W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Według propagandy Kremla sytuacja w obwodzie kurskim nadal pozostaje „nieprosta”, „stabilna, ale napięta”. Oficjalnie jednak postępy ukraińskie udało się powstrzymać — zapewnia rosyjska państwowa telewizja i agencje informacyjne. Próbuje różnych sposobów opowiedzenia tego, co się dzieje. Od walk na „pograniczu” po powtórkę bitwy czołgowej pod Kurskiem '43
Sytuację niebawem zmienią posiłki, które – co podkreśla propaganda – nie zostały wycofane z frontu wojny z Ukrainą na południu, są to bowiem jednostki z zaplecza (czyli z poborowymi, bo ci nie walczą w „operacji specjalnej”).
Nie sposób stwierdzić, czy to wszystko prawda – warto jednak zauważyć, że właśnie w taki sposób propaganda pociesza odbiorców. Że pomoc Kurskowi nie zaszkodzi frontowi.
Drugi już dzień nie widać Putina. Telewizja pokazuje migawki z jego archiwalnych spotkań — zanim sytuacja pod Kurskiem okazała się „nieprosta”. Nie pokazują się też wysocy wojskowi ani premier – przed kamerami staje p.o. gubernatora obwodu kurskiego. Opowiada o rozmowach z wiceministrem obrony Rosji.
Propaganda stara się ograniczyć skalę kryzysu. Nazywa ukraińską ofensywę „kurską awanturą” i „bezsensowną prowokacją” (tego słowa używał Putin, kiedy się jeszcze pokazywał publicznie). Teren walk telewizja nazywa „pograniczem”.
Nowych danych o ewakuowanych z „pogranicza” nie ma (w sobotę miało ich być 76 tysięcy, wiadomo też, że ewakuacja nadal trwa). Są za to relacje wideo, w których uciekinierzy złorzeczą Ukrainie, która ich, niewinnych, zaatakowała (tu propaganda zapomina, że już wyjaśniła, że celem operacji może być odciągnięcie z frontu rosyjskich sił, atakujących Ukrainę na południu).
Władze rosyjskie podniosły poziom wypłat dla uciekinierów – z ledwie 10 tys. rubli (mniej niż 500 zł) do kilkuset tysięcy rubli. Co pokazuje, że władza przestaje traktować operację pod Kurskiem jako „zwykłą katastrofę”, jakich w Rosji pełno.
Opowieści o „awanturze” na „pograniczu” przeczą też mapki, na jakich telewizja pokazuje sytuację (zdjęcie na górze). Robią surrealistyczne wrażenie: starcia są po rosyjskiej stronie, a nie – jak to bywało przez ostatnie dwa i pół roku – po ukraińskiej. Propaganda uzupełnia przekaz zdjęciami z operacji wojskowej: ostrzału z czołgów (ma się to kojarzyć z bitwą pancerną pod Kurskiem w czasie II wojny) i bombardowania przy użyciu lotnictwa. Tyle że rosyjska armia ostrzeliwuje w ten sposób Rosję, próbując trafić Ukraińców.
Nadzieję mają widzom dać zdjęcia białoruskich czołgów (pokazano, że jadą, ale nie wiadomo, gdzie i dokąd). Jednocześnie propaganda opowiada, że Rosję najechało NATO, gdyż sprzęt wojskowy przysłały kraje NATO. A 81 lat temu aria Stalina wygrała bitwę pod Kurskiem.
Tymczasem w nocy w sobotę na Kursk spadła ukraińska rakieta (propaganda tradycyjnie twierdzi, że została ona zestrzelona i na miasto spadły tylko odłamki — ale to dlatego, że oficjalnie rosyjska obrona przeciwlotnicza nie przepuszcza żadnego pocisku. Nie wiemy więc, co się naprawdę stało). Rakieta uszkodziła „siedem domów, dwa przedszkola, bank i pocztę oraz inne obiekty, a także 20 samochodów. Wybuchł pożar”.
W szóstym dniu ofensywy ukraińskiej na objętych nią terenach Rosji rozpadające się państwo zaczyna organizować coś na kształt samoobrony, albo raczej sił policyjnych, w związku z wprowadzonym tam „stanem antyterrorystycznym”: „Ochotniczy oddział ludowy w obwodzie kurskim pomaga zapewnić niezbędne środki bezpieczeństwa i stabilizować sytuację”- powiedział pełniący obowiązki gubernatora Aleksiej Smirnow.
Nocą z soboty na niedzielę izraelska armia wezwała tysiące osób do natychmiastowej ewakuacji. Dzień wcześniej w izraelskim ataku na szkołę zginęło co najmniej 80 osób
Izrael zarządził masową ewakuację z Khan Younis na południu Strefy Gazy. Ewakuacja dotknie jeden z największych obszarów od października 2023.
„Ciągły i niekończący się exodus narodu palestyńskiego” – skomentował Philippe Lazzarini, komisarz generalny Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA).
Lazzarini pisze, że tylko w ciągu ostatnich kilku dni w południowo-zachodniej Gazie przesiedlono około 75 tysięcy osób.
„Niektórzy są w stanie zabrać ze sobą tylko dzieci, inni – całe swoje życie w jednej małej torbie. Trafiają do zatłoczonych miejsc, już przepełnionych przez [inne] rodziny. Stracili wszystko i potrzebują wszystkiego. W przeciwieństwie do innych wojen, mieszkańcy Gazy są uwięzieni i nie mają dokąd pójść” – napisał Lazzarini.
Jak pisze agencja Associated Press: „Izrael wielokrotnie nakazywał masowe ewakuacje, gdy jego wojska wracały do mocno zniszczonych obszarów, gdzie wcześniej walczyły z palestyńskimi bojownikami. Zdecydowana większość populacji Gazy, liczącej 2,3 miliona ludzi, została przesiedlona, często wielokrotnie, na oblężonym terytorium o długości 25 mil (40 kilometrów) i szerokości około 7 mil (11 kilometrów)”.
Tym razem chodzi o drugie największe miasto w Gazie. Już w zeszłym tygodniu Izrael kazał ewakuować się jego mieszkańcom.
„Nowe rozkazy przyszły poprzez rozrzucone z powietrza ulotki. Gdy dym unosił się nad horyzontem, wczesnym rankiem w niedzielę setki rodzin niosąc w ręku dobytek, opuściły domy i miejsca schronienia. Szukają nieznanego azylu” – relacjonuje AP.
Reuters podaje, że informacja przyszła do mieszkańców również za pośrednictwem wiadomości głosowych i tekstowych wysłanych na ich telefony. Władze nazwały Khan Younis „niebezpieczną strefą walki”. Niektórzy rozmówcy Reutersa mówią, że to dziesiąty raz, kiedy muszą zmieniać miejsce pobytu.
W sobotę wiceprezydentka i kandydatka Demokratów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Kamala Harris powiedziała, że „zbyt wielu cywilów” zginęło w ataku Izraela na szkołę w mieście Gaza.
Ministerstwo zdrowia Gazy poinformowało, że w sobotnim ataku zginęło co najmniej 80 osób, a około 50 zostało rannych. To jeden z najbardziej krwawych ataków od początku wojny. W szkole urządzono meczet, w którym schroniły się tysiące osób. Izrael twierdzi, że Hamas miał tam bazę. Hamas zaprzecza.
Izraelskie wojsko kwestionuje podawaną przez palestyńskie władze liczbę ofiar i twierdzi, że w Gazie zginęło 19 bojowników Hamasu i Islamskiego Dżihadu
„Po raz kolejny zginęło zbyt wielu cywilów. Izrael ma prawo ścigać terrorystów z Hamasu. Ale jak już mówiłem wiele, wiele razy, ma również, moim zdaniem, ważną odpowiedzialność za unikanie ofiar wśród ludności cywilnej” – powiedziała w sobotę w Las Vegas Kamala Harris.
„Prezydent [Joe Biden] i ja pracujemy nad tym przez całą dobę. Musimy uwolnić zakładników. Potrzebujemy porozumienia w sprawie zakładników i zawieszenia broni. I nie mogę tego wystarczająco mocno podkreślić, to musi się udać. Umowa musi zostać zawarta. Trzeba to zrobić teraz” – stwierdziła Harris.
Główna hipoteza śledztwa w sprawie pożaru w centrum handlowym Marywilska w Warszawie zakłada, że halę podpalono na zlecenie rosyjskich służb
Do pożaru hali targowej przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie doszło 12 maja 2024.
„Bardzo dziwna sytuacja, że już po kilkunastu minutach taka powierzchnia była pożarem objęta” – powiedział dziennikarzom jeszcze tego samego dnia Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Mariusz Feltynowski. Hala całkowicie spłonęła. Mieściło się w niej ok. 1,4 tys. stoisk.
Portal TVP Info, powołując się na źródła w prokuraturze, twierdzi, że głównym wątkiem śledztwa jest zlecenie pożaru przez rosyjskie służby specjalne.
Postępowanie w sprawie podpalenia Marywilskiej 44 prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Warszawie.
„Jak wynika z ustaleń portalu tvp.info, śledczy z mazowieckich «pezetów» są przekonani, że celowo podpalono Marywilską 44.
Główna hipoteza śledztwa zakłada, że doszło do tego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Mało tego, z naszych informacji wynika, że prokuratorzy są już na tropie osób, które mogą stać za zniszczeniem centrum handlowego”.
Portal zaznacza, że Prokuratura Krajowa nie chce oficjalnie komentować tych ustaleń.
W maju polskie służby zatrzymały co najmniej osiem osób podejrzanych o podpalenia.
„Podczas śledztwa ujawnili, że ze zleceniodawcami kontaktowali się przez platformę Telegram. I że Rosjanom zależało na podpaleniach miejsc publicznych tak, by wywołać chaos, strach, doprowadzić do poważnych strat mienia, nie dbając o to, co stałoby się z przebywającymi w miejscu pożaru ludźmi” – pisała w OKO.press Anna Mierzyńska.
Nasza analityczka opisała, w jaki sposób Rosjanie werbują ludzi do akcji terrorystycznych i dywersyjnych na terenie państw zachodnich, w tym w Polsce.
Zełenski zaapelował do zagranicznych partnerów o zniesienie „ograniczenia [ukraińskich] działań obronnych”
Nocą z 10 na 11 sierpnia Rosja przeprowadziła masowy atak na terytorium Ukrainy. Według służb ratunkowych w obwodzie kijowskim w wyniku ataku zginęli 35-letni mężczyzna i jego czteroletni syn.
„Składam najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim. Trzy inne osoby zostały ranne, w tym 12-letni chłopiec” – napisał na portalu X (dawniej Twitter) Wołodymyr Zełenski.
Jak napisał prezydent Ukrainy, „według wstępnych informacji, Rosjanie użyli w tym ataku północnokoreańskiej rakiety”.
O koreańskich rakietach informowało też dowództwo ukraińskich sił powietrznych. „Jeśli chodzi o rosyjskie ataki północnokoreańskimi rakietami, można powiedzieć rzecz następującą: pociski balistyczne KN-23 rzadko trafiają w zakładane cele, ale stanowią poważne zagrożenie dla ludności (cywilnej)”.
xxx
W sobotę Zełenski po raz pierwszy potwierdził, że Ukraina prowadzi operację ofensywną na terytorium Rosji.
„Ukraina pokazuje światu, że kraj jest w stanie się bronić” – powiedział amerykańskiemu dziennikowi „Washington Post” zachodni dyplomata z Kijowa. „Ta operacja odbywa się w idealnym momencie. Przed wyborami w USA ponownie umieścić ten konflikt na mapie”.
Źródła zachodnie zauważają, że operacja podnosi morale ukraińskich żołnierzy i obywateli.
„Tylko w tym tygodniu rosyjska armia wystrzeliła ponad 30 pocisków rakietowych i ponad 800 kierowanych bomb lotniczych. Rosjanie nie mają żadnych ograniczeń geograficznych w użyciu takiej broni — od pierwszych dni pełnoskalowej wojny całe terytorium naszego państwa jest stale zagrożone atakiem” – napisał w niedzielę Zełenski.
Jednocześnie Zełenski zaapelował do zagranicznych partnerów o zniesienie „ograniczenia naszych działań obronnych”. „Kiedy możliwości Ukraińskie [stosowania broni] dalekiego zasięgu nie będą miały granic, ta wojna z pewnością będzie miała granicę — naprawdę przybliżymy jej sprawiedliwy koniec” – napisał prezydent Ukrainy.
Broń, której dostarczają ukraińskiej armii Stany Zjednoczone, ma nie być używana do ataków na terytorium Rosji. W środę takie stanowisko podtrzymał Biały Dom.
„Nie będzie żadnych zarzutów na 100 mld złotych” – stwierdził Bogucki. „To jest blaga. To jest inflacja zawiadomień” – mówił w TVN24 poseł PiS, Zbigniew Bogucki.
W programie „Kawa na ławę” w TVN24 politycy dyskutowali o nadużyciach finansowych PiS. W piątek 9 sierpnia 2024 premier Donald Tusk poinformował o 149 zawiadomieniach o podejrzeniu przestępstwa do prokuratury, rzecznika dyscypliny finansów publicznych oraz do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zarzuty mają dotyczyć 62 osób związanych z władzą PiS.
Tusk mówił o istnieniu „układu zamkniętego” pod patronatem PiS. A kwota publicznych pieniędzy, która ma być badana pod kątem nieprawidłowości to 100 mld zł.
„Żadnych stu miliardów nie będzie. Nie będzie pięćdziesięciu miliardów, nie będzie dużo mniejszej kwoty” – skomentował w TVN24 zapowiedzi Tuska Zbigniew Bogucki, poseł PiS.
Bogucki jest wymieniany jako potencjalny kandydat PiS na prezydenta w wyborach w 2024 roku. Na zdjęciu powyżej: Bogucki (z prawej) w towarzystwie Joachima Brudzińskiego (z lewej) i Daniela Obajtka (w środku).
„Nie będzie żadnych zarzutów na 100 mld złotych” – stwierdził Bogucki. „To jest inflacja zawiadomień” – mówił poseł PiS.
Według niego mówienie o nadużyciach finansowych PiS przez Tuska to zabieg PR-owy. „Było 100 konkretów, ma być 100 miliardów” – powiedział w TVN24 Bogucki.
Dodał, że jeżeli poważny polityk zapowiada zarzuty i mówi o kwocie 100 mld zł, to przedstawia dowody. „Jeśli nie przedstawia, to jest blaga. Gonicie króliczka! Jesteście martwi merytorycznie, jesteście martwi, jeśli chodzi o realizację obietnic, jesteście martwi, jeśli chodzi o rozliczenia” – mówił Bogucki.
Prowadząca Katarzyna Kolenda-Zalewska odpierała zarzut wobec premiera, że nie przedstawił konkretów. Przypomniała, że chodzi na przykład o 524 dotacje, a 370 mln złotych wydanych „po uważaniu”.
„W 2023 r. różnym fundacjom, stowarzyszeniom, klubom i związkom wyznaniowym — w przygniatającej większości bezpośrednio związanym z partią rządzącą i z jej zapleczem — udzielono 524 dotacji celowych o łącznej wartości 370 milionów złotych. Nie mówię o rządzie. Mówię o jednej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tylko w 2023 roku 370 milionów złotych” – opowiadał Tusk w piątek.
„Tylko dwóm fundacjom (Fundacji Wolność i Niepodległość, założonej przez Ministra M. Dworczyka oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie) w latach 2020-2023 przyznano 325 dotacji na łączną kwotę 190 mln złotych” – czytamy na stronie Kancelarii Premiera.
O nieprawidłowościach, którymi zajmuje się ministerstwo edukacji, mówiła wiceministra Katarzyna Lubanuer. Poinformowała, że na 10 projektów, które otrzymały dotacje w ramach programu poprzedniego ministerstwa edukacji określanego powszechnie jako „willa plus”, w siedmiu wykryto nieprawidłowości. Powodują one, że beneficjenci muszą w całości lub częściowo zwracać dotacje.
„ Kradliście z procedurami [i] bez procedur” – zwróciła się Lubnauer do Boguckiego.
„Ja to bym nazwał: zintegrowany system dostępu do koryta, który został zamieniony w przepompownię pieniędzy” – powiedział wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL). Stwierdził, że nie ma nic przeciwko temu, że środki były kierowane do organizacji patriotycznych. Nie podoba mu się to, „że środki były kierowane przez jakichkolwiek kryteriów”.
Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy, opowiedziała o swoich doświadczeniach z Funduszem Sprawiedliwości. Kucharska-Dziedzic jest prezeską działającej w Zielonej Górze Fundacji Baba. Fundacja od 20 lat zajmuje się między innymi pomocą ofiarom przestępstw, zwłaszcza kobietom i dzieciom.
Od 2015 roku Fundacja przestała otrzymywać środki z Funduszu Sprawiedliwości. Uzasadnienie: organizacja kieruje pomoc wyłącznie do kobiet (sic!).
Posłanka Kucharska-Dziedzic mówiła, że jej Fundacja pomagała około 1500 osobom rocznie. Organizacja z tego samego regionu, która dostała później dotację z Funduszu Sprawiedliwości pomagała 200-300 osobom.
„Gdziekolwiek otwiera się jakąkolwiek szafę, wypadają wasze trupy. Będziemy was rozliczać po kolei i to się skończy ogromem zawiadomień do prokuratury” – zwróciła się do posła Boguckiego Kucharska-Dziedzic.
Krzysztof Bosak (Konfederacja) z jednej strony zwracał uwagę na nieprawidłowości. Wspomniał o miliardzie złotych, które Orlen miał nieprawidłowo wydać pod koniec rządów PiS. A z drugiej strony pytał: „Czy premier pokazał pisemny dokument, który wnosi coś nowego do naszej wiedzy? Nie ma niczego nowego”. Jego zdaniem politycy powinni się zająć „tym, jak Polacy żyją” czy budową CPK.
Prowadząca Katarzyna Kolenda-Zalewska zwróciła się na koniec do Boguckiego: „Można kraść publiczne pieniądze?”
„Proszę pokazać, kto kradł. Proszę pokazać wyroki” – odpowiedział Bogucki.