Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Władysław Kosiniak-Kamysz podał szczegóły dotyczące wybuchu na polu w pobliżu miejscowości Osiny. Mówi o rosyjskiej prowokacji.
„Rosja po raz kolejny prowokuje państwa NATO. Po incydentach dronowych, które miały miejsce w Rumunii, na Litwie, w Łotwie, po raz kolejny mamy do czynienia z rosyjskim dronem” – powiedział na konferencji prasowej Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej.
„To szczególny moment, kiedy trwają dyskusje o pokoju W momencie, kiedy jest nadzieja, że ta wojna, którą wypowiedziała Rosja, wojna przeciwko państwu ukraińskiemu, wojna, która też zagraża państwom NATO, ma szansę się zakończyć, Rosja kolejny raz prowokuje” – dodał.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że jest w kontakcie z szefem BBN, premierem Tuskiem i wicepremierem Sikorskim, „który podejmie odpowiednie kroki dyplomatyczne”.
„Ta prowokacja ma na celu również zasianie niepewności i dezinformację” – dodał. „Od razu po podjęciu informacji o incydencie, podjęliśmy wszystkie działania opisane w procedurze: podniesienia gotowości systemów, obrony powietrznej, podniesienia śmigłowca, który jest też używany do zwalczania dronów” – mówił szef MON.
Obecny na konferencji prasowej zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Dariusz Malinowski potwierdził wcześniejsze doniesienia medialne. Mówił, że obiekt, który wybuchł na polu, to najprawdopodobniej tzw. dron wabik, który nie przenosił głowicy bojowej, ale przenosił głowicę do samodestrukcji.
„Na pewno wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach, made in China” — mówił gen. Malinowski.
W okolicy miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie na pole kukurydzy spadł niezidentyfikowany obiekt. Policjanci około 2 w nocy otrzymali zgłoszenie o eksplozji. Na miejscu znaleziono nadpalone szczątki metalowe i plastikowe. Wybuch spowodował wybicie szyb w kilku domach, ale nikt nie ucierpiał.
Miejsce wypalone przez eksplozję ma średnicę 8-10 metrów.
Przeczytaj także:
Ministrowie i wicepremierzy mają dołączyć do grona polityków, którym przysługuje darmowe mieszkanie – podaje „Rzeczpospolita”.
„Rzeczpospolita” podaje, że najważniejsi urzędnicy rządowi dołączą do listy polityków, którzy mają zapewnione mieszkania na koszt podatnika. Tak wynika z projektu rozporządzenia, nad którym pracuje Kancelaria Premiera.
Obecnie osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe płacą 50,55 zł za metr kwadratowy najmu lokali należących do Kancelarii Premiera. Według procedowanego projektu ministrowie i wicepremierzy byliby zwolnieni z tej opłaty.
„Mając na uwadze uprawnienia, przysługujące w tym zakresie pozostałym konstytucyjnym organom państwa, uzasadnione jest przyznanie również wiceprezesom rady ministrów oraz ministrom podobnych uprawnień w zakresie kosztów umowy najmu lokalu” – wynika z opisu w wykazie prac legislacyjnych rządu. Z projektu rozporządzenia wynika, że za mieszkania płaciłyby ministerstwa lub KPRM. Politycy sami pokrywaliby koszty eksploatacyjne.
Rządowe osiedle mieści się na warszawskiej Sadybie – są to trzy bloki postawione w latach 90. Mieszkania w innych lokalizacjach posiadają również poszczególne ministerstwa i udostępniają je pracownikom.
Prace nad rozporządzeniem mają zakończyć się w trzecim kwartale tego roku.
Obecnie z publicznych środków opłacane są mieszkania prezydenta, premiera, posłów i senatorów. Prezydent, który ma do dyspozycji kilka rezydencji: Pałac Prezydencki, Belweder, dworek w Ciechocinku, zamek w Wiśle i ośrodek na Półwyspie Helskim. Mieszkanie premiera mieści się w warszawskiej willi przy ul. Sulkiewicza 6.
Również marszałkom Sejmu i Senatu przysługują mieszkania.
Na mocy innych przepisów mieszkania mogą dostawać posłowie i senatorowie, którzy nie mają swojego lokum w Warszawie. Mogą wybrać między Domem Poselskim a ryczałtem na najem w wysokości do 4,5 tys. zł miesięcznie,
Przeczytaj także:
Źródło zbliżone do resortu obrony przekazało PAP, że obiekt, który eksplodował na polu kukurydzy, to dron wojskowy, ale pozbawiony głowicy bojowej.
W okolicy miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie na pole kukurydzy spadł niezidentyfikowany obiekt. Policjanci około 2 w nocy otrzymali zgłoszenie o eksplozji. Na miejscu znaleziono nadpalone szczątki metalowe i plastikowe. Wybuch spowodował wybicie szyb w kilku domach, ale nikt nie ucierpiał.
Miejsce wypalone przez eksplozję ma średnicę 8-10 metrów.
Na zdjęciu: akcja służb na miejscu wybuchu
„Minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi” – podało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych na X. „Obsada systemu obrony powietrznej RP prowadzi całodobową obserwację polskiej przestrzeni powietrznej, pozostając w ciągłej gotowości do zapewnienia jej bezpieczeństwo” – dodano w komunikacie.
Na miejscu zorganizowano briefing prasowy. Prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz przekazał, że pracuje tam (łącznie z nim) pięciu prokuratorów. W oględzinach miejsca zdarzenia wezmą udział również biegli z zakresu wypadków lotniczych i materiałów wybuchowych.
„Na pierwszy rzut oka mało prawdopodobne wydaje się, żeby to był dron przemytniczy” – powiedział. Dodał, że mógł być to dron cywilny lub wojskowy.
PAP dowiedział się od źródła zbliżonego do MON, że był to dron wojskowy, ale pozbawiony głowicy bojowej. „Najprawdopodobniej tzw. wabik” – podaje Agencja.
Po eksplozji minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz mówił: „Nie można wykluczyć aktów sabotażu, czyli działania związanego z dywersją”.
Dodał także, że „zdarzenia z dronami, które wleciały na terytorium Litwy czy Rumunii też są porównywane z tym zdarzeniem. Było tam kilka do kilkunastu takich przypadków drona, który zmienił kurs w związku z działaniami wojsk ukraińskich”.
„Sytuacja jest jak zawsze w takich momentach, poważna. Analizując zdarzenia w Rumunii i na Litwie z udziałem dronów, ale też zdarzenia o charakterze sabotażu w innych państwach europejskich po raz kolejny mamy przykład ofensywy działań rosyjskich, wymierzonej w państwa NATO. Nie należy wykluczać działań o charakterze hybrydowym, prowokacyjnym wobec państwa polskiego” – mówił minister.
Przeczytaj także:
Myśliwy podejrzany o zastrzelenie 60-latka we wsi Młyniska ma trafić na trzy miesiące do aresztu. Wcześniej usłyszał zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym.
Sąd Rejonowy w Lubartowie (woj. lubelskie) zastosował trzymiesięczny areszt wobec 40-letniego myśliwego, który jest podejrzany o zastrzelenie mężczyzny w wyniku rzekomej „pomyłki z dzikiem”. Jak podaje PAP, sąd wskazał dwie przesłanki: zagrożenie surową karą więzienia oraz obawę matactwa ze strony podejrzanego. Decyzja jest nieprawomocna.
Wcześniej Prokuratura Rejonowa w Lubartowie przedstawiła myśliwemu zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Argumentowała, że oddał strzał bez dokładnego „osobistego rozpoznania zwierzyny”, co jest złamaniem przepisów prawa łowieckiego. Myśliwy Sławomir A. – bo to on miał oddać strzał — wycelował w mężczyznę, który wyszedł przed własną posesję we wsi Młyniska, żeby otworzyć bramę. Padły trzy strzały.
60-latek zmarł w wyniku rany postrzałowej klatki piersiowej i prawego przedramienia.
Podejrzany jest synem właściciela Zakładów Mięsnych Dobrosławów. Posiada zezwolenie na broń, jest członkiem koła łowieckiego. Ma również pole we wsi Młyniska, niedaleko posesji mężczyzny, którego zastrzelił.
Do tragedii doszło w nocy 16 sierpnia. O zdarzeniu pierwszy poinformował portal lublin112.pl, który podał, że funkcjonariusze zatrzymali trzech mężczyzn biorących udział w polowaniu.
Jak mówiła w rozmowie z OKO.press prokurator Jolanta Dębiec z Prokuratury Wojewódzkiej w Lublinie, trzech myśliwych polowało na dziki na polu kukurydzy, należącym do Sławomira A. Potwierdziła również wcześniejsze doniesienia medialne: na miejscu znajdował się 12-latek, który towarzyszył polującemu ojcu. Tymczasem art. 52 pkt 7 Prawa łowieckiego stanowi, że kto wykonuje polowanie w obecności lub przy udziale dziecka do 18. roku życia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Dokładny przebieg polowania odtworzyła lubelska „Gazeta Wyborcza”. Jak podaje, Sławomir A. miał dostać informację, że dziki niszczą jego pole kukurydzy i namówić dwóch kolegów na wspólne polowanie. Czwórka uczestników polowania – trzech myśliwych i dziecko – podzieliła się na trzy grupy. Sławomir A. został z synem i ustawił broń na specjalnym statywie. Z tego statywu oddał strzał w stronę bramy, przed którą wyszedł 60-latek, czekając na swoje dzieci, wracające znad pobliskiego jeziora.
Działka była oświetlona.
Kiedy Sławomir A. zorientował się, że zabił człowieka, zawołał kolegów i kazał im zastawić drogę dojazdową. Akurat tamtędy jechała rodzina ofiary. „Jakieś 200 metrów przed domem drogę zagrodził nam mężczyzna ubrany w strój przypominający mundur. Powiedział, że przejazdu nie ma. Rozkazał, żebyśmy wracali. Dopiero potem uzmysłowiliśmy sobie, że to nie był żaden policjant, tylko myśliwy” – relacjonowali w rozmowie z „Wyborczą”.
Na miejsce została wezwana policja i pogotowie. Według GW myśliwym udało się wywieźć stamtąd 12-latka. Jedną z badanych hipotez jest to, że strzał oddało dziecko. Tymczasem Sławomir A. utrzymuje, że to on strzelał.
Przeczytaj także:
Biały Dom potwierdził, że trwają prace nad organizacją spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem.
Rzeczniczka amerykańskiego prezydenta Karoline Leavitt podczas konferencji prasowej była pytana, czy Władimir Putin wyraził chęć spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Zdecydowanie odpowiedziała, że tak. „Nasza administracja prezydencka i rząd pracują nad tym, aby doszło do dwustronnych rozmów. Prezydent Donald Trump rozmawiał na ten temat ze stroną ukraińską i rosyjską. Wyrażają one pozytywne sygnały. Nasz zespół zajmujący się bezpieczeństwem międzynarodowym pracuje nad zorganizowaniem takiego szczytu” – powiedziała.
Leavitt, zapytana, czy Putin proponował Moskwę jako miejsce rozmów, odpowiedziała: „Mogę powiedzieć, że rozważamy różne opcje”. Wczoraj – 19 sierpnia – Szwajcaria zapewniała, że mogłaby przyznać Putinowi immunitet, jeśli przyjechałby do kraju na rozmowy pokojowe.
Z kolei portal Politico podał, że Biały Dom proponował Budapeszt jaki miejsce rozmów. Leavitt tego nie potwierdziła. Te doniesienia skomentował na portalu X premier Donald Tusk: „Budapeszt? Może nie wszyscy to pamiętają, ale już w 1994 roku Ukraina otrzymała zapewnienia o integralności terytorialnej od USA, Rosji i Wielkiej Brytanii. W Budapeszcie. Może jestem przesądny, ale tym razem spróbowałbym znaleźć inne miejsce”.
15 sierpnia odbyło się spotkanie Trumpa z Putinem na Alasce. Trumpowi nie udało się osiągnąć niczego w kwestii zakończenia wojny w Ukrainie. Następnego dnia łączył się online z Zełenskim i przywódcami europejskimi i przekonywał ich, że Ukraina powinna zgodzić się na poważne ustępstwa terytorialne, których domaga się Putin.
W poniedziałek – 18 sierpnia – Trump spotkał się z nimi osobiście.
Europę reprezentowała w Waszyngtonie siódemka polityków:
Po zakończeniu spotkań zadzwoniłem do prezydenta Putina i rozpocząłem przygotowania do spotkania prezydenta Putina z prezydentem Zełenskim w miejscu, które zostanie dopiero ustalone” – napisał po rozmowach Trump na platformie Truth Social. „Po tym spotkaniu będziemy mieli Trilat [żargonowy skrót od „trilateral”, czyli „trójstronne” – przyp. red.], w którym wezmą udział obaj prezydenci i ja. Powtórzę, to był bardzo dobry wstępny krok w wojnie, która trwa już prawie cztery lata” – dodał.
Przeczytaj także: