Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe PiS za ostatnią kampanię wyborczą do parlamentu w 2023 roku. Potwierdzają się wcześniejsze doniesienia OKO.press: PiS straci 57 mln zł z dotacji i subwencji partyjnej.
Co dalej? PiS zapowiada odwołanie do Sądu Najwyższego, gdzie zgodnie z przepisami ustawy rozpatrzeniem skargi zajmie się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która w świetle międzynarodowego orzecznictwa nie jest w sądem. Oprócz tego politycy prawicy podważają zasadność decyzji PKW, podnosząc argumenty dotyczące jej składu oraz kompetencji.
Prokurator generalny Adam Bodnar zwrócił się do przewodniczącej PE Roberty Metsoli z wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła PiS Michała Dworczyka. Chodzi o tzw. aferę mailową.
Poszukiwany listem gończym były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych ujawnił w wywiadzie, że przebywa w Londynie i nie zamierza na razie wracać do Polski. Prokuratura komentuje: to ucieczka.
„Zamach na mnie to do pewnego stopnia wina Bidena i Harris” – powiedział w wywiadzie Donald Trump. Tymczasem Kamala Harris wysuwa się w sondażach na nieznaczne prowadzenie.
To powołana do życia przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN będzie rozpatrywać skargę partii na decyzję PKW.
Politycy PiS jeszcze przed oficjalnym komunikatem PKW poinformowali, że natychmiast odwołają się od tej decyzji do Sądu Najwyższego. Tam sprawa trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – nowej izby SN, powołanej do życia przez PiS w 2018 roku. Zasiadają w niej wyłącznie tak zwani neo-sędziowie, czyli osoby powołane w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa wybranej na zmienionych przez PiS w 2017 roku, upolitycznionych zasadach. W związku z tym faktem zarówno TSUE, jak i ETPCz orzekły już, że IKNiSP nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem.
Ostatecznie środki partii wypłaca minister finansów, którym obecnie jest Andrzej Domański.
„Andrzej Domański będzie musiał wziąć pod uwagę, że izba Sądu Najwyższego jest izbą kwestionowaną. Zdaję sobie sprawę, że bezpieczniki w Sądzie Najwyższym zostały wybite, żeby w takich sytuacjach domknąć ten element układu zamkniętego, o którym mówił premier Tusk. PiS właśnie po to układało Sąd Najwyższy, żeby sobie pomóc” – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Miłosz Motyka (PSL).
W podobnym duchu wypowiadał się na antenie TVN24 Ryszard Kalisz, członek PKW z rekomendacji Lewicy:
„Nie wiem, co zrobi minister finansów (..) jeżeli pan minister Andrzej Domański jest ministrem rządu Donalda Tuska, który przestrzega Konstytucji, przestrzega prawa europejskiego, to doskonale wie, że nie może uznawać decyzji tworu nieistniejącego”.
Sprawa jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana. Jeśli Izba Kontroli rzeczywiście uzna skargę Prawa i Sprawiedliwości za zasadną, to sprawa wraca do PKW, która zgodnie z art. 145 § 6 „niezwłocznie postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego”.
Oznacza to, że przed ministrem finansów to sama PKW będzie musiała odnieść się do kwestii uznawania, bądź nieuznawania Izby Kontroli i Spraw Publicznych za sąd. W kodeksie wyborczym nie przewidziano jednak nawet takiej procedury.
„Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować” – ocenia Mariusz Błaszczak. „Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Twojej pomocy!” – nawołuje PiS na specjalnych grafikach zachęcających do wpłat na partię.
PKW oceniła, że ze strony komitetu wyborczego PiS doszło do naruszeń przepisów kodeksu wyborczego aż na 3,6 mln zł. Sprawozdanie komitetu zostało odrzucone, a kary nałożone na partię sięgną według wyliczeń OKO.press aż 57 mln zł.
„Zmienia się ustrój naszego kraju, gwarancje ustawowe dla opozycji zostały złamane. To wszystko zmierza do tego, żeby w przyszłym roku wybory prezydenckie wygrał kandydat koalicji 13 grudnia” – stwierdził podczas specjalnego briefengu prasowego Mariusz Błaszczak, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
„Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować” –
tak kilka godzin później ocenił sytuację finansową partii w rozmowie z Polsat News
Głos zabrał także były premier Mateusz Morawiecki, twierdząc we wpisie na Twitterze, że „celem jest zemsta i marginalizacja opozycji”.
"Chodzi rzecz jasna o przyszłoroczne wybory prezydenckie. Obecna władza chce nas osłabić, bo obawia się przegranej. Przecież wszyscy pamiętają, że w 2023 roku Platforma Obywatelska wcale nie wygrała wyborów, przegrała je o ponad milion głosów.
Nie możesz ich pokonać? To ich zlikwiduj. Nie możemy na to pozwolić, całe nasze środowisko musi się zjednoczyć w obliczu tego ataku!" – napisał Morawiecki.
Były premier zapowiedział także, że PiS będzie „samodzielnie zbierał fundusz na kampanię”. Wieczorem w mediach społecznościowych partii pojawiły się wpisy nawołujące do wpłacania pieniędzy na konto partii:
„Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Twojej pomocy!”
„Wprost” przywołuje wypowiedzi anonimowych polityków PiS, którzy twierdzą, że dzisiejsza decyzja PKW pomoże partii zmobilizować elektorat.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości w rozmowach z mediami zapowiadają odwołanie się od decyzji PKW do Sądu Najwyższego. Podważają także stanowisko PKW dotyczące przykładów naruszeń kodeksu wyborczego. Mariusz Błaszczak bronił m.in. spotu Zbigniewa Ziobry, twierdząc, że „mówił on jedynie o wejściu w życie kodeksu karnego”.
Jednym z powracających argumentów jest również twierdzenie, że Państwowa Komisja Wyborcza nie jest sądem i nie ma możliwości weryfikowania, czy materiały, które dostała, są prawdziwe. Politycy PiS podkreślają także, że PKW podjęła decyzję tylko jednym głosem.
Komisja składa się z dziewięciu członków. Pięciu zagłosowało za odrzuceniem sprawozdania PiS, trzech przeciwko, a przewodniczący PKW Sylwester Marciniak wstrzymał się od głosu.
Za odrzuceniem byli członkowie PKW rekomendowani przez partie tworzące rząd, czyli Konrad Składowski i Ryszard Balicki (rekomendacja KO), Maciej Kliś (rekomendacja PSL), Paweł Gieras (rekomendacja Polski 2050), Ryszard Kalisz (rekomendacja Lewicy).
Przeciwko zagłosowali członkowie z rekomendacji PiS, czyli Mirosław Suski i Arkadiusz Pikulik oraz Wojciech Sych rekomendowany przez Prezes TK Julię Przyłębską.
PiS od momentu wybrania nowego składu PKW, czyli od grudnia 2023 roku, kwestionował podział rekomendacji, twierdząc, że powinno im przysługiwać nie dwóch, a trzech członków, tak jak miało to miejsce w poprzedniej kadencji.
Skład PKW, w którym siedmiu z dziewięciu członków pochodzi z rekomendacji politycznej, ukształtowany został w 2018 nowelizacją wprowadzoną przez PiS. Wcześniej w składzie PKW zasiadało po trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego wskazywanych odpowiednio przez: prezesa TK, I prezesa SN i prezesa NSA.
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła w czwartek sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. – poinformował po godz. 17.00 szef PKW Sylwester Marciniak.
Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia OKO.press – PKW zakwestionowała 3,6 mln środków użytych w kampanii wyborczej PiS. Oznacza to, że dotacja podmiotowa, którą partia otrzyma w związku z udziałem w wyborach do Sejmu i Senatu, będzie pomniejszona o trzykrotność kwoty wydanej niezgodnie z przepisami kodeksu wyborczego. To ok. 10 mln zł.
To nie wszystko. O trzykrotność zakwestionowanej kwoty obniżona zostanie także partyjna subwencja wypłacana co roku przez całą kadencję. Przez cztery lata oznacza to straty na poziomie ok. 43 mln zł.
Od decyzji PKW Prawu i Sprawiedliwości przysługuje odwołanie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Analiza opublikowana przez Rzeczpospolitą wskazuje, że deklarowane wydatki w wysokości 187 mld zł mogą spaść nawet o 20 mld.
Rząd przyjął ustawę budżetową na rok 2025. Zgodnie z jej założeniami Polska przeznaczyć ma na obronność 187 mld zł, czyli aż 4,7 proc. PKB. To rekord w historii III RP.
Rzeczpospolita opublikowała analizę, z której wynika, że wydatki te ostatecznie będą nieco mniejsze. Podobnie jak działo się w poprzednich latach. W 2023 roku według wstępnych szacunków NATO Polska miała przeznaczyć na obronność 3,92 proc. PKB. Ostateczne zestawienia pokazały, że było to jednak 3,26 proc. PKB.
„Bardzo prawdopodobne jest, że podobna sytuacja będzie z wykonaniem budżetu na obronność w tym roku. Zamiast deklarowanych ok. 160 mld zł, czyli ok. 4,1 proc. PKB, realne jest wydanie ok. 140–150 mld zł” – czytamy.
Finansowanie potrzeb obronnych RP odbywa się poprzez wydatki budżetowe Ministerstwa Obrony Narodowej (z tego pokrywane są m.in. uposażenia żołnierzy, zakup środków trwałych) oraz pozabudżetowy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego, a środki przeznaczane są na zakup nowego uzbrojenia. Odbywa się to zazwyczaj poprzez zaciąganie zobowiązań wobec innych państw m.in. USA, Korei, Szwecji.
Jednym z powodów rozjeżdżania się deklaracji rządowych z rzeczywistymi wydatkami są właśnie problemy z pozyskiwaniem zagranicznych środków. W 2023 r. Wydatki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych zaplanowano na poziomie 50 mld. Ostateczna kwota sięgnęła jednak 25 mld. Jak twierdzi Rzeczpospolita, w tym roku dojdzie do podobnej sytuacji.
Oprócz tego rządzący mogą mieć problem z przelewaniem niewykorzystanych środków z budżetu MON na poczet zakupów dużych amerykańskich systemów obronnych. Praktyka ta pozwalała na 100 proc. wykonywanie założeń wydatkowych, ale była wielokrotnie kwestionowana przez NIK.