0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 16.04.2023 Olsztyn , Stare Miasto . Lotto 20 . Bieg Jakubowy . Fot . Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl16.04.2023 Olsztyn ,...

Dzień na żywo. Prawica protestuje ws. Barskiego. Działacze partyjni w Totalizatorze Sportowym

Pikieta przed prokuraturą w sprawie Dariusza Barskiego. Onet: Działacze PO, PSL-u i Lewicy z dyrektorskimi stanowiskami w Totalizatorze Sportowym

Google News

16:45 08-08-2024

Prawa autorskie: Fot. ETIENNE LAURENT / AFPFot. ETIENNE LAURENT...

Unijna agencja klimatyczna Copernicus: lipiec drugim najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów

Najnowsze dane unijnej agencji klimatycznej Copernicus właśnie wskazały, że miniony lipiec był drugim najcieplejszym lipcem oraz drugim najcieplejszym miesiącem w ogóle w historii pomiarów.

Tym samym zakończyła się rekordowa seria 13 z rzędu najcieplejszych miesięcy w liczącej ok. 250 lat historii instrumentalnych i weryfikowalnych pomiarów temperatury. Dane pośrednie wskazują jednak, że ostatnie miesiące i lata należą do najcieplejszych od wielu tysięcy lat.

Ocieplenie klimatu jest skutkiem niekontrolowanych emisji z przeszłości. A ponieważ ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z opóźnieniem, to nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro czy nawet za kilka lat (co jest nierealne), miną dekady, zanim klimat na ten spadek zareaguje.

Aż 1,64°C powyżej średniej z lat 1850-1900

Średnia temperatura powierzchni Ziemi w lipcu 2024 roku wyniosła 16,91°C – 0,68°C powyżej średniej dla lipca z lat 1991-2020 oraz o 0,04°C poniżej rekordowego – jak dotąd – lipca 2023. Miniony lipiec był także o 1,48°C cieplejszy od średniej dla tego miesiąca z okresu przedindustrialnego (czasy sprzed znaczącego wzrostu emisji gazów cieplarnianych), czyli z lat 1850-1900.

Jest to niewiele poniżej progu 1,5°C (liczonego względem lat 1850-1900), którego ludzkość nie powinna trwale przekroczyć do roku 2100, by utrzymać wzrost temperatury na (stosunkowo) „zarządzalnym” poziomie.

Tymczasem globalna średnia temperatura za ostatnie 12 miesięcy (od sierpnia 2023 do lipca 2024) jest ex aequo najwyższa w historii, wynosząc 0,76°C powyżej średniej z lat 1991-2020 i aż 1,64°C powyżej średniej z lat 1850-1900, podaje Copernicus.

Naukowcy obawiają się również, że z czasem przekroczymy drugi próg ocieplenia, wynoszący 2°C. Oznaczałoby to więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych i wynikających z nich problemów takich, jak powodzie i susze.

Od początku 2024 roku (styczeń–lipiec) globalna anomalia temperatury wyniosła 0,70°C powyżej średniej z lat 1991-2020, co stanowi wzrost o 0,27°C w porównaniu z tym samym okresem w 2023 roku.

Aby 2024 rok nie okazał się cieplejszy niż 2023, średnia dodatnia anomalia w pozostałych miesiącach musiałaby obniżyć się o co najmniej 0,23°C. Takie zjawisko było niezwykle rzadkie w całym zbiorze danych ERA5, co sprawia, że 2024 rok ma coraz większe szanse stać się najcieplejszym rokiem w historii.

Nie oznacza to, że nie ma żadnych dobrych wiadomości. Według zeszłorocznego raportu Climate Analytics istnieje ok. 70 proc. szans, że emisje zaczną spadać już w 2024 roku dzięki rozwojowi czystych technologii i sukcesom w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych innych niż CO2. Jeśli tak się stanie, rok 2023 okazałby się rokiem w którym emisje gazów cieplarnianych osiągnęłyby szczyt, co byłoby zgodne z założeniami Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).

Przeczytaj także:

W Polsce lipiec ciepły i suchy

Według wstępnych danych IMGW także w Polsce lipiec okazał się wyraźnie cieplejszy od średniej z lat 1991-2020 – dodatnia anomalia temperatury dla obszaru całego kraju wyniosła 1,6°C, wahając się od 0,0°C w Resku (zachodniopomorskie) do 2,6°C w Rzeszowie. Było też sucho – suma opadu przekroczyła średnią wieloletnią głównie na północy kraju w pasie od Świnoujścia do Suwałk. Na pozostałym obszarze padało niewiele – rekordowo sucho było w Bielsku-Białej, gdzie w lipcu suma opadu wyniosła zaledwie 27 proc. normy wieloletniej.

16:13 08-08-2024

Prawa autorskie: 21.06.2017 Szwecja , Lulea . Centrum danych Facebook . Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl21.06.2017 Szwecja ,...

Przełomowy zakaz. Facebook i Instagram mają przestać wyświetlać reklamy z deep fake

Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na spółkę Meta zakaz wyświetlania w Polsce reklam bezprawnie wykorzystujących dzięki technologii deep fake wizerunek Omeny Mensah

Dziennikarka telewizyjna Omena Mensah padła w ostatnich miesiącach ofiarą kampanii scamerów wykorzystujących jej wizerunek do wyłudzania pieniędzy i danych osobowych od użytkowników Facebooka i Instagrama. To nie pierwszy taki przypadek w Polsce – tego typu proceder w różnych wersjach występuje w naszym kraju od kilku lat, a wizerunek różnych osób publicznych był wykorzystywany do różnego typu oszustw internetowych.

Tym razem jednak po raz pierwszy nastąpiła reakcja Urzedu Ochrony Danych Osobowych. Na spółkę Meta – czyli właściciela Facebooka i Instagrama nałożony został przez prezesa UODO trzymiesięczny zakaz rozpowszechniania „reklam” z Omeną Mensah. Oszuści wabili internautów fałszywymi informacjami o śmierci lub problemach rodzinnych dziennikarki. Omena Mensah naliczyła 263 wersje tego typu reklam. Meta nie reagowała jednak na jej skargi. Stąd interwencja UODO.

"Osoby publicznie rozpoznawalne, których prawdziwe dane są łatwo dostępne, mogą zostać w sposób okrutny wykorzystane przez cyberprzestępców. Bezprawne użycie danych osobowych i wizerunku może być szczególnie dotkliwe w skutkach nie tylko dla tych osób, ale znacznie szerszego grona zainteresowanych. Uznając, że zaistniała pilna potrzeba ochrona prywatności i wolności skarżącej zdecydowałem się wydać to postanowienie” – tak Mirosław Wróblewski, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych uzasadniał swoją decyzję.

„Zgodnie z procedurą Prezes UODO powiadomił o tym pozostałe organy nadzorcze, których sprawa dotyczy, a także Europejską Radę Ochrony Danych i Komisję.” – informuje UODO

12:42 08-08-2024

Prawa autorskie: Fot. ANDRE DIAS NOBRE / AFPFot. ANDRE DIAS NOBR...

Odwołane trzy koncerty Taylor Swift. Powód? Zagrożenie terrorystyczne

Gwiazda pop po wyjeździe z Warszawy miała zagrać trzy koncerty w Wiedniu. Musiała je jednak odwołać, ze względu na zagrożenie atakiem terrorystycznym. Podejrzany o planowanie ataku jest 19-letni Austriak

Główny podejrzany, 19-letni obywatel Austrii z korzeniami północnomacedońskimi złożył przysięgę wierności Państwu Islamskiemu. Trzymał w swoim domu w mieście Ternitz środki chemiczne i urządzenia, które miały mu posłużyć podczas ataku — podaje Reurters. Mężczyzna, którego nazwiska nie ujawniono, planował zaatakować fanów, którzy z całego świata przyjechali do Wiednia na koncerty Taylor Swift. Miały odbyć się w czwartek, piątek i sobotę. Gwiazda pojechała do stolicy Austrii po serii występów na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Przeczytaj także:

19-latek wyniósł chemikalia ze swojego dawnego miejsca pracy, firmy zajmującej się obróbką metali. Użył ich do stworzenia bomby. Media austriackie podają także, że chciał wjechać autem w tłum fanów, przygotowywał także noże i maczety, którym chciał ich atakować.

Został już zatrzymany, złożył pełne zeznania. Poza nim policja zatrzymała także 17-latka i 15-latka, podejrzanych o pomoc w planowaniu ataku.

„Udało się uniknąć tragedii”

Amerykańska stacja ABC, powołując się na źródła w organach ścigania, poinformowała, że ​​austriackie władze otrzymały informacje o zagrożeniu związanym z koncertem Swift od amerykańskiego wywiadu.

„Sytuacja bezpieczeństwa związana z planowanym atakiem terrorystycznym na koncerty Taylor Swift w Wiedniu była bardzo poważna i udało się uniknąć tragedii” – stwierdził w środę, 7 sierpnia, późnym wieczorem kanclerz Austrii Karl Nehammer. „Dzięki intensywnej współpracy naszej policji i agencji wywiadu ze służbami zagranicznymi udało się w porę zidentyfikować zagrożenie” – napisał na X.

„Obecnie nie ma informacji, aby inne koncerty były narażone na wyraźne zagrożenie” – uspokaja wiedeńska policja.

Organizator wydarzenia, Live Nation, zaapelował do fanów zespołu Coldplay, który ma wystąpić na tym samym stadionie 21 sierpnia, o zachowanie spokoju. Na razie jednak nie ma informacji, czy ten koncert również zostanie odwołany.

12:05 08-08-2024

Prawa autorskie: Cesar Manso / AFPCesar Manso / AFP

Policja szuka Carlesa Puigdemonta. Kataloński separatysta przemówił w Barcelonie i zniknął

Wrócił do Barcelony po 7 latach, mimo zagrożenia, że będzie aresztowany. Carles Puigdemont po swoim przemówieniu zniknął w tłumie i uciekł.

„Przez ostatnie siedem lat byliśmy prześladowani, ponieważ chcieliśmy usłyszeć głos narodu katalońskiego. Doprowadzono do tego, że bycie Katalończykiem jest czymś podejrzanym” – oświadczył były premier Katalonii Carles Puigdemont, który przyjechał do Barcelony. „Wszyscy ludzie mają prawo do samostanowienia” — mówił do tłumu. Po tych słowach tysiące zwolenników zaczęło skandować „Prezydent, prezydent!”.

Separatystyczny polityk przez ostatnie siedem lat mieszkał w Belgii. W kwietniu przeniósł się do francuskiej miejscowości Elna. 12 maja wywalczył mandat w wyborach do parlamentu Katalonii.

Wyjechał pod koniec października 2017 roku, obawiając się aresztowania. Uciekł po referendum niepodległościowym, które władze Hiszpanii uznały za nielegalne. Teraz postanowił jednak przyjechać do Barcelony, mimo czekającego na niego nakazu aresztowania. Po przemówieniu w Barcelonie separatystyczny polityk zniknął w tłumie i uciekł.

Przemówił i zniknął

„Przybyłem tu dziś, aby wam przypomnieć, że nadal tu jesteśmy” – mówił Puigdemont w Barcelonie. Jak informuje Reuters, jego wiec odbył się bez interwencji policji, która pilnowała porządku podczas tego wydarzenia. „El Pais” podaje, że w demonstracjach towarzyszących powrotowi Puigdemonta brało udział 3,5 tys. osób.

Termin jego powrotu do kraju nie jest przypadkowy. Dziś, 8 sierpnia, w parlamencie Katalonii ma się odbyć debata i głosowanie w sprawie powołania katalońskiego rządu, kierowanego przez szefa regionalnych struktur partii socjalistycznej Salvadora Illę. „Muszę tam być i chcę tam być” – oświadczył w środę 7 sierpnia. „Guardian” dodaje, że nie stawił się jednak na posiedzeniu parlamentu.

Jak zauważa Rebeca Carranco z „El País”, zaginięcie Puigdemonta najprawdopodobniej postawi katalońską policję regionalną, Mossos d'Esquadra, przed poważnymi pytaniami: „Ucieczka Puigdemonta miała miejsce na oczach ponad 300 policjantów w centrum Barcelony. A teraz ogromna liczba policjantów jest na miejscu, sparaliżowała miasto i odcięła do niego dostęp, co wywołuje konsternację wśród samych Mossos”.

Kryzys w Hiszpanii?

Media informują o aresztowaniu jednego z funkcjonariuszy w związku ze śledztwem w sprawie ucieczki separatysty. Jego samochód miał być użyty podczas ucieczki separatysty. Policja nie komentuje tej sprawy szerzej. Funkcjonariusze zamknęli drogi w Barcelonie, sprawdzali tablice rejestracyjne samochodów, uruchomili helikoptery i łodzie, żeby szukać Puigdemonta wszystkimi możliwymi środkami. Na razie bezskutecznie.

„Ewentualne zatrzymanie Puigdemonta może doprowadzić do kryzysu politycznego w Hiszpanii, gdyż kierowana przez niego partia Razem dla Katalonii (Junts) jest kluczowa dla utrzymania się u władzy rządu Hiszpanii kierowanego przez premiera Pedro Sancheza. To właśnie dzięki głosom siedmiu posłów Junts gabinet ten otrzymał 16 listopada 2023 r. wotum zaufania od Kongresu Deputowanych i przejął władzę w Hiszpanii” – podaje PAP.

10:43 08-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Duda ratuje KRRiT. Rada zostaje w składzie, który wybrał PiS

„Pan prezydent podjął decyzję w sprawie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie będzie potwierdzenia stanowiska Sejmu i Senatu, czyli skład obecny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pozostaje” – powiedziała szefowa prezydenckiej kancelarii Małgorzata Paprocka.

„Krajowa Rada, szczególnie w ostatnich miesiącach, działała naprawdę wobec bardzo trudnych wyzwań, przede wszystkim skrajnie nielegalnych zmian w mediach publicznych, powoływania zarządów niezgodnie z prawem” – mówiła Paprocka w rozmowie z Polsat News. Przekazała, że Andrzej Duda chce, „aby te osoby, które dzisiaj w Krajowej Radzie zasiadają, kontynuowały swoją misję”.

Duda miał czas do 8 sierpnia na podjęcie decyzji w sprawie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wcześniej Sejm odrzucił jej sprawozdanie finansowe. Gdyby Duda zgodził się z decyzją Sejmu, kadencja KRRiT zostałaby przerwana. Trzeba by było wybrać nowych członków Rady.

Przypomnijmy: obecnie zasiadają w niej Maciej Świrski, który jest jej przewodniczącym (powołany przez Sejm we wrześniu 2022 r.), Agnieszka Glapiak (powołana przez Sejm we wrześniu 2022 r.), Hanna Karp (powołana przez prezydenta w październiku 2022 r., Marzena Paczuska (powołana przez prezydenta w 2022 r.) oraz jedyna osoba rekomendowana przez obecnie rządzącą większość — prof. Tadeusz Kowalski.

Nie jest więc niespodzianką, że prezydent chciał ochronić Radę, którą w większości wybrał PiS, mający wtedy większość w Sejmie.

Zarzuty wobec KRRiT

Podczas debat w Sejmie i Senacie nad sprawozdaniem KRRiT za 2023 r. przedstawiciele koalicji rządowej zarzucali obecnemu składowi Rady m.in. łamanie w czasie rządów PiS zasady mówiącej, że Rada „stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji, samodzielności nadawców i interesów odbiorców oraz zapewnia otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji”. Zarzucano jej również polityczną stronniczość w odniesieniu do nadawców publicznych podczas rządów Zjednoczonej Prawicy. Duda się z tą opinią nie zgadza.

Małgorzata Paprocka zapowiedziała, że „prezydent jest gotowy do rozmów w sprawie zapowiadanej przez rząd ustawy medialnej”. Chodzi o pomysł koalicji rządzącej, aby zlikwidować Radę Mediów Narodowych. W planie jest także przywrócenie KRRiT odebranych jej przez PiS uprawnień do powoływania i odwoływania władz spółek medialnych. Co więcej, Rada ma zostać powiększona, a „co 2 lata powinna następować wymiana jednej trzeciej członków”.