Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Do marszałka Sejmu trafił wniosek o zgodę Sejmu na pociągnięcie Antoniego Macierewicza do odpowiedzialności karnej — przekazała w piątek Prokuratura Krajowa.
Wniosek złożył prokurator generalny Adam Bodnar. Chodzi o uchylenie posłowi immunitetu.
Podstawą do uchylenia immunitetu jest śledztwo Zespołu Śledczego nr 4 Prokuratury Krajowej. Zespół został utworzony po złożeniu przez Ministerstwo Obrony Narodowej raportu z prac zespołu badającego działalność Podkomisji Smoleńskiej.
Analiza materiałów wykazała, że wyszczególniono wiele przestępstw, których — według prokuratury — miał się dopuszczać Antoni Macierewicz.
Przestępstwa te miały polegać na:
Jak przekazała na konferencji prok. Anna Adamiak, Macierewiczowi grozi do pięciu lat więzienia.
Jesienią 2024 roku Prokurator Generalny Adam Bodnar powołał w Prokuraturze Krajowej Zespół Śledczy do zbadania zaistniałych w latach 2016-2023 nieprawidłowości w funkcjonowaniu Podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r. Zespół rozpoczął prace 12 listopada 2024 r.
Tzw. podkomisja smoleńska została powołana w 2016 r. decyzją szefa MON, wtedy właśnie Antoniego Macierewicza — od 2018 r. jej przewodniczącego. W kwietniu 2022 r. Macierewicz przedstawił raport z prac podkomisji, który kwestionował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera. Podkomisja złożyła też w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących do Smoleńska.
Po objęciu władzy przez obecny rząd tzw. podkomisja smoleńska została rozwiązana. W styczniu został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W jego skład weszło ok. 20 ekspertów i ekspertek.
MON zaprezentował raport zespołu badającego prace tzw. podkomisji smoleńskiej. Wynika z niego, że kosztowała ona Skarb Państwa ponad 81 mln zł. Jak podaje PAP, w związku z działaniami podkomisji do prokuratury skierowano 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, w tym 24 przez jej szefa Antoniego Macierewicza i 10 przez b. szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Przeczytaj także:
W Czechach stanęły tramwaje, pociągi i metro. Nie działają bankomaty, a strażacy uwalniają osoby uwięzione w windach. Przyczyny awarii na razie nie są znane.
Bez prądu jest wiele miejscowości, w tym stolica Czech, a także środkowa, północna i zachodnia część kraju. Informację podał operator sieci przesyłowej ČEPS.
Jak podaje państwowa agencja informacyjna ČTK przyczyna problemów nie jest na razie znana, a nad naprawą pracują technicy. Policja nie posiada informacji, które wskazywałyby na atak jako źródło awarii. Rzeczniczka policji poinformowała, że sprawę bada również urząd ds. cyberbezpieczeństwa, który ustala, co dokładnie się wydarzyło i co wywołało blackout w części Czech.
W związku z przerwą w dostawie prądu minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan postawił w stan gotowości Centralny Sztab Kryzysowy. Jak zaznaczył, resort sprawdza obecnie skalę awarii i jej skutki.
Metro w Pradze, które przed południem zatrzymało się z powodu braku zasilania, ruszyło ponownie krótko po godz. 12. Z powodu awarii w Libercu nie kursują tramwaje.
Czeski minister zdrowia Vlastimil Válek uspokoił, że opieka w czeskich szpitalach nie jest zagrożona z powodu przerwy w dostawie prądu. W placówkach medycznych uruchomiono agregaty prądotwórcze.
„Chcę wszystkich uspokoić. Placówki medyczne mają jasno określone procedury na takie sytuacje. W szpitalach dotkniętych awarią pracują agregaty. Opieka nad pacjentami nie jest zagrożona. Oczywiście może dojść do przesunięcia niektórych badań” – przekazał Válek.
Funkcjonariusze z Narodowego Centrum ds. Walki z Terroryzmem, Ekstremizmem i Cyberprzestępczością (NCTEKK) nie mają obecnie informacji, by za dzisiejszą dużą awarią prądu w Czechach stał cyberatak lub akt terrorystyczny – poinformowali na platformie X. W rejonach dotkniętych blackoutem zwiększono liczbę patroli, a policjanci kierują ruchem na wybranych skrzyżowaniach.
Czeskie Koleje informują, że nie kursują pociągi między Pragą a Kolínem i Benešovem, a także między Kolínem a Kutną Horą. Według firmy energetycznej PRE problemem jest awaria w stacji rozdzielczej ČEPS w Chodovie – technicy pracują nad jej usunięciem.
Jak podaje rzecznik straży pożarnej Miroslav Řezáč, strażacy interweniują, pomagając osobom, które są uwięzione w windach. Odnotowują także dużą liczbę zgłoszeń o dymie w niektórych budynkach – to efekt uruchomienia agregatów diesla.
Jak podaje PAP to nie pierwszy raz, gdy w Pradze zabrakło prądu. Czeskie media przypomniały, że w lutym 2023 r. części dzielnic Praga 1 i Praga 2 znalazły się bez prądu z powodu uszkodzenia kabla podczas prac budowlanych. Kilka miesięcy później, w czerwcu, elektryczności zabrakło w części dzielnicy Praga 6 z powodu awarii urządzeń wysokiego napięcia. Także w lipcu 2015 r. znacząca awaria dotknęła większą część centrum stolicy.
Pod koniec kwietnia skutki potężnego blackoutu odczuli mieszkańcy i turyści Hiszpanii oraz Portugalii. Bez prądu był Madryt, Barcelona i Lizbona. Brak prądu sparaliżowało metro, pociągi, lotniska, ruch uliczny i łączność telefoniczną.
Śledztwo wykazało, że blackout nie był cyberatakiem – w winę zamieszane były gwałtowne skoki napięcia, awarie linii przesyłowych i niedobór mocy synchronicznej w systemie elektroenergetycznym, co doprowadziło do awarii.
Przeczytaj także:
Pożar bloków przy ulicy Powstańców w Ząbkach został opanowany, ewakuowano około 500 osób. Na razie nieznane są przyczyny tragedii.
Ogień wybuchł w czwartek około godz. 19 na poddaszu bloku przy ul. Powstańców 62 w Ząbkach. W ciągu kilku chwil zajął całe poddasze i wyższe piętra rozległego budynku w kształcie litery U, złożonego z trzech połączonych segmentów. Strażakom udało się opanować żywioł dopiero około północy — potem trwało jeszcze dogaszanie.
Budynek jest w wielu miejscach bardzo zniszczony. Zniszczeniu uległy dach, poddasze oraz czwarte i piąte piętro budynku. W akcji gaśniczej uczestniczyło 45 wozów strażackich i ponad 300 funkcjonariuszy. Wojewoda mazowiecki zapowiedział pomoc dla około 500 osób, które mogły stracić dach nad głową.
Mieszkańcy znaleźli schronienie u swoich rodzin, sąsiadów i przyjaciół. Ewakuowano około 500 mieszkańców, część z nich spędziła noc w Szkole Podstawowej nr 3. Mieszkańcy Ząbek natychmiast zaczęli organizować pomoc rzeczową dla mieszkańców bloku przy ulicy Powstańców. Na Facebooku stworzono grupę, która ma już 5 tys. członków. Do szkoły ludzie przynoszą artykuły pierwszej potrzeby.
Na miejscu byli też policjanci, którzy pomagali w kierowaniu ruchem.
„W powiecie wołomińskim tak dużego pożaru jeszcze nie mieliśmy” – mówił kpt. Jan Sobków ze straży pożarnej w Wołominie.
„Nie znaleziono żadnych ofiar, żadnych osób poszkodowanych. Ta sama sytuacja tyczy się zwierząt. Jeśli chodzi o osoby poszkodowane, które trafiły do nas, już będąc na zewnątrz obiektu, to były trzy osoby, to były bardzo lekkie urazy, nikt nie dostał się do szpitala” — mówił z kolei komendant główny PSP Wojciech Kruczek podczas briefingu.
Starosta powiatu wołomińskiego Arkadiusz Werelich poinformował, że na posiedzeniu sztabu kryzysowego została przedstawiona obecna sytuacja po pożarze oraz ustalone zostały działania, mające na celu skoordynowanie działań pomocowych. Zadeklarował, że jako starostwo powiatowe, oferują pomoc psychologiczną, ale także pomoc w kwestii zakwaterowania.
Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski poinformował, że poszkodowani dostaną 8 tys. zł doraźnej pomocy, a w zależności od zniszczeń w lokalach będzie uruchamiana dalsza pomoc finansowa.
Burmistrz Ząbek Małgorzata Zyśk przekazała, że osoby, które potrzebują nowej recepty na leki, mogą kontaktować się z urzędem miasta, który podejmie wszelkie działania, aby wymagane leki dotarły na czas.
Komendant stołecznej policji Dariusz Walichnowski powiedział, że na chwilę obecną nie ma żadnych informacji, które by potwierdziły którąś z wersji przyczyn wybuchu pożaru.
Rzecznik resortu spraw wewnętrznych i administracji zaapelował o „powstrzymanie się od jakichkolwiek spekulacji na temat przyczyny pożaru w Ząbkach”. „Okoliczności zdarzenia zostaną dokładnie zbadane i wyjaśnione przez biegłych z zakresu pożarnictwa. Ostrzegam przed dezinformacją i fake newsami pojawiającymi się w tym temacie” – napisał na X Jacek Dobrzyński.
Jak przekazał rzecznik rządu Adam Szłapka na godz. 12 premier Donald Tusk, zwołał pilne spotkanie z udziałem ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka i przedstawicieli służb w spawie ostatnich pożarów i sytuacji na granicy.
W nocy 4 lipca armia rosyjska przeprowadziła zmasowany atak na ukraińskie miasta. Głównym celem ataku był Kijów. Po czwartkowej rozmowie z Donaldem Trumpem Putin nie zmienił swoich celów
Według informacji Sił Powietrznych Ukrainy do dzisiejszego ataku rosyjskie wojska wykorzystały 550 sztuk broni: 539 dronów uderzeniowych oraz 11 rakiet balistycznych i manewrujących.
Ukraińska obrona powietrzna zneutralizowała 478 celów wroga. Odnotowano uderzenia w ośmiu lokalizacjach (9 pocisków rakietowych i 63 bezzałogowe statki powietrzne) oraz upadek zestrzelonych celów w 33 lokalizacjach.
W stolicy Ukrainy, która tej nocy była głównym celem Rosjan, ratownicy Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych likwidują skutki ataku w kilku dzielnicach miasta:
Prezydent Kijowa Witalij Kłyczko poinformował, że w wyniku nocnego ataku zostało rannych 23 mieszkańców stolicy, a 14 osób zostało hospitalizowanych. Rosjanie uszkodzili pięć karetek pogotowia, które wyjeżdżały na wezwania do rannych mieszkańców. Wśród medyków nie ma rannych.
Według Ukrzaliznyci — ukraińskiej państwowej kolei — w wyniku ostrzału Kijowa została uszkodzona infrastruktura kolejowa w mieście.
Ministerstwo Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych Ukrainy poinformowało, że wskutek pożarów po atakach w Kijowie odnotowano wysoki poziom zanieczyszczenia powietrza. Resort do czasu ustabilizowania się sytuacji zaleca nie wychodzić na zewnątrz i jeśli to możliwe, nie wietrzyć pomieszczeń.
„Rosja po raz kolejny zorganizowała noc terroru w Kijowie: ostrzał ludności cywilnej i obiektów cywilnych. Uszkodzone zostały budynki mieszkalne, infrastruktura edukacyjna, medyczna i transportowa” – napisał minister spraw wewnętrznych Ukrainy Ihor Kłymenko. „Wróg chce nas złamać terrorem. Ale my wytrzymamy” – dodał.
Oprócz Kijowa Rosja zaatakowała obwody dnipropietrowski, sumski, charkowski i czernihowski.
Szef MSZ Radosław Sikorski przekazał w piątek, że w zmasowanym rosyjskim ataku na Kijów ucierpiał budynek wydziału konsularnego polskiej ambasady. Jak dodał, wszyscy są cali i zdrowi. Minister podkreślił, że Ukraina pilnie potrzebuje środków obrony przeciwlotniczej.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński przekazał, że w nocy z czwartku na piątek pracownicy ambasady przebywali w schronie i około 30 minut po północy usłyszeli wstrząs.
„Okazało się, że najprawdopodobniej nad budynkiem wydziału konsularnego eksplodował dron. Nie wiadomo czy uległ awarii, czy został po prostu trafiony, odłamki tego drona uderzyły w dach ambasady, są uszkodzenia poszycia dachowego i ślady na fasadzie. Budynek bardziej nie ucierpiał, nikt również z naszych pracowników nie ucierpiał, wszyscy są zdrowi” – powiedział Wroński.
Kolejny rosyjski zmasowany atak odbywa się na tle wstrzymania po raz kolejny amerykańskich dostaw broni (m.in. niektórych pocisków przeciwlotniczych i innej precyzyjnie naprowadzanej amunicji) dla Ukrainy. Według USA wynika z obaw, że ich arsenał na potrzeby armii amerykańskiej stał się zbyt mały.
Rosja atakuje Ukrainę coraz większą liczbą broni, m.in. dronów uderzeniowych. Setki bezzałogowych statków powietrznych mają rozpraszać ukraiński system obrony przeciwlotniczej. Celem Rosji jest wycieńczenie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, a poprzez terror wymierzony w ludność cywilną Rosja próbuje nakłonić Ukrainę do kapitulacji.
Natomiast w Ukrainie zapasy amerykańskiej broni się wyczerpują. Ukraińska armia nie chce wykorzystywać do zestrzeliwania dronów drogich pocisków z amerykańskich dostaw, więc szuka nowych sposobów, żeby ochronić swoje miasta – produkuje między innymi nowe typy dronów: przechwytujące. Jak poinformował prezydent Zełenski, te nowe konstrukcje są już wykorzystywane podczas rosyjskich ataków.
„Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby rozwijać ten obszar ochrony naszych miast” – zaznaczył Zełenski. Dodał, że ważne jest, aby partnerzy wspierali Ukrainę w obronie przed rakietami balistycznymi. „Patrioty i rakiety dla nich są prawdziwymi obrońcami życia” – stwierdził ukraiński prezydent.
„Bez presji na naprawdę dużą skalę Rosja nie zmieni swojego głupiego, destrukcyjnego zachowania. Konieczne jest, aby za każdy taki cios w ludzi odczuwali odpowiednie sankcje w ich gospodarkę, zarobki, infrastrukturę. Jest to jedyna rzecz, którą można szybko osiągnąć, aby zmienić sytuację na lepsze. I zależy to od naszych partnerów, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych” – napisał ukraiński prezydent.
Dodał, że w Ukrainie pierwsze syreny zaczęły wyć, kiedy w mediach zaczęto omawiać rozmowę Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, która odbyła się w czwartek 3 lipca. Miała potrwać ponad godzinę. Jednak nie przybliżyła zawieszenia broni pomiędzy Ukrainą a Rosją.
„Omówiliśmy wiele kwestii, w tym Iran. A także, jak wiecie, wojnę z Ukrainą. I nie jestem z tego zadowolony. Nie poczyniłem dziś z nim żadnych postępów” – przyznał Trump w rozmowie z dziennikarzami.
Według Jurija Uszakowa, doradcy rosyjskiego dyktatora, głównymi tematami rozmów były rozmowy w Stambule i sytuacja na Bliskim Wschodzie. Prezydenci nie rozmawiali jednak o wstrzymaniu dostaw amerykańskiej broni do Ukrainy, ani o możliwości osobistego spotkania prezydentów. Według rosyjskich mediów Trump ponownie wzywał Putina do jak najszybszego zakończenia walk w Ukrainie. Putin miał powiedzieć, że Rosja nie zrezygnuje ze swoich „celów”, które według niego mają na celu wyeliminowanie „przyczyn” wojny przeciwko Ukrainie. Natomiast potwierdził gotowość do kontynuowania procesu negocjacji. Jak dodał Uszakow, negocjacje nadal powinny być dwustronne.
Na razie w Stambule odbyło się dwie rundy rozmów pokojowych pomiędzy Ukrainą a Rosją. Nie ustalono konkretnych dat trzeciej rundy.
Przeczytaj także:
To byłaby pierwsza rozmowa pomiędzy USA a Iranem od czasu amerykańskiego nalotu na strategiczne obiekty irańskiego programu nuklearnego – Natanz, Fordo i Isfahan
Stany Zjednoczone planują ponownie usiąść do stołu negocjacyjnego z Iranem, żeby rozmawiać o ich programie atomowym — informuje Axios. Wcześniej podobne informacje podał izraelski Channel 12. Do rozmów między wysłannikiem Białego Domu Steve’em Witkoffem a irańskim ministrem spraw zagranicznych Abbasem Arakczim miałoby dojść w przyszłym tygodniu w Oslo. Dokładna data nie została ustalona. Oba państwa nie potwierdzają też oficjalnie tych informacji. Gdyby jednak do spotkania doszło, byłaby to pierwsza rozmowa pomiędzy krajami od czasu bezprecedensowego ataku Amerykanów na cele nuklearne w Iranie. W mediacje pomiędzy USA i Iranem zaangażowani byli omańscy i katarscy urzędnicy.
Rozmowy mają dotyczyć irańskich zapasów uranu wysoko wzbogaconego. Amerykańscy i izraelscy urzędnicy twierdzą, że po atakach na strategiczne obiekty irańskiego programu nuklearnego — Natanz, Fordo i Isfahan — Teheran jest tymczasowo odcięty od kluczowych materiałów. Prawdziwości tych twierdzeń nie jesteśmy w stanie ocenić.
Wiemy, że w środę 2 lipca Iran zerwał współpracę z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency, IAEA). Oskarżył ją o dostarczenie Izraelowi i USA pretekstu do ataku. W ostatnim raporcie przed wojną z maja 2025 roku IAEA pisała, że nie ma obecnie informacji, by Iran budował bombę atomową. Jednocześnie organizacja zwracała uwagę, że retoryka wychodząca z Teheranu na temat programu atomowego jest niepokojąca.
To fragment treści oświadczenia agencji z 11 czerwca: „Ogólna ocena raportu jest niepokojąca: w wyniku braku współpracy Iranu z IAEA, Dyrektor Generalny [Rafael Grossi] nie może wykluczyć, że materiał jądrowy w Iranie pozostaje obecnie niezidentyfikowany i poza kontrolą, ani nie można zapewnić, że program jądrowy Iranu jest wyłącznie pokojowy. Te poważne ustalenia powinny skłonić nas wszystkich do refleksji”.
IAEA informowała też, że Iran znacznie zwiększa ilość uranu wzbogaconego do poziomu 60 proc. – to blisko 90 proc. koniecznych do stworzenia broni atomowej.
Wycofanie się Iranu z IAEA może być sposobem na szukanie lepszej pozycji negocjacyjnej w rozmowach z Amerykanami. Ale w praktyce to oznacza, że inspektorzy IAEA nie będą mieli dostępu do irańskich instalacji związanych z programem atomowym.
22 czerwca Stany Zjednoczone zrzuciły ciężkie pociski na trzy miejsca związane z irańskim programem atomowym w Isfahanie, Natanz i Fordo. Do dziś nie jest jednak w pełni jasne, jakich zniszczeń udało się dokonać. Raporty wywiadowcze mówią o bardzo różnym stopniu cofnięcia programu w czasie — od kilku miesięcy do kilku lat.
Eksperci wskazywali, że amerykański atak miał bardzo wątpliwe podstawy prawne — brakowało bowiem wiarygodnych informacji o tym, że Iran faktycznie mógłby zdobyć broń jądrową w ciągu najbliższych dni i zagrozić bezpieczeństwu USA.
Przeczytaj także: