Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Premier Donald Tusk (na zdjęciu przy mównicy) zapowiedział dziś podczas obchodów Święta Policji dodatkowy miliard złotych w przyszłorocznym budżecie formacji.
„Policja musi być dobrze wyposażona (...) Po konsultacji z ministrem spraw wewnętrznych i administracji podjąłem decyzję, minister finansów zobowiązał się ją wykonać, o przekazaniu na potrzeby policji dodatkowego miliarda złotych w przyszłorocznym budżecie państwa” – powiedział premier Donald Tusk w trakcie obchodów Święta Policji.
Podkreślił, że te pieniądze mogą być wykorzystane zarówno na zakupy sprzętu i wyposażenia, jak i „potrzeby logistyczne policji”.
„Jestem przekonany, że dobrze wykorzystacie te pieniądze dla bezpieczeństwa Polski i Polaków. Widząc was dzisiaj, słysząc słowa ślubowania, znając waszą determinację, wiem, że nasze marzenie o tym, by Polska była najbezpieczniejszym miejscem w Europie i jednym z najbezpieczniejszych miejsc na świecie, że te słowa nie są iluzją” – dodał szef rządu.
„Budowanie klasy średniej będzie głównym celem mojej prezydentury” – mówiła Kamala Harris, kandydatka Demokratów na prezydenta USA podczas pierwszego wiecu wyborczego, na którym zastąpiła prezydenta Joe Bidena, który wycofał się z wyścigu.
We wtorek 23 lipca wiceprezydentka Stanów Zjednoczonych Kamala Harris wystąpiła podczas pierwszego wiecu wyborczego w Milwaukee w stanie Wisconsin. To pierwszy wiec, w którym bierze udział jako kandydatka na prezydenta USA w listopadowych wyborach. Harris zastąpiła w tej roli urzędującego prezydenta Joe Bidena, który w niedzielę 21 lipca zrezygnował z ubiegania się o reelekcję.
Komentatorzy takich amerykańskich mediów jak CNN, New York Times, czy Politico, pozytywnie ocenili pierwsze wystąpienie Harris.
„Wiec Harris w Milwaukee zawierał podobną retorykę do przemówień, które wygłaszała na szlaku kampanii od miesięcy, towarzysząc Bidenowi: ostre kontrasty wobec Trumpa (...), ale wtorkowa retoryka była też nieco inna — i bardzo jej własna” – napisał CNN.
Kamala Harris skupiła się na podkreśleniu jednej ze swoich największych przewag wobec Trumpa — to, że była prokuratorką, w tym prokuratorką generalną stanu Kalifornia.
"Zajmowałam się sprawcami wszelkiego rodzaju przestępstw: drapieżnikami, którzy wykorzystywali kobiety, oszustami, którzy okradali konsumentów, czy łamali przepisy dla własnego zysku (...). Dlatego wierzcie mi, gdy mówię, że znam typ Donalda Trumpa” – powiedziała.
Harris podkreśliła, że w ciągu 36 godzin od ogłoszenia przez Bidena rezygnacji, zdążyła już uzyskać poparcie takiej liczby delegatów Partii Demokratycznej, które wystarczy do zdobycia nominacji na kandydata w listopadowych wyborach prezydenckich. Jej kampania zebrała też dodatkowo niemal 100 milionów dolarów — jeszcze raz tyle, ile zgromadził Joe Biden.
Podkreśliła, że głównym celem jej prezydentury będzie awans społeczny jak największej grupy Amerykanów i wzrost liczebności klasy średniej.
Wisconsin to „niebieski stan”, w którym tradycyjnie wygrywają Demokraci. Dużo większym wyzwaniem będzie dla Harris prowadzenie kampanii w stanach wahających się, np. w południowych stanach — Arizonie, Nevadzie, Karoliny Północnej i Giorgii. To dlatego, jak donosi CNN, Harris rozważa nominowanie jednego z gubernatorów tego regionu na swojego wiceprezydenta.
Dzięki głosom konserwatystów z CDU/CSU niemiecki rząd uzyskał niezbędną większość w Bundestagu, by wpisać do niemieckiej ustawy zasadniczej zmianę, która ma chronić sąd konstytucyjny przed wpływem polityków nieszanujących zasad państwa prawa.
Wszelkie zmiany dotyczące funkcjonowania niemieckiego sądu konstytucyjnego będą możliwe tylko z poparciem co najmniej dwóch trzecich niemieckiego parlamentu federalnego, a nie zwykłej większości jak jest teraz – wynika z ustawy, którą przygotował niemiecki rząd socjaldemokratów, Zielonych oraz liberałów pod wodzą kanclerza Olafa Scholza (na zdjęciu powyżej).
Zmiana ma zabezpieczyć niemiecki sąd konstytucyjny przed jego upolitycznieniem, do którego może dojść, jeśli do władzy dojdą siły niedemokratyczne – np. skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec.
Wpisanie nowej regulacji do niemieckiej ustawy zasadniczej wymaga głosów dwóch trzecich parlamentu. Dzięki poparciu ze strony opozycyjnego CDU/CSU udało się zebrać wymaganą większość.
„To dobry dzień dla porządku konstytucyjnego i kultury demokratycznej w naszym kraju” – powiedział Marco Buschmann, minister sprawiedliwości Niemiec, cytowany przez portal Politico. Dodał, że inspiracją do zmiany konstytucji, były wydarzenia w Polsce, Węgrzech oraz Izraelu, gdzie także doszło do politycznego zamachu na niezależność wymiaru sprawiedliwości.
„Sądy muszą być chronione przed władzą polityczną, która nie akceptuje ich decyzji” – podkreślił Buschmann.
Zmiany w niemieckiej konstytucji, dotyczące sądu konstytucyjnego, wprowadzają jasne zapisy dotyczące długości kadencji każdego sędziego, limit wiekowy dla sędziów oraz limit co do liczby sędziów w sądzie konstytucyjnym. Ma to uniemożliwić ewentualne próby manipulowania składem sędziowskim poprzez zmiany zapisów ustawowych.
Niemiecki rząd ma nadzieję, że zmianę w ustawie zasadniczej uda się przegłosować do końca roku.
Niemiecka ustawa zasadnicza, tzw. Grundgesetz (z niem. „prawo podstawowe”) spisana w 1949 roku, zawiera szereg regulacji, które mają uniemożliwić niedemokratycznym aktorom zdobycie władzy za pomocą demokratycznych środków – przypomina Politico. Dokładnie to wydarzyło się w 1933 roku, gdy do władzy doszedł Adolf Hitler.
Powojenna niemiecka konstytucja zakłada m.in. że partia polityczna, która zostanie uznana za partię antydemokratyczną, może zostać zlikwidowana lub pozbawiona publicznego finansowania.
Około 400 osób zostało aresztowanych we wtorek 23 lipca w budynku amerykańskiego Kapitolu w Waszyngtonie w związku z protestem m.in. żydowskich organizacji przeciwko brutalnej wojnie Izraela w Strefie Gazy — donosi AFP.
Protesty na Kapitolu rozpoczęły się już w poniedziałek 21 lipca tuż po przyjeździe izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu do USA i trwały we wtorek. Netanjahu ma w środę 24 lipca przemówić w Kongresie, zaś w czwartek 25 lipca ma się spotkać z prezydentem USA Joe Bidenem oraz wiceprezydentką Kamalą Harris. Na piątek jest zaplanowane jego spotkanie z kandydatem Republikanów na prezydenta Donaldem Trumpem.
W protestach wzięły udział m.in. takie organizacje jak m.in. Jewish Voice for Peace oraz liczni rabini. Protestujący mieli na sobie czerwone koszulki z napisami „Nie w naszym imieniu”, „Przestańcie zbroić Izrael” czy „Nigdy więcej”.
Zebrani protestowali zarówno przeciwko brutalnym działaniom wojennym armii Izraela w Strefie Gazy, jak i finansowemu i militarnemu wsparciu, które Izraelowi zapewniają Stany Zjednoczone. Domagali się też, by Benjamin Netanjahu nie opóźniał negocjacji pokojowych z Hamasem i zgodził się na wszelkie warunki, które umożliwią uwolnienie 120 zakładników wciąż pozostających w niewoli na terenie Strefy Gazy.
Wtorkowe protesty zakończyły się licznymi aresztowaniami, ale protestujący zamierzają wrócić pod Kapitol w środę, gdy w Kongresie przemawiać będzie Netanjahu.
Wojna w Strefie Gazy rozpoczęła się tuż po tym, jak 7 października 2023 roku terroryści Hamasu przeprowadzili skoordynowany i rozproszony atak na terytorium Izraela. Brutalnie zamordowanych zostało 12oo osób, a 252 zostało porwanych jako zakładnicy.
W odpowiedzi na ten atak Izrael rozpoczął regularną ofensywę w Strefie Gazy. Palestyńskie ministerstwo zdrowia informuje, że w wyniku działań izraelskiej armii zginęło już 34,6 tys. osób, a 77 tys. zostało rannych. Strefa Gazy doświadcza katastrofy humanitarnej – brakuje żywności, wody, leków.
Izrael jest krytykowany za nieadekwatną odpowiedź na działania Hamasu i prowadzenie działań, w wyniku których giną cywile, co w świetle prawa międzynarodowego stanowi zbrodnię wojenną. Poza tym szokujące jest też to, że priorytetem izraelskiego rządu nie jest ocalenie życia zakładników, z których część już nie żyje.
Poniedziałek 22 lipca był najgorętszym dniem na świecie w historii pomiarów. Średnie globalne temperatury sięgnęły 17,15 stopni Celcjusza – wynika z pomiarów Copernicus Climate Change Service.
Rekordowe temperatury zanotowano cztery dni pod rząd, począwszy od 19 lipca. W niektórych regionach np. w regionie Zatoki Perskiej temperatury sięgnęły 60 stopni Celsjusza. Rekordowo upalnie jest też na południu Europy, gdzie temperatury sięgają nawet 45 stopni Celsjusza.
Na Sycylii jest taka susza, że w wielu miejscowościach zupełnie brakuje wody, a hodowcy rozważają zabijanie zwierząt, których nie mają czym poić — donosi Wyborcza. Wysokie temperatury na południu Europy wpływają też na znaczne obniżenie dochodów państw z turystyki.
Z analizy centrum Kopernika wynika, że tak duży wzrost średniej dziennej temperatury na świecie jest związany ze znacznie wyższymi temperaturami na dużych obszarach Antarktydy. Zasięg lodu morskiego na Antarktydzie jest bardzo niski, co prowadzi do znacznie wyższych temperatur w niektórych częściach Oceanu Południowego i wpływa na temperatury globalne.
Jak podkreśla Karsten Haustein, klimatolożka z Uniwersytetu w Lipsku cytowana przez Reuters, te zmiany klimatu spowodowane są spalaniem paliw kopalnych.
Dyrektor centrum Kopernika podkreśla za to, że tak gwałtowne wzrosty temperatur to „zupełnie niezbadane terytorium”. „Naprawdę zdumiewające jest to, jak duża jest różnica między temperaturą z ostatnich 13 miesięcy a poprzednimi rekordami temperatury. Wkraczamy na zupełnie niezbadane terytorium. W miarę ciągłego ocieplania się klimatu z pewnością będziemy świadkami nowych rekordów w przyszłych miesiącach i latach”.