremla.
Prezydent Iranu zginął w katastrofie 30 letniego, wysłużonego śmigłowca, który powinien zostać albo wycofany z użytku, albo poddany remontowi generalnemu
Śmigłowiec Bell 212 to konstrukcja wywodząca się z drugiej połowy lat 60 i zarazem cywilna wersja słynnego z epoki wojny w Wietnamie śmigłowca wojskowego UH-1 Huey. Egzemplarz, którym leciał prezydent Iranu Ebrahim Raisi, wyprodukowano w 1994 roku. 4 lata później produkcja tego typu śmigłowca została na zawsze zamknięta.
Belle 212 używane były do różnego typu zadań cywilnych – np gaszenia pożarów, transportu osób i towarów, czy działań policyjnych. Nigdy jednak – nawet w swoich najlepszych czasach – nie był to typ śmigłowca wykorzystywany do lotów VIP.
Think tank Strategic Forum opublikował dane dotyczące tego konkretnego egzemplarza śmigłowca (o numerze seryjnym 35071), którym leciał prezydent Iranu. Była to maszyna, która wylatała już ponad 10 tysięcy godzin. Wcześniej była używana przez irańskie lotnictwo wojskowe.
Certyfikowano ją wyłącznie do lotów w warunkach pełnej widoczności. Do tego moc silników i wyposażenie nawigacyjne tej wersji śmigłowca w ogóle nie pozwalało na bezpieczne wykonywanie lotów nad terenami górskimi – tymczasem właśnie w takim rejonie Iranu doszło do katastrofy.
Na tym nie koniec, bo Iran nie miał od lat dostępu do części zamiennych i profesjonalnego serwisu Belli 212. Wszystko ze względu na sankcje, którymi objęto zarówno śmigłowce, jak i wszystko, co potrzebne do ich utrzymania w ruchu.
„Jeśli pilot i /lub kontroler lotu umieścili swoich pasażerów w starzejącym się i zawodnym śmigłowcu bez IFR [urządzeń nawigacyjnych pozwalających na lot z ograniczoną widocznością – przyp. red] i lecieli nim w warunkach IMC [niedostatecznej widoczności – przyp. red.], to kontroler lotu, piloci i cały personel prezydencki w zasadzie sami prosili się o tragedię. Skrajne zaniedbania. Graniczące z nieumyślnym zabójstwem” – napisali w serwisie X eksperci ze Strategic Forum.
Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości mówił dziś (20 maja) o sprawie Tomasza Szmydta, sędziego, który uciekł na Białoruś.
„Kwerenda orzeczeń Tomasza Szmydta została dokonana i obecnie jest ona przedmiotem analizy służb specjalnych pod kątem informacji, które sędzia pozyskał w trakcie pracy; każdy przypadek jest indywidualnie analizowany” – poinformował na antenie TVN24 wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
„Prokuratura właśnie bada jego działalność pod kątem działalności szpiegowskiej, czyli przestępstwa z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego i będzie analizowała cały materiał dowodowy. Zarówno ten zabezpieczony w jego mieszkaniu, jak i przesłuchania świadków, które będą mogły odpowiedzieć na pytanie, od kiedy, w jakim zakresie ta współpraca z obcym wywiadem działała” – mówił Myrcha.
Wiceminister sprawiedliwości stwierdził też, że Szmydt miał dostęp do unikatowej wiedzy z dwóch szczególnych źródeł. „Z jednej strony to jest jego praca w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, a z drugiej strony to zaangażowanie w aferę hejterską, jego praca w ministerstwie i w Biurze Prawnym Krajowej Rady Sądownictwa. Bo zauważmy, że o ile w pracy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym miał dostęp do poszczególnych spraw funkcjonariuszy i nie tylko, to w tej działalności w aferze hejterskiej tam przecież wielokrotnie wykorzystywane były dane wrażliwe sędziów z ich życia prywatnego, coś, co wynikało z teczek zgromadzonych w ministerstwie”.
„O wielu osobach dzisiaj pracujących mógł uzyskać bardzo wrażliwe, intymne informacje, które dzisiaj mogą być jego przedmiotem wymiany” – zaznaczył Myrcha.
Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i uczestnik „afery hejterskiej” z okresu rządów PiS zbiegł na Białoruś, gdzie rozpoczął jawną współpracę z reżimem Aleksandra Łukaszenki i jego machiną propagandową. Obecnie jest poszukiwany listem gończym.