Fala prozachodnich protestów przetacza się przez Gruzję po zmianie kursu nowej władzy w tym kraju. Były polityk SLD pozostanie na wolności – jednak pod dozorem policyjnym i za poręczeniem majątkowym w wysokości miliona złotych
KO zwiększa liczbę europosłów z 15 do 21. Będzie drugą siłą w Europejskiej Partii Ludowej po niemieckiej CDU (23 miejsca). EPL, socjaldemokraci i liberałowie mają w nowym PE większość
„Wynik wyborów jest dobry dla naszej siły sprawczej w UE. Wygrała nie tylko KO w Polsce, ale w całej UE wygrała Europejska Partia Ludowa, której jesteśmy członkiem. A w tejże EPL polska reprezentacja będzie znacznie silniejsza niż do tej pory. W upływającej kadencji mieliśmy 15 mandatów, teraz 21. Będziemy drugą delegacją narodową w rządzącej partii europejskiej. Powinniśmy mieć więcej do powiedzenia” – powiedział dziś rano w radiowej Trójce minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Zakończone wczoraj wybory europejskie to zwycięstwo Europejskiej Partii Ludowej. Utrzyma ona status najsilniejszej siły w Parlamencie Europejskim i niemal na pewno zwiększy swój stan posiadania. Według najnowszej prognozy Politico, EPL zdobędzie 184 miejsca w PE – o osiem więcej niż w ostatniej kadencji. Europe Elects prognozuje obecnie nawet 192 miejsca.
W obu prognozach większość w PE mogą mieć wspólnie EPL, Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim (S&D), oraz liberałowie z Renew. Ci ostatni zmniejszą jednak stan posiadania – głównie przez bardzo słaby wynik popieranej przez Macrona francuskiej partii Renew.
Lewica straciła ponad połowę swoich wyborców z wyborów parlamentarnych. Senatorka Biejat uważa, że Lewica ma problem z odróżnieniem się od innych partii koalicji
„Potrzebujemy nowego otwarcia i pokazania przede wszystkim, bo wydaje mi się, że to też nie jest kwestia narracji, dlatego że program, z którym szliśmy do wyborów, program na Europę, program dla Polski w Europie był moim zdaniem programem dobrym” – mówiła dziś rano w Polsat News senatorka Lewicy Magdalena Biejat.
„To jest problem z pokazaniem wyborcom, że my ten program jesteśmy gotowi realizować, że ten głos, który jest głosem lewicy, jest głosem odróżnialnym od innych partii po demokratycznej stronie” – przekonywała Biejat.
Lewica zdobyła 6,3 proc. głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To gorszy wynik procentowy niż w wyborach parlamentarnych z 15 października 2023 roku. Lewicy nie udało się też zmobilizować własnych wyborców sprzed niecałych ośmiu miesięcy. W październiku zdobyła ponad 1,8 mln głosów. Wczoraj było to około 730 tys. osób.
Lewica zdobywa trzy mandaty. Do Parlamentu Europejskiego nie wróci były premier i szef NBP Marek Belka. Do Brukseli ponownie pojedzie za to Robert Biedroń, a razem z nim Krzysztof Śmiszek i liderka listy wielkopolskiej – Joanna Scheuring-Wielgus
Jeszcze wczoraj wieczorem były poseł Konfederacji mógł się cieszyć – prognozy na podstawie wyników sondażu exit poll dawały mu mandat w Parlamencie Europejskim. Sośnierz startował w okręgu numer 11 obejmującym województwo śląskie z ostatniego miejsca. Ma jednak rozpoznawalne nazwisko, w przeciwieństwie do kandydata z miejsca pierwszego – Marcina Sypniewskiego.
Wyborców Konfederacji nazwisko Sośnierza jednak nie przekonało. Po nieudanej kampanii parlamentarnej w zeszłym roku, kontrowersyjny polityk zalicza drugą porażkę z rzędu. Śląskim europosłem Konfederacji będzie pochodzący z Bydgoszczy Sypniewski, który pokonał Sośnierza o... 49 głosów.
Tylko w dwóch okręgach jeden z komitetów otrzymał ponad połowę głosów. Polska jest podzielona według dobrze znanych schematów
Koalicja Obywatelska wygrywa wybory w ośmiu z 13 okręgów wyborczych. KO z pewnością skorzysta z tego ujęcia, bo w ten sposób zwycięstwo wygląda lepiej niż w procentach (37,06 proc. do 36,16 proc.) czy w mandatach (najpewniej 21 do 20).
KO wygrała w:
PiS wygrał natomiast w:
Tylko w trzech okręgach – 3, 7 i 6 – różnica między dwoma największymi komitetami jest niewielka. Ale tylko dwóch – 1 i 9 (choć przy okręgu 5 jest blisko) jedna z partii zbiera ponad połowę głosów.
Frekwencja we wczorajszych wyborach ledwie przekroczyła 40 proc. To porażka mobilizacyjna i najgorszy wynik od 10 lat
Ostateczna frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyniosła 40,65 proc. To najgorszy wynik w wyborach powszechnych w Polsce od wyborów europejskich 10 lat temu: wówczas do urn poszło zaledwie 23,83 proc. uprawnionych. W ostatnich wyborach eurpejskich w 2019 roku frekwencja wyniosła 45,68 proc.
Liczba ważnych kart do głosowania we wczorajszych wyborach wyniosła 11 829 725. Uprawnionych do głosowania było 29 098 155.
Trzy województwa z najwyższą frekwencją to:
Najniższa frekwencja to województwa:
Miasta głosowały chętniej niż wsie – 43,58 proc. do 35,90 proc. Im większa gmina, tym więcej głosujących. Z jednym wyjątkiem – w gminach od 20 tys. do 50 tys. mieszkańców i tych między 50 tys. a 100 tys. mieszkańców frekwencja jest niemal identyczna, ale z minimalną przewagą tych pierwszych (41,01 proc. do 40,89 proc.).
Poza tym zależność jest stała i prosta. W najmniejszych gminach do 5 tys. mieszkańców frekwencja to 33,67 proc., w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców – 53,93 proc.