0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

15:40 06-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Joe Klamar / AFP)Fot. Joe Klamar / AF...

Austria: skrajnie prawicowa FPÖ z mandatem do stworzenia rządu. Rozmowy centrystów upadły

Skrajna prawica otrzymała mandat do stworzenia nowego gabinetu, ale nie jest przesądzone, że ostatecznie będzie rządzić.

Co się wydarzyło?

Skrajna prawica z Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ) dostanie szansę stworzenia rządu w Austrii. Prezydent Alexander van der Bellen (Zieloni) powierzył to zadanie jej liderowi Herbertowi Kicklowi, pomimo ostrej krytyki poglądów jego formacji. Głowa państwa pozostała bez alternatyw po upadku rozmów koalicyjnych partii bliższych centrum.

Negocjacje prowadziły rządząca do tej pory, prawicowa ÖVP, socjaldemokracja z SPÖ i liberałowie z NEOS. Rozmowy zerwało ostatnie z ugrupowań przez niezgodę na kształt proponowanego budżetu. Szefowa najmniejszego z potencjalnych koalicjantów podkreślała potrzebę „zrównoważenia budżetu”, a także rozmowy o reformie systemu emerytalnego i wsparciu dla przedsiębiorców. W ten sposób Austria straciła szansę na pierwszy trójstronny rząd od 1945 roku.

„Nie była to dla mnie łatwa decyzja” – przyznał prezydent Austrii, potwierdzając przekazanie uprawnień do stworzenia nowego gabinetu skrajnej prawicy. FPÖ została założona w 1950 roku przez byłego oficera SS. Dotychczas tylko raz weszła do rządu, ale jedynie w roli mniejszościowego koalicjanta prawicowej ÖVP. Teraz to FPÖ będzie potrzebowała partnera do współrządzenia, mimo zwycięstwa w wyborach z wynikiem 29 proc. Partia w nowym parlamencie będzie miała 57 posłów. Do samodzielnego rządzenia potrzeba 92 głosów.

Jedynie ÖVP nie wykluczyła do tej pory rozmów z ugrupowaniem Kickla.

„To sam początek tego procesu, ale jeśli zostaniemy zaproszeni do rozmów, ich rezultat jest kwestią otwartą” – stwierdził członek ÖVP i gubernator federalnego stanu Salzburga, Wilfried Haslauer. Inne partie stanowczo odmówiły negocjacji z ekstremistami. Tradycyjna prawica może zgodzić się w wielu przypadkach z programem FPÖ, szczególnie w przypadku postulatów ograniczenia migracji.

Jaki jest kontekst?

Wrześniowe wybory w Austrii skończyły się rekordową zdobyczą mandatów FPÖ i stratami wśród bardziej umiarkowanych ugrupowań. ÖVP i SPÖ zaliczyły z kolei najniższe wyniki w historii. Objęcie teki kanclerza przez Kickla może oznaczać trzęsienie ziemi w austriackiej polityce, co zauważył w swoim tekście dla OKO.press Witold Głowacki:

"Partia w swoim przekazie stosuje określenie »Volkskanzler« (»kanclerz ludowy«), którym w latach 30. i 40. XX wieku określano w oficjalnej propagandzie III Rzeszy Adolfa Hitlera. Od 1938 roku i Anschlussu Austria była jej częścią. »Twierdza Austria« to z kolei hasło z końcowego okresu II wojny światowej, gdy alpejskie masywy miały być ostatnim bastionem SS i Wehrmachtu. Obecnie FPÖ używa tego sloganu w kontekście imigracji, od której Austria pod rządami skrajnej prawicy ma być oczywiście »wolna«.

FPÖ utrzymuje prorosyjski kurs w kwestii wojny w Ukrainie. Lider Wolnościowej Partii Austrii Herbert Kickl nazwał szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen »podżegaczką wojenną« Wielokrotnie sprzeciwiał się też nakładaniu sankcji na Rosję. Chętnie spotyka się z Viktorem Orbánem."

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:48 06-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Kenzo TRIBOUILLARD / AFPFot. Kenzo TRIBOUILL...

Ukraina nie będzie zmuszać obywateli do powrotu. Jest reakcja na fałszywe wezwania do wojska

Obywatele Ukrainy mogą nadal realizować się zagranicą, a państwo nie zamierza siłą skłaniać ich do powrotu – stwierdził członek ukraińskiego rządu.

Co się wydarzyło?

Nie ma i nie będzie planów zmuszania obywateli Ukrainy do powrotu do kraju – zapewnił wicepremier i minister jedności narodowej Ukrainy Ołeksij Czernyszow. Odpowiedział w ten sposób na wątpliwości swoich rodaków przebywających w Polsce, którzy w ostatnich tygodniach otrzymywali fałszywe, listowne wezwania do wojska. Zachęcamy do powrotu, ale cieszymy się, że Ukraińcy zagranicą odnoszą sukcesy – zapewnił członek rządu w Kijowie.

„Nasze szacunki wskazują na to, że za granicą przebywa 20-25 mln Ukraińców, a w Ukrainie – około 32 mln. To duży, potężny naród, który dziś jest częściowo zmuszony do wyjazdu za granicę, a my rozpoczynamy proces powrotu Ukraińców do domu. Chciałbym podkreślić, że ten powrót jest całkowicie dobrowolny. Nie będą stosowane jakiekolwiek metody przymusowe” – stwierdził Czernyszow.

Jaki jest kontekst?

Czernyszow w środę 8 stycznia ma odwiedzić Polskę i spotkać się z członkami ukraińskiej społeczności. Jego głównym zadaniem w rządzie jest wzmacnianie obecności ukraińskich instytucji w krajach partnerskich, a także powstrzymanie działania rosyjskiej propagandy na Ukraińców zagranicą. Wysyłka fałszywych listów mogła być przykładem takiego działania.

Pisma, które otrzymali obywatele Ukrainy, mogły do złudzenia przypominać oficjalne urzędowe powiadomienia.

„Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa Ukrainy, w szczególności ustawą o służbie wojskowej oraz w związku z trwającą mobilizacją, mając na uwadze, że jest Pan obywatelem Ukrainy, zwracamy się z uprzedzeniem, że w dniach 17-31 grudnia 2024 roku planujemy przeprowadzić wizytę w Państwa miejscu zamieszkania” – czytamy w wezwaniu z 12 grudnia 2024 roku, załączonym do komunikatu. Dane osobowe są zamazane.

I dalej:

„Celem tej wizyty jest doprowadzenie Pana do punktu mobilizacyjnego, w związku z obowiązkiem służby wojskowej w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Zgodnie z ukraińskimi przepisami, osoby powołane do służby wojskowej są zobowiązane do natychmiastowego stawienia się na wezwanie.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:34 06-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Cezary Aszkielo...

Nietrzeźwy kierowca, który śmiertelnie potrącił 14-latka, z zarzutami. Możliwa kara 25 lat więzienia

Aż 25 lat więzienia mają grozić nietrzeźwemu kierowcy busa, sprawcy śmiertelnego wypadku na warszawskiej Woli.

Co się wydarzyło?

Prokuratura przesłuchuje świadków w sprawie potrącenia 14-latka w Warszawie. Przypomnijmy: w poprzedni piątek popołudniu nietrzeźwy kierowca busa spowodował śmiertelny wypadek, uciekł z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy poszkodowanemu. 43-latek był nietrzeźwy, w organizmie miał blisko dwa promile alkoholu, a także miał zatrzymane uprawnienia do prowadzenia pojazdów.

Jak poinformowali śledczy, mężczyzna usłyszał dwa zarzuty – spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia, za co grozi kara od 5 do 20 lat pozbawienia wolności oraz naruszenia sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokuratura zaznacza, że kara może skumulować się do 25 lat więzienia. Jeszcze dziś może zapaść decyzja o wniosku o areszt dla mężczyzny. „Jest duże prawdopodobieństwo skierowania wniosku o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania” – potwierdził Polskiej Agencji Prasowej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Skiba. – „W kilkanaście godzin po zatrzymaniu podejrzany został przewieziony do prokuratury na czynności ogłoszenia zarzutów (...). Działaliśmy bardzo szybko, biorąc pod uwagę, że tak naprawdę nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po jego postawie” – stwierdził śledczy.

Jaki jest kontekst?

Resorty sprawiedliwości, infrastruktury i spraw wewnętrznych w listopadzie 2024 przedstawiły plan zmian w prawie, które mają opanować sytuację na drogach. W propozycji nie znalazło się jednak pojęcie „zabójstwa drogowego”, co rozważano po serii śmiertelnych wypadków w całej Polsce, spowodowanych przez pijanych kierowców, a także tych jadących zbyt szybko czy prowadzących pojazdy mimo sądowego zakazu.

„Czeka nas poważna rozmowa z ministrem sprawiedliwości [...] Ostatnie przypadki zmuszają nas do podjęcia radykalnych kroków w tym kierunku” – mówił po jednym z wypadków w TVP Info minister infrastruktury Dariusz Klimczak.

W propozycji resortów znalazło się m.in.:

  • dożywotnie odebranie prawa do prowadzenia pojazdów za złamanie sądowego zakazu;
  • doprowadzenie do kary pewnego więzienia dla osób prowadzących pod wpływem alkoholu powyżej 1,5 promila;
  • określenie organizacji i uczestnictwa w nielegalnych wyścigach ulicznych mianem przestępstwa, za które grozi przepadek pojazdu i 5 tys. złotych grzywny;
  • 1500 złotych grzywny, zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące i zabezpieczenie pojazdu na trzy miesiące za uliczny drift (jazdę bokiem);
  • konfiskata pojazdu w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu przy zawartości alkoholu we krwi od 0,5 do 1,5 promila.

Projekt zmian w przepisach ma zostać przyjęty przez rząd w pierwszym kwartale 2025 roku. Później trafi do Sejmu.

Przeczytaj więcej na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:27 06-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Trudeau ma ogłosić rezygnację. Jego rywal i lider sondaży zapowiada: „Canada first”

Ustąpienia premiera domagają się członkowie jego własnej partii. W Kanadzie zapowiada się na prawicowy zwrot.

Aktualizacja 17:45:

Potwierdziły się doniesienia medialne, które mówiły o możliwym ustąpieniu Trudeau po wyraźnym spadku notowań jego Partii Liberalnej. Szef rządu w Ottawie pozostawał na stanowisku od 2015 roku. Będzie rządził do momentu wyboru następcy. Podczas konferencji prasowej premier Kanady wezwał do „politycznego resetu” w obliczu „obstrukcji”, do której doszło jego zdaniem w parlamencie.

Ogłaszając swoją decyzję Trudeau stwierdził, że będzie walczył o swoją przyszłość w polityce, a wersja jego konkurenta Pierre'a Poilievre'a nie jest „właściwą” drogą dla Kanady.

Kanadyjski premier Justin Trudeau poważnie myśli o rezygnacji ze stanowiska – podaje agencja Reutera, powołując się na swoje źródła. Szef Rządu w Ottawie po dziewięciu latach mógłby zwolnić fotel przewodniczącego Partii Liberalnej, co byłoby równoznaczne z opuszczeniem najwyższego stanowiska w kanadyjskiej polityce. Według tamtejszych mediów mogłoby to nastąpić już dziś, a na pewno jeszcze przed środowym spotkaniem posłów Partii Liberalnej.

Do takiego ruchu Trudeau mają skłaniać sondaże, które nie dają jego frakcji szans na wygraną w wyborach parlamentarnych, które muszą odbyć się do października. Na czoło wysuwa się w nich Partia Konserwatywna, która tym samym powróciłaby do władzy po prawie dekadzie w opozycji.

Według Reutersa premier może złamać się pod presją członków partii, nasilającej się od grudnia. Wtedy Trudeau chciał odwołać ministrę finansów Chrystię Freeland, jedną z jego najbliższych sojuszniczek w rządzie, po jej sprzeciwie wobec zwiększenia wydatków publicznych. Freeland po politycznym spięciu z liderem swojego ugrupowania postanowiła sama zrezygnować ze stanowiska.

Jak zauważa Reuters, niezadowolenie społeczne w Kanadzie wywołuje przede wszystkim inflacja, której skutków nie niwelują rządowe wydatki na politykę społeczną.

Jaki jest kontekst?

Notowania Trudeau spadają, co pokazują ostatnie sondaże. Partia Liberalna utrzymuje w niej drugą pozycję, tracąc jednak coraz więcej do Konserwatystów. Według kanadyjskiego nadawcy publicznego CBC na początku stycznia rządzący mogą liczyć na 20,9 proc. poparcia i są bliscy spadku na trzecie miejsce, za lewicową Partię Nowych Demokratów.

Lider Konserwatystów i prawdopodobny przyszły premier Pierre Poilievre o swoich poglądach mówił między innymi w głośnym wywiadzie z Jordanem Petersonem, prawicowym publicystą i filozofem. Kanadyjski polityk stwierdził, że Trudeau do tej pory rządził kierując się „ekstremalną ideologią”, tożsamą z „autorytarnym socjalizmem”. Skrytykował prośrodowiskowe i proklimatyczne rozwiązania, na które stawia obecny rząd, zapowiadając wsparcie dla przemysłu wydobywczego.

Zapowiedział też ułatwienia w przepisach budowlanych, które pozwoliłyby zaradzić kryzysowi na rynku mieszkaniowym. Poilievre obiecuje coroczny wzrost liczby oddanych budynków mieszkaniowych o aż 15 proc. Ma też wyraziste poglądy w sprawie imigracji. Z jednej strony dostrzega wartość w wielokulturowości Kanady. Z drugiej instruuje osoby przybywające do Kanady, by zostawiły swój bagaż kulturowy tam, skąd przyjechały. „Muszą w pierwszej kolejności być Kanadyjczykami. Canada first” – stwierdził Poilievre.

16:43 05-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Marek Podmokly / Agencja Wyborcza.plFot. Marek Podmokly ...

Prezydent nie pojawił się na inauguracji polskiej prezydencji w UE. „To nie było wielkie wydarzenie”

Andrzej Duda nie dotarł na galę rozpoczęcia polskiej prezydencji w Radzie UE, a następnego dnia szusował na nartach. Jego nieobecność wywołała burzę

Co się wydarzyło?

Choć prezydencja Polski w Radzie UE formalnie rozpoczęła się 1 stycznia 2025, galę inaugurującą to wydarzenie zaplanowano na 3 stycznia w Teatrze Wielkim w Warszawie. Zaproszenie na galę otrzymał również prezydent Andrzej Duda.

Podsekretarz Stanu w Kancelarii Premiera Agnieszka Rucińska poinformowała na platformie X, że zostało wysłane do Kancelarii Prezydenta RP 9 grudnia 2024 roku. Dodała, że 31 grudnia KPRM otrzymała odpowiedź, że „prezydenta reprezentować będzie zastępca szefa KPRP Piotr Ćwik”. TVN24 ustalił, że dzień po gali Andrzej Duda jeździł na nartach w ośrodku Czorsztyn-Ski w Kluszkowcach w Małopolsce.

W niedzielę, 5 stycznia, na temat nieobecności prezydenta rozmawiano w porannym programie Radia Zet. „To nie było wielkie wydarzenie” – powiedział prezydencki minister Wojciech Kolarski. „Sam fakt, że rozmawiamy o tym wydarzeniu tylko w kontekście braku obecności prezydenta, świadczy o tym, że było to wydarzenie bez politycznego znaczenia” – dodał.

Odpowiedział mu poseł KO Michał Szczerba: „To jest moment, panie ministrze, kiedy polska racja stanu przegrała z białym szaleństwem, bo prezydent wybrał białe szaleństwo, zabawę na stoku i to cała Polska zobaczyła”.

„Uważam to za polityczny błąd, ponieważ w ten sposób prezydent Duda oddał prymat premierowi Donaldowi Tuskowi, wycofał się” – komentował w TOK FM wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. W rozmowie z Onetem politolożka z Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Anna Kosińska oceniała: „Mieliśmy prawie 2 tys. gości. To wydarzenie miało charakter prestiżowej uroczystości, a tu prezydent się nie pojawia i wysyła na swoje miejsce eksperta, co pokazuje postawę obrażoną, na którą w mojej ocenie w polityce międzynarodowej miejsca być nie może. To była niepowtarzalna okazja na mocny akcent już przy schyłku prezydentury”.

Jaki jest kontekst?

To drugi raz, kiedy Polska przejmuje prezydencję w Radzie UE.

Poprzednia prezydencja przypadała na drugie półrocze 2011 roku. W tym roku hasłem przewodnim będzie: „Bezpieczeństwo, Europo”. Polska będzie chciała skupić się na siedmiu wymiarach bezpieczeństwa: zewnętrznym, wewnętrznym, informacyjnym, ekonomicznym, energetycznym, żywnościowym i zdrowotnym.

W programie polskiej prezydencji czytamy: „Polska obejmuje przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej w okresie niepewności i niepokoju. Europa mierzy się ze skutkami trwającej trzeci rok agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę i koniecznością wzmocnienia własnego potencjału obronnego. Obserwujemy rosnące napięcia geopolityczne, erozję porządku międzynarodowego opartego na zasadach i ataki hybrydowe wymierzone w europejską demokrację i bezpieczeństwo. Europejczyków dotykają skutki presji migracyjnej, transformacji energetycznej, malejącej konkurencyjności europejskiej gospodarki i zmian klimatu”.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: