0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

16:35 28-12-2025

Prawa autorskie: 27.08.2025 Warszawa , Krakowskie Przedmiescie , Palac Prezydencki . Prezydent RP Karol Nawrocki (3p), Premier Donald Tusk (l) i Szef KPRP Zbigniew Bogucki (2p) podczas posiedzenia Rady Gabinetowej , pierwszej po wyborach prezydenckich . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl27.08.2025 Warszawa ...

Pałac kontra rząd. Spór o słowa Nawrockiego o „obronie zachodniej granicy”

Chodzi o wypowiedź prezydenta z Poznania, który mówił o „gotowości do obrony zachodniej granicy”. „Prezydent Nawrocki znowu wskazał Zachód jako główne zagrożenie dla Polski” – napisał premier w mediach społecznościowych.

Co się wydarzyło

W sobotę Karol Nawrocki pojawił się na obchodach 107. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Prezydent podkreślał, że Polska jest otwarta na Zachód, ale także „gotowa do obrony zachodniej granicy Rzeczypospolitej”.

Do słów Nawrockiego odniósł się w mediach społecznościowych premier Donald Tusk: „Prezydent Nawrocki znowu wskazał Zachód jako główne zagrożenie dla Polski. To jest istota sporu między antyeuropejskim blokiem (Nawrocki, Braun, Mentzen, PiS) a naszą Koalicją”.

Szef rządu dodał, że spór ten jest „śmiertelnie poważny” i dotyczy „naszych wartości, bezpieczeństwa, suwerenności”.

W sprawie zabrał głos także szef dyplomacji Radosław Sikorski. „Pragnę uspokoić Pana Prezydenta, że dopóki Niemcy są w NATO i UE, a rządzą nimi chrześcijańscy lub socjal demokraci, zagrożenie naszej zachodniej granicy jest żadne” – przekonywał.

Szef MSZ dodał, że takie zagrożenie „powstać mogłoby dopiero, gdyby władzę za Odrą objęli eurofobiczni nacjonaliści” – mając pewnie na myśli prorosyjską AfD.

Do słów przedstawicieli polskiego rządu odniósł się rzecznik Nawrockiego Rafał Leśkiewicz.

„Premier Donald Tusk i jego koledzy z rządu znowu nic nie zrozumieli. Najpierw parli do resetu z Rosją, potem zaprzeczali licząc na to, że Polacy mają krótką pamięć” – wskazał.

Stwierdził, że strona rządowa „kreuje alternatywną rzeczywistość” z wykorzystaniem „opanowanych do perfekcji mechanizmów manipulacji” oraz „wykorzystując do tego wystąpienie Prezydenta RP”.

Jaki jest kontekst

Spór między Pałacem Prezydenckim a rządem trwa odkąd Karol Nawrocki został wybrany na prezydenta, a główny kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski przegrał.

Prezydent w cztery miesiące zawetował 20 ustaw i wciąż trwa spór o nominacje ambasadorskie. Karol Nawrocki odmówił nominacji 46 sędziów oraz zablokował nominacje na pierwszy stopień oficerski 136 przyszłych oficerów służb. W mediach społecznościowych zarówno premier, jak i prezydent nie szczędzą sobie wzajemnie ostrych słów.

O ten spór między pałacem a rządem TVN w badaniu zapytał Polaków. Jak wskazują grudniowe wyniki sondażu przeprowadzonego przez pracownię Opinia24, konflikt jako zły dla interesów Polski ocenia 72 proc. respondentów. Przeciwnego zdania jest natomiast 16 proc. pytanych. 12 proc. Polaków nie wskazało jednoznacznej odpowiedzi lub odmówiło jej.

Konflikt to realny rozdźwięk w myśleniu o bezpieczeństwie, polityce zagranicznej i relacjach z Europą oraz Ukrainą. I to w momencie, gdy wojna za wschodnią granicą trwa, a do debaty powraca kwestia obronności.

Dla rządu narracja o zagrożeniu ze strony Zachodu podważa zaufanie do kluczowych sojuszy i uderza w fundamenty polityki europejskiej. Dla Pałacu Prezydenckiego to z kolei kwestia suwerenności i prawa do mówienia o bezpieczeństwie bez etykietowania jako „antyeuropejskie”.

W tle jest też coś jeszcze. Walka o to, kto definiuje patriotyzm i bezpieczeństwo, a kto tylko straszy lub manipuluje. To spór o emocje wyborców, o język kampanii i o to, czy Polska ma mówić o zagrożeniach wprost, czy raczej uspokajać i wzmacniać przekaz o stabilności.

Czytaj więcej

Przeczytaj także:

13:34 28-12-2025

Prawa autorskie: In this handout photograph taken and released by the Russian Foreign Ministry on December 24, 2025, Russian Foreign Minister Sergei Lavrov attends a meeting with Syrian Minister of Foreign Affairs and Expatriates in Moscow. (Photo by Handout / RUSSIAN FOREIGN MINISTRY / AFP) / RESTRICTED TO EDITORIAL USE - MANDATORY CREDIT "AFP PHOTO / RUSSIAN FOREIGN MINISTRY" - HANDOUT - NO MARKETING NO ADVERTISING CAMPAIGNS - DISTRIBUTED AS A SERVICE TO CLIENTSIn this handout phot...

Ławrow straszy europejskich liderów przed spotkaniem Zełenski-Trump

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow stwierdził, że europejskie wojska w Ukrainie będą „uzasadnionym celem dla rosyjskich sił zbrojnych”. Groźby pojawiły się tuż przed zaplanowanym na niedzielę spotkaniem Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem.

Co się wydarzyło

W specjalnym wywiadzie dla rosyjskiej agencji państwowej TASS podsumowującym 2025 rok Siergiej Ławrow mówił o przyszłości relacji ze Stanami Zjednoczonymi, wskazywał, kto jego zdaniem blokuje pokój na Ukrainie, a także komentował sytuację na Bliskim Wschodzie oraz wokół Tajwanu.

„Od czasu zmiany administracji w Stanach Zjednoczonych, Europa i Unia Europejska stały się główną przeszkodą na drodze do pokoju. Nie kryją swoich planów przygotowań do wojny z Rosją” – mówił Ławrow, który europejskich przywódców nazywa „europejską partią wojny”.

„Ambicja dosłownie ich oślepia” – dodał. „Nie dość, że nie dbają o los Ukraińców, to sprawiają wrażenie, jakby nie przejmowali się nawet własnymi obywatelami” – mówił.

Szef rosyjskiej dyplomacji odniósł się do trwających w Europie rozmów o wysłaniu kontyngentów wojskowych do Ukrainy. W grudniu taki plan ogłosili przedstawiciele koalicji chętnych.

Według zapisów porozumienia w sprawie wsparcia Kijowa kraje europejskie miałyby dobrowolnie sformułować oddziały „wielonarodowych sił Ukrainy”.

„Bo jak inaczej tłumaczyć toczące się w Europie dyskusje o wysłaniu na Ukrainę kontyngentów wojskowych w ramach tzw. koalicji chętnych? Setki razy podkreślaliśmy, że w takim scenariuszu stałyby się one w pełni uzasadnionym celem dla naszych Sił Zbrojnych Rosji” – ocenił.

Ławrow dodał, że obecność wojsk koalicjantów w Ukrainie będzie oznaczała, że uzyskają one status wrogich wobec Rosji.

„Dla polityków w Europie, którzy najwyraźniej tego nie rozumieją (...) powtórzę jeszcze raz: nie ma powodów obawiać się, że Rosja kogokolwiek zaatakuje. Jeśli jednak ktokolwiek zdecyduje się uderzyć w Rosję, odpowiedź będzie miażdżąca. Prezydent Rosji Władimir Putin wielokrotnie mówił o tym publicznie” – stwierdził.

Jaki jest kontekst

Na razie nie zapadły żadne decyzje dotyczące ewentualnego rozmieszczenia europejskich sił na Ukrainie.

W niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotka się z Donaldem Trumpem, aby omówić plan pokojowy. Spotkanie ma rozpocząć się na Florydzie wcześniej niż planowano – około godz. 19 czasu polskiego. W drodze do Stanów Zjednoczonych Zełenski wylądował w Kanadzie, gdzie zdalnie połączył się z europejskimi przywódcami.

„Ukraina potrzebuje konkretnych i wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa” – napisał premier Donald Tusk po rozmowie europejskich liderów. Obok polskiego premiera w rozmowie brali udział przywódcy Ukrainy, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także przedstawiciele Unii Europejskiej, NATO, Holandii, Kanady oraz państw skandynawskich.

„Takie gwarancje to także bezpieczniejsza Polska. Jutro, po spotkaniu prezydentów USA i Ukrainy, wracamy do rozmowy” – pisał w sobotę Donald Tusk.

​W sobotę Władimir Putin po raz kolejny oznajmił, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie zechce rozwiązać konfliktu pokojowo.

Obecnie siły rosyjskie opanowały ok. 99 proc. obwodu ługańskiego, ok. 75 proc. obwodu donieckiego i ok. 70 proc. obwodu zaporoskiego.

„Jeśli władze w Kijowie nie zechcą rozwiązać tej sprawy pokojowo, rozwiążemy wszystkie problemy środkami militarnymi” – powiedział Putin.

Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) generał Kyryło Budanow mówił w wywiadzie, że dla Rosji znacznym problemem są koszty prowadzenia wojny. „Żaden kraj nie może się rozwijać, funkcjonować normalnie, jeśli wydaje 46 proc. budżetu na wojnę” – powiedział Budanow.

W jego ocenie problemy finansowe nie wpłyną na sytuację na polu walki, gdyż Rosja posiada znaczne zasoby, które może zmobilizować do dalszego prowadzenia wojny. Jednak te trudności mogą mieć wpływ na stanowisko w kwestii zakończenia wojny, skłaniając rosyjskie władze do większej elastyczności w procesie negocjacji.

Budanow zwrócił też uwagę, że Rosja już teraz buduje tzw. rezerwę strategiczną na wypadek ewentualnego konfliktu z innymi państwami. Jak podkreślił, dopóki trwa wojna w Ukrainie, proces ten pozostaje płynny. Rezerwa operacyjna jest na bieżąco wykorzystywana, a choć struktury strategiczne są formowane, nie osiągnęły jeszcze zdolności, o jakich marzy Moskwa.

Dodał jednak,, że prowadzenie wojny na dwóch frontach w warunkach konfliktu na pełną skalę byłoby niemożliwe, przypominając, że już II wojna światowa pokazała, iż taki scenariusz kończy się katastrofą.

W rozmowie z portalem Lewyj Biereg, Budawnow stwierdził, że Rosja skorygowała harmonogram przygotowań do potencjalnych działań militarnych wobec państw europejskich, przesuwając go z 2030 na 2027 rok. Jego zdaniem strategicznym celem Kremla pozostaje okupacja państw bałtyckich.

Czytaj więcej

Przeczytaj także:

11:58 28-12-2025

Prawa autorskie: Kosovo's prime ministerial candidate Glauk Konjufca delivers a speech during a parliament session to form the new government, in Pristina on November 19, 2025. After months of political wrangling, Kosovo's caretaker prime minister Albin Kurti failed to form a government on November 19, 2025 pushing the tiny Balkan nation toward its second election in under a year. With fresh elections expected to be announced, Kurti's party will hope to improve on its result from February's vote, when it fell short of a majority despite topping the poll. (Photo by Armend NIMANI / AFP)Kosovo's prime minis...

Przedterminowe wybory w Kosowie po miesiącach kryzysu

W niedzielę w Kosowie odbywają się przedterminowe wybory parlamentarne. Do ich rozpisania doszło po tym, jak po lutowych wyborach partia premiera Albina Kurtiego straciła większość, a deputowani nie zdołali ponownie wyłonić rządu.

Co się wydarzyło

W niedzielę w Kosowie odbywają się wybory parlamentarne; obecny premier i jego partia Samostanowienie walczą o kolejny czteroletni mandat. Rząd Kurtiego jest pierwszym w historii kraju, który dotrwał do końca kadencji. W przedwyborczych sondażach Samostanowienie zdobywa – średnio – niewiele poniżej 50 proc. poparcia.

W wyborach startuje ponad 1,2 tys. kandydatów z aż 24 ugrupowań. Do głosowania uprawnionych jest około 2 mln obywateli Kosowa. 10 ze 120 miejsc w parlamencie jest zarezerwowanych dla mniejszości serbskiej. Jej przedstawiciele wybiorą deputowanych spośród trzech ugrupowań, w tym Serbskiej Listy, partii wspieranej przez Belgrad.

Lokale wyborcze otwarto o godz. 7. Głosowanie potrwa do 19.

Jaki jest kontekst

Pod koniec listopada, dzień po tym, jak po raz drugi nie udało się wyłonić większości dla nowego rządu, prezydentka Kosowa Vjosa Osmani rozwiązała parlament i rozpisała przedterminowe wybory na 28 grudnia. Wiceprzewodniczący Samostanowienia Glauk Konjufca nie zdobył wówczas wymaganej liczby głosów, podobnie jak wcześniej lider ugrupowania i pełniący obowiązki premiera Albin Kurti, który również nie zdołał uzyskać poparcia dla proponowanego składu rządu.

Zgodnie z konstytucją Kosowa, jeśli parlament dwukrotnie nie wyłoni rządu, prezydent ogłasza nowe wybory. Po głosowaniu z 9 lutego Samostanowienie straciło zdolność do samodzielnego rządzenia.

Jak podaje PAP, za rządów Samostanowienia bezrobocie w Kosowie spadło z około 30 proc. do około 10 proc., wzrosła płaca minimalna i osiągnięto najszybsze tempo wzrostu spośród krajów Bałkanów Zachodnich. Jednak w polityce zagranicznej nastąpiło ochłodzenie w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską.

Samostanowienie zapewne ponownie wygra wybory, jednak nie jest jasne, czy będzie w stanie utrzymać samodzielną większość„. Natomiast główni konkurenci obecnej ekipy rządzącej cierpią na ”kryzys przywództwa".

„Demokratyczna Liga Kosowa (LDK) oraz Demokratyczna Partia Kosowa (PDK) cierpią na kryzys przywództwa. Liderzy PDK są sądzeni za zbrodnie wojenne w Hadze, a LDK wciąż nie doczekało się godnego następcy legendarnego Ibrahima Rugovy, lidera pokojowego ruchu oporu wobec władz serbskich i jugosłowiańskich” – zaznaczył Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy w rozmowie z PAP.

Czytaj więcej

Przeczytaj także:

10:04 28-12-2025

Prawa autorskie: US President Donald Trump meets with Ukrainian President Volodymyr Zelensky (L) in the Cabinet Room of the White House in Washington, DC, on October 17, 2025. (Photo by TOM BRENNER / AFP)US President Donald ...

Zełenski przyleciał do USA. Znowu usiądzie z Trumpem do rozmów

Wołodymyr Zełenski jest już w USA. W niedzielę na Florydzie ma rozmawiać z Donaldem Trumpem o planie pokojowym dla Ukrainy.

Co się wydarzyło

Do USA Zełenski przyjechał w sobotę wieczorem, o czym poinformował ukraiński wiceminister spraw zagranicznych Serhij Kysłyca na platformie X. „Dobry wieczór Florydo!” — napisał, dołączając do tekstu zdjęcie samolotu z nazwiskiem prezydenta USA na kadłubie.

Spotkanie prezydentów USA i Ukrainy w rezydencji Mar-a-Lago należącej do Donalda Trumpa na Florydzie odbędzie się dwie godziny wcześniej niż planowano, czyli o godz. 13 czasu lokalnego (godz. 19 czasu polskiego).

Jaki jest kontekst

W wigilię Wołodymyr Zełenski ogłosił swój 20-punktowy plan pokojowy wynegocjowany z Amerykanami na Florydzie. Zdaniem Trumpa ten plan nie ma żadnej mocy bez jego zgody.

Plan zawiera jednak mnóstwo korzystnych dla USA klauzul gospodarczych. Ale też nie mówi o tym, by Ukraińcy mieli się gdzieś wycofywać. Linią rozgraniczenia między Ukrainą a Rosją ma być obecna linia frontu.

Plan przewiduje m.in. potwierdzenie suwerenności Ukrainy, zamrożenie konfliktu na obecnej linii frontu, pakiet rozwojowy oraz działania na rzecz odbudowy Ukrainy, przyspieszenie procesu zawarcia porozumienia o wolnym handlu między Ukrainą a USA oraz przeprowadzenie przez władze w Kijowie wyborów w najkrótszym możliwym terminie.

Spotkanie świadczy o dużym postępie w rozmowach pokojowych. Sam Trump mówił wcześniej, że spotka się z Zełenskim tylko wtedy, gdy uzna, że ​​bliskie jest osiągnięcie porozumienia.

Jak podaje Axios, Zełenski napisał, że plan Trumpa został zaakceptowany w „90 proc.”, ale nie powiedział, czy obaj podpiszą jakiekolwiek umowy.

„Stany Zjednoczone i Europa zapewnią Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa. Jeśli Rosja napadnie na Ukrainę, nastąpi reakcja militarna, a sankcje zostaną przywrócone” – powiedział Zełenski podczas briefingu dla dziennikarzy na początku tego tygodnia.

Dodał, że strony wciąż prowadzą negocjacje w sprawie tego,

kto będzie zarządzał największą elektrownią jądrową w Europie, w Zaporożu.

Juliia Mendel, była rzeczniczka Wołodymyra Zełenskiego napisała w mediach społecznościowych, że Zełenski, nawet jeśli pośrednio, wykonał już kroki w stronę kompromisu, między innymi wycofując się z dążenia do członkostwa w NATO, co pokazuje pewną gotowość do porozumienia. „Choć dziś niemal 60 proc. Ukraińców nadal poparłoby akcesję do NATO, odsetek ten systematycznie spada od dwóch lat” – podkreśliła.

Prezydenci USA i Ukrainy spotykają się po weekendowych rozmowach na Florydzie między doradcami Donalda Trumpa Steve’em Witkoffem i Jaredem Kushnerem a głównymi negocjatorami z Rosji i Ukrainy. Były to kolejne z serii spotkań prowadzonych w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

„Z Rosjanami i Ukraińcami zaszliśmy tak daleko, jak to było możliwe. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zrobiliśmy większy postęp niż przez cały ubiegły rok. Chcemy doprowadzić sprawę do finału. Jesteśmy na dobrej drodze” – powiedział przedstawiciel USA.

Jeszcze inne dyskusje trwały w okresie Bożego Narodzenia. W czwartek Zełenski rozmawiał z Witkoffem i Kushnerem.

Emocje studzi jednak strona rosyjska.

Jak pisała Agnieszka Jędrzejczyk dla OKO.press w sobotę 27 grudnia propaganda Kremla w sposób bezprecedensowy przerwała wieczorny dziennik, by przez ponad 20 minut sprawozdawać spotkanie ubranego w mundur Putina ze swoimi dowódcami w „punkcie dowodzenia”.

Putin mówił wojskowym, że wojska Ukrainy muszą się wycofać z „tych terenów”. „Są już na Zachodzie rozumni ludzie, którzy gotowi są nakłonić Kijów, by przyjął te warunki, nawiązał ponownie stosunki z Rosją, zajął się współpracą gospodarczą. Niestety, reżim kijowski nie chce rozwiązać konfliktu w sposób pokojowy” – mówił wojskowym i telewidzom Putin. Tak więc osobiście odrzucał 20-punktowy plan Ukrainy.

W sobotę Donald Tusk napisał w mediach społecznościowych, że w rozmowach z przywódcami państw UE i NATO, panowała zgoda co do kluczowej roli gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, które mają być „konkretne i pewne”. Zapowiedział też powrót do rozmów po spotkaniu prezydentów USA i Ukrainy.

Przywódcy państw europejskich, w tym premier Polski Donald Tusk oraz kierownictwo Komisji Europejskiej z jej przewodniczącą Ursulą von der Leyen rozmawiali w sobotę z przedstawicielami władz w Kijowie o sposobach zakończenia wojny na Ukrainie.

Przywódcy głównych państw europejskich, Kanady, UE i NATO zapewnili Zełenskiego o „pełnym poparciu”. Kancelaria włoskiej premier Giorgi Meloni w komunikacie oświadczyła, że podczas wideokonferencji mówiła o tym, że konieczne obecnie, bardziej niż kiedykolwiek, jest zachowanie jedności stanowisk między europejskimi partnerami, Ukrainą i Stanami Zjednoczonymi, by zakończyć trwający w Ukrainie prawie cztery lata konflikt.

Czytaj więcej

Przeczytaj także:

18:54 27-12-2025

Prawa autorskie: "Wiesti", 27,12.25"Wiesti", 27,12.25

Putin nieoczekiwanie ogłasza, że w zasadzie zdobył już, co chciał

„Sądząc po tempie posuwania się naszej armii do przodu, nasze zainteresowanie tym, by siły ukraińskie wycofały się, jest już bliskie zeru” – ogłosił Putin na spotkaniu z wojskowymi. Złożył tę deklarację dobę przed spotkanie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa. Licytuje wyżej czy ustępuje?

Prezydent Zełenski w Wigilię ogłosił 20-punktowy plan pokojowy wynegocjowany z Amerykanami na Florydzie. Następnie Donald Trump ogłosił, że plan ten nie ma żadnej mocy bez jego zgody, a Zełenski po naradzie z Europejczykami jedzie spotkać się z nimi osobiście.

Plan zawiera jednak mnóstwo korzystnych dla USA klauzul gospodarczych. Ale też nie mówi o tym, by Ukraińcy mieli się gdzieś wycofywać. Linią rozgraniczenia między Ukrainą a Rosją ma być obecna linia frontu.

Przeczytaj także:

Tymczasem Putin w kółko domaga się wycofania się Ukraińców z Donbasu, Chersońszczyzny i Zaporoża, które Rosja sobie anektowała. Raz opowiada, że są to „historyczne rosyjskie ziemie”, innym razem – że są wpisane już do konstytucji Rosji. Jeszcze kiedy indziej – że zamieszkują je osoby prześladowane przez Ukrainę za swą rosyjskojęzyczność (obecnie nie zamieszkują, gdyż ziemie te zostały obrócone przez Rosjan w perzynę).

Co się zdarzyło

Propaganda Kremla w sposób bezprecedensowy przerwała 27 grudnia wieczorny dziennik, by przez ponad 20 minut sprawozdawać spotkanie ubranego w mundur Putina ze swoimi dowódcami w „punkcie dowodzenia" (na zdjęciu u góry).

Propaganda objaśniła potem, że odprawa odbyła się rano. Nie przeszkodziło to jednak przerwać telewizyjny program w pół zdania, by nadać relację z tego zdarzenia.

A w niej szef sztabu Gierasimow a następnie obecni na spotkaniu z Putinem generałowie meldowali o zdobyciu Hulajpola w Zaporożu i okrążonego Myrnogradu koło Pokrowska. Nie wystarczył jeden meldunek. Wojskowi czytali Putinowi długie i szczegółowe raporty, następnie Putin łączył się z dowódcami „na miejscu” – pułkownikami i porucznikami – i ci też szczegółowo opowiadali, jak wyglądał atak, szturm i „zaczystka”.

Była sobota, początek wielodniowego świętowania Nowego Roku, kiedy Rosjanie mają się bawić, a nie oglądać żmudne wojskowe odprawy – tym bardziej było to dziwne. Nawet w dni nieświąteczne propaganda zazwyczaj przekazuje informacje z frontu ustami „prezenterów” , którzy w najwyżej kilkuminutowych materiałach pokazują mapkę i kilka filmików o ostrzale i wieszaniu rosyjskiej flagi na ruinach.

Teraz wieszania flagi nie było, był za to osobiście Putin.

I choć widz miał uwierzyć, że ogląda roboczą odprawę wojskowych z „wodzem naczelnym”, Putin zaczął opowiadać o początkach wojny w Ukrainie. Miała się ona zacząć w 2014 r. „przewrotem”. Jest to stara kremlowska opowieść – generałowie, a także widzowie „Wiesti” musieli ją słyszeć wielokrotnie: że po „przewrocie” (czyli wyborze władz Ukrainy, które nie spodobały się Moskwie) prawa ludności rosyjskojęzycznej były zagrożone, więc Putin chciał jej zapewnić prawo do samostanowienia, zgodnie z kartą Narodów Zjednoczonych. Ponieważ jednak nikt go nie słuchał, Rosja zmuszona była „zakończyć” wojnę najeżdżając Ukrainę”.

Putin mówił wojskowym, że wojska Ukrainy muszą wycofać się z „tych terenów”. „Są już na Zachodzie rozumni ludzie, którzy gotowi sią nakłonić Kijów, by przyjął te warunki, nawiązał ponownie stosunki z Rosją zająć się współpracą gospodarczą. Niestety, „reżim kijowski” nie chce rozwiązać konfliktu w sposób pokojowy” – mówił wojskowym i telewidzom Putin. A zatem osobiście odrzucał 20-punktowy plan Ukrainy.

Przeczytaj także:

„Dziś, sądząc po waszych raportach, sądząc po tempie, jakie obserwujemy na linii kontaktu, nasze zainteresowanie wycofaniem ukraińskich formacji wojskowych z okupowanych przez nie terytoriów zostało zredukowane praktycznie do zera z wielu powodów. Jeśli nie chcą zakończyć wojny, my ją zakończymy zbrojnie” – powiedział Putin.

Wcześniej w czasie tego nadzwyczajnego telewizyjnego spektaklu szef sztabu Gierasimow zameldował, że rozkaz wyzwolenia Donbasu, Zaporoża i Chersońszczyzny będzie wypełniony.

Jaki jest kontekst

Po opublikowaniu przez Ukrainę 20-punktowego planu trwają negocjacje między Ukrainą, Europą i USA oraz USA i Rosją. Ta już ogłosiła, że plan jej nie odpowiada, bo nie „likwiduje pierwotnych przyczyn konfliktu”, czyli pozwala na istnienie niezależnej Ukrainy, z zachodnimi gwarancjami bezpieczeństwa. A do tego nie przewiduje wycofania się wojsk NATO z wschodniej flanki (więc i z Polski). Wedle Kremla Donald Trump miał się na to wszystko zgodzić w czasie spotkania na Alasce 15 sierpnia. Nie wiadomo czy to prawda – nie wiadomo nawet, czy Amerykanie robili wtedy notatki z ustaleń.

Wydaje się jednak, że strony mogły się wtedy umówić, że negocjacje będą prowadzone poufnie. To się nie udało – efekt ich ustaleń w postaci „28-punktowego planu Trumpa” ujawniły 21 listopada zachodnie media. Okazał się też, że USA nie są w stanie narzucić woli Trumpa sojusznikom z NATO.

Putin znalazł się w trudnej sytuacji. Nie może przystać na porozumienie negocjowane jawnie, bo widać wtedy, że był zmuszony do ustępstw. Wszystkie ujawnione ustalenia musi odrzucić. Ale mimo apeli Kremla, by nie ujawniać poczynionych ustaleń, pojawiają się one publicznie, zanim Putin nazwie je „zwycięstwem”. Bez niego zaś wojny skończyć nie może.

Jednocześnie zapewnienia Putina – kierowane szczególnie do Trumpa – że armia rosyjska zaraz zdobędzie wszystko, co chce w Ukrainie, zostały ostatnio zakwestionowane. Na podobnej jak dzisiejsza „odprawie w punkcie dowodzenia” Putin w listopadzie odbierał meldunki o zdobyciu Kupiańska. Wręczył nawet za to medale – a potem w Kupiańsku sfotografował się prezydent Zełenski. Sytuacja w mieście nadal nie wygląda dobrze dla Putina, co mogło Rosjan naprowadzić na myśl, że rosyjska armia kłamie w raportach.

Przeczytaj także:

Obecny 20-minutowy spektakl z oficerami coraz niższego stopnia meldującymi Putinowi szczegóły działań na froncie miał być może przekonać publiczność, że na froncie jest tak, jak mówią wojskowi. Że Rosja wygrywa.

Rzecz w tym, że obecny 20-punktowy plan ujawniony przez Ukrainę ostentacyjnie pomija kwestię „sukcesów Putina na froncie”. Zamiast spierać się o to, czy rosyjskie meldunki są prawdziwe, czy nie, plan mówi po prostu o zatrzymaniu działań wojennych w miejscu, w którym front będzie w momencie podpisania dokumentu. Co sugeruje, że Ukraińcy przekonali Amerykanów, że mogą też liczyć na skuteczne kontrataki.

W tej sytuacji Putin zawczasu ogłasza zwycięstwo, licząc może że Amerykanie uwierzą w zapewnienia o nieustannych sukcesach rosyjskiej armii. Ostatni raport posłusznej władzy sondażowni WICIOM wykazał, że marzeniem 55 proc. Rosjan jest zakończenie wojny w 2026 r. „i osiągnięcie jej celów”. A że nikt z Rosjanami nie omawiał dokładnie, co to za „cele” Putin ma w Ukrainie, można zacząć im wmawiać, że właśnie są osiągane.