Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła ekonomistów i obniżyła stopy procentowe, choć obniżka jest nieznaczna. Najpewniej zdecydowała nowa, łagodniejsza projekcja inflacji
Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej obniżce stóp procentowych. Wszystkie stopy, łącznie z główną — referencyjną – spadają o 0,25 punktu procentowego. W związku z tym od jutra poziom stopy referencyjnej to 5 proc.
Ostatnia obniżka miała miejsce dwa miesiące temu, w maju — o 0,5 punktu procentowego.
Ekonomiści raczej nie spodziewali się cięcia stóp procentowych przed wakacjami. Sygnały płynące z RPP sugerowały, że nie należy liczyć na taką decyzję. Bardzo możliwe, że zadecydowała tutaj najnowsza, lipcowa prognoza inflacji Narodowego Banku Polskiego. Według niej inflacja ma wynieść:
W górę zrewidowano natomiast górną granicę przedziału prognozy wzrostu PKB na ten rok. Teraz to 4,6 proc. wobec 4,3 proc. w marcu. Dolna granica – 2,9 proc. – pozostaje niezmieniona.
RPP nie zapowiada, kiedy należy spodziewać się kolejnych obniżek.
„Dalsze decyzje Rady będą zależne od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej. Czynnikiem niepewności pozostaje kształt polityki fiskalnej, zmiany presji popytowej i sytuacji na rynku pracy w kolejnych kwartałach oraz poziom administrowanych cen nośników energii. Źródłem niepewności jest również kształtowanie się inflacji na świecie, w tym ze względu na zmiany polityki handlowej głównych gospodarek” – czytamy w komunikacie po zebraniu.
Przeczytaj także:
Prawie połowa z nas określa siebie jako przeciwnicy rządu – wynika z badania CBOS. To wyrównanie najgorszego wyniku rządu Mateusza Morawieckiego
CBOS opublikował najnowsze badanie dotyczące stosunku Polaków do rządu Donalda Tuska w czerwcu. Nie ma tam dobrych wiadomości dla premiera.
To dwunasty miesiąc z rzędu, gdy przeciwników rządu jest więcej niż jego zwolenników (tylko raz zwolenników było więcej niż przeciwników — w lutym 2024 roku). Ale jeszcze w marcu różnica między nimi wynosiła dwa punkty procentowe (36 proc. zwolenników i 38 proc. przeciwników rządu). W czerwcu jest to 15 punktów (32 proc. vs. 47 proc.).
To wynik na poziomie najgorszych notowań rządu Mateusza Morawieckiego z końca jego rządów w 2022 i 2023 roku. W czerwcu i lipcu 2023 roku przeciwnicy rządu Mateusza Morawieckiego również stanowili 47 proc. badanych.
W badaniu CBOS pyta też: „Jak by Pan(i) ocenił(a) wyniki działalności rządu premiera Donalda Tuska od czasu objęcia przezeń władzy?”
Tutaj rząd Donalda Tuska przebił najgorsze notowania rządu Morawieckiego. Najgorszy wynik poprzedniego premiera to 56 proc. złych ocen z czerwca 2023 roku. Dwa lata później rząd Donalda Tuska źle ocenia 59 proc. badanych. W tym wypadku rząd Tuska również zanotował wyższy odsetek ocen pozytywnych niż negatywnych tylko raz — także w lutym 2024 roku.
W tym samym czasie mocno spadają też notowania największej partii koalicyjnej — Koalicji Obywatelskiej. W najnowszym badaniu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” na pierwszym miejscu mamy zmianę lidera. To Prawo i Sprawiedliwość z 28,9 proc. poparcia. Na KO wskazuje 26,5 proc. badanych i to spadek aż o 5,8 punktów procentowych od ostatniego badania.
Trzecie miejsce to Konfederacja z 16,8 proc., czwarte to Lewica z 5,6 proc., co w sondażu efektywnie oznacza balansowanie na granicy progu wyborczego. To samo dotyczy Razem, która ma 4,8 proc. Dalsze wyniki to Konfederacja Korony Polskiej z 4 proc., Polska 2050 z 3,8 proc. i PSL z 3,2 proc.
Przeczytaj także:
TK potwierdza doniesienia PAP. Była posłanka PiS przyznaje, że ma to związek ze złym stanem zdrowia
Polska Agencja Prasowa dotarła do dokumentu, który wpłynął do sekretariatu prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Świączkowskiego. Wynika z niego, że 5 czerwca Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego podjęło decyzję o przeniesieniu Krystyny Pawłowicz w stan spoczynku od 5 grudnia tego roku.
Powodem decyzji ZO sędziów TK miało być stwierdzenie przez lekarza orzecznika ZUS, że Pawłowicz jest niezdolna do pełnienia swoich obowiązków zawodowych.
„O plotkach nie będziemy rozmawiać” – powiedziała początkowo Pawłowicz na pytanie PAP o treść dokumentu.
Służby prasowe TK potwierdziły jednak informację. I opublikowały też oświadczenie Pawłowicz:
„Agresja wobec konstytucyjnych instytucji ustrojowych, w tym wobec Trybunału Konstytucyjnego, jego prezesa, sędziów, w tym mnie osobiście, wytworzyła warunki utrudniające lub wręcz uniemożliwiające wykonywanie funkcji sędziego Trybunału powierzone mi przez demokratycznie wybrany Sejm i Prezydenta RP. Agresja ta utrudnia też normalne funkcjonowanie w życiu prywatnym”.
Pawłowicz pisze też w nim, że agresja ta „wpłynęła na moje zdrowie, nieodwracalnie je pogarszając”.
Krystyna Pawłowicz pracowała w Trybunale Konstytucyjnym od 2019 roku. Wcześniej, od 2011 roku, przez dwie kadencje sprawowała mandat posłanki z ramienia PiS. Jej kadencja w TK miała się skończyć w 2028 roku.
Obecna większość rządowa de facto nie uznaje dzisiejszego składu Trybunału Konstytucyjnego, uznając sędziów za wybranych nielegalnie wybranych. W tym momencie jedynie 11 z 15 stanowisk sędziowskich jest w TK obsadzonych. Czterech skończyły się już kadencje.
Koalicja przyjęła strategię ignorowania Trybunału Konstytucyjnego.
Dotychczas rząd z reformą TK czekał na zmianę w pałacu prezydenckim. W obliczu porażki Rafała Trzaskowskiego premier Donald Tusk musi zdecydować, czy rząd dalej będzie TK ignorował, czy znajdzie nową strategię.
Przeczytaj także:
Iran ostatecznie zerwał współpracę z IAEA. Rządzący państwem oskarżają organizację o wsparcie dla USA i Izraela w ataku na Iran
Irański prezydent podpisał ustawę, która zrywa współpracę Iranu z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency, IAEA). Ruch ten powoduje, że inspektorzy IAEA nie będą mieli dostępu do irańskich instalacji związanych z programem atomowym.
W trakcie wojny z Izraelem Iran oskarżał IAEA o dostarczenie Izraelowi i USA pretekstu do ataku na Iran. Jednym z głównych powodów ataku 13 czerwca, jakie podawał Izrael, był właśnie irański program atomowy i ewentualne dążenie Iranu do posiadania broni atomowej.
W ostatnim raporcie przed wojną z maja 2025 roku IAEA pisała, że nie ma obecnie informacji, by Iran budował bombę atomową. Jednocześnie organizacja zwracała uwagę, że retoryka wychodząca z Teheranu na temat programu atomowego jest niepokojąca.
Iran jest jednym ze 180 krajów-członków IAEA. Organizacja została utworzona w 1957 roku, a Iran dołączył do niej w kolejnym – 1958. W 2015 roku Iran podpisał ze Stanami Zjednoczonymi i pięcioma innymi krajami porozumienie atomowe, które ograniczało możliwości wzbogacania uranu w zamian za zdjęcie części sankcji. W 2018 roku Donald Trump wystąpił z porozumienia, a Iran stopniowo zwiększał swoje możliwości wzbogacania uranu.
Ostatnie raportu IAEA zwracały uwagę, że Iran znacznie zwiększa ilość uranu wzbogaconego do poziomu 60 proc. – to blisko 90 proc., koniecznych do stworzenia broni atomowej.
22 czerwca Amerykanie zrzucili ciężkie pociski na trzy miejsca związane z irańskim programem atomowym w Isfahanie, Natanz i Fordo. Do dziś nie jest jednak w pełni jasne, jakich zniszczeń udało się dokonać. Raporty wywiadowcze, o których wiemy, mówią o bardzo różnym stopniu cofnięcia programu w czasie — od kilku miesięcy do kilku lat.
1 lipca w rozmowie telefonicznej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem prezydent Iranu Masud Pezeszkian powiedział:
„Działanie podjęte przez członków parlamentu jest naturalną odpowiedzią na nieuzasadnione, niekonstruktywne i destrukcyjne postępowanie dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej”.
Ruch Iranu oznacza, że w najbliższym czasie o ewentualnych postępach Iranu we wzbogacaniu uranu wiedzę czerpać będziemy mogli jedynie z raportów wywiadowczych i przecieków z nich. A to zła informacja, bo te mogą być też wykorzystywane do prowadzenia bieżącej polityki. Iran zerwaniem współpracy z IAEA może jedynie szukać lepszej pozycji w ewentualnych rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi. Ale jednocześnie daje to Republice Islamskiej większe możliwości, by w sekrecie prowadzić dalsze prace nad wzbogacaniem uranu.
Przeczytaj także:
Amerykański prezydent ogłasza, że Izrael zgodził się „na niezbędne warunki do sfinalizowania rozejmu”. To nie oznacza jeszcze faktycznego porozumienia. Izrael kontynuuje naloty i ataki w Strefie Gazy. Tylko dziś zginęły w nich przynajmniej 43 osoby
Po północy czasu waszyngtońskiego Donald Trump napisał w swojej sieci społecznościowej Truth Social:
„Moi przedstawiciele przeprowadzili dzisiaj długą i owocną rozmowę z Izraelczykami na temat Gazy. Izrael zgodził się na niezbędne warunki do sfinalizowania 60-dniowego ROZEJMU, podczas którego będziemy współpracować ze wszystkimi stronami, aby zakończyć wojnę. Katarczycy i Egipcjanie, którzy bardzo ciężko pracowali, aby pomóc w osiągnięciu pokoju, dostarczą tę ostateczną propozycję. Mam nadzieję, dla dobra Bliskiego Wschodu, że Hamas przyjmie tę umowę, ponieważ nie będzie lepszej — BĘDZIE TYLKO GORZEJ. Dziękuję za uwagę w tej sprawie!”
Jak często bywa w wypadku oświadczeń Trumpa w mediach społecznościowych, nie jest do końca jasne, na co zgodzili się Izraelczycy. Dobór słów amerykańskiego prezydenta wskazuje, że nie chodzi o pełne porozumienie w sprawie zawieszenia broni. Chodzi raczej o część warunków, a post Trumpa może być częścią politycznego nacisku na Izrael, by ten zgodził się na zapisane warunki.
27 czerwca Trump mówił, że wszystko idzie w dobrym kierunku, i że ma nadzieję na zawieszenie broni w ciągu najbliższego tygodnia.
Becalel Smotricz i Itamar Ben Gwir — dwaj skrajnie prawicowi, antyarabscy członkowie rządu Netanjahu mają prowadzić zakulisowe rozmowy, by zatrzymać ewentualne porozumienie. W odpowiedzi na news o rozmowach skrajnej prawicy minister spraw zagranicznych Gideon Sa'ar napisał, że w rządzie jest większość, by zgodzić się na rozwiązanie, które uwolni pozostałych zakładników.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy słyszymy, że porozumienie w sprawie zawieszenia broni jest blisko. Za każdym razem wokół takiego ewentualnego rozwiązania rozgrywa się w Izraelu gra polityczna, a skrajna prawica grozi, że opuści rząd. W styczniu, gdy udało się ostatecznie ustalić warunki zawieszenia broni, Itamar Ben Gwir opuścił rząd Netanjahu. Wrócił do niego w marcu, gdy armia wznowiła działania wojenne.
Stałe porozumienie to jednak groźba, że i Ben Gwir i Smotricz opuszczą koalicję, a to pozostawia Netanjahu z rządem mniejszościowym. W Knesecie najpewniej znalazłaby się większość dla porozumienia bez obu skrajnie prawicowych partii. Lider opozycji Jair Lapid ogłosił już, że w tej sprawie rząd może liczyć na 23 głosy jego partii – Smotricz i Ben Gwir mają razem 13.
Dodajmy, że rozejm nie będzie automatycznie oznaczał końca inwazji Gazy. W marcu, po upłynięciu pierwszej fazy ówczesnego porozumienia, nigdy nie doszło do porozumienia się w sprawie drugiej fazy, a Izrael nie podjął wówczas poważnych rozmów. Do końca obecnego, krwawego rozdziału w najnowszej historii Gazy jeszcze daleko.
Izrael kontynuuje naloty i ataki w Strefie Gazy. Tylko dziś zginęły w nich przynajmniej 43 osoby. W ciągu ostatnich 48 godzin liczba ofiar to 250.
Przeczytaj także: