Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Cyberatak na państwowe systemy zakłócił działanie aplikacji mObywatel między 10 a 11 w środę 30 kwietnia. Atakujący wybrali szczególny dzień – to ostateczny termin składania deklaracji podatkowych i wniosków o 800 Plus
Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, że w środę 30 kwietnia przed południem doszło do cyberataku na System Rejestrów Państwowych. Był to atak typu DDoS (Distributed Denial of Service) wymierzony przede wszystkim w aplikację mObywatel. Atak typu DDoS polega na jednoczesnym łączeniu się przez atakujących z atakowanym systemem lub serwerem z bardzo wielu zdalnych źródeł – ma to doprowadzić do przeciążenia wybranego celu.
Na skutek środowego ataku przez kilkadziesiąt minut niemożliwe było składanie deklaracji podatkowych oraz rejestrowanie pojazdów drogą cyfrową. Zakłócone zostało działanie także kilku innych rządowych usług. Ostatecznie atak miał zostać skutecznie odparty. Ustaleniem sprawców zajmują się policjanci specjalizujący się w zwalczaniu cyberprzestępczości oraz ABW.
30 kwietnia to szczególny dzień na cyberatak na rządowe systemy. To ostatni termin składania deklaracji podatkowych za rok 2024. To także ostatni dzień, w którym można składać wnioski o świadczenie 800 Plus na kolejne miesiące.
Ministerstwo Cyfryzacji zapewnia, że atak nie wpłynął na bezpieczeństwo systemów państwowych i przechowywanych w nich danych obywateli.
Najprawdopodobniej 9 maja w Nancy we Francji zostanie podpisany nowy traktat polsko-francuski. „To będzie bardzo poważne przyśpieszenie w budowaniu bezpieczeństwa gospodarczego i militarnego" – powiedział premier Donald Tusk.
„Podpiszemy wspólnie z prezydentem (Francji Emmanuelem) Macronem ten traktat najprawdopodobniej, nie chcę zapeszać, ale właściwie wszystko już jest na prostej drodze, 9 maja w Nancy„ – mówił Tusk na początku posiedzenia Rady Ministrów. Dodał, że traktat będzie bardzo poważnym przyśpieszeniem w ”budowaniu zbiorowego bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa Polski, i gospodarczego, ale także bezpieczeństwa militarnego".
Emmanuel Macron mówił o planach podpisania traktatu o współpracy polsko-francuskiej także w poniedziałkowym wywiadzie dla tygodnika „Paris Match„. Prezydent Francji poinformował, że 9 maja będzie gościł polskiego premiera w Nancy, „by podpisać traktat o przyjaźni”. Macron nazwał tę umowę „historyczną".
Dlaczego tam? To miejsce symboliczne dla relacji polsko-francuskich. W tym mieście we wschodniej Francji w 1736 roku po wygnaniu z kraju osiadł jako książę Lotaryngii polski król Stanisław Leszczyński, teść króla Francji Ludwika XV.
Zdaniem ambasadora Francji, Etienne'a de Poncins, cytowanego przez PAP, „objęcie władzy przez rząd Tuska zostało bardzo dobrze przyjęte we Francji i pozwoliło na znaczący postęp w stosunkach polsko-francuskich".
Pomysł zawarcia umowy między Francją a Polską pojawił się już po wyborach parlamentarnych w 2023 roku, które przyniosły zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej. Obecnie prace nad dokumentem są w fazie konsultacji między polskim a francuskim resortem spraw zagranicznych.
De Poncins podkreślił, że obecna umowa regulująca stosunki polsko-francuskie została zawarta w 1991 roku. Jak powiedział, jest przestarzała i nie przystaje do rzeczywistości, w której Polska jest kluczowym partnerem w UE. „Dla przykładu, poprzedni traktat wskazywał na to, że Francja powinna wykonać wszystkie możliwe wysiłki, aby umożliwić wstąpienie Polski do UE, a przecież od rozszerzenia Wspólnoty o Polskę minęło już ponad 20 lat" – zauważył.
Przeczytaj także:
Dostawy energii elektrycznej po największej awarii sieci energetycznej w historii obu krajów zostały już przywrócone. Wciąż jednak władze tych krajów nie przedstawiły jasnego wyjaśnienia przyczyny poniedziałkowego blackoutu.
Działa sygnalizacja świetlna, a ruch pociągów i metra powoli wraca do normy. Ponownie zostały otwarte szkoły i przedszkola.
„Do godz. 7 we wtorek przywrócono 99,95 proc. dostaw prądu w Hiszpanii" – poinformował krajowy operator sieci Red Electrica.
We wtorek 29 kwietnia władze Madrytu uruchomiły darmowe autobusy, by ułatwić mieszkańcom dotarcie do pracy. Metro i część pociągów wznowiły kursowanie, choć z opóźnieniami.
Jak podaje Reuters, w poniedziałek około południa w ciągu zaledwie pięciu sekund zużycie energii w Hiszpanii spadło o 60 proc. Choć operator krajowej sieci energetycznej REE we wtorek wykluczył cyberatak jako przyczynę, hiszpański Sąd Najwyższy wszczął śledztwo w sprawie możliwego ataku terrorystycznego na infrastrukturę energetyczną kraju. Premier Pedro Sánchez podkreślił, że rząd bada różne hipotezy, zastrzegając, że nie chce się spieszyć z wyjaśnieniem, by nie działać pochopnie.
„Ustalimy, co się wydarzyło w ciągu tych pięciu sekund” – powiedział Sánchez.
We wtorek rząd Portugalii poinformował, że działalność wznowiły szpitale, w stolicy ponownie działa metro i kursują pociągi. Także lotniska, choć z opóźnieniami w Lizbonie.
REE poinformował, że przyczyną awarii mogły być incydenty powiązane z utratą energii, najprawdopodobniej z elektrowni słonecznych w południowo-zachodniej Hiszpanii. Spowodowały one destabilizację systemu i przerwanie połączenia z siecią energetyczną Francji.
Według banku inwestycyjnego RBC koszt gospodarczy awarii może sięgnąć od 2,25 do 4,5 miliarda euro. Eksperci zarzucają hiszpańskiemu rządowi zbytnią bierność wobec problemu niedoinwestowanej infrastruktury, szczególnie przy systemie opartym na energii słonecznej i niewielkim udziale magazynowania energii.
Według danych Red Eléctrica w chwili awarii ponad 75 proc. energii elektrycznej w Hiszpanii pochodziło ze źródeł energii odnawialnej.
Premier Pedro Sánchez we wtorek wykluczył, że przyczyną awarii była nadprodukcja energii odnawialnej. Zwrócił uwagę, że elektrownie jądrowe nadal nie wznowiły pracy, co pokazuje, że nie są one tak niezawodne jak OZE. Dodał, że zapotrzebowanie na energię w chwili awarii było stosunkowo niskie, a dostępność mocy wystarczająca.
„To, co wydarzyło się wczoraj, było zdarzeniem wyjątkowym w normalnych, codziennych warunkach" – powiedział Sánchez.
Przeczytaj także:
W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie 35-letni mężczyzna zaatakował nożem jednego z lekarzy, gdy ten przyjmował pacjentkę w swoim gabinecie. Życia zaatakowanego lekarza nie udało się uratować.
Co się wydarzyło
Informację o śmierci lekarza przekazała na platformie X minister zdrowia Izabela Leszczyna. „Nie ma słów, które wyraziłyby mój smutek i gniew po śmierci Pana Doktora z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie, śmierci po ataku nożownika” – napisała w mediach społecznościowych.
"Jeden z lekarzy poległ, bo tak to można określić, poległ w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Został zaatakowany przez pacjenta bez żadnego ostrzeżenia w trakcie wizyty pacjentki – mówił podczas konferencji prasowej dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski.
Jak podają media (Gazeta Wyborcza, Onet), do ataku na lekarza doszło w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim przy ul. Jakubowskiego, w poradni ortopedycznej, na parterze budynku. Mężczyzna udał się do gabinetu, w którym jeden z lekarzy przyjmował pacjentkę. Tam zadał mu kilka ciosów w brzuch ostrym narzędziem.
„Około godziny 10:30 mężczyzna wszedł do poradni, a następnie wtargnął do gabinetu, w którym lekarz przebywał z pacjentką. Zaatakował go, poważnie zranił, po czym wybiegł ze szpitala” – przekazał „Wyborczej” młodszy aspirant Mateusz Lenartowicz.
Rzecznik prasowy policji później przekazał, że podejrzany, który został zatrzymany, nie jest mieszkańcem Małopolski i pacjentem przychodni — pochodzi z powiatu jędrzejowskiego (woj. świętokrzyskie).
Nie wiadomo, jakie były motywy jego działania, sprawę ustala policja.
Z informacji radia RMF FM wynika, że lekarz miał około 40 lat. Po ataku był operowany, a jego stan od początku był ciężki.
To kolejny atak na pracownika ochrony zdrowia w ostatnim czasie. W styczniu nożem został ugodzony podczas interwencji w Siedlcach ratownik medyczny. Zmarł w szpitalu. Policja zatrzymała 57-letniego sprawcę. Był pod wpływem alkoholu. Sprawą zajęły się odpowiednie służby.
Minister Zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała zmiany legislacyjne, zapewniające bezpieczeństwo ratownikom.
Przeczytaj także:
W ataku Rosji zginęło co najmniej osiem osób, a 24 zostały ranne. Wśród ofiar są także dzieci. Ucierpieli przede wszystkim mieszkańcy obwodu dnipropetrowskiego. Celem Rosjan był również Kijów.
W ataku sił moskiewskich dronów w obwodzie dnipropetrowskim w Ukrainie zginęła 12-letnia dziewczynka, a jej rodzice zostali ranni. Poinformowały o tym służby ratownicze. Spod gruzów zniszczonego budynku wydobyto drugie dziecko. Ukraińskie siły powietrzne podały, że w nocy zestrzelono 37 ze 100 rosyjskich dronów bojowych, a 47 zostało unieszkodliwionych środkami walki elektronicznej. Rosyjskie ataki spowodowały szkody w obwodzie dnipropetrowskim, charkowskim, donieckim i kijowskim.
"W obwodzie czernihowskim dron uderzył w budynek mieszkalny, zabijając 68-letniego mężczyznę: — poinformował Wiaczesław Chaus, szef czernihowskiej administracji wojskowej.
„W wyniku rosyjskich ataków w obwodzie dnipropetrowskim zginęło dziecko, a pięć osób zostało rannych” — przekazał z kolei gubernator Serhij Łysak, szef dnipropetrowskiej administracji wojskowej.
Zginęła 12-letnia dziewczynka, a sześcioletnia dziewczynka oraz dwoje dorosłych zostało rannych. W wyniku ataków na rejon Nikopola ranny został 59-letni mężczyzna i 47-letnia kobieta.
W obwodzie donieckim zginęło pięć osób, a cztery zostały ranne. W obwodzie sumskim zginęła jedna osoba. Według strony ukraińskiej, siły Moskwy użyły przeciwko temu regionowi niemal 20 bomb kierowanych KAB oraz 35 dronów bojowych.
W obwodzie charkowskim rannych zostało dwóch mężczyzn w wieku 61 i 65 lat. Siły rosyjskie wystrzeliły tam około 20 dronów uderzeniowych i 31 bomb kierowanych.
W obwodzie chersońskim w rosyjskich atakach rannych zostało dwanaście osób. Zniszczeniu uległy trzy budynki mieszkalne, dziewięć domów, przedsiębiorstwo rolnicze, garaż, gazociąg oraz samochody.
Rosyjskie siły nasiliły ataki na ukraińskie miejscowości, mimo że Kijów wzywa do bezwarunkowego zawieszenia broni. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaproponował Rosji zawieszenie ataków za pomocą dronów i rakiet dalekiego zasięgu na infrastrukturę cywilną przez co najmniej 30 dni, z możliwością przedłużenia tego okresu. Rosja nie podjęła tej propozycji.
Jak podaje PAP, Kreml poinformował, że Rosja ogłasza rozejm w wojnie na Ukrainie od północy z 7 na 8 maja do północy z 10 na 11 maja „z powodów humanitarnych”. Moskwa uważa, że „strona ukraińska powinna pójść za tym przykładem”.
Oświadczenie Kremla głosi, że termin rozejmu jest związany „z 80. rocznicą Zwycięstwa”. Rosja świętuje rocznicę pokonania hitlerowskich Niemiec w II wojnie światowej jako Dzień Zwycięstwa, obchodzony 9 maja.
Żródło: The Kyiv Independent
Przeczytaj także: