Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego premier Donald Tusk przedstawił ramy narodowego konsensusu w sprawie Ukrainy. Prezydent Andrzej Duda wspominał krótkie spotkanie z Trumpem i mówił o zapewnieniu trwałego pokoju za wschodnią granicą
W trzecią rocznicę pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę prezydent Andrzej Duda zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego.
Podczas otwartej części spotkania Duda mówił, że skoro pojawiły się perspektywy na zakoczeńczenie konfliktu, to najlepszy czas, żeby porozmawiać o pokoju, który będzie trwały; który będzie wsparciem dla Ukrainy. „Ten pokój musi być taki, żeby Rosja w przyszłości już nikogo nie napadała. Żeby Polska i nasi obywatele mogli żyć spokojnie i bezpieczenie” – mówił prezydent.
Podobne słowa Duda skierował dziś do uczestników forum w Kijowie, gdy z jednej strony mówił o trwałym pokoju, z drugiej o konieczności kontynuowania współpracy z Amerykanami.
Tematem posiedzenia RBN było też bezpieczeństwo Polski. Odnosząc się do krótkiego spotkania z prezydentem Donaldem Trumpem, Duda potwierdzał, że „nie ma mowy o zmniejszaniu amerykańskiej obecności w Polsce. ”Polska jest istotnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Polska jest w NATO, a wojska NATO są w Polsce. To jest nasz sukces" – mówił prezydent.
Duda krytykował też obecny rząd.
Po pierwsze, za projekt nowelizacji ustawy o Radzie Ministrów, w którym zaproponowano, aby „udział przedstawiciela Prezydenta RP w rządowym procesie legislacyjnym nie był obowiązkowy”. „Zmartwiła mnie ostatnia propozycja ze strony rządu, żeby przedstawiciele prezydenta nie brali udziału w posiedzeniach rządowych poświęconych bezpieczeństwu i obronności. Uderzy to nie we mnie, prezydenta, który kończy misję, ale w nowego prezydenta, który będzie podlegał nowym przepisom” – mówił Duda.
Po drugie, za to, że prezydencja Polski w Radzie UE niedostatecznie skupia się na podnoszeniu kluczowych tematów dla wzmocnienia bezpieczeństwa. „Nie ma dzisiaj, w moim przekonaniu, dla nas lepszego miejsca do prowadzenia rozmów na temat Unii Europejskiej niż właśnie Warszawa” – mówił Duda. „Muszę powiedzieć, że żałuję, iż zrezygnowano z planów organizacji u nas w kraju szczytu UE-USA oraz szczytu UE-Ukraina, bo byłaby to doskonała okazja do takich rozmów”.
W spotkaniu w Pałacu Prezydenckim brali udzial premier, marszałek sejmu, część ministrów i liderzy ugrupowań parlamentarnych. Już po zakończeniu posiedzenia, Donald Tusk tak skomentował jego przebieg: „Przedstawiłem na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego ramy narodowego konsensusu w sprawie Ukrainy. Potrzebę politycznej jedności Polaków wobec zagrożenia ze wschodu rozumieli wszyscy. Prezydent, Marszałkowie, liderzy klubów parlamentarnych. Tylko Mariusz Błaszczak nie zrozumiał”.
Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że Błaszczak wściekle atakował rząd. „Błaszczak dokonał szarży (...) Może jakoś nerwy puściły politykowi PiS, może pomylił spotkania” – mówił marszałek Sejmu. „Powinniśmy dziś jednym głosem mówić prawdę. To Rosja napadła Ukrainę, a nie Ukraina Rosję, że to Putin jest zbrodniarzem, a nie Zełenski dyktatorem. Powtarzać to bez końca. Bo jeżeli my odpuścimy dziś mówienie prawy, kierując się jakąś transakcyjną polityką, to ktoś kiedyś o nas nie powie prawdy” – dodał Hołownia.
Prezydent Andrzej Duda został szeroko skrytykowany za niewykorzystanie szansy na poważną rozmowę z prezydentem Donaldem Trumpem. Spotkanie, do którego doszło podczas konferencji amerykańskich konserwatystów (CPAC) w sobotę 22 lutego, odbyło się na korytarzu, trwało 10 minut i nie miało rangi oficjalnej dyskusji z głową państwa. Poza zapewnieniem, że Amerykanie nie planują zmniejszyć liczebności wojsk w Polsce, niewiele z niego wynikło. A przecież trwają kluczowe dla bezpieczeństwa regionu negocjacje pokojowe, które z Kremlem prowadzi Waszyngton. Duda, relacjonując spotkanie, mówił, że Trump deklaruje, że chce pokoju, a kto ma rozmawiać z Putinem, jeśli nie on. To samo można codziennie wyczytać z aktywności w sieci Trumpa.
Negocjacje z udziałem Ukrainy i Europy, zwolnienie więźniów, członkostwo w NATO, gwarancje bezpieczeństwa, zjednoczenie – Wołodymyr Zełenski w Kijowie o warunkach osiągnięcia pokoju
Podczas międzynarodowego forum w Kijowie prezydent Ukainy Wołodymyr Zełenski wymienił pięć kroków w drodze do trwałego pokoju:
W trzecią rocznicę wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, relacje na linii Kijów-Waszyngton są wyjątkowo chłodne. Prezydent Donald Trump stara się przyspieszyć negocjacje pokojowe, zacieśniając współpracę z Władimirem Putinem, a atakując Wołodymyra Zełenskiego.
Prezydent Ukrainy podczas forum w Kijowie, na którym zjawili się liderzy UE, stara się więc zmobilizować Europę do udzielenia wsparcia: zarówno negocjacyjnego, jak i bojowego. Wcześniej Ursula von der Leyen zadeklarowała, że Unia Europejska pracuje nad planem zwiększenia wsparcia militarnego dla Ukrainy.
Jednak kluczowe dla przyszłości kraju wciąż pozostają relacje z adminsitracją Donalda Trumpa. O tym, że może dojść do odwilży ma świadczyć fakt, że Kijów i Waszyngton są coraz bliżej podpisania umowy ws. wydobycia ukraińskich zasobów naturalnych. Trump chciał przejęcia połowy dochodów surowcowych jako rekompensatę za dotychczasową pomoc. Na to nie zgodziła się strona ukraińska, zaznaczając, że w umowie nie ma nic o gwarancjach bezpieczeństwa.
W poniedziałek 24 lutego wicepremier Ukrainy Olga Stefaniszyna poinformowała, że zespoły negocjacyjne są coraz bliżej zakończenia prac nad dokumentem. „Rozmowy były bardzo konstruktywne, uzgodniono niemal wszystkie kluczowe szczegóły” – przekazała Stefaniszyna. O tym, że USA podpiszą umowę o surowcach mineralnych z Ukrainą informował też przedstawiciel prezydenta Trumpa Steve Witkoff.
W czwartek 27 lutego w prokuraturze ma się odbyć przesłuchanie byłego premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie wyborów kopertowych. „Ja odpowiadam przed trybunałem historii, a nie nielegalnej prokuratury” – komentuje Morawiecki
Jak ustaliła stacja TVN24, 27 lutego w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie ma odbyć się przesłuchanie premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o organizację wyborów kopertowych.
Były premier w rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że na czwartkowym przesłuchaniu się stawi. „Ale muszę też powiedzieć, że trybunały pana Tuska i Bodnara mnie nie interesują. Ja odpowiadam przed trybunałem historii, trybunałem przyszłych pokoleń, trybunałem przyszłości wolnej Polski, a nie prokuratury nielegalnej, która w sposób absolutnie pozaprawny prowadzi swoje działania” – mówił Morawiecki. Zadeklarował, że nie będzie robił żadnych scen, ale w jego opinii obecna władza stosuje „sztuczki rodem z ostatniej fazy PRL” i „metody stalinowskie”.
Prokuratura zarzuca byłemu premierowi, że w 2020 roku, próbując zorganizować wybory kopertowe, „doprowadził do bezcelowego, nieefektywnego i nieuzasadnionego wydatkowania środków publicznych”.
Przypomnijmy, że Morawiecki, pod naciskiem własnego obozu politycznego, który już zebrał się do organizacji wyborów, wydał decyzję administracyjną upoważniającą podwładnych i spółki skarbu państwa do działań przygotowawczych. Jako podstawę prawną wskazał ustawę covid-ową, która zezwalała mu wydawać polecenia nie tylko organom służbowym. Ale decyzje dotyczące organizacji wyborów podejmuje PKW, a premier nie może ich obchodzić. Decyzja nie miała więc podstawy prawnej, co wpędziło później w kłopoty Pocztę Polską i PWPW.
Morawiecki i Dworczyk przed komisją śledczą twierdzili, że była to tylko decyzja przygotowawcza, ale Najwyższa Izba Kontroli już wcześniej kontrowała ten przekaz: "Poczta Polska nie potraktowała tej decyzji jako polecenia, żeby się przygotować. Oni już zaczęli działać. Więcej, premier zlecił wprost PWPW wydrukowanie kart do głosowania. Tymczasem zgodnie z prawem mogła o tym decydować wyłącznie Państwowa Komisja Wyborcza”.
A to oznacza, że premier polecił wydawać publiczne pieniądze na organizację wyborów, których wiadomo, że nie dało się przygotować w tak krótkim czasie. W ten sposób w błoto poszło ponad 100 mln złotych. Problemem było też nielegalne udostępnienie Poczcie Polskiej danych osobowych wyborców z rejstru PESEL.
Zwiększenie pomocy wojskowej, włączenie Ukrainy w system energetyczny UE, wsparcie finansowe, sankcje dla Rosji – zapowiedziała Ursula von der Leyen w Kijowie. Prezydent Andrzej Duda podkreślał, że wszystkim zależy na pokoju, ale pokój musi być „trwały i sprawiedliwy”
W poniedziałek 24 lutego mijają trzy lata od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Do Kijowa zjechali się dziś europejscy liderzy, wśród nich szefowa komisji europejskiej Ursula von der Leyen. Już w drodze do Ukrainy powiedziała dziennikarzom, że głównym celem UE jest dziś przyspieszenie dostarczania broni.
Po przyjeździe dodała, że bardzo szybko przedstawi kompleksowy plan zwiększenia produkcji broni w Europie, na czym skorzystać ma także Ukraina. „Ukraina ma wysoce innowacyjny i prężnie rozwijający się przemysł obronny. Powinien on wzmocnić odporność naszej Unii Europejskiej” – powiedziała von der Leyen.
UE ma też wzmocnić Kijów finansowo. „Mogę poinformować, że nowa płatność w wysokości 3,5 miliarda euro dla Ukrainy nadejdzie już w marcu" – ogłosiła szefowa KE.
Wspólnota ma też zintegrować rynek energii elektrycznej z rynkami Ukrainy i Mołdawii do końca 2026 roku. „Wykorzystamy cały potencjał ogromnych ukraińskich magazynów gazu, z których 80 proc. znajduje się w pobliżu państw członkowskich UE. Przyspieszymy inwestycje w odnawialne źródła energii na Ukrainie. Wszystkie te wysiłki doprowadzą do większego bezpieczeństwa energetycznego dla obu stron” – mówiła von der Leyen.
Szefowa KE dodała, że UE rozszerzy sankce wobec Rosji, "chyba że Kreml wykaże prawdziwą chęć zawarcia trwałego porozumienia pokojowego”.
„Putin chciał przejąć Ukrainę w trzy dni, a nie udało mu się to w trzy lata i nigdy tego nie zrobi” – zwrócił się online do uczestników forum „Wspieraj Ukrainę”, które odbywa się dziś w Kijowie, prezydent Polski Andrzej Duda. Zapewnił, że Ukraina zawsze może liczyć na Polskę i konsekwentną politykę wobec Rosji. „Zawsze ostrzegaliśmy przed prawdziwymi intencjami Kremla” – mówił.
Odnosząc się do amerykańskich prób przyspieszenia rozejmu w Ukrainie, polski prezydent podkreślał, że wszystkim zależy na pokoju. „Ale pokój, o który zabiegamy, musi być sprawiedliwy, trwały i oparty na gwarancjach bezpieczeństwa” – powiedział Duda. „Co więcej, Ukraina musi być reprezentowana od samego początku oficjalnych negocjacji. W przeciwnym razie krótkotrwały pokój szybko przerodzi się w nową wojnę, być może jeszcze bardziej krwawą” – dodał.
Prezydent zastrzegał jednak, że Polska, ze względu na swoją przeszłość i uwarunkowania geopolityczne, musi kontynuować sojusz z USA. „Dlatego podczas mojej kadencji konsekwentnie opowiadałem się za zwiększeniem obecności Stanów Zjednoczonych w Polsce i Europie. Nie zapominamy o tym, że nie będzie silnego NATO bez silnej Europy. Dlatego jako prezydent RP zaproponowałem w ubiegłym roku zwiększenie strumienia pomocy dla Ukrainy i zapewnienie wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa dla tego kraju” – mówił Duda
W sobotę 22 lutego Karoline Leavitt, sekretarz prasowa Białego Domu, poinformowała, że prezydent USA Donald Trump, który dąży do szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie, jest przekonany, że uda mu się osiągnąć umowę z Rosją jeszcze w tym tygodniu. Administracja USA ma prowadzić zakulisowe rozmowy w tej sprawie zarówno z Kremlem, jak i Ukrainą.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zarzuca Karolowi Nawrockiemu przekroczenie uprawnień w celu przyjęcia korzyści majątkowych
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że 24 lutego wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych – dyrektorów Muzeum II Wojny Światowej. Chodzi o sprawę opisaną pod koniec stycznia przez Gazetę Wyborczą. Karol Nawrocki, kandydat PiS w wyborach prezydenckich, przez ponad pół roku korzystał nieodpłatnie z apartamentu deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym, choć mieszkał zaledwie 5 km od niego.
W poniedziałkowym komunikacie prokuratury czytamy, że nieodpłatne korzystanie z pokoi i apartamentów należących do muzeum było działaniem na szkodę interesu publicznego. Za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza w celu osiągnięcia korzyści majątkowych (art 231. kodeksu karnego) grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Dokładne dane o rezerwacjach Nawrockiego przekazała mediom nowa dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej. Okazuje się, że w latach 2018-2020 kandydat PiS zarezerwował w sumie 19 pobytów, a w okresie 2020-21 – aż 182. Razem w hotelu Nawrocki spędził 201 dni, z czego 197 w luksusowym dwupoziomowym apartamencie.
Z wyliczeń Wyborczej na podstawie komercyjnego cennika wynika, że wartość tak pozyskanej korzyści majątkowej wynosi od 25 aż do 120 tys. zł. Doba w apartamencie deluxe, który najchętniej zajmował Nawrocki, kosztuje bowiem ponad 700 zł.
Rzeczniczka sztabu Nawrockiego nie zaprzeczała, że kandydat PiS korzystał z hotelu, ale odbywało się to „w ramach wykonywania obowiązków służbowych”. Dodała też, że "nigdy nie było długookresowe i nie trwało w trybie ciągłym”. Okolicznością łagodzącą ma być też pandemia covid-19. Według sztabu Nawrocki dwukrotnie przebywał w hotelu na czas kwarantanny.
Sam Nawrocki pytania dziennikarzy o umiłowanie do luksusów najpierw ignorował. „Byłem w swoim apartamencie miłości, czyli w swoim własnym domu” – mówił kandydat PiS.
Potem opowiadał, że spędził w nim kwarantannę. „Przeczytałem dwa tysiące stron siedmiu książek” – mówił Nawrocki. Jednocześnie twierdził, że choć nie mógł z nikim się spotykać, wciąż pełnił funkcje służbowe. „Prowadziłem bardzo dynamiczną politykę międzynarodową. Także te apartamenty, te pokoje, zdarzało się, że służyły po prostu do spotkań służbowych” – tłumaczył kandydat PiS.
W Muzeum II Wojny Światowej nie brakuje miejsc do spotkań służbowych: poza gabinetem, jest też sala konferencyjna przeznaczona na tego typu wydarzenia.
Nawrocki prosił też dziennikarzy, żeby nie rozdmuchiwali afery. „Zostawmy te sprawy osobiste, bo możecie państwo skrzywdzić naprawdę wiele osób, które na to nie zasługują i które są poza sporem politycznym” – mówił.