Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
„Od pół roku ślę wnioski o odwołania, powołania, jeszcze nie mam ani jednego podpisu prezydenta, a Polska dyplomacja musi przechodzić rotację” – powiedział szef MSZ podczas konferencji.
Radosław Sikorski był pytany na sobotniej konferencji o współpracę z Kancelarią Prezydenta przy odwoływaniu i powoływaniu ambasadorów.
„Ostatnia grupa ambasadorów, którą będę wzywał do kraju, to ci, którym skończyły się kadencje. Prezydent obiecał mi, że w takich przypadkach nie będzie robił trudności. Niestety czekam, póki co nadaremnie, na podpisanie ich odwołań” – czytamy w artykule PAP.
Sikorski dodał, że Kancelaria Prezydenta „bierze udział w głosowaniach konwentu (Służby Zagranicznej) ustanowionego stosunkowo niedawno na podstawie ustawy PiS, która miała dać większe uprawnienia prezydentowi, po czym udają, że w tym nie biorą udziału i że decyzje, o których są informowani, są im nieznane; nie rozumiem tego”.
PAP informuje, że w skład Konwentu Służby Zagranicznej „wchodzą: minister właściwy do spraw zagranicznych, szef Służby Zagranicznej; przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP i przedstawiciel Kancelarii Prezesa Rady Ministrów”.
Pod koniec kwietnia szef MSZ, przedstawiając w Sejmie zadania polskiej polityki zagranicznej na 2024 roku — jak podaje PAP — podkreślił, że rotacja w dyplomacji jest „procesem naturalnym”. Mówił, ze proponowane przez niego zmiany mają objąć kilkudziesięciu ambasadorów i stałych przedstawicieli. „Większość z nich i tak podlegałaby rotacji, ponieważ na placówkach przebywają już od kilku lat” – mówił Sikorski.
PAP podaje, że w czwartek „sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO”. Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda poinformował, że kandydatura „Najdera nie była z nim konsultowana i przez niego zaakceptowana, co uważa za złamanie dotychczasowej procedury”. Dodał, że Polskę przed NATO „reprezentuje przede wszystkim prezydent RP i oczekuje, że to on będzie przedstawiał premierowi kandydata na polskiego ambasadora przy NATO”.
„Tusk oświadczył, że nie wystartuje w 2025 r. w wyborach prezydenta RP i wskazał, że kandydatem powinien być Rafał Trzaskowski. A prezydent Warszawy właśnie wskazał na swoją potencjalną następczynię Renatę Kaznowską” – donosi „Gazeta Wyborcza”.
Renata Kaznowska została wybrana przez Trzaskowskiego na swoją pierwszą zastępczynię. „Po niedawnej zmianie ustawy o samorządzie gminnym już nie wskazany przez premiera komisarz, tylko pierwszy wiceprezydent przejmuje kierowanie ratuszem, jeśli prezydent miasta złoży mandat przed upływem kadencji” – czytamy w artykule „Wyborczej”.
Kaznowska odpowiedzialna będzie za nadzór „nie tylko, jak dotąd, spraw związanych z ochroną zdrowia, edukacją i sportem. Podlegać jej będzie także miejskie biuro architektury i planowania przestrzennego, polityka mobilności, czyli m.in. strategiczne plany wytyczania nowych linii metra czy linii tramwajowych”.
Jest doświadczoną urzędniczą: dla stołecznego samorządu pracuje od 30 lat. „Z tej okazji wrzuciła na platformę X (d. Twitter) swoje zdjęcie z czasu, gdy była referentką w śródmiejskim urzędzie” – czytamy.
Piastowała urząd wiceprezydentki już w 2016 roku w gabinecie Hanny Gronkiewicz-Waltz. GW: „Została rzucona na głęboką wodę: powierzono jej nadzór nad komunikacją i drogownictwem, czyli jedną z najważniejszych sfer warszawskiego samorządu”.
„Wyborcza” również wspomina, że Kaznowska uważana jest za „pracowitą i skuteczną menadżerką”. W 2020 roku krytycznie zareagowała wobec otwarcia nowej szkoły, „gdzie ksiądz odprawiał modlitwę, poświęcił budynek i sale”. GW: „Pierwszy raz samorząd tak stanowczo nakreślił granicę pomiędzy religią i publiczną oświatą”.
W serwisie Ministerstwa Zdrowia i NFZ pojawiła się mapa aptek, z którymi Fundusz podpisał umowy na realizację programu pilotażowego w zakresie usług farmaceuty dotyczących zdrowia reprodukcyjnego (antykoncepcji awaryjnej).
"Jeśli potrzebujesz recepty na antykoncepcję awaryjną, od teraz możesz ją otrzymać nie tylko od swojego lekarza. Receptę może Ci również wystawić farmaceuta w programie pilotażowym, który trwa do 30 czerwca 2026 r. Wystarczy, że zgłosisz się do apteki, która podpisała umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia — czytamy na stronie ministerstwa zdrowia.
Lista aptek dostępna jest pod tym linkiem. Informacje o aptekach są podane w podziale na województwa. Mapa zawiera nazwę apteki oraz jej adres. W bazie jest na razie 400 aptek, choć do pilotażu zgłosiło się 770 placówek.
NFZ podkreślił, że wykaz jest aktualizowany codziennie — od poniedziałku do piątku. Apteki mogą zgłaszać się do programu pilotażowego — nabór prowadzą oddziały wojewódzkie NFZ. Wnioski są przyjmowane elektronicznie. Zgodnie z pilotażem tabletka „dzień po” będzie mogła być sprzedawana pacjentkom od 15 roku życia.
Jak skorzystać z programu: Jeśli zgłosisz się do apteki i poprosisz o antykoncepcję awaryjną:
Taka zmiana w szkołach ma ułatwić ukraińskim uczniom przystąpienie do matury. W Niemczech jednym z wymogów dopuszczenia do egzaminu dojrzałości jest nauka angielskiego oraz drugiego języka obcego.
To pierwsza taka inicjatywa w Niemczech. Wprawdzie — jak czytamy w artykule Deutsche Welle — „w innych krajach związkowych istnieją również indywidualne programy językowe dla ukraińskiego w szkołach, ale nie jest on uznawany oficjalnie za drugi język obcy, wymagany do matury”.
Minister kultury Hesji Armin Schwarz powiedział, że decyzja władz landu to także „wyraźny znak solidarności z Ukrainą”. Z kolei minister ds. europejskich Manfred Pentz powiedział, że „jest to wkład w zachowanie ukraińskiej tożsamości i kultury”.
Ambasador Ukrainy w Niemczech Ołeksij Makiejew powiedział, że ten krok Hesji świadczy o „uznaniu ukraińskiego jako ważnego języka europejskiego”. Pomoże on młodym ukraińskim uchodźcom i będzie „dobrym przykładem dla wszystkich innych krajów związkowych w Niemczech”.
Jak podaje Deutsche Welle, w „Hesji jest około 20 tys. uczennic i uczniów oraz ponad 300 nauczycieli z Ukrainy. Oprócz angielskiego, który zazwyczaj nauczany jest jako język obcy w ukraińskich szkołach, młodzi uchodźcy z Ukrainy w Niemczech muszą też szybko opanować język niemiecki”. Co więcej, „jako wymagany w gimnazjum drugi język obcy w grę wchodziłby dla nich co najwyżej rosyjski, który dla większości jest «językiem nieprzyjaciela»”.
By pokonać imperialne ambicje Rosji, niezbędne jest długoterminowe dozbrojenie Europy — powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Guardian”.
W rozmowie z dziennikiem szef MSZ wezwał państwa unijne do głosowania za sankcjami na Rosję i opowiedział się za pięciotysięczną zmechanizowaną brygadą UE. Zapowiedział też, że Polska jest gotowa przyjąć unijny program zachęcający ukraińskich mężczyzn uchylających się od służby wojskowej do powrotu do ojczyzny.
Sikorski „kształcony na Uniwersytecie Oksfordzkim u boku Davida Camerona” odegrał „kluczową rolę w przywróceniu Polski do głównego nurtu europejskiej polityki zagranicznej, odkąd wybory w październiku ubiegłego roku doprowadziły do powstania nowego rządu koalicyjnego i zakończenia ośmiu lat rządów prawicowo-nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość”.
Szef MSZ podkreślił, że Polska wydaje 4 proc. PKB na obronność — i jego zdaniem „inne kraje muszą nadrobić zaległości”. Sikorski powiedział, że konieczna jest zmiana kierunku działań wojskowych, zauważając przy tym, że w okresie „dywidendy pokojowej i wojen ekspedycyjnych” koncentrowano się głównie na zaawansowanej technologicznie broni. Jednakże w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, „na nowo odkrywamy, że faktycznie potrzebne są miliony pocisków”.
Minister spraw zagranicznych zwrócił również uwagę na fakt, że po zakończeniu zimnej wojny zezwolono na zamknięcie wszystkich zakładów przemysłu obronnego, ponieważ „przekonanie firm do utrzymywania linii produkcyjnych w rezerwie wiąże się z kosztami”.
Dodał, że Władimir Putin przeznacza „40 proc. PKB na obronność”, co ostatecznie „doprowadzi jego kraj do bankructwa, czyniąc wojsko głodnym zasobów”. Stwierdził też, że „Rosja zatrudnia 3,5 miliona osób w przemyśle wojskowo-przemysłowym”. W przeciwieństwie do tego „Europa nie tylko się rozbroiła, ale także dokonała deindustrializacji w dziedzinie obronności” – powiedział.
Szef resortu powiedział „Guardianowi”, że Putin próbuje pozyskać prawicę w Europie i USA, poprzez wspieranie tradycyjnych wartości. „To absurdalny przywódca międzynarodowego konserwatyzmu. Mówimy o pułkowniku KGB, na litość boską” – powiedział. „Myślę, że Rosjanie około 15 lat temu przeprowadzili jakieś sondaże, a może po prostu zauważyli, że w niektórych kwestiach, takich jak stosunek do homoseksualizmu, płci, do wszelkiego rodzaju tożsamości, można wbić klin w nasze społeczeństwa. W tej kwestii, na przykład, Europa Środkowa była 10, 15 lat za Europą Zachodnią pod względem tych postaw”.
Zdaniem Sikorskiego, Europa „musi nauczyć się lepiej grać w grę eskalacyjną, utrzymując Putina w niepewności co do swoich zamiarów”. Zapytany przez „Guardiana”, czy dopuszczalne jest, aby Ukraina uderzyła w cele wojskowe wewnątrz Rosji, powiedział: „Rosjanie uderzają w ukraińską sieć elektryczną i ich magazyny zbożowe oraz miejsca składowania gazu, a także infrastrukturę cywilną. Rosyjska operacja jest prowadzona z kwatery głównej w Rostowie nad Donem. Poza wyłączeniem broni nuklearnej Rosja nie ogranicza się zbytnio”.
Sikorski również sceptycznie odniósł się do gróźb Kremla użycia broni nuklearnej. „Amerykanie powiedzieli Rosjanom, że jeśli wystrzelą atom, to nawet jeśli bomba nikogo nie zabije”, to Ameryka „uderzy we wszystkie [pozycje] na Ukrainie bronią konwencjonalną”.
Według Sikorskiego „trójkąt weimarski rozszerzyłby się do kwartetu, gdyby nie Brexit”, a Polska opowiada się za „jak najgłębszym włączeniem Wielkiej Brytanii do struktur bezpieczeństwa i obrony UE”. Powiedział też, że „współpraca UE i Wielkiej Brytanii w zakresie bezpieczeństwa i obrony musi zostać ożywiona i oparta na bardziej przemyślanych zasadach”.