Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Mało które z wydarzeń historycznych i rzadko który bohater naszej historii tak bardzo jednoczy Polaków w szacunku dla zdarzenia i dla ludzi, jak Powstanie Warszawskie” – powiedział premier.
W 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, której obchody dziś w Warszawie, premier Donald Tusk zapowiedział wsparcie Muzeum Powstania Warszawskiego kwotą 100 milionów złotych.
„Niezależnie od debat historyków przez dziesięciolecia i sporów, także politycznych, o sens powstania, mało które z wydarzeń historycznych i rzadko który bohater naszej historii tak bardzo jednoczy Polaków w szacunku dla zdarzenia i dla ludzi, jak Powstanie Warszawskie. To muzeum to fenomenalna placówka (…), zrobiliście rzecz wyjątkową i miliony odwiedzających tylko potwierdza sens waszej pracy” – powiedział premier podczas konferencji prasowej w ogrodzie Muzeum Powstania Warszawskiego w czwartek 1 sierpnia.
Premier podkreślił, że „skoro tak trudno w naszej historii znaleźć te momenty i te postaci, o których wszyscy możemy powiedzieć »tak, to są nasi bohaterowie« (...), to tym bardziej musimy dbać o tą historię”.
W porozumieniu z ministrem finansów, na wniosek dyrektora muzeum Jana Ołdakowskiego oraz prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego premier Donald Tusk podjął decyzję o wsparciu finansowym muzeum dodatkową kwotą 100 milionów złotych. Pieniądze mają być przeznaczone na realizację programu rozbudowy muzeum.
„Chcemy, żeby coraz więcej ludzi, w coraz lepszych warunkach mogli korzystać z tej placówki i z wiedzy o powstaniu” – powiedział premier. Pieniądze mają wpłynąć na konto muzeum w ciągu kilku miesięcy.
Po 20 latach w więzieniu trzech zamachowców przetrzymywanych w Guantanamo zawarło porozumienie przedprocesowe z prokuraturą. Przyznają się do winy, jeśli prokuratura odstąpi od domagania się dla nich kary śmierci – donoszą amerykańskie media. Ugoda wzbudziła ogromne poruszenie i sprzeciw wśród rodzin ofiar zamachów
Trzech mężczyzn oskarżonych o planowanie ataków na USA z 11 września 2001 r. – uznawany za mózg zamachów Khalid Sheikh Mohammed, Walid Muhammad Salih Mubarak Bin Attash oraz Mustafa Ahmed Adam al-Hawsawi zawarło przedprocesowe porozumienie z prokuraturą – poinformował amerykański Departament Obrony, który wysłał w tej sprawie list do rodzin niemal 3 tysięcy ofiar zamachów w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku.
Szczegóły porozumienia nie zostały ujawnione. Wiadomo tylko tyle, że zamachowcy przyznają się do winy, a prokuratura odstąpi od domagania się dla nich kary śmierci.
Zamachowcy zostali zatrzymani w 2003 roku. W więzieniu Guantanamo spędzili ponad 20 lat.
Proces był odwlekany tak długo, ponieważ w ciągu pierwszych dziesięciu lat ich przesłuchań, zamachowcy byli poddawani torturom – podtapianiu, ogłuszaniu, zastraszaniu, oślepianiu światłem stroboskopowym, itp. Te metody, zwane eufemistycznie przez administrację Georga W. Busha, który zezwolił na ich stosowanie „wzmocnionymi technikami przesłuchań”, zostały uznane za tortury i zabronione w 2014 roku. Prokuratorzy obawiali się, że sąd może zakwestionować dowody z przesłuchań zebrane przy użyciu takich metod, w związku z czym proces odwleczono, a po latach dowody zebrano powtórnie.
Ugoda wzbudziła ogromne poruszenie i sprzeciw wśród rodzin ofiar. “23 lata czekaliśmy na ten dzień w sądzie, w którym te bestie odpowiedzą za to, co zrobiły naszym rodzinom, ale zostało nam to odebrane” –powiedział Jim Smith, którego żona zginęła w atakach. „Powinni dostać najwyższy wymiar kary za to, co zrobili” – dodał mężczyzna, cytowany w tekście BBC.
Jak przypomina BBC, Khalid Sheikh Mohammed jest uznawany za mózg wrześniowych ataków terrorystycznych, w których terroryści porwali cztery samoloty i rozbili je wlatując w budynki World Trade Centre oraz budynek Pentagonu. Czwarty samolot rozbił się na polu w Pensylwanii, ponieważ pasażerowie stawili opór.
Zamachowcy mają postawione tysiące zarzutów, w tym o morderstwa, porwania oraz terroryzm.
„Czekają nas trudne dni, bo od momentu ataku w Bejrucie słyszymy groźby ze wszystkich kierunków. Jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz i pozostaniemy zjednoczeni i zdeterminowani” – powiedział premier Izraela w telewizyjnym orędziu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział wczoraj w orędziu do Izraelczyków, że w ostatnich dniach armia Izraela “zadała druzgoczące ciosy” wrogom. Odniósł się do zabicia Fauda Szukra, jednego z wysokich rangą dowódców Hezbollahu. Szukr zginął w poniedziałkowym ataku w Beirucie.
W wystąpieniu telewizyjnym Netanjahu podkreślił, że to Szukr był odpowiedzialny za “wiele brutalnych ataków” na Izraelczyków w ciągu ostatnich 9 miesięcy (od październikowych ataków terrorystycznych, od których rozpoczęła się wojna w Strefie Gazy), w tym sobotnich (27 lipca) ataków w miejscowości Madżdal Szams na Wzgórzach Golan, w których zginęło 12 dzieci.
Dodał, że był to poszukiwany międzynarodowym listem gończym terrorysta, za którego wytropienie USA wyznaczyły 5 milionów dolarów nagrody. USA ustanowiły nagrodę za pomoc w wytropieniu Szukra, ponieważ był on odpowiedzialny za śmierć 241 amerykańskich i 58 francuskich żołnierzy w Bejrucie w 1983 roku.
Netanjahu podkreślił w przemówieniu do Izraelczyków, że „czekają nas trudne dni, bo od momentu ataku w Bejrucie słyszymy groźby ze wszystkich kierunków”. Dodał jednak, że “jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz i pozostaniemy zjednoczeni i zdeterminowani”.
“Dotąd nie ulegliśmy presji zewnętrznej i wewnętrznej, by odstąpić od wojny. Gdybyśmy to zrobili, dziś nie bylibyśmy w sytuacji, w której zadajemy naszym wrogom druzgoczące ciosy, nie zlikwidowalibyśmy korytarza Filadelfia, głównej arterii zaopatrzenia Hamasu w Strefie Gazy, nie wyeliminowalibyśmy tylu bojowników wroga. Nie spoczniemy, dopóki nie zrealizujemy celów tej wojny: nie sprowadzimy wszystkich bojowników do domu i nie zlikwidujemy w pełni zagrożenia wobec Izraela ze strony Hamasu" – powiedział Netanjahu.
Sytuacja w regionie zaostrza się, a konflikt znajduje się wciąż na ścieżce „powolnej, ale bardzo niebezpiecznej eskalacji” – przestrzega sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Iran grozi, że Izrael zostanie „srogo ukarany” za zabicie przywódcy Hamasu, Ismaila Hanijego. Hanije został zabity w ataku w Teheranie w środę 31 lipca, dzień po tym, jak w Bejrucie zginął Szukr. Izrael nie potwierdził swojej odpowiedzialności za atak w Teheranie. Także USA podkreśliły, że nie miały nic wspólnego z zabójstwem Hanijego.
Wojna w Strefie Gazy i destabilizacja regionu trwa od 7 października 2023, kiedy to niemal 3 tysiące bojowników Hamasu przeprowadziło skoordynowany atak z terenu Gazy na Izrael. W ataku zabitych zostało 1139 osób w Izraelu, a 251 osób zostało uprowadzonych do Strefy Gazy jako zakładnicy. Według danych izraelskiej armii, podawanych przez dziennik Times of Israel, 111 osób wciąż pozostaje na terenie Gazy, z czego 39 z nich nie żyje.
Przemysław Babiarz, zawieszony przez TVP po krytyce „Imagine” Johna Lennona podczas ceremonii otwarcia Igrzysk, wcześniej miał czytać tekst, który mógł pochodzić od samego Jacka Kurskiego.
Zawieszony przez TVP i odsunięty od komentowania zawodów w ramach Igrzysk Olimpijskich dziennikarz sportowy Przemysław Babiarz miał czytać formułki na osobiste zlecenie Jacka Kurskiego. Tak wynika z informacji, do których dotarła Wirtualna Polska.
Miało do tego dojść w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Na nagraniu pozyskanym przez WP widać, jak do budki komentatorskiej w czasie zawodów skoków narciarskich wchodzi mężczyzna, stawiając przed komentującymi dwie kartki papieru. Jak pisze portal, widać na niej dopisek „od prezesa i dyr. Marka (Szkolnikowskiego – ówczesnego dyrektora TVP Sport – red.)”
„Współprowadzący program kręci głową na chwilę po zerknięciu w tekst. Przemysław Babiarz bierze głęboki oddech, ale ostatecznie czyta. To tekst sugerujący, że Dawid Kubacki zdobył medal w zasadzie dzięki telewizji publicznej. Gdy transmisja skoków była w konkurencyjnym TVN, medali i wygranych nie było – sugeruje. Jak wróciła do TVP, pojawiły się sukcesy. Najprawdopodobniej fragment dotyczący mediów publicznych Babiarzowi został podstawiony pod nos przez władze TVP” – sugeruje portal.
„Skoki wróciły do domu, i od razu jest efekt” – mówił Babiarz. Do domu – czyli do TVP, które dzieli się prawami do pokazywania poszczególnych konkursów z TVN-em.
Przed nami skomplikowana decyzja – przekonuje członek Państwowej Komisji Wyborczej, Ryszard Kalisz.
Przedłuża się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej, która ma zdecydować o sprawie subwencji budżetowej dla Prawa i Sprawiedliwości. Ugrupowanie może być zmuszone zwrócić państwowe pieniądze w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości i to, że w kampanii wyborczej komitet PiS miał korzystać z wyprowadzonych z niego środków. W szczegółach sprawę tłumaczy na naszych łamach Anna Mierzyńska.
Zaplanowane na dziś spotkanie Państwowej Komisji Wyborczej przeciąga się. Nadal nie wiadomo, czy sprawozdanie finansowe PiS z kampanii zostanie przyjęte.
„Sprawy są bardzo skomplikowane i wiele razy się powtarza, że kiedyś z powodu małych braków formalnych, mówię to jako adwokat, że sądy zawsze szukają braków formalnych, bo to jest najprostsze. A my musimy podjąć decyzję merytoryczną, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Chcę państwu przypomnieć również, że istnieje art. 149 w Kodeksie Wyborczym, który stanowi, że jeżeli w stosunku do jakiekolwiek komitetu wyborczego, stwierdzi się przyjęcie korzyści nielegalnej na rzecz komitetu wyborczego, to ta korzyść przepada na rzecz skarbu państwa. Uchwała PKW jest takim tytułem wykonawczym przepadku, w związku z tym, jeżeli ta korzyść ma ulec przepadkowi to ona co do złotówki musi być określona” – mówił dziennikarzom Ryszard Kalisz, były polityk SLD i członek PKW.
Kłopot Komisji sprawiają przepisy zmienione przez PiS – konkretnie usunięty przecinek w jednym z artykułów kodeksu wyborczego.
Pprzed nowelizacją z 2018 roku artykuł 106.1 kodeksu brzmiał:
„Każdy wyborca może prowadzić agitację wyborczą na rzecz kandydatów, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów, po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego”.
Po nowelizacji w 2018 roku ten sam artykuł brzmi:
„Agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego”.
„Skutek jest taki, że w obecnym stanie prawnym nie ma formalnych przeszkód, by każdy wyborca nakłaniał innych do głosowania na konkretnego kandydata czy partię. Może to robić także za pieniądze. W praktyce oznacza to realizowanie kampanii wyborczej, ale poza komitetem wyborczym, bez jego zgody, ba, nawet bez informowania go, oraz bez obostrzeń prawnych, którym podlegają komitety” – wyjaśnia Mierzyńska. – "
Jak wynika z kodeksu wyborczego, taką płatną, niekontrolowaną kampanię może dziś prowadzić osoba fizyczna (czyli wyborca). Nie mogą tego robić osoby prawne (firmy czy instytucje). Tyle że usunięto przepisy mówiące o sankcjach. Tym samym, jeśli instytucja lub firma wykupi reklamy wyborcze, to zgodnie z kodeksem Państwowa Komisja Wyborcza nie może nic z tym zrobić. Bo nie istnieją sankcje za takie działania. W ten sposób usunięcie przecinka otworzyło drogę między innymi do wspierania kandydatów dotacjami z Funduszu Sprawiedliwości czy z Rządowego Centrum Legislacji" – zauważa nasza autorka.