Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Prezydent Iranu zginął w katastrofie 30 letniego, wysłużonego śmigłowca, który powinien zostać albo wycofany z użytku, albo poddany remontowi generalnemu
Śmigłowiec Bell 212 to konstrukcja wywodząca się z drugiej połowy lat 60 i zarazem cywilna wersja słynnego z epoki wojny w Wietnamie śmigłowca wojskowego UH-1 Huey. Egzemplarz, którym leciał prezydent Iranu Ebrahim Raisi, wyprodukowano w 1994 roku. 4 lata później produkcja tego typu śmigłowca została na zawsze zamknięta.
Belle 212 używane były do różnego typu zadań cywilnych – np gaszenia pożarów, transportu osób i towarów, czy działań policyjnych. Nigdy jednak – nawet w swoich najlepszych czasach – nie był to typ śmigłowca wykorzystywany do lotów VIP.
Think tank Strategic Forum opublikował dane dotyczące tego konkretnego egzemplarza śmigłowca (o numerze seryjnym 35071), którym leciał prezydent Iranu. Była to maszyna, która wylatała już ponad 10 tysięcy godzin. Wcześniej była używana przez irańskie lotnictwo wojskowe.
Certyfikowano ją wyłącznie do lotów w warunkach pełnej widoczności. Do tego moc silników i wyposażenie nawigacyjne tej wersji śmigłowca w ogóle nie pozwalało na bezpieczne wykonywanie lotów nad terenami górskimi – tymczasem właśnie w takim rejonie Iranu doszło do katastrofy.
Na tym nie koniec, bo Iran nie miał od lat dostępu do części zamiennych i profesjonalnego serwisu Belli 212. Wszystko ze względu na sankcje, którymi objęto zarówno śmigłowce, jak i wszystko, co potrzebne do ich utrzymania w ruchu.
„Jeśli pilot i /lub kontroler lotu umieścili swoich pasażerów w starzejącym się i zawodnym śmigłowcu bez IFR [urządzeń nawigacyjnych pozwalających na lot z ograniczoną widocznością – przyp. red] i lecieli nim w warunkach IMC [niedostatecznej widoczności – przyp. red.], to kontroler lotu, piloci i cały personel prezydencki w zasadzie sami prosili się o tragedię. Skrajne zaniedbania. Graniczące z nieumyślnym zabójstwem” – napisali w serwisie X eksperci ze Strategic Forum.
Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości mówił dziś (20 maja) o sprawie Tomasza Szmydta, sędziego, który uciekł na Białoruś.
„Kwerenda orzeczeń Tomasza Szmydta została dokonana i obecnie jest ona przedmiotem analizy służb specjalnych pod kątem informacji, które sędzia pozyskał w trakcie pracy; każdy przypadek jest indywidualnie analizowany” – poinformował na antenie TVN24 wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
„Prokuratura właśnie bada jego działalność pod kątem działalności szpiegowskiej, czyli przestępstwa z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego i będzie analizowała cały materiał dowodowy. Zarówno ten zabezpieczony w jego mieszkaniu, jak i przesłuchania świadków, które będą mogły odpowiedzieć na pytanie, od kiedy, w jakim zakresie ta współpraca z obcym wywiadem działała” – mówił Myrcha.
Wiceminister sprawiedliwości stwierdził też, że Szmydt miał dostęp do unikatowej wiedzy z dwóch szczególnych źródeł. „Z jednej strony to jest jego praca w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, a z drugiej strony to zaangażowanie w aferę hejterską, jego praca w ministerstwie i w Biurze Prawnym Krajowej Rady Sądownictwa. Bo zauważmy, że o ile w pracy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym miał dostęp do poszczególnych spraw funkcjonariuszy i nie tylko, to w tej działalności w aferze hejterskiej tam przecież wielokrotnie wykorzystywane były dane wrażliwe sędziów z ich życia prywatnego, coś, co wynikało z teczek zgromadzonych w ministerstwie”.
„O wielu osobach dzisiaj pracujących mógł uzyskać bardzo wrażliwe, intymne informacje, które dzisiaj mogą być jego przedmiotem wymiany” – zaznaczył Myrcha.
Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i uczestnik „afery hejterskiej” z okresu rządów PiS zbiegł na Białoruś, gdzie rozpoczął jawną współpracę z reżimem Aleksandra Łukaszenki i jego machiną propagandową. Obecnie jest poszukiwany listem gończym.
Grupa 46 osób będących ofiarami przestępstw i nadużyć seksualnych ze strony księży wzywa Episkopat do zawieszenia swego przewodniczącego i do rozpoczęcia procesu zmian w Kościele
List ofiar księży trafił do Episkopatu w reakcji na opisaną przez „Więź” sprawę arcybiskupa Tadeusza Wojdy – metropolity gdańskiego i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polskiego. Według „Więzi” Wojda nie zareagował właściwie na wiarygodne doniesienia o przestępstwach seksualnych popełnionych przez jednego z podlegających mu księży, wikariusza z Gdyni Adriana G., usiłował też bagatelizować krzywdę dwóch jego ofiar (które w chwili popełnienia przestępstw seksualnych miały 13 i 18 lat). Skończyło się to zawiadomieniem skierowanym do nuncjatury apostolskiej z prośbą o wszczęcie kościelnego śledztwa przeciwko Wojdzie.
„Dokument jest bardzo obszernie udokumentowany, opatrzony wieloma załącznikami. Przedstawiane są w nim błędy proceduralne popełnione podczas postępowania wstępnego prowadzonego w archidiecezji gdańskiej już za rządów aktualnego metropolity. Według zawiadomienia doszło także do lekceważenia obowiązujących kościelnych zasad troski o osoby poszkodowane, co skutkuje ich powtórną, poważnie odczuwaną krzywdą” – czytamy w „Więzi”.
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Watykan zajmie się sprawą.
Ofiary księży apelują natomiast do polskiego Episkopatu. List ma troje autorów – to Tośka Szewczyk, Jakub Pankowiak i Robert Fidura. Podpisało się pod nim łącznie 46 osób będących ofiarami przestępstw i nadużyć seksualnych ze strony księży. Wzywają one Episkopat do zawieszenia abp Wojdy i do przeprowadzenia spotkania z delegacją ofiar księży na zebraniu plenarnym polskich biskupów.
Chcą też:
Według sondażu Opinia24 dla „Gazety Wyborczej” przed wyborami europejskimi na największe poparcie może liczyć Koalicja Obywatelska. Sama „GW” podkreśla jednak, że tak naprawdę mowa raczej o remisie z PiS z lekkim wskazaniem na KO
Według sondażu Opinia24 dla „Gazety Wyborczej” przeprowadzonego w dniach 14-15 maja KO może liczyć na 31 proc. głosów, PiS na 29 proc. Na trzecim miejscu znalazła się Konfederacja – na którą chce głosować 10 proc. badanych. Wyprzedza Konfederację jednak „partia Nie Wiem” – bo wyborców niezdecydowanych jest aż 13 procent. Trzecia Droga znalazła się poza podium z wynikiem 8 proc. Lewica – na którą chce głosować 6 proc. badanych – zajmuje piąte i ostatnie miejsce wśród partii, które mają szanse na przekroczenie 5 procentowego progu wyborczego. Bezpartyjni Samorządowcy z wynikiem 2 proc. tej szansy wydają się nie mieć.
Sondaż dla „GW” prognozuje frekwencję na poziomie 50,1 proc – jest jednak bardzo mało prawdopodobne, by została ona osiągnięta (co podkreśla również sama gazeta). Dotychczasowy rekord frekwencyjny w wyborach europejskich został ustanowiony w 2019 roku – do urn poszło wtedy 45 proc. uprawnionych. W odbywających się w tym samym roku wyborach parlamentarnych udział wzieło 61,1 proc. uprawnionych.
Spodziewana niska frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego może premiować PiS. Dlatego nominalną przewagę KO nad PiS w sondażu dla „GW” należy uważać za co najmniej kruchą. Wybory do PE odbędą się w niedzielę 9 czerwca.
Miejsce zmarłego w katastrofie lotniczej prezydenta Iranu zajmie – na nie więcej niż 50 dni – jego pierwszy zastępca. To człowiek, który uruchomił sprzętową pomoc wojskową Iranu dla Rosji
Po śmierci w niedzielnej katastrofie lotniczej prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego, jego obowiązki na mocy irańskiej konstytucji przejmie I wiceprezydent kraju – Mohammad Mochber. Mochber to człowiek z samego jądra irańskiego systemu władzy. Uważany jest za polityka bardzo bliskiego Najwyższemu Przywódcy Iranu. Za rządów Raisiego – a także wcześniej – powierzano mu misje wymagające najwyższego zaufania ajatollahów. To on prowadził rozmowy z Rosją zakończone umową o dostawach irańskich dronów i amunicji na potrzeby rosyjskiej armii usiłującej podbijać Ukrainę. Wcześniej natomiast kierował instytucją o nazwie Setad – to rodzaj funduszu inwestycyjnego działającego na rzecz ajatollahów. Setad zaczął swoją działalność od wyprzedaży nieruchomości przejętych przez nowe władze po tzw rewolucji islamskiej z 1979 roku, w kolejnych latach fundusz zaczął też prowadzić operacje finansowe mające na celu obejście sankcji nałożonych na Iran.
Mochber od 2010 do 2012 roku objęty był sankcjami personalnymi nałożonymi przez Unię Europejską za udział w irańskim programie rozwoju broni atomowej. Od 2013 roku na amerykańskiej liście sankcyjnej znajduje się natomiast fundusz Setad i kilkadziesiąt powiązanych z nim firm.
Mochber przejmie obowiązki prezydenta tylko tymczasowo. Wymagana jest do tego zgoda Najwyższego Przywódcy Iranu ajatollaha Aliego Chameneiego. W terminie 50 dni od śmierci Raisiego muszą się natomiast odbyć kolejne wybory prezydenckie. Mochber może być w nich kandydatem irańskiego obozu władzy.