0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:26 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Łukasz Cynalews...

Telefony komórkowe w szkole. Daj znać, jak jest. Pomóż ustalić, jak być powinno

Czy śladem kilku krajów należałoby zakazać w Polsce używania komórek w szkole? I czy można to zrobić? Weź udział w sondzie SOS dla Edukacji

SOS dla Edukacji zaprasza nauczycielki i nauczycieli, rodziców, którzy mają dzieci w szkole, a także samych uczniów i uczennice do wzięcia udziału w krótkiej, anonimowej sondzie o telefonach komórkowych w szkole. Jej wypełnienie (tutaj) zajmie kilka minut.

Biorąc udział w badaniu, pomożesz ustalić, jak w tej chwili młodzi ludzie korzystają z komórek w szkole, a także – co równie ważne – czy obecne zasady powinny się zmienić, a jeśli tak, to w jaki sposób.

OKO.press opublikuje omówienie raportu z sondy, który powinien być gotowy pod koniec lutego 2025.

Jaki jest kontekst

Według polskich badań z 2023 roku, ze smartfonu korzysta codziennie aż 86 proc. uczennic i uczniów podstawówek, a 19 proc. robi to przez trzy godziny dziennie lub dłużej. Rzecznik Praw Dziecka już w 2022 roku ostrzegał, że 13 proc. dzieci i 15 proc. młodzieży jest w pełni uzależnionych od mediów społecznościowych.

Wg badań Future Mind z 2024 roku, 87 proc. Polaków i Polek w wieku 15-20 lat korzysta z telefonu komórkowego minimum dwie godziny dziennie, w tym blisko połowa od 5 do 10 godzin, przy czym mowa o patrzeniu w ekran (a nie tylko słuchaniu muzyki). Co dziesiąta osoba w tym wieku nie wyobraża sobie funkcjonowania bez telefonu przez dłużej niż godzinę.

W Polsce, podobnie jak wielu krajach, toczy się dyskusja, co zrobić ze smartfonami w szkołach. Zakazać? Ograniczyć możliwość korzystania z nich, zamykając w skrzynkach albo szafkach? A może nic nie robić, bo żyjemy w XXI wieku, a młodzi i tak znajdą sposób na każdy zakaz?

SOS dla Edukacji, sieć ponad 70 edukacyjnych organizacji społecznych, bierze się za ten problem. Omawiając wyniki międzynarodowych i polskich badań, a także efekty regulacji wprowadzanych w takich krajach jak Francja czy Norwegia, SOS wstępnie rekomenduje, by:

  • ograniczać korzystanie z telefonów w szkołach, ale nie wprowadzać bezwzględnego zakazu przynoszenia elektroniki do szkoły, bo jest to niezgodne z obowiązującym prawem;
  • szkoły powinny ustalać zasady, które ograniczą korzystanie z urządzeń na zajęciach, chyba że w celach edukacyjnych i pod nauczycielskim nadzorem;
  • należałoby oznaczyć miejsca, gdzie osoby uczące się będą odkładać smartfony na początku zajęć (kieszenie na telefony, skrzynki, szafki szkolne);
  • organizowały życie szkolne na przerwach, tak by dzieci miały do dyspozycji atrakcyjne zajęcia i tym samym korzystały z telefonów w ograniczonym zakresie;
  • wprowadzenie regulacji powinno być poprzedzone szerokimi konsultacjami z uczniami, nauczycielami i rodzicami. Ważne, aby wszystkie strony czuły się zaangażowane w proces i rozumiały podjęte decyzje.

To jednak tylko wstępne sugestie. Sonda pozwoli sprawdzić, co naprawdę dzieje się w szkole i jakich swobód /ograniczeń w używaniu komórek oczekują trzy „szkolne stany”: uczniowski, nauczycielski i rodzicielski.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:56 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Twórca Red is Bad pozostanie dłużej w areszcie

Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył we wtorek areszt o kolejne 60 dni — do 28 marca — dla twórcy Red is Bad Pawła S., który jest jednym z podejrzanych ws. nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS).

Co się wydarzyło

O wtorkowej decyzji sądu poinformował dziennikarzy prok. Marcin Rodzaj ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej. „Sąd podzielił wszystkie przesłanki prokuratury” – przekazał.

Wniosek o przedłużenie aresztu złożyła do sądu Prokuratura Krajowa, motywując go obawą matactwa, ucieczki i zagrożenia wysoką karą — jak informuje PAP.

Jaki jest kontekst

Paweł S. od 10 października 2024 r. był poszukiwany czerwoną notą Interpolu. Wcześniej wystawiono za nim list gończy i europejski nakaz aresztowania.

Pod koniec października ubiegłego roku został deportowany z Dominikany, gdzie kilka dni wcześniej go zatrzymano. Następnego dnia, w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej w Katowicach, usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, współdziałania w przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych reprezentujących RARS oraz prania brudnych pieniędzy.

Red is Bad, firma zajmująca się przede wszystkim sprzedażą odzieży patriotycznej, została założona w 2012 roku przez Pawła Szopę i Jakuba Iwańskiego.

Jak wynika z dokumentów CBA, do których dotarli dziennikarze Onetu, pracownicy RARS i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów omijali prawo zamówień publicznych, zawierając bez przetargów kontrakty z firmami zaprzyjaźnionymi z politykami PiS. W ten sposób milionów miał dorobić się Paweł Szopa.

Według śledczych na zlecenie kierowanej przez PiS agencji Szopa miał dostarczyć agregaty prądotwórcze do ogarniętej wojną Ukrainy. Biznesmen kupował je w Chinach za 69 mln zł, a sprzedawał RARS za 350 mln zł, na czym miał zarobić ponad 270 mln złotych.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

12:40 28-01-2025

Prawa autorskie: Andrej ISAKOVIC / AFPAndrej ISAKOVIC / AF...

Po protestach w Serbii premier podaje się do dymisji

Premier Serbii Miloš Vučević ogłosił swoją decyzję podczas konferencji prasowej w Belgradzie. Do jego rezygnacji doprowadziły studenckie protesty, które trwają od końca zeszłego roku

Co się wydarzyło?

„Moja nieodwołalna decyzja to rezygnacja z funkcji premiera” – powiedział Vučević. „Dziś rano miałem długie spotkanie z prezydentem Serbii… rozmawialiśmy o wszystkim, a on zaakceptował moje argumenty” – dodał.

Krajem wstrząsnęły protesty obywateli i obywatelek, domagających się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych zawalenia się 1 listopada części dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie. Zginęło wtedy 15 osób. Protestujący oskarżają władzę o korupcje i zaniedbania, które doprowadziły do tej tragedii.

Rząd opublikował część dokumentów dotyczących zawalenia dachu, ale eksperci z Wydziału Inżynierii Lądowej w Belgradzie twierdzą, że są one niekompletne.

Jak informuje AFP, w poniedziałek 27 stycznia strajkujący studenci rozpoczęli w Serbii 24-godzinną blokadę kluczowego skrzyżowania w stolicy. Do protestu dołączyli mieszkańcy, profesorowie i rolnicy. Deklaracja premiera miała miejsce w momencie, gdy tysiące protestujących zakończyło blokadę.

Wcześniej organizatorzy protestów wezwali do strajku generalnego. W ubiegły piątek 24 stycznia przystąpiły do niego tysiące osób, małe firmy i szkoły w całej Serbii były zamknięte.

Vučević pełnił funkcję burmistrza Nowego Sadu w latach 2012-2022, kiedy rozpoczęły się prace remontowe na dworcu kolejowym. Premierem jest niespełna rok.

W obliczu rosnącej presji prezydent Aleksandar Vučić zwrócił się do narodu i obiecał rozpoczęcie dialogu z protestującymi.

Jaki jest kontekst?

Trwającym od tygodni protestom przewodzą studenci, którzy zajęli ponad 60 uniwersyteckich wydziałów w całym kraju i organizują kilkudziesięciotysięczne manifestacje. Oczekują ujawnienia wszystkich umów związanych remontem dworca, ukarania winnych ataków na protestujących, oddalenia zarzutów wobec uczestników protestów i zwiększenia o 20 proc. wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe.

Vučević był oficjalnie szefem serbskiej władzy wykonawczej, jednak stanowisko to jest w dużej mierze podporządkowane prezydentowi Vučiciowi, który rządzi krajem od ponad dekady.

Czytaj inne teksty OKO.press:

Przeczytaj także:

10:50 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Ziobro: nigdy dobrowolnie nie stawię się przed komisją

„Nigdy nie ulegnę bezprawiu i przemocy. Nigdy dobrowolnie nie stawię się przed formalnie nieistniejącą komisją śledczą do spraw Pegasusa" – napisał we wtorek były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro

Co się wydarzyło?

W poniedziałek 27 stycznia Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości, obecnie posła PiS Zbigniewa Ziobrę na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa.

Ziobro odniósł się do tego we wtorek 28 stycznia na platformie X. „Decyzja sądu o pozbawieniu mnie wolności i przymusowym doprowadzeniu przed »komisję« ma charakter przestępczy. Poinformuję o tym policję, która po mnie przyjdzie, ale nie będę stawiał czynnego oporu” – napisał.

W piątek Ziobro w rozmowie z dziennikarzami na temat ewentualnego doprowadzenia przed komisję przez policję mówił, że dysponuje „arsenałem rozmaitych jednostek broni”, choć zapewnił, że „nigdy by mu nie przyszło do głowy”, żeby policjantom „krzywdę zrobić jakąś".

„Ktoś musiał mu podpowiedzieć, że jeśli posiada pozwolenie na broń sportową, to powinien zachowywać się zgodnie z przepisami” – mówiła w Trójce Polskiego Radia szefowa komisji Magdalena Sroka. „Ostentacyjne mówienie o tym arsenale w określonym kontekście może wywołać skutek np. w postaci analizy przez policję tego, w jaki sposób wykonać te czynności. To może jednak specjalna jednostka powinna dokonać tego zatrzymania. Dziś Ziobro tylko opowiada, ale nie wiadomo, co zrobi” – dodała.

Posiedzenie komisji zaplanowane jest na piątek.

Jaki jest kontekst?

Zbigniew Ziobro — jeśli stawi się na piątkowe posiedzenie sejmowej komisji do spraw Pegasusa — będzie odpowiadał na pytania o przepływ środków z Funduszu Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

„Jako minister sprawiedliwości, dysponent Funduszu Sprawiedliwości, odpowiadał za to, jak wydatkowane są środki. To właśnie z Funduszu Sprawiedliwości kwota 25 mln popłynęła do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, niezgodnie z ustawą o CBA. Na to również wskazywał raport NIK: że CBA może być finansowane jedynie z budżetu państwa. A te środki nie są z budżetu państwa — podkreślała w Trójce Sroka.

Zbigniew Ziobro początkowo unikał stawienia się przed komisją, powołując się na względy zdrowotne. Dwukrotnie przedstawił wystawione przez lekarza sądowego zaświadczenie o chorobie nowotworowej. 14 października 2024 ponownie nie stawił się przed komisją, ale nie usprawiedliwił swojej nieobecności. Został wezwany ponownie — na 4 listopada. Wtedy również nie stawił się na przesłuchaniu.

Tego samego dnia opublikował na portalu X oświadczenie oraz wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej z 10 września 2024 roku, który orzekł, że zakres działania komisji jest niezgodny z konstytucją. Stanisław Piotrowicz, uzasadniając decyzję Trybunału, powiedział, że uchwała o powołaniu komisji śledczej ws. Pegasusa została „dotknięta wadą prawną”.

„Jeśli Sejm powoła komisję ds. Pegasusa bez wad wytkniętych w orzeczeniu TK, chętnie stawię się, by złożyć zeznania, bo pokażą one, jak wiele zrobiłem, by Polacy mogli czuć się bezpieczniej” – napisał Zbigniew Ziobro.

Komisja ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, służby specjalne i policję. Ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Dotychczas komisja przesłuchała m.in.: byłego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa ministerstwa sprawiedliwości Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.

Przed komisją zeznawali również podsłuchiwani przy pomocy Pegasusa: prokurator Ewa Wrzosek, były prezydent Sopotu Jacek Karnowski oraz europoseł KO Krzysztof Brejza.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

09:56 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Jim WATSON / AFPFot. Jim WATSON / AF...

Kolejne decyzje Trumpa: Żelazna kopuła, transpłciowi żołnierze, przywrócenie do służby nieszczepionych

W poniedziałek prezydent Donald Trump zdecydował m.in. o praktycznym zakazie służby osób transpłciowych w wojsku

Co się wydarzyło?

Podczas lotu Air Force One z Florydy do Waszyngtonu 27 stycznia prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podpisał cztery kolejne rozporządzenia wykonawcze — podaje PAP.

Pierwsze trzy dotyczą kwestii służby wojskowej osób transpłciowych, „skrajnie lewicowej indoktrynacji" w wojsku oraz przywrócenia do służby żołnierzy wydalonych ze względu na odmowę przyjęcia szczepionki przeciwko Covid-19. Jak zapowiedział nowy szef Pentagonu Pete Hegseth, żołnierze ci mają zostać przywróceni do swoich poprzednich stopni i otrzymać zaległy żołd. Poddania się obowiązkowemu w amerykańskiej armii szczepieniu odmówiło 8 tys. żołnierzy, ale po zniesieniu nakazu szczepień w 2023 roku mogli oni powrócić do służby. Według CBS do tej pory skorzystało z tej możliwości zaledwie 110 osób.

W pierwszym z podpisanych przez prezydenta rozporządzeń znajduje się stwierdzenie, że wyrażanie „tożsamości płciowej„ innej niż płeć przypisana osobie przy urodzeniu nie spełnia standardów wojskowych, gdyż stoi w sprzeczności z „honorowym, prawdomównym i zdyscyplinowanym stylem życia, także w życiu prywatnym”.

Rozporządzenie wprowadza również zakaz używania w wojsku „zmyślonych" zaimków. W praktyce może to oznaczać zakaz służby osób transpłciowych — dokument daje Pentagonowi 30 dni na wypracowanie konkretnej polityki w tym zakresie.

Wyeliminowane mają zostać też wszelkie programy promujące inkluzywność i różnorodność (DEI – Diversity, Equity, Inclusion), które według Białego Domu stanowią dyskryminację.

Trump podpisał również rozporządzenie o „Żelaznej Kopule„, czyli systemie zintegrowanej obrony przeciwrakietowej terytorium Stanów Zjednoczonych. Jak sugerował kilka godzin wcześniej podczas wystąpienia przed republikańskimi kongresmenami w Miami, nowy system obrony antyrakietowej ma przypominać inicjatywę Ronalda Reagana nazywaną „gwiezdnymi wojnami”, która miała polegać m.in. na wykorzystaniu laserów przechwytujących rakiety w kosmosie.

Nowa tarcza ma chronić przed „balistycznymi, hipersonicznymi i zaawansowanymi pociskami manewrującymi oraz innymi atakami powietrznymi nowej generacji".

Nie wiadomo jednak kiedy rozpocznie się budowa takiej tarczy i czym ma się ona różnić od obecnego warstwowego systemu chroniącego amerykańskie niebo.

Jaki jest kontekst?

Z analizy Reutersa wynika, że w rozporządzeniu dotyczącym osób transpłciowych nie ma informacji, co stanie się z żołnierzami, którzy aktualnie pełnią służbę. Według Departamentu Obrony w amerykańskiej armii służy ok. 1,3 mln żołnierzy. Choć aktywiści i obrońcy praw człowieka wskazują, że wśród nich jest ok. 15 tys. osób transpłciowych, zdaniem urzędników liczba ta nie przekracza kilku tysięcy.

Jak pisaliśmy w OKO.press, jedno z pierwszych rozporządzeń nowego prezydenta ustanawia zasadę, że polityka USA będzie oparta na uznawaniu wyłącznie dwóch płci, męskiej i żeńskiej, określanych jako „niezmienialne i zakorzenione w fundamentalnej oraz bezdyskusyjnej rzeczywistości". Poza tą definicją pozostają m.in. osoby transpłciowe i interpłciowe, których istnienia i nauka nie kwestionuje.

Rozporządzenie nakłada obowiązek, aby wszystkie agencje federalne zarządzające więzieniami, schroniskami dla migrantów i innymi „intymnymi przestrzeniami” segregowały w nich osoby zgodnie z płcią biologiczną.

Także podczas mowy inauguracyjnej Trump ogłosił, że oficjalna polityka nowej administracji będzie rozpoznawać tylko dwie płcie.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: