Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Po dwóch dniach nieobecności Putin pokazał się na wideokonferencji w sprawie sytuacji na obszarach przygranicznych po ukraińskim ataku na Kursk. Katastrofę zamienił w sukces: mimo oczywistych przeciwności rosyjska armia nadal posuwa się do przodu w Donbasie.
Putin pogroził Ukrainie „godną odpowiedzią” i ogłosił, że nie zamierza z nią negocjować, a pokojowe propozycje zgłaszane przez pośredników już go nie interesują. Jednocześnie z wypowiedzi Putina wynika, jak mocno Ukraińcy go trafili: sytuacja w kraju się zdestabilizowała, pogranicze jest w chaosie. Dlatego wkraczają tam służby bezpieczeństwa. Równolegle z pacyfikacją wojsko ma odzyskać utracone obszary. Ale Putin liczy się z tym, że Ukraińcy uderzą na całej linii granicy z Rosją na północy.
Putin nie uważa już ataku na Kursk za „prowokację” (tak mówił przed tygodniem). Teraz ocenia, że głównym celem Ukraińców jest zatrzymanie natarcia wojsk rosyjskich na froncie w Donbasie i Zaporożu. Wedle Putina to się nie udało, bo tempo rosyjskiej ofensywy nie spadło, a „wręcz przeciwnie wzrosło 1,5-krotnie”.
Jednocześnie Putin przyznał, że ukraińska operacja ma też cel pozamilitarny. „Jednym z oczywistych celów wroga jest sianie niezgody, niezgody, zastraszanie ludzi, niszczenie jedności i spójności rosyjskiego społeczeństwa, czyli uderzenie w wewnętrzną sytuację polityczną”. Putin zapewnia, że to się nie udało. Dowodem są statystyki, które dostaje: „w ostatnich dniach wzrosła liczba osób chcących zawrzeć umowy z Ministerstwem Obrony Narodowej”. Chodzi o ochotniczy zaciąg do wojska. Tu Putin nie wspomina, że od kilku tygodni trwa w Rosji nowa kampania zachęcająca do zgłoszenia się do wojska. Władza kusi rosnącymi wypłatami, ulgami podatkowymi i licznymi bonusami dla rodzin.
Jednocześnie Putin przyznaje, że sytuacja nie jest opanowana:
„Jest dla nas oczywiste, że wróg będzie w dalszym ciągu podejmował próby destabilizacji sytuacji w strefie przygranicznej, aby wstrząsnąć wewnętrzną sytuacją polityczną w naszym kraju”. „Federalna Służba Bezpieczeństwa wraz z Rosyjską Gwardią Narodową muszą więc zapewnić reżim operacji antyterrorystycznej i skuteczną walkę z wrogimi grupami dywersyjnymi i rozpoznawczymi”. „Wydziały cywilne mają obowiązek zapewnić siłom bezpieczeństwa wszystko, co niezbędne”. A oprócz tego muszą „skupić się na głównym zadaniu, czyli wspieraniu naszych ludzi, którzy potrzebują pomocy i ochrony”
„Główne zadanie stoi oczywiście przed Ministerstwem Obrony: wyprzeć, wypędzić wroga z naszych terytoriów i wspólnie ze służbą graniczną zapewnić niezawodną osłonę granicy państwowej”
Z obwodu kurskiego uciekło już 121 tys. osób. Zaczęła się tez ewakuacja w obwodzie biełgorodzkim. Tam ewakuowane jest przygraniczne miasteczko Szebiekino. Gubernatorzy obu obwodów meldowali też Putinowi na tej telekonferencji, że nie wiadomo dokładnie, gdzie jest wróg, bo nie ma tu wyraźnej linii frontu. Putin zareagował ostrzeżeniem, że może być gorzej:
„Jeśli dzisiaj w obwodzie briańskim [kolejnym obwodzie przygranicznym — red.] jest stosunkowo spokojnie, nie oznacza to, że jutro też tak będzie. Proszę, abyście wraz ze służbami bezpieczeństwa i kwaterą główną, potraktowali tę sprawę z najwyższą uwagą.
Putin wykorzystuje atak na Kursk do wycofania się z rozmów pokojowych. Jak pisaliśmy wcześniej w OKO.press, Putin nie jest w stanie takich negocjacji prowadzić, bo zatrzymanie machiny wojennej jest już zbyt niebezpieczne dla jego ekipy.
Dopóki przed miesiącem Ukraina nie ogłosiła gotowości do rozmów, Putin tłumaczył wojnę tym, że nie ma z kim o pokoju rozmawiać — choć bardzo by chciał. Teraz ogłosił, że to on z Ukrainą rozmawiać nie zamierza:
„Wygląda na to, że wróg stara się w przyszłości poprawić swoje pozycje negocjacyjne, ale o jakich negocjacjach w ogóle można mówić z ludźmi, którzy bezkrytycznie atakują ludność cywilną, infrastrukturę cywilną lub próbują stworzyć zagrożenie dla obiektów energetyki jądrowej?”. "Teraz jest jasne, dlaczego reżim w Kijowie odrzucił nasze propozycje powrotu do pokojowego planu rozwiązania (konfliktu), a także propozycje zainteresowanych i neutralnych mediatorów [Chin i Węgier]. Najwyraźniej wróg realizuje wolę swych zachodnich władców”.
Putin tłumaczy więc swoje problemy tradycyjne: tym, że napadł go cały Zachód. A raczej — że nie pozwolił mu rozprawić się z Ukrainą, więc wszystko jest teraz winą Zachodu.
„To niezwykle niebezpieczny pożar, z którym walczymy od ponad 20 godzin w dramatycznych warunkach z powodu bardzo silnego wiatru i przedłużającej się suszy” – przekazał reporterom grecki minister ds. kryzysu klimatycznego Vassilis Kikilias
Z rozprzestrzeniającym się ogniem walczy już ponad 670 strażaków. Pożar wybuchł w niedzielę, 11 sierpnia w okolicach miejscowości Warnawas, 35 km na północ od Aten. Front pożaru rozciąga się dziś nad szerokości ponad 20 km, a akcję ratowniczą utrudniają susza i silne podmuchy wiatru, które zmieniają kierunek przemieszczania się płomieni.
Nakazy ewakuacji otrzymali już mieszkańcy 11 okolicznych wsi i miast. Ogień dotarł między innymi do miejscowości Grammatiko, starożytnego miasta Maraton, lasów i wsi na górze Pentelejkon, czy nadmorskiej gminy Nea Makri. Wysokość płomieni przekracza 25 metrów. Zagrożona jest stolica kraju. Strażacy nie ustają w wysiłkach, żeby ogień nie rozprzestrzenił się na budynki mieszkalne w Atenach.
Od niedzieli połowa kraju objęta jest „czerwonym alarmem” – najwyższym poziomem zagrożenia pożarami. Mieszkańcy całego regionu proszeni są o pozostanie w domach ze względu na złą jakość powietrza. Kłęby dymu unosiły się nie tylko nad płonącym obszarem, bardzo szybko dotarły do centrum Aten. Nad budynkiem parlamentu niebo miało żółto-brązowy kolor. Przedstawiciele ochrony zdrowia alarmowali, że coraz więcej mieszkańców zgłasza problemy oddechowe.
Burmistrz Maratonu przekazał dziennikarzom, że miasto, które swoją nazwę użyczyło długodystansowym biegom na Igrzyskach Olimpijskich, stanęło dziś w obliczu „biblijnej katastrofy”. „Całe nasze miasto jest ogarnięte płomieniami, przeżywamy bardzo trudne chwile” – powiedział na antenie telewizji Skai.
Dla jednych jest wciąż liczącą się kandydatką PiS w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, według innych niedługo straci fotel wiceprezesa PiS. Jaka polityczna przyszłość czeka Beatę Szydło?
“Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!” – napisała dziś na portalu X Beata Szydło.
Ten wpis to dowód na trwającą od dłuższego czasu wojnę podjazdową we władzach PiS. Po przegranych wyborach do Europarlamentu partia Jarosława Kaczyńskiego przygotowuje strategię na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Wśród potencjalnych kandydatur pojawiają się nazwiska Mateusza Morawieckiego, niedoszłego prezydenta Warszawy Tobiasza Bocheńskiego, oraz byłej premier Beaty Szydło.
Na przełomie września i października ma się odbyć kongres Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie podczas tego wydarzenia ma dojść do zmian we władzach partii. “Ktoś odejdzie, ktoś awansuje” – informuje źródło Wirtualnej Polski. Wśród zagrożonych wiceprezesów mają być właśnie Beata Szydło oraz Antoni Macierewicz.
Nim dojdzie jednak do zmian personalnych, PiS musi zmierzyć się z problemami z rozliczeniem sprawozdania finansowego za kampanię wyborczą w 2023 roku. Państwowa Komisja Wyborcza zbiera dokumenty, a my na łamach OKO.press próbujemy policzyć, ile milionów może stracić PiS:
W wywiadzie dla “El Pais”, przywódczyni wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado, odrzuciła możliwość przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich. W Wenezueli trwa polityczny pat.
Wybory prezydenckie w Wenezueli odbyły się w niedzielę 28 lipca. Wenezuelska Krajowa Rada Wyborcza ogłosiła zwycięstwo Nicolasa Maduro. Dotychczasowy prezydent miał zdobyć 52 proc. głosów, a jego przeciwnik, Edmundo Gonzalez Urrutia 43 proc. głosów.
Demokratyczna opozycja ogłosiła, że udało jej się wykraść dokumentację z komisji wyborczych. Przejęte dokumenty wskazują, że głosowanie zdecydowanie wygrał Edmundo Gonzalez Urrutia, na którego oddano 73,2 proc. głosów.
Od końca lipca w Wenezueli trwają protesty zwolenników demokratycznej opozycji, która wzywa Nicolasa Maduro do ustąpienia.
Maria Corina Machado, przywódczyni wenezuelskiej opozycji, powiedziała w wywiadzie dla “El Pais”, że „wynik wyborów z 28 lipca nie może być przedmiotem negocjacji z rządem”. Machado udzieliła wywiadu, ukrywając się przed aresztowaniem przez władze
“W czyjej głowie mógł zrodzić się pomysł nowych wyborów? Głosowanie odbyło się w warunkach, które narzucił reżim, po kampanii przeprowadzonej również w takich warunkach, o których nie sposób powiedzieć, że przestrzegały zasad równości. Protokoły głosowania, jakie są w naszym posiadaniu, są dokumentacją Centralnej Komisji Wyborczej. Jednak nawet w tych warunkach zwyciężyliśmy, a protokoły komisji wyborczych to potwierdzają” – powiedziała Machado.
Liderka opozycji wezwała Nicolasa Maduro do zaniechania represji wobec protestujących oraz negocjacji w sprawie ujawnienia dokumentów wyborczych.
Nicolas Maduro nie chce jednak rozmawiać z przedstawicielami opozycji. Marinę Corino Machado oraz swojego kontrkandydata Edmundo Gonzaleza Urrutię oskarża o wywołanie fali niepokojów społecznych.
“Jedynym, który ma coś do omówienia z w tym kraju z Machado, to prokurator generalny. Niech stanie przed nim i odpowie za zbrodnie, które popełniła. To jedyne negocjacje, na jakie może ona liczyć” — powiedział Nicolas Maduro w Sądzie Najwyższym, gdzie stawił się w piątek 9 sierpnia, aby wziąć udział w śledztwie mającym na celu wyjaśnienie wyniku wyborów 28 lipca.
“Gdybym miała zarzucić coś społeczności międzynarodowej, to powiedziałabym, że nie padły wobec Maduro słowa oskarżenia, na jakie zasługuje. Codziennie chełpi się tym, że trzyma w więzieniach dwa tysiące aresztowanych z przyczyn politycznych, policja zabiera codziennie z ich domów osoby, które były świadkami i woluntariuszami w lokalach wyborczych w dniu wyborów” – powiedziała w wywiadzie dla “El Pais” Marina Corino Machado.
W lutym 2022 roku razem z Pablo Gonzalezem ABW zatrzymała także jego partnerkę, polską dziennikarkę – ustalił portal Frontstory.pl. Polka ma postawione zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie
Pablo Gonzalez to szpieg GRU pracujący przez dwa lata w Polsce pod przykrywką jako hiszpański dziennikarz. Był jedną z osób biorących udział w niedawnej głośnej wymianie, gdy Rosja uwolniła i wypuściła na Zachód przetrzymywanych więźniów politycznych w zamian za uwolnienie swoich szpiegów pracujących w krajach NATO. Na moskiewskim lotnisku Gonzaleza osobiście powitał Władimir Putin.
Przed wymianą Gonzalez spędził 2,5 roku w polskim areszcie. Trafił tam po zatrzymaniu przez ABW 28 lutego 2022 roku. Kilka dni po inwazji Rosji na Ukrainę Gonzalez został zatrzymany w Przemyślu, gdzie relacjonował pierwsze dni pełnoskalowej wojny dla hiszpańskich mediów.
Dziś portal Fronstory opublikował dziennikarskie śledztwo, w którym informuje, że razem z Gonzalezem została zatrzymana także jego partnerka, polska dziennikarka, którą Frontstory przedstawia jako Natalię K. (jej dane są zmienione). Portal opisuje ją jako reporterkę z „pierwszej linii newsów”, z szerokimi kontaktami w lewicujących, aktywistycznych środowiskach, a także wśród innych dziennikarzy i zagranicznych korespondentów pracujących w Polsce.
Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt dla Natalii K., ale prokuratura postawiła jej zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie.
Frontstory.pl opisuje, że przed zatrzymaniem Pablo Gonzalez oraz Natalia K. byli parą zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Wspólnie wyjeżdżali w różne zapalne rejony świata, a ich warszawskie mieszkanie było miejscem częstych spotkań dziennikarzy, korespondentów i aktywistów.
“Piłem wódkę ze szpiegiem GRU. Co za mindfuck” – mówi jeden z informatorów portalu, który uczestniczył w towarzyskich spotkaniach z Gonzalesem.
Jaka jest rola Natalii K. oraz jej status w śledztwie? O to Anna Gielewska z Frontstory zapytała samą zainteresowaną:
"Gdy słyszy, o co pytamy, kończy rozmowę i zapowiada pozew.
– Jesteś dziennikarką. Myślisz, że można opisać historię Pablo bez waszej relacji? – dopytujemy.
Natalia milczy. Gdy po kilku dniach zadajemy jej pytania, przysyła mejla: >>W odpowiedzi na Państwa pytania informuję, że w związku z toczącym się postępowaniem moje dane osobowe (lub dane mogące ujawnić moją tożsamość) muszą pozostać utajnione. Ponadto, z uwagi na toczące się śledztwo i jego tajemnicę, nie mogę udzielać Państwu żadnych informacji. Wszelkie pytania proszę kierować do Prokuratury<<.
Cały tekst na Fronstory.pl przeczytacie TUTAJ.